Wyruszyli na pomoc koziołkowi
Koziołek przywędrował do miasta prawdopodobnie z okolic lasku przy Leśnej. Musiał przejść przez ulicę, a później pokonać tory kolejowe.
Prawdopodobnie potrącił go pociąg lub samochód, bo na trawie widać było ślady krwi. Oszołomione zwierzątko przedostało się przez tory i położyło przy ogrodzeniu KUL-u w trawie. Tam zauważył go przechodzień i wezwał pomoc.
Na miejsce przyjechali najpierw policjanci. Obejrzeli z daleka zwierzątko i zadzwonili po panią weterynarz. Koziołek dała się jej nawet dotknąć i pozwolił sprawdzić obrażenia. Miał całe kości. Zanim jednak doszło do szczegółowych badań, poderwał się nagle i popędził jak szalony w stronę parku. Może dojrzał w lekarskiej torbie strzykawkę z igłą i stwierdził, że aż tak chory nie jest?
Komentarze