NawigacjaStart » Forum » Off-Topic » Polityka i gospodarka »
Nowy Temat Odpowiedz
«« « ... 24 25 26 27 28 29 30 ... » »»
Wszystko o PO,
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 11:03  
Cytuj
Kłamstwa Kłamstwa Kłamstwa

"Prokuratura nie dysponuje ani jednym kadrem obrazu, dokumentującym sytuację, w której mjr Arkadiusz Protasiuk i gen. Andrzej Błasik staliby naprzeciwko siebie na płycie wojskowego Okęcia przed wylotem do Smoleńska - przyznał prokurator generalny Andrzej Seremet. Zaznaczył również, że nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek naciski na pilotów tupolewa.

Stwierdzenie prokuratury, że nie znaleziono dowodów na potwierdzenie rzekomej kłótni między gen. Andrzejem Błasikiem a mjr. Arkadiuszem Protasiukiem, powinno paść bezpośrednio po pojawieniu się takich spekulacji medialnych - mówi mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik wdowy po dowódcy Sił Powietrznych. Jednak jak się okazuje, prokuratura dopiero po medialnych informacjach na ten temat zaczęła szczegółowo badać nagranie. - Jak dotąd prokuratorzy nie natrafili na obraz, który zawierałby kadr dokumentujący takie zdarzenie, to znaczy zdarzenie, w którym te dwie osoby przynajmniej stałyby naprzeciwko siebie i rozmawiały - przyznał prokurator generalny Andrzej Seremet w jednej ze stacji radiowych. Dodał, że jest zeznanie świadka, który mówi, iż gen. Błasik chciał porozmawiać z mjr. Protasiukiem, ale nie wiadomo, czy do tego rzeczywiście doszło. Prokurator zaznaczył również, że nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek naciski na pilotów tupolewa 10 kwietnia.
- Prokurator Seremet, moim zdaniem, jednoznacznie powiedział: nie było kłótni, nie mamy dowodu, że była - wskazuje mec. Kownacki. - Wypowiedź, że prokuratura nie dysponuje materiałem dowodowym na temat rzekomej kłótni, powinna się pojawić bezpośrednio po doniesieniach medialnych, a nie dwa tygodnie później - ocenia mecenas. - Przez te dwa tygodnie mieliśmy szereg artykułów, szereg ataków na pamięć o panu generale - dodaje. - Jeżeli padają stwierdzenia, że coś się bada, to trzeba jasno powiedzieć, czy jest materiał dowodowy, czy też nie i jaka jest wiarygodność tego, co się bada. A tego nie zrobiono. Prokurator Rzepa doprowadził do tego, że można było na ten temat spekulować - mówi Kownacki. - Powinno być jasne i wyraźne przecięcie tych spekulacji już wtedy, na początku - badamy każdy wątek, ale na tym etapie nie ma żadnego materiału, który by to potwierdzał - dodaje. Mecenas podkreśla, że zabrakło odpowiedniego komunikatu prokuratury wojskowej w tym względzie. Krytycznie działania prokuratury ocenia karnista i praktykujący adwokat prof. Piotr Kruszyński (UW). Jego zdaniem, prokuratura powinna wówczas przekazywać informacje opinii publicznej w tej sprawie, jeżeli jest już wiadomo, czy są dowody, czy też nie, że taka rozmowa się odbyła.
Zarzutów tych nie podziela prokuratura wojskowa. - Sprawa jest badana, trudno oczekiwać, żebyśmy od razu wszystko wiedzieli - stwierdza kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Bezpośrednio po informacjach medialnych na temat rzekomej kłótni prokuratura informowała, że te nagrania są dopiero badane. - W tej chwili nie możemy dokonać oceny materiału dowodowego - mówił wówczas w mediach płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Szerokie spektrum
prokuratury


Jak się okazuje, prokuratura nie dysponowała wówczas tym nagraniem z kamery przemysłowej z wojskowego lotniska na Okęciu. Pozyskano je - kopię z twardych dysków rejestratorów na Okęciu - już co prawda w kwietniu, ale zeszłego roku, jednak nie było ono szczegółowo badane. - Kopie nagrań otrzymaliśmy w kwietniu, ale nie były one szczegółowo analizowane - przyznaje Rzepa. Następnie to nagranie trafiło do Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, ale prokuratura nie zrobiła kopii dla siebie. Dopiero gdy pojawiły się doniesienia w mediach o rzekomej kłótni, prokuratura dostała od komisji Millera kopię nagrania. - Zwróciliśmy się do komisji, żeby nam je przegrano - tłumaczy płk Rzepa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Szef MSWiA Jerzy Miller już wcześniej przyznawał, że nic nie wie o żadnej kłótni na lotnisku. - Pan użył sformułowania, jakby był pan pewny, że doszło do kłótni. Ja takiej pewności nie mam - odpowiedział dziennikarzowi na pytanie, czy informacje te wnoszą coś do końcowego raportu prac komisji. - Komisja Millera nie jest w stanie niczego innego udowodnić, ponieważ dysponuje takimi samymi materiałami - stwierdza mec. Kownacki.
Jak dowiedzieliśmy się w prokuraturze, badania nad tym nagraniem zakończą się ostatecznie w przyszłym tygodniu. - Ten z film jest przedmiotem analiz prokuratorów, którzy klatka po klatce go przeglądają, a liczy on około 90 godzin. Na dodatek jest czterokrotnie zmultiplikowany w związku z podziałem ekranu na cztery części i prokuratorzy uważnie klatka po klatce ten film przeglądają - mówi Seremet.
Jak zaznacza prok. Rzepa, prowadzone przez prokuraturę badania dotyczą szerszego spektrum, nie tyle ewentualnej kłótni, ile ogólnie kwestii organizacji lotu, lokalizacji samolotu, osób, które wokół niego przebywały itp.
Według informacji prokuratury, Seremet dzwonił wczoraj do rosyjskiego prokuratora generalnego Jurija Czajki w sprawie udostępnienia polskim biegłym czarnych skrzynek do badania technicznego. Jest to konieczne do wydania ostatecznej opinii przez krakowski instytut. Według Seremeta, jest to kwestia kilku godzin, podczas których eksperci zbadaliby rejestratory rozbitego tupolewa. Seremet przyznaje, że jest już zirytowany sytuacją, ponieważ proszono o to już w czerwcu zeszłego roku, a ostatnio ponowiono prośbę w styczniu, przed wizytą polskich prokuratorów w Moskwie. - Oprócz moich interwencji będzie interweniował czy właściwie już interweniuje kanałami dyplomatycznymi MSZ - mówi Seremet.
- To jest takie uspokajanie opinii publicznej, zapowiedzi jest dużo, cały czas czekamy na konkrety - ocenia mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskigo. - Współpraca z Rosjanami jest niesatysfakcjonująca - dodaje. Pytany przez nas rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk powiedział, że rozmowa ta to element stałych kontaktów z prokuraturą rosyjską."

źródło: naszdziennik.pl

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 11:03  
Cytuj

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 11:07  
Cytuj
Kłamca bez honoru ułaskawia morderców

"Bronisław Komorowski zapewnia, że dotąd stosował prawo łaski tylko w tych przypadkach, gdy pozytywną opinię o ułaskawieniu wydał sąd. Tymczasem portal
Niezalezna.pl. wczoraj informował, że na 311 ubiegłorocznych wniosków dotyczących ułaskawienia Prokurator Generalny pozytywnie zaopiniował tylko 29 wniosków, a prezydent ułaskawił 52 osoby.


Komorowski był dzisiaj gościem RMF FM.
- Do tej pory podjąłem decyzje tylko i wyłącznie wtedy - szanse na ułaskawienie miały te osoby, co do których sąd wystąpił z pozytywną opinią o ułaskawieniu – zapewniał.
Odniósł się też do postulatów polityków PiS, którzy opowiedzieli się za ustawowym uregulowaniem trybu stosowania prawa łaski oraz za tym, by okoliczności ułaskawień - łącznie z nazwiskami ułaskawionych - były znane opinii publicznej.
- Ułaskawienie oznacza również zatarcie winy, nie wolno nigdy ujawniać kto jest ułaskawiony (...), bo byłoby to sprzeczne z prawem polskim - powiedział Komorowski.
W jego ocenie, można badać mechanizmy, zasadność ułaskawień, ale nie wolno "krzywdzić ludzi po ułaskawieniu"."

źródło: niezależna.pl

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 11:10  
Cytuj
No to mnie Kukiełka Wpadka uspokoiłumiechumiech

"- Wydaje się, że ta trudna decyzja nie pociągnie za sobą żadnych złych skutków systemowych - tak o proponowanych przez rząd zmianach w systemie OFE powiedział prezydent Bronisław Komorowski.

Komorowski zapowiedział w RMF FM, że będzie zachęcał rząd do zmian w kwestii emerytur uprzywilejowanych i wieku emerytalnego.

W piątek w Belwederze odbędzie się debata w sprawie rządowego projektu zmian w systemie emerytalnym, zakładającego zmniejszenie składki trafiającej do OFE z 7,3 proc. do 2,3 proc. Docelowo w 2017 r. miałaby
ona osiągnąć poziom 3,5 proc."

źródło: niezależna.pl

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 2246
Dołączył: 7 Kwie 2010r.
Skąd: z 2irlandii:-) tuska
Ostrzeżenia: 20%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 11:13  
Cytuj
Platforma obłakanych cenzuruje tvp



Czy pani Schymalla na telefonie?
- Dzień Dobry. Czy pani Szymala na telefonie?
- Przy telefonie. Schymalla. Tak, słucham?
- Prociem panią, dziś śdejmujemy mateliał o kolupci w platfolmie włocławskiej. Źroziumianko? Źedjmujemy kochanieńka.
- Kto dzwoni?
- Kancelałia płemieła, kochańieńka, nie pytaj więcej tylko lób. Pa.

------------------------

Zamieszania wokół programu "Mam inne zdanie" ciąg dalszy. 8 marca portal wPolityce.pl jako pierwszy podał informacje o awanturze w TVP, wywołanej nagłym zdjęciem tematu o kupowaniu głosów przez polityków Platformy w Wałbrzychu. Dzisiaj poznajemy kolejne szczegóły tej bulwersującej sprawy.

Program miał rozpoczynać materiał filmowy o korupcji polityków PO w Wałbrzychu. Do studia na Woronicza zaproszono lokalną dziennikarkę, która ujawniła kulisy tej afery. W studiu mieli dyskutować również Julia Pitera, minister ds. walki z korupcją, Mariusz Kamiński, były szef CBA, Janusz Kaczmarek, były szef MSWiA, prof. Andrzej Zybertowicz, oraz Tomasz Kaczmarek (agent Tomek).

Na kilka godzin przed emisją programu dyr. Iwona Schymalla po konsultacji z kierownikiem Redakcji Publicystyki TVP 1 Przemysławem Wojciechowskim podjęła decyzję, że felietonu o Wałbrzychu nie będzie a zestaw gości trzeba zmienić. Przygotowania do programu do tego momentu szły zgodnie z planem, a goście byli zapraszani za wiedzą i zgodą kierownika Redakcji Publicystyki TVP 1 w porozumieniu z dyrekcją anteny.

- To wyglądało tak, jakby dyrekcja anteny dostała nagle telefon z Kancelarii Premiera, że temat i zestaw gości są nieodpowiednie

- mówi nasz informator z TVP.

- W dniu emisji, dosłownie kilka godzin przed programem, dostaliśmy polecenie, że zmieniamy gości i na gwałt zaczęliśmy zapraszać nowy polityczny zestaw. Przedstawiciele PiS, widząc co się święci, zrezygnowali z udziału w programie

- mówi osoba pracująca przy programie "Mam inne zdanie".

Jeden z niedoszłych gości programu, agent Tomek tak opisuje sprawę na swoim blogu:

(...) Zgodnie z umową zawartą z TVP1 przyjechałem do Warszawy. Jeszcze wtedy nic nie wskazywało na to, że „Mam inne zdanie" zamieni się w tragikomedię. Akcja rozpoczęła się od popołudnia - mój telefon rozgrzał się do czerwoności. Z zaskakującą prędkością i dynamiką informowany byłem przez pracowników telewizji o zmieniającej się liście gości programu. W pierwszej kolejności uczestnictwa w debacie odmówiła Julia Pitera.

Okazało się, że Julia Pitera nie chciała pojawić się w jednym programie z Mariuszem Kamińskim, b. szefem CBA.

Zegar odmierzał kolejne minuty, a na Woronicza praca nad nieskrępowaną debatą publiczną szła pełną parą. Za Julię Piterę w programie miał wystąpić minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Nawet się ucieszyłem - miałem nadzieję na podjęcie rzetelnej debaty. Po chwili znowu roszada. Minister dowiaduje się kto będzie jego adwersarzem i wypadają mu ważne obowiązki służbowe. Chwilę później pracownik TVP1 informuje mnie, że kierownictwo stacji jednak zastanawia się czy powinienem wystąpić w programie. Rozważa ten skomplikowany dylemat przez najbliższe pół godziny. Przed 18 dzwonią – pana też nie będzie

- relacjonuje agent Tomek.

W efekcie w audycji wzięli udział: Paweł Olszewski (PO) Bartosz Arłukowicz (SLD), Janusz Kaczmarek, prof. Jan Podgórski, satyryk Tadeusz Drozda oraz zaproszony na godzinę przed programem dziennikarz „Rzeczpospolitej" Cezary Gmyz.

Jak informuje dzisiejsza "Rzeczpospolita", Przemysław Wojciechowski, szef publicystyki TVP 1,broni swoich decyzji, twierdząc, że temat Wałbrzycha był obecny w programie, a felieton nie został wyemitowany, bo nie uwzględniał wszystkich wątków sprawy. Jego zdaniem nie ma mowy o żadnej cenzurze.

Z informacji portalu wPolityce.pl wynika, że odmiennego zdania jest część ekipy pracującej przy programie. Rafał Porzeziński, jeden z wydawców "Mam inne zdanie", który zrezygnował z pracy w dniu emisji programu, napisał w tej sprawie oficjalny list do szefa publicystyki TVP 1, zarzucając łamanie standardów dziennikarskich.

Co więcej, jak udało nam się dowiedzieć, w najbliższym czasie z programu zrezygnuje jeden z prowadzących, który wypowiada się bardzo krytycznie o ostatnim wydaniu.


Dyrekcja anteny nie dostrzega jednak żadnego problemu. Iwona Schymalla przyznała w "Rz", że był problem z zapraszaniem gości. Ale, jak udało nam się ustalić, dziwi się całemu zamieszaniu, ponieważ, jak zapewnia, to dziennikarka z Wałbrzycha wycofała swój materiał, a zamieszanie z gośćmi to normalna sprawa przy tego typu produkcji.

Ostatni program, mimo usilnych starań dwójki prowadzących, zamienił się w festiwal oskarżeń wobec Mariusza Kamińskiego i PiS. Przypomnijmy tylko, że ani Kamińskiego, ani żadnego przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości nie było w studiu. Sytuację próbował ratować Cezary Gmyz, który nie dał sobie wmówić, że żadnej afery hazardowej nie było, a całemu złu w polityce winny jest Mariusz Kamiński, panowie w kominiarkach, PiS i działająca na jego zlecenie "Rzeczpospolita".

Produkcja "Mam inne zdanie" nie stała się lokomotywą publicystyczną TVP 1. Po emisji trzech odcinków jej rzeczywiste udziały w rynku nie spełniają tych zakładanych przez twórców programu. Program emitowany o 22.00 ma oglądalność zbliżoną do "Warto rozmawiać", kiedy jeszcze było puszczane w TVP ok. 22.40.

Niedawno na łamach "Gazety Wyborczej" Agnieszka Kublik i jej redakcyjny kolega Wojciech Czuchnowski oburzali się rzekomymi kwotami produkcji 30 odcinków programu Jana Pospieszalskiego. Według danych z umowy, podpisanej przez producenta "Warto rozmawiać" z TVP miało wynikać, że koszt jednego odcinka będzie telewizję kosztować 61,5 tys zł (netto), a 30 odcinków - 1 mln 868 tys. zł (netto). Jak się jednak okazało, żadnej umowy nie ma - co ustaliła....sama Kublik w rozmowie z prezesem TVP.


Za to z naszych dobrze potwierdzonych informacji wynika, że jeden odcinek "Mam inne zdanie" kosztuje Telewizję Polską ok. 110 tys. zł, a umowa na 15 odcinków wynosi prawie 1 mln 650 tys. zł. Czekamy na wyrazy oburzenia z Czerskiej.

"Naród, który zabija(abortuje)własne dzieci, jest narodem bez przyszłości
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 11:15  
Cytuj
Oj prawda - dlatego właśnie (miedzy innymi) nie mam zamiaru płacić abonamentu umiechumiechumiechumiechumiech

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 13
Dołączył: 7 Marz 2011r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 12:10  
Cytuj
Mirek 666 jesteś niereformowalny, będę to pisał, aż się nie posłuchasz!!!!!!



mirek666 prosiłem Cię, żebyś w swoim profilu wykasował miasto Stalowa Wola. Myślisz, że to przyjemnie jadąc gdzieś w Polskę, na hasło Stalówka - wysłuchiwać, że mieszkają tu sami talibowie? Tu mieszkają też normalni ludzie nie skrzywieni chorobą wściekłych pisuarów. Ja nie chcę być porównywany do kaczora, macierewicza, kempy, brudzińskiego, no i... mirka666.

Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 12:20  
Cytuj
Powodzenia

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 12:24  
Cytuj
Bogdan Klich upolitycznia Wojsko Polskie

"Po publikacji "Naszego Dziennika": Sejmowa Komisja Obrony Narodowej chce, by Bogdan Klich i gen. Artur Kołosowski osobiście wytłumaczyli powody zlecenia pilotowi sporządzenia po dwóch latach notatki z tzw. incydentu gruzińskiego
Zapytają Klicha o naciski na pilota


Wszelkie okoliczności związane z powodem wydania polecenia pilotowi kpt. Grzegorzowi Piertuczukowi sporządzenia notatki dotyczącej tzw. incydentu gruzińskiego z roku 2008 po ponad dwóch latach po tych wydarzeniach wymagają publicznych wyjaśnień i jasnego stanowiska ministra Bogdana Klicha - twierdzą parlamentarzyści. W ich ocenie, tego rodzaju działania resortu obrony mogą być odczytywane jako wikłanie wojskowych w polityczne rozgrywki.


- To ewidentna manipulacja propagandowa przy katastrofie smoleńskiej. Jak inaczej traktować przymuszanie oficera, po upływie ponad 2 lat od zdarzenia, do pisania notatki, składania dodatkowych zeznań, które następnie w mediach używane są przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu, prezydentowi RP - pyta Dariusz Seliga, poseł PiS, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Kilka ostatnich doniesień medialnych na temat działalności Bogdana Klicha, szefa MON, tłumaczy, dlaczego nie udało się go dotąd odwołać z zajmowanego stanowiska. - MON nie zajmuje się bezpieczeństwem państwa, tylko realizuje zamówienia PR premiera Donalda Tuska. Bo komu tego typu rzeczy są potrzebne? Przymuszanie oficerów do tego rodzaju praktyk, wikłanie ich w politykę to praktyka niespotykana w świecie. Pamiętam, że Aleksander Szczygło, były szef MON, zawsze mówił, że żołnierz nie jest z lewicy czy z prawicy, ale jest z Polski - zaznacza. Zdaniem Seligi, wzywanie przez MON pilota do składania tego rodzaju wyjaśnień to szantaż na oficerze Wojska Polskiego. - Jakie ma być morale żołnierzy, którzy czytają o tego rodzaju naciskach na ich kolegach? Jak potem od pilotów wymagać szczególnego poświęcenia czy wykonywania ważnych zadań, skoro mają obraz tego, co można z nimi zrobić? Dla mnie cała ta sprawa jest skandaliczna - podkreśla poseł. Jak dodał, tego rodzaju praktyki w MON świadczą o słabości resortu. - Notatka wycieka z departamentu kadr, tak wrażliwego wydziału MON. To gdzie są służby? Czy wszczęto jakieś postępowanie? Czy sprawą zajął się kontrwywiad? Skoro takie informacje wypływają z MON, to równie dobrze wyciekać mogą dane naszych agentów, osób pracujących na rzecz bezpieczeństwa państwa poza granicami naszego kraju - zauważa.
Afera notatkowa wzburzyła posłów, którzy zapowiedzieli, że będą domagać się wyjaśnień od szefa resortu obrony. - Przygotowuję pisma zarówno do ministra obrony narodowej, jak i do premiera z prośbą o wyjaśnienia. Wystąpienia będą podpisane przez posłów PiS zasiadających w sejmowej Komisji Obrony Narodowej - zapewnił nas poseł Seliga. Jak zaznaczył, w pierwszej kolejności posłowie wystosują interpelacje, a jeśli uzyskana na tej drodze odpowiedź nie rozwieje wszystkich wątpliwości, będą chcieli zwołania nadzwyczajnego posiedzenia komisji, na które zaproszony zostanie minister Klich oraz gen. Artur Kołosowski.
W ocenie Ludwika Dorna, członka sejmowej Komisji Obrony Narodowej, sprawa trybu sporządzenia notatki wymaga, by szef MON poprosił gen. Kołosowskiego o wyjaśnienie całej sytuacji i zaprezentował owo wyjaśnienie publicznie. Jak ocenił, przy obecnym stanie wiedzy rysuje się sytuacja, że to ze względów politycznych do aktywnego udziału partii obecnego ministra obrony i samego ministra w sporze politycznym z siłami opozycyjnymi zaciągana jest część kadr Sił Zbrojnych we współpracy z częścią redakcji, które nie wiadomo, czy przepadają za partią rządzącą, ale wiadomo, że skrajnie niechętnie odnoszą się do najsilniejszej partii opozycyjnej. - Sprawa wymaga wyjaśnienia, bo inaczej właśnie taka interpretacja będzie oczywista. Jeżeli jest coś, co przemawia przeciwko niej, to niech minister nas o tym poinformuje: że z zupełnie innych powodów, z zupełnie innych przyczyn i w innym celu tego typu notatki były sporządzane - dodał poseł.

Były relacje, po co notatka?
W rozmowie z Telewizją Trwam Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej" i współautor materiału dotyczącego nacisków na pilotów w 2008 r., sporządzonego na bazie tegorocznej notatki pilota, przyznał, że nie wiedział, iż dokument, na którym oparł swój materiał, nie powstał "tuż po" incydencie, lecz w lutym bieżącego roku. - Myśmy ten dokument dostali bez daty z komentarzem, że powstał na podstawie meldunku, który złożył kpt. Pietruczuk zaraz po tym zdarzeniu - zaznaczył. Dziennikarz przyznał również, że zlecenie przez szefa Departamentu Kadr opracowania notatki ponad dwa lata po wydarzeniu jest dziwne. - Wydaje mi się to z jednej strony dziwne, z drugiej słyszałem tłumaczenia, że były o to pytania ze strony mediów - mówił. Dziennikarz zaznaczył, że "jeśli chodzi o pilotów, to wracanie do tego typu spraw na pewno ich niepotrzebnie stresuje". - Uważam, że wystarczyło, żeby MON oparło się na tych dokumentach, które już miało, a jest ich bardzo dużo - dodał. Z relacji Czuchnowskiego wynika, że treść notatki pilota sporządzonej w tym roku udostępnił "GW" gen. Artur Kołosowski, który w 2008 r. zajmował się sprawą odmowy lotu do Tbilisi. Co ciekawe, w publikacji gazety gen. Kołosowski relacjonował, że "kapitan Pietruczuk po tych zdarzeniach był rozbity emocjonalnie, był w złym stanie. Gdy poprosiliśmy o zrelacjonowanie tego, co się działo w Symferopolu, pytał, co teraz z nim będzie". Generał miał wówczas zapewniać pilota, że "postąpił bardzo odpowiedzialnie i że na pewno włos mu z głowy nie spadnie". W komentarzu dla "GW" gen. Kołosowski nie omieszkał wspomnieć, że świadkami nacisków z 12 sierpnia 2008 r. byli Arkadiusz Protasiuk i Robert Grzywna, którzy pilotowali Tu-154 10 kwietnia 2010 roku. Podkreślał: "nie jestem psychologiem, ale lecąc do Smoleńska, mogli mieć w tyle głowy wydarzenia z Symferopola".
W ocenie posła Seligi, oburzające jest to, że z jednej strony opinii publicznej wmawia się, że śp. Lech Kaczyński mógł być w kabinie pilotów, że gen. Andrzej Błasik mógł swoją osobą wywierać zły wpływ na załogę i jest to podstawa do ostrej krytyki osób, które nie są w stanie już się bronić, a z drugiej, wzywa się pilota do ministerstwa, przymusza się go do pisania notatek, ale w tym nie widzi się nic złego.
Mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik części rodzin smoleńskich, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zwraca uwagę, że każdy, kto styka się z tego rodzaju materiałami, przy ich ocenie musi sobie zadać pytanie, dlaczego powstały z takim opóźnieniem. Istotny jest też kontekst przypomnienia incydentu gruzińskiego. Jak zauważył, podobnie nośnym medialnie tematem "z opóźnieniem" była rzekoma sprzeczka gen. Andrzeja Błasika i mjr. Arkadiusza Protasiuka. Tymczasem z wczorajszej deklaracji Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego, wynika, że nie ma dowodów na kłótnię między nimi. Niewątpliwie przywołanie incydentu gruzińskiego w kontekście katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. odnowiło dyskusję na temat nacisków na załogę - dotąd nieudowodnionych. - Pan prezydent bronić się nie może, a zatem taki atak jest bardzo wygodny i z góry skazany na sukces medialny, ale tylko medialny - dodał mec. Pszczółkowski.
Jak zaznaczył, inną kwestią jest to, że przy okazji dochodzi do wikłania wojskowych w polityczny spór oraz w proces utrudniania śledztwa, co jest niewłaściwe. - Tego rodzaju informacje psują śledztwo, bo są to zwykle wątki o charakterze sensacyjnym, które podczas weryfikacji zwykle okazują się nieprawdziwe. Jednak ich sprawdzenie wymaga czasu, w którym śledczy mogliby zająć się tymi najistotniejszymi sprawami. Jest to stwarzanie niepotrzebnego zajęcia i tak bardzo zajętym prokuratorom - ocenił mecenas.

Major Protasiuk miał uprawnienia
Z opisu notatki sporządzonej przez kpt. Pietruczuka, którego dokonała "Gazeta Wyborcza", wynika, że w chwili kiedy ten odmówił lądowania w Tbilisi, czyniono starania, by stery przejął drugi pilot. Był nim wówczas mjr Arkadiusz Protasiuk. "Generał Załęski próbował nakłonić mnie do zmiany decyzji i odbycia lotu bezpośrednio do Tbilisi. Kiedy przedstawiłem wszystkie argumenty uniemożliwiające wykonanie lotu i odmówiłem, pan generał spytał, czy drugi pilot kpt. A. Protasiuk może objąć moje obowiązki i wykonać lot do Tbilisi" - odnotował kpt. Pietruczuk. "GW" interpretuje to następująco: mjr Protasiuk miał za mało wylatanych godzin, aby przesiąść się na fotel pierwszego pilota.
Tymczasem incydent miał miejsce 12 sierpnia 2008 roku, a chociażby z raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) dotyczącego okoliczności katastrofy smoleńskiej wynika, że mjr Protasiuk został dopuszczony do lotów jako dowódca statku powietrznego na samolocie Tu-154M rozkazem Nr Z-137/2008 z 15 lipca 2008 roku przy minimalnych warunkach atmosferycznych 60 x 800 (w dzień) 11 lipca 2008 oraz w nocy 3 sierpnia 2008. Zatem wszelkie uprawnienia posiadał. Znajduje to także potwierdzenie w relacjach oficerów 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, do których dotarł "Nasz Dziennik". Według nich, kiedy ustalono, że mjr Protasiuk posiada uprawnienia dowódcy załogi, zaproponowano, by piloci zamienili się miejscami, jednak mjr Protasiuk także odmówił lądowania w Tbilisi. Taka postawa pilota stawia go w całkiem innym świetle w kontekście zarzucanej mu m.in. przez MAK uległości."


źródło: naszdziennik.pl

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 13
Dołączył: 7 Marz 2011r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 13:01  
Cytuj
mirek 666 Ty dobrze się czujesz, po co tutaj wklejasz całe artykuły, nie masz własnego zdania?, a poza tym


mirek666 prosiłem Cię, żebyś w swoim profilu wykasował miasto Stalowa Wola. Myślisz, że to przyjemnie jadąc gdzieś w Polskę, na hasło Stalówka - wysłuchiwać, że mieszkają tu sami talibowie? Tu mieszkają też normalni ludzie nie skrzywieni chorobą wściekłych pisuarów. Ja nie chcę być porównywany do kaczora, macierewicza, kempy, brudzińskiego, no i... mirka666.

Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
C&R
C&R
C&R
Posty: 79
Dołączył: 2 Marz 2011r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 13:48  
Cytuj
Mirek , co sądzisz o likwidacji senatu , przynajmniej o połowę zmniejszyć liczbę posłów w parlamencie , jedno mandatowe okręgi wyborcze , głosowanie na konkretne osoby a nie na partie ! Napisz co myślisz , tylko proszę , nie wklejaj nic z twojego dzienniczka , jeśli to nie będzie zbyt trudne to tak coś na temat ale tak sam od siebie.

Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 14:25  
Cytuj
Jestem całkowicie ZA

- tylko jeden warunek - uporządkowanie mediów w Polsce - np ustawą tak jaka jest na Węgrzech. A nie - czytam na onecie, że Komoruski ułaskawiał tylko osoby z pozytywną opinią wniosku od Prokutarota - a prawda jest taka że na 52 ułaskawione osoby, 29 miało pozytywną opnię. Ludzie muszą w końcu wiedzieć kto jest kim. Wówczas takie osoby jak Schetyna, Tusk, Komoruski, Sikorski, Arabski, Niesiołowski, Palipies, Kutz, - po prostu znikną ze sceny politycznej

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 14:28  
Cytuj
Wszystko po 5 zł.
Cukier, benzyna, chleb i godzina pracy.

http://www.press(...)ka-d.htm

PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie.....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 14:33  
Cytuj
- Daję ludziom chleb na kredyt - mówi Zbigniew Król (56 l.), właściciel wiejskiego sklepiku pod Kielcami. Drożyzna jest już tak wielka, że mieszkańcom wsi nie starcza na jedzenie, kupują "na zeszyt" chleb i mleko. Cukier po 5 złotych stał się rarytasem, tak jak kasze, nie mówiąc o mięsie czy wędlinach.

http://www.fakt.(...)2,1.html

No błazny! Do ataku. Co Goebbelsiki wymyślicie?

PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie.....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 14:38  
Cytuj
Liczę na to że 10 kwietnia Polska się ruszy i rozpoczną się zamieszki. Czas ku temu.

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 14:44  
Cytuj
Kulisy wyborów w Wałbrzychu. "PO jak mafia" http://wiado(...)osc.html

DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 14:48  
Cytuj
Dlatego właśnie takie jaja wyszły z tym żałosnym programem "Mam inne zdanie" umiech - (program mający zastąpić "Warto rozmawiać") - temat praktycznie zdjęto umiechumiechumiech - ot Polska wolność słowa.

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
C&R
C&R
C&R
Posty: 79
Dołączył: 2 Marz 2011r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 15:28  
Cytuj
CYTAT
Jestem całkowicie ZA

- tylko jeden warunek - uporządkowanie mediów w Polsce - np ustawą tak jaka jest na Węgrzech. A nie - czytam na onecie, że Komoruski ułaskawiał tylko osoby z pozytywną opinią wniosku od Prokutarota - a prawda jest taka że na 52 ułaskawione osoby, 29 miało pozytywną opnię. Ludzie muszą w końcu wiedzieć kto jest kim. Wówczas takie osoby jak Schetyna, Tusk, Komoruski, Sikorski, Arabski, Niesiołowski, Palipies, Kutz, - po prostu znikną ze sceny politycznej



Zapomniałeś jeszcze dodać ; Kaczyńskiego , Ziobre , Macierewicza , Brudzińskiego , Kempe , Błaszczaka i Kurskiego . Zapanował by spokój i raj w kraju nad Wisłą !.

Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 17:28  
Cytuj
Wystarczy zajrzeć do dowolnego podręcznika zarządzania. Może być Trump, może być Iacocca albo któryś z mniej znanych teoretyków i guru biznesu. W tym punkcie wszyscy oni są ze sobą zgodni: najgorsza decyzja jest zawsze lepsza niż brak decyzji. Najgorsze, co się zrobi, będzie zawsze lepsze niż nie zrobienie niczego. Menadżer może się mylić i może zbłądzić, ale nie może udawać, że nie ma problemu i czekać, czy może sprawy same się nie załatwią.

Ta "oczywista oczywistość" nie jest całą prawdą o PO i jej liderze, ale jej znaczącą częścią. Wyjaśnia w każdym razie, dlaczego, co uparcie powtarzam, rządy Tuska - a ściślej, właśnie nie rządy, tylko panowanie Tuska - są najgorszym, co się w Polsce zdarzyło po roku 1989.

Poprzedników miał Tusk różnych, generalnie słabych. Ale to, co pokazał on sam, nie ma precedensu. Nie sposób znaleźć przykładu nowożytnego państwa, którego władza tak uciekałaby przed problemami w fantasmagorie, tak nieodpowiedzialnie i niefrasobliwie psuła wszystko, aby tylko zachować jeszcze kilka miesięcy świętego spokoju i możliwości trwania w słodkim nieróbstwie.

Tusk potrafi tylko pajacować. Ogłasza rewolucje legislacyjne i ofensywy, produkuje kolejne "wrzutki", sypie na prawo i lewo zapowiedziami bez pokrycia, i chyba nawet sam wierzy, że wszystko się załatwi samo, że deficyt, który sięga ośmiu procent rocznego budżetu w ciągu dwóch lat "bez żadnych gwałtownych cięć ani oszczędności", zmaleje do żądanych przez UE trzech procent. Że z czasem zadłużenie się weźmie i jakoś zmniejszy. Że dziesiątki tysięcy pozbawionych szans na pracę absolwentów znajdą zatrudnienie u Niemców albo gdziekolwiek indziej i będą budować tamtejszy dobrobyt, bo tu są niepotrzebni, i w ten sposób kłopot mu spadnie z głowy.

Że jakimś cudem nie rozsypie się jeszcze przez jakiś czas do reszty sieć energetyczna i nie trzeba będzie wyłączać prądu, że zdekapitowane tory i trakcje kolejowe nie rozlecą się na tyle kawałków, na ile spółek podzielono PKP, że nowe drogi rozsiane po parę kilometrów tu, parę tam, cudem zrosną się w jakąś "infrastrukturę", że armia z poboru, z której najpierw zwolniono poborowych, a z której teraz masowo uciekają oficerowie, jakoś podoła potrzebom, bo w razie czego obroni nas Zachód, że politykę zagraniczną zrobią za nas Niemcy i Rosjanie, jeśli będziemy dla nich odpowiednio przyjacielscy...

Właściwie nie ma pola, na którym obecna ekipa nie spowodowałaby totalnej klęski.

Trzysta miliardów długu, bez mała podwojenie zadłużenia kraju w ciągu trzech lat mówi samo za siebie. Ale przecież to nie jest ostatnie słowo tej, nie sposób jej inaczej nazwać, rządzącej smarkaterii.

Właśnie w tym tygodniu rząd Tuska podjął decyzję o OFE. Decyzję dla siebie typową - ani wte, ani wewte. Jeśli OFE są dobre, to ręce precz. Jeśli są złe, to je zlikwidować. A Tusk je skubie, żeby opędzić najpilniejsze wydatki, zostawiając w zamian skrypt, z którym przyjdą do jego następców.

Oddaję głos profesorowi Stanisławowi Gomułce: "Premier Tusk za podstawową przyczynę swego całkowitego poparcia dla zmniejszenia roli OFE uznał fakt, że w rezultacie wprowadzenia w życie projektu rządowego potrzeby pożyczkowe Polski do roku 2020 zmniejszą się o 190 mld zł. Istotnie o tyle zmaleją zobowiązania w postaci skarbowych papierów wartościowych nabywanych przez inwestorów krajowych i międzynarodowych. Premier zapomniał jednak dodać, że równocześnie pojawią się nowe zobowiązania skarbu państwa w postaci zadłużenia na nowych kontach składkowiczów tworzonych w ZUS. Z uzasadnienia projektu ustawy wynika, że ten nowy dług do 2020 r. wyniesie 226 mld zł... w rzeczywistości, jak wynika z porównania tych dwóch liczb, potrzeby pożyczkowe Polski wzrosną w rezultacie przyjęcia tej ustawy do 2020 r. o 36 mld zł".

Kropka. Cały Tusk, cały on. Nota bene, tę opinię byłego wiceministra rządu Tuska wydrukowała "Gazeta Wyborcza", na kolumnach informacyjnych i publicystycznych prorządowa do granic lizusostwa (ale zawsze mówiłem, że w części ekonomicznej to zupełnie dobra i wiarygodna gazeta, zapewne dlatego, że Michnik nie ma o ekonomii pojęcia i nigdy się w ten dział nie wtrącał).

To nie jest oczywiście obiecana w tytule cała prawda o Tusku, ale jej znacząca część.

Pół roku temu Tusk obiecał, że zmniejszy zatrudnienie w administracji o 10 procent (co oznaczałoby powrót do stanu odziedziczonego po Kaczyńskim). Od tego czasu zatrudnienie w ministerstwach i urzędach wojewódzkich wzrosło już o 34 procent. To też nie jest cała prawda o Tusku, ale jej znacząca część.

Tusk ma w swojej partii Jacka Saryusza Wolskiego, jednego z najlepszych polskich specjalistów od Unii Europejskiej. Ma w swych szeregach Grzegorza Kostrzewę Zorbasa, który ze spraw polityki międzynarodowej robił doktorat u Zbigniewa Brzezińskiego. Saryusz jest z woli Tuska w totalnej odstawce, odsunięty od jakiegokolwiek wpływu na cokolwiek, Zorbasa zesłano do sejmiku mazowieckiego, gdzie zajmuje się sprawami grubo poniżej swej wiedzy, a głównym swym specjalistą od polityki międzynarodowej uczyniła PO pana, który ma w tej kwestii takie doświadczenie, że prowadził kiedyś biuro podróży w Iławie. I to też nie jest cała prawda o Tusku, ale jej znacząca część.

Przed kilku laty "The Economist" porównywał Polskę do - powiedzmy to wprost, choć Brytyjczycy nie użyli takiego słowa - idioty, który ma w dachu dziurę, ale jej nie łata, bo po co, jak pogoda ładna. Idiota w swej miłej beztrosce nie dał się przekonać, że dach trzeba łatać właśnie dopóki jest pogoda, bo jak zacznie lać deszcz, będzie za późno. A teraz, kiedy pada, rozkłada ręce i mówi: "No, czy to moja wina? Czy to moja wina, że jest światowy kryzys, że działamy w takich trudnych warunkach? Czy można mnie winić o to, że deszcz pada?".

I oczywiście nieodmiennie znajduje podobnych sobie, tylko niżej postawionych idiotów, którzy gorliwie powtarzają: "No nie, nie można go przecież winić. Czepiać się naszego Tuska, że cały świat jest w kryzysie, że rosną ceny paliw i żywności, no, cóż za nonsens! Stara się chłop jak może. A za Kaczyńskiego to przecież była duszna atmosfera i w ogóle straszne rzeczy".

Jeśli ci durnie biorą za swoje androny pieniądze, to jeszcze pół biedy. Najsmutniejsze jest, że jakaś ich część naprawdę do tego stopnia dała sobie narobić do głów.



http://fakty(...)490,2789

To pogrubione na dole to jakbym czytał o naszych forumowych ......... smiech2smiech2smiech2smiech2

PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie.....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 307
Dołączył: 23 Gru 2010r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 17:32  
Cytuj
smiech2smiech2smiech2smiech2

Odważni nie żyją wiecznie ale ostrożni nie żyją wcale !!!
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 17:38  
Cytuj
Nowe prawo medialne ograniczy wolność słowa? Rząd: "Nie znaleźliśmy lepszych rozwiązań"

- To próba ograniczenia wolności słowa w demokratyzujących się mediach i bardzo istotne zagrożenie dla porządku demokratycznego - Piotr Waglowski, specjalista od prawa internetu i autor bloga VaGla.pl podsumował w radiu TOK FM forsowaną przez rząd nowelę ustawy o radiofonii i telewizji. Igor Ostrowski z zespołu radców prawych premiera stwierdził: - Trochę za późno na tę dyskusję, musimy wdrożyć dyrektywę unijną.

Przegłosowana 4 marca przez Sejm nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji (zwana ustawą medialną), trafiła już do Senatu. Nowelizacja wprowadza przepisy, które mają m.in. zaprowadzić porządek w internecie. Rząd, spóźniony już z dopasowaniem naszego prawa do unijnej dyrektywy o usługach medialnych, tak szybko forsuje tę ustawę, że ani media ani część podmiotów branży internetowej nie zorientowała się, jakie mogą być jej konsekwencje. Przepisy są niejasne i nieprecyzyjne; będą dotyczyć wszystkich zarejestrowanych w Polsce serwisów internetowych udostępiających wideo (ustawa nazywa je "dostawcami usługi audiowizualnej na żądanie").

- Ale ta ustawa jest niezgodna z celami dyrektywy unijnej - tak prowadząca program Ewa Wanat kontrowała wypowiedź mec. Ostrowskiego, który przekonywał, że pośpiech rządu z nowelą ustawy wynika właśnie z konieczności dostosowania polskiego prawa do wymogów unijnych. Wanat wyjaśniała, że w dyrektywie chodzi o to, by ustawodawca jak najmniej ingerował w świadczenie usług audiowizualnych oraz ograniczał do minimum bariery wejścia na rynek. A rząd robi coś przeciwnego. - Jeśli teraz każdy, kto umieszcza w internecie filmy wideo będzie musiał się rejestrować w Krajowej Radzie, to jest koncesjonowanie, zamykanie konkurencji - mówiła. - Nie każdy. Tylko ten, kto prowadzi działalność gospodarczą - odpowiadał reprezentujący rząd mec. Igor Ostrowski. Przyznał jednak: - Jak się zajęliśmy tą dyrektywą, to się zastanawialiśmy, co z tym fantem zrobić. Nie mogliśmy znaleźć rozwiązań lepszych. - Podkreślam to słowo ,, zarejestrować", bo może nie każdy to tak sprawnie wyłapał - zaznaczał Piotr Waglowski. - Dodajmy od razu, bo to ważne, że dyrektywa też mówi, że ,, żaden przepis dyrektywy nie powinien zobowiązywać czy zachęcać państw członkowskich do wprowadzenia nowych systemów koncesjonowania czy administracyjnego zatwierdzania jakiegokolwiek rodzaju audiowizualnych usług medialnych - ciągnął Waglowski, który w swoim serwisie VaGla.pl szczegółowo pisał, z którymi unijnymi zaleceniami jest sprzeczna wprowadzana właśnie ustawa.

http://www.tokfm(...)ad_.html

PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie.....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 307
Dołączył: 23 Gru 2010r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 17:47  
Cytuj
Myślisz, że ktoś to czyta?
Załóż sobie bloga i tam wklejaj te niusy. Wrzuć linka do sygnaturki a może jeszcze na nim zarobisz jak znajdziesz odpowiednie grono 'nie lemingów'.

Odważni nie żyją wiecznie ale ostrożni nie żyją wcale !!!
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 17:49  
Cytuj
"C&R" staram się nie wyciągać pochopnych wniosków. Ale jeśli chodzi o ciebie to wiem już dość. Jesteś zmanipulowany\na, głupi, niezorientowany, nie przyjmujesz do wiadomości odpowiedzi na zadawane przez siebie pytania. Ktoś ci w głowie namieszał i tak zostało. Nie odróżniasz drania od patrioty, sprawiedliwości od złodziejstwa. /--/

//moderator
Proszę o kulturę wypowiedzi.

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 17:50  
Cytuj
"dziku" - ja i wielu innych patriotów to czyta.

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 12134
Dołączył: 1 Lut 2011r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 18:01  
Cytuj
Rozkaz: ZGASIĆ PAMIĘĆ!

http://www.youtube.com/watch?v=Zvb47wLbn10&feature=player_embedded

TO WAM SIĘ NIE UDA

Wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i macie tylko to, za co podziękowaliście Bogu w modlitwie wieczorem....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1348
Dołączył: 21 Kwie 2010r.
Skąd: STALOWA WOLA
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 11 Marz 2011r. 18:33  
Cytuj
Rozkaz: ZGASIĆ PAMIĘĆ!

"..to sa smieci dla was, a 96 ofiar to tez sa smieci dla was..."

a setki tysiecy polakow ginacych na drodze (w pracy) to kto to jest ?

niech frajernia za te swieczki i wience , zrobi fundacje i daje rodzinom gdzie zginol jedyny zywiciel rodziny w jakim kolwiek wypadku (drogowym , w pracy, zostal okaleczony) !!!!

Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
«« « ... 24 25 26 27 28 29 30 ... » »»
Nowy Temat Odpowiedz

NawigacjaStart » Forum » Off-Topic » Polityka i gospodarka »