Kolejna konferencja zwartej opozycji
To już kolejna konferencja opozycji, zorganizowana by omówić działania prowadzone przez władze w naszym mieście.
Konferencję zorganizowano by poruszyć tematy dotyczące inwestycji rewitalizacyjnych w Rozwadowie z uwzględnieniem przebudowy ul. Dąbrowskiego, a także sprawę błoni nadsańskich i budowę hospicjum.
Tabu miejskie, czyli ile co kosztowało wciąż tajemnicą
Damian Marczak odniósł się do decyzji RM z dnia 4 marca co do zniesienia możliwości składania na sesji wniosków przez radnych miejskich. Opozycja, jako mocno aktywna grupa w Radzie Miasta, podkreśla, że ma prawo pytać i uzyskiwać odpowiedzi na zadane pytania. Radny przypomniał więc o sprawie współfinansowania przez miasto imprezy transmitowanej przez TVP, która odbyła się z okazji otwarcia błoni nadsańskich. Stowarzyszenie „Nasze Miasto” próbowało uzyskać informację na temat jej kosztów, ale bezskutecznie. Sprawa po odmowie ujawnienia danych przez prezydenta, trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Tarnobrzegu, a SKO uchyliło zaskarżoną decyzję w całości i przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia przez organ I instancji (Więcej na ten temat TU.
- Oba podmioty, zarówno Telewizja Polska, jak i Urząd Miasta to są podmioty publiczne, więc dla nas jako radnych to jest bardzo niezrozumiałe, że prezydent tych kwot nie ujawnia. Mamy dokumenty, gdzie SKO zdecydował o tym, że prezydent te dane musi pokazać. Do dziś ta informacja nie została ujawniona- mówi Damian Marczak.
Skarga „na bezczynność prezydenta” została złożona także w sprawie nieujawnienia danych dotyczących zatrudnienia osób w stalowowolskim magistracie na koniec 2019 roku.
- Jest to dowód na to, że w mieście są tematy, które są trudne. To pytanie jest wciąż aktualne: Czego boi się prezydent Stalowej Woli nie ujawniając tych wszystkich informacji?- pyta radny.
Tematem tabu jest też koszt imprezy zorganizowanej na 80- lecie COP-u w 2017 roku. Radny zastanawia się dlaczego agencja artystyczna Elementum Art otrzymała prawie 75% (tj. 558 tys. zł) wynagrodzenia za przeprowadzenie imprezy na 3 miesiące przed jej rozpoczęciem. Impreza łącznie kosztowała 1,46 mln zł. Radny nie jest pewien czy są to wszystkie koszty.
Damian Marczak zarzucił też magistratowi „brak mądrego planowania wydatków z kasy miasta”.
- Moim zdaniem prezydent działa pod wpływem emocji i okazji. Jak jest okazja zaprosić pana premiera, to na 3 tygodnie przed tą wizytą na chybcika realizuje się inwestycję związaną z masztem, jest okazja do finansowania budowy błoni, to tak samo bez zbędnej refleksji podejmuje się decyzję na szybko, pisze się i realizuje projekt i później mamy błotne błonia i skarpę, która się osuwa i maszt, który się przewraca. Te wszystkie działania prezydenta wywołują u niego ogromną frustrację. Ja się temu szczerze nie dziwie, bo to jest pokaz kiczu, lansu i fajansu- mówi Marczak.
Jako przykład radny podaje błahą zdawać by się mogło sprawę nieświecącej się na błoniach lampy. Po dwóch miesiącach od zgłoszenia usterki Damian Marczak dowiedział się w magistracie, że problem jest tak złożony, że jego rozwiązanie potrwa kolejnych kilka miesięcy, bo zanim wykonawca tę lampę dostanie, minie sporo czasu. Tymczasem, jak przekonuje radny umowa z wykonawcą powinna zawierać terminy chociażby napraw usterek i wysokość kar za niewywiązywanie się z zadania.
Ulica Dąbrowskiego okiem pierwszego pomysłodawcy, działania w Rozwadowie, czyli noga na plecach i patchwork w pełnej krasie
Projekt z 2001 roku, według pomysłu ówczesnego prezydenta Stalowej Woli Andrzeja Szlęzaka, zakładał, że powiatowa ulica Dąbrowskiego stanie się małą obwodnicą Rozwadowa. Obecna władza będzie jednak realizować zadanie w mocno zmienionej (okrojonej) formie. Zrezygnowano z ronda, a droga nie będzie „wchodzić” na cudze działki w takim zakresie jak to miało być u Szlęzaka. Według opozycji to kolejna inwestycja z tych robionych na szybko, a co za tym idzie, niespełniająca założonych wcześniej funkcji. Będzie za to co najmniej czterokrotnie tańsza i zrobiona z dofinansowaniem zewnętrznym. Jak mówi Andrzej Szlęzak pierwotna koncepcja polegała na tym, żeby wyprowadzić ruch tranzytowy z centrum Rozwadowa. Sam Rynek byłby przejezdny tylko dla mieszkańców kamienic i zaopatrzenia. Dzisiejsza koncepcja zakłada, że na Rynek wjeżdżać będą autobusy elektryczne.
- Koncepcja miałaby sens, gdyby Rynek nie był dostępny dla ruchu tranzytowego. Z ronda przy klasztorze miała wychodzić ulica, przechodzić przez część Rozwadowa i dochodzić do ulicy Dąbrowskiego, dalej tą ulicą, zamiast przystanku na Rynku, przystanek miał być na wysokości dworca PKP. Dalej ulicą Dąbrowskiego to się miało ciągnąć do zbiegu ulicy Sandomierskiej i z tej ulicy miało iść przez tory, które idą od Tarnobrzega w kierunku Lublina i tory, które idą z kierunku dworca PKP w kierunku również Lublina. I właśnie w tym trójkącie był planowany węzeł komunikacyjny i z tego co wiem, ten węzeł nadal jest planowany. Ale ten węzeł nie ma sensu- mówi Szlęzak.
Dlaczego? Bo sens miał wtedy, gdy PKP remontowało trakcję w kierunku na Przeworsk i dalekobieżne pociągi stawały w Pilchowie, a nie Rozwadowie. W tym trójkącie powstałyby 2 perony i duży parking co stanowiłoby bazę dla odwiedzających Park w Charzewicach. Idąc od strony ulicy Sandomierskiej wchodziłoby się w piękną aleję. Plany były takie, że park dodatkowo obejmie sąsiednie pola. Były prezydent uważa, że obecnie to rozwiązanie nie ma już racji bytu.
- Większy sens miałoby puszczenie jakiejś linii komunikacyjnej obok Zespołu Szkół Nr 3, bo główna część pasażerów wsiadających i wysiadających w Rozwadowie to są uczniowie i uczennice Ekonomika. Tam można by zrobić pętle kończącą bieg- mówi Szlęzak.
Według byłego prezydenta pieniądze na Rozwadów zostaną zmarnowane, bo zadania wykonywane są bez głowy. W nowym układzie trudno będzie autobusom skręcać czy zawracać- mówi Szlęzak. Były włodarz miasta uznał, że „po prostacku, nicią na siłę zszywa się dość delikatną materię i nic z tego sensownego nie wychodzi”. W nowym układzie na Rynek mają wjeżdżać elektryczne autobusy, a powinny, według Szlęzaka, mieć przystanek utworzony przy dworcu. Dobrze by było skomunikować oba transporty: autobusy i pociągi, by pasażerowie mogli z nich łącznie wygodnie korzystać. Szlęzak uważa, że obecna władza całkowicie również „pogrzebała” Park w Charzewicach, radny sejmiku skrytykował powstanie w nim- jak to nazwał- „domu weselnego”. Opozycja uważa, że bez ul. Przedwiośnie modernizacja Dąbrowskiego nie ma żadnego sensu. Bez budowy ronda w tamtym miejscu wyprowadzenie ruchu nie będzie łatwe. Samochody wciąż przejeżdżają przez Rozwadów, wbrew temu co zakładano, nie korzystają z Podskarpowej. Szlęzak planował, że uczyni z Rozwadowa atrakcję turystyczną. Składać się na nią miał Rynek, Park w Charzewicach, muzea, a także sztekl (wyremontowana miała zostać jedna z uliczek jako przypomnienie żydowskiego dziedzictwa w Rozwadowie). Obecne działania na tym osiedlu nie podobają się Szlęzakowi.
- Jest nadzieja, że jak się człowiekowi przyszyje nogę na plecach, to będzie żył, ale nie wiadomo jak będzie chodził- mówi były prezydent- jak to nazywa- o patchworkowych działaniach w Rozwadowie, polegających na bezmyślnym sklejeniu różnych projektów i fragmentów pomysłów bez spójnego zobrazowania całości tego miejsca.
Hospicjum- palący problem powiatu
Zapotrzebowanie na taka placówkę jest ogromne. Dlatego też Damian Marczak wraz z Andrzejem Szymonikiem podjęli się tego tematu na własną rękę. O sprawie mówi się od wielu lat. Jak przypomina radny Szymonik, rok 2018 to pierwszy rok w historii Stalowej Woli, w którym więcej osób zmarło niż się urodziło. Nasze miasto zaczyna się więc starzeć i z tym problemem należy się zmierzyć.
- Z naszych informacji wiemy, że miasto próbuje realizować kilkudziesięciomilionowy projekt budowy tego hospicjum i oczekuje na środki zewnętrzne. Sytuacja trwa już ładnych kilka lat i w zasadzie efektów nie widać- mówi Andrzej Szymonik.
Radni Marczak i Szymonik skontaktowali się nawet w tej sprawie ze starostą i dowiedzieli się, że Janusz Zarzeczny planuje rozbudowę Zakładu Pielęgnacyjno- Opiekuńczego w Rozwadowie. W planach jest budowa drugiego skrzydła zakładu i utworzenie nowych 50 miejsc dla pacjentów. Całość miałaby kosztować 6-7 mln zł. Na razie pieniędzy na to nie ma. Radny Szymonik uważa, że miasto powinno partycypować w kosztach powstania tego zakładu w połowie pokrywając potrzebną sumę. Na razie takiego porozumienia między miastem a powiatem nie ma.
Opozycja uważa, że nasze miasto wydaje zbyt dużo pieniędzy publicznych na imprezy, place zabaw typu wodny plac zabaw, park linowy, zagospodarowanie błoni, skarpę zamiast rozwiązywać za te pieniądze palące problemy społeczeństwa. Lepiej byłoby wybudować za te fundusze tak bardzo potrzebne hospicjum.
- Przykre, że realizujemy rzeczy fajne, zamiast absolutnie potrzebne- podsumował swoją wypowiedź Szymonik.
Prezydent Lucjusz Nadbereżny o partycypacji w kosztach rozbudowy powiatowego zakładu pielęgnacyjnego nie słyszał.
- Takiego wniosku o wsparcie nie było. Wiem, że powiat stalowowolski poszukiwał wsparcia zewnętrznego na rozbudowę swojego zakładu opiekuńczego, bo faktycznie jest to niezbędne z punktu widzenia funkcjonowania miasta, powiatu stalowowolskiego, natomiast mówiąc o hospicjum nie należy mylić pojęć, z punktu widzenia funkcji tych obiektów. Projekt, który przez nas jest przygotowywany dotyczy rozbudowy naszego ambulatorium- Zakładu Opieki Zdrowotnej, który jest w zarządzie miasta. To jest obiekt, który ma w sobie funkcję ZOL, ale ma przede wszystkim funkcje hospicyjną o wysokim standardzie, który powinien odpowiadać standardom 21 wieku, z punktu widzenia wsparcia osób, które są w tak trudnej sytuacji zdrowotnej, również pod względem wsparcia psychicznego, wsparcia dla rodzin tych osób. Trzeba to zrobić w najwyższym standardzie- mówi Lucjusz Nadbereżny.
Prezydent zapewnił, że miasto chciałoby przy swoim ambulatorium wybudować profesjonalne hospicjum. Włodarz miasta nie chciał odnieść się do zarzutów, że będzie to obiekt zbyt ekskluzywny, by otrzymać na niego dofinansowanie. Jeśli chodzi o ból i ogromne cierpienie ludzi, a także temat odchodzenia i śmierci, nie może być mowy o tym, że coś jest zbyt ekskluzywne. W hospicjum muszą być zachowane standardy i odpowiednie warunki dla osób umierających i ich rodzin. Tego typu obiekty należy budować z myślą o przyszłości. Być może komuś może nie podobać się to, że myśli się o pokojach jednoosobowych dla pacjentów pozostających w tragicznej sytuacji zdrowotnej, ale takich zarzutów nie powinno się komentować- uważa prezydent.
Komentarze