Kierowca miał zielone, pieszy czerwone. Pieszy zginął, wina ewidentna. Ale sąd zdecydował inaczej. To ja już nie wiem jak jeździć po drogach i po co w ogóle światła.
23-letni kierowca dzisiaj został skazany za śmiertelne potrącenie na pasach pieszego, który wbiegł pod samochód na czerwonym świetle
Do wypadku doszło rok temu. Student UMK przebiegał przez Szosę Bydgoską w Toruniu mimo czerwonego światła na sygnalizatorze przy przejściu dla pieszych. Wpadł pod koła renault i zginął na miejscu.
Sąd uznał, że oskarżony kierowca jest współwinny tego wypadku, bo jechał za szybko, był nieostrożny i bezmyślny. Mieszkaniec Bydgoszczy - zawodowy kierowca - usłyszał wyrok: dwa lata w zawieszeniu na pięć i trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów.
Nie rozumiem tego wyroku. Wiadomo, że nie wolno jeździć samochodem jak wariat. Ale w tej sytuacji, to każde wjechanie na czerwonym i przejście na czerwonym oznacza współwinę tego, co miał zielone. Bo przecież ten co ma zielone, powinien być ostrożny i wszystko 100 razy sprawdzić?

Jeśli kierowca jechał więcej niż 50 km/h to już dupa zbita. Ponadto, przepis mówi, że zbliżając się do przejścia dla pieszych należy zachować szczególną ostrożność. Pomijam wyroki, gdzie ktoś po pijanemu zabija i w sumie nic mu nie robią; rozmawiamy o uczciwych procesach.

Pieszy ma pierwszeństwo na pasach ale chyba nie jak ma czerwone światło. Dziwna sprawa. A z jaką prędkością jechał samochód, nie podali?

Uważam, że kierowca oprócz orzeczonej współwiny musiał mieć wcześniej jakiś wyrok z podobnego paragrafu. Sąd w trakcie przewodu uwzględnił poprzedni wyrok i to się przełożyło na tak srogi wyrok obecnie.

i tak masz raka i jutro zginiesz wiec nie potrzebna ci ta informacja