~~sai | |
|
|
heh, PISia kość
ale najważniejsze że to już za nami |
|
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
|
~~wyborca PiS | |
|
|
Obecnie mamy bolszewizację przez PiS
\"Mamy do czynienia z bolszewizacją myślenia\" - tak Władysław Bartoszewski skomentował gwizdy na obchodach rocznicy Porozumień Sierpniowych. Mówił o sympatykach Lecha Kaczyńskiego, którzy gwizdali i buczeli, gdy usłyszeli nazwisko marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Władysław Bartoszewski odpowiadał na pytania dziennikarzy podczas uroczystości na Westerplatte. Premier Donald Tusk powołał go tam na stanowisko przewodniczącego komitetu honorowego, który będzie zajmował się organizacją 70. rocznicy obchodów wybuchu II wojny światowej. Bartoszewskiego zapytano, co myśli o gwizdach podczas niedzielnych uroczystości związanych z rocznicą Porozumień Sierpniowych. \"Mamy do czynienia z bolszewizacją myślenia. Jedna partia, jeden przywódca, jedna dyrektywa, jedna myśl. Podnieś rękę, a ja wyję. A o co wyjesz, wyjcu?\" - mówił Bartoszewski i dodał, że jest to zjawisko coraz częstsze. Zdaniem Bartoszewskiego, do tej pory podczas obchodów rocznicy powstania warszawskiego nie było mowy o politycznych demonstracjach. Ale w tym roku, \"tam również przywiezione autobusami grupy zachowywały się karygodnie, robiły awanturę, mimo że znajdowały się na cmentarzu katolickim, nad grobami poległych bohaterów i \" - mówił Bartoszewski. W ten sposób Bartoszewski odniósł się do innego incydentu, podczas którego tłum buczał, gdy wyczytano jego nazwisko, jako jednego z bohaterów warszawskiego zrywu. |
|
|
Posty: 1225
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Obecnie mamy bolszewizację przez PiS \\\"Mamy do czynienia z bolszewizacją myślenia\\\" - tak Władysław Bartoszewski skomentował gwizdy na obchodach rocznicy Porozumień Sierpniowych. Mówił o sympatykach Lecha Kaczyńskiego, którzy gwizdali i buczeli, gdy usłyszeli nazwisko marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Władysław Bartoszewski odpowiadał na pytania dziennikarzy podczas uroczystości na Westerplatte. Premier Donald Tusk powołał go tam na stanowisko przewodniczącego komitetu honorowego, który będzie zajmował się organizacją 70. rocznicy obchodów wybuchu II wojny światowej. Bartoszewskiego zapytano, co myśli o gwizdach podczas niedzielnych uroczystości związanych z rocznicą Porozumień Sierpniowych. \\\"Mamy do czynienia z bolszewizacją myślenia. Jedna partia, jeden przywódca, jedna dyrektywa, jedna myśl. Podnieś rękę, a ja wyję. A o co wyjesz, wyjcu?\\\" - mówił Bartoszewski i dodał, że jest to zjawisko coraz częstsze. Zdaniem Bartoszewskiego, do tej pory podczas obchodów rocznicy powstania warszawskiego nie było mowy o politycznych demonstracjach. Ale w tym roku, \\\"tam również przywiezione autobusami grupy zachowywały się karygodnie, robiły awanturę, mimo że znajdowały się na cmentarzu katolickim, nad grobami poległych bohaterów i \\\" - mówił Bartoszewski. W ten sposób Bartoszewski odniósł się do innego incydentu, podczas którego tłum buczał, gdy wyczytano jego nazwisko, jako jednego z bohaterów warszawskiego zrywu. Powiedzial "profesor" bez matury lub tylko m matura. Juz mielismy jednego elektryka, drugiego niedoszlego magistra to podziekujemy maturzystom za porady. |
|
~~wyborca PiS | |
|
|
Odezwał się GŁĄB DOKTOR
|
|
|
Posty: 45
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Skandal na szkoleniu młodych kadr PiSu
Proszę o informację, czy radny Nadbereżny brał udział w tym szkoleniu. Na zdjęciu widoczna jest osoba z loczkami. www.dziennik.pl/polityka/article230822/Mlodziez_PiS_Donald_Co_Ty_.html Młodzież PiS: "Donald! Co? Ty..." Skandal na "edukacyjnym" wyjeździe PiS-owskiej młodzieżówki. Reporterzy "Faktu" podpatrzyli, jak młodzi działacze PiS pili alkohol i wulgarnie obrażali polityków. "Donald, łobuzie, wsadzimy ci ch... w buzię" i " Donald! Co? Ty k..." - tak wulgarnie, jak twierdzi gazeta, krzyczeli uczestnicy libacji. Od przekleństw więdły uszy pensjonariuszy ośrodka w Sierakowie niedaleko Poznania, bo tam właśnie umówili się na szkolenie działacze młodzieżówki PiS. Młodzież przyjechała na kurs do Sierakowa w nagrodę - wyjaśnił "Faktowi" organizator imprezy, poseł Maks Kraczkowski. Zostali w ten sposób wyróżnieni za swe polityczne zaangażowanie. Gazeta pisze, że młodzi działacze nie zamierzali wcale angażować się w szkolenie. Niektórzy pili grupowo, przy ognisku, inni zamykali się w domkach, by tam w kameralnej atmosferze wlewać w siebie napoje o większej ilości procentów - relacjonuje "Fakt". "Jan Maria… popita" - wznosili radosne toasty. "Cóż, postawiliśmy bardziej na integrację niż naukę " - tak pijaństwo na spotkaniu kwituje w rozmowie z gazetą poseł Kraczkowski. |
|
Posty: 45
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Na chorobę PiS ten bojkot
Posłowie PiS zbojkotowali obrady Sejmu, a potem się usprawiedliwiali - chorobą, wyjazdem, spotkaniem z wyborcami. Wszystko, żeby nie stracić dniówki Polityk PSL: - Przed gabinetem marszałka Kalinowskiego widywałem nerwowo przechadzających się posłów PiS. Od marszałka usłyszałem, że chcieli wycofać usprawiedliwienia za nieobecności na głosowaniach, bo zorientowali się, że nakłamali w uzasadnieniach i mogą mieć kłopoty. Źródłem tych kłopotów jest bojkot głosowań skrzyżowany z niechęcią do utraty dniówki - około 300 zł. 11 lipca z samego rana większość sejmowa odrzuciła wniosek PiS o przerwę w obradach. 141 posłów PiS wyszło wtedy z sali. Zrobili konferencję prasową na sejmowych schodach. - Demokracji już nie ma. Sytuacja zaczyna przypominać Białoruś - ogłosił prezes PiS Jarosław Kaczyński. Za jego plecami tłoczył się niemal cały klub. Koniec demokracji końcem demokracji, ale dniówka dniówką. Posłowie mają obowiązek głosować, a jeśli go nie spełnią, tracą pieniądze. Z czasem do wicemarszałka Jarosława Kalinowskiego (PSL) zaczęły więc spływać usprawiedliwienia za nieobecności na głosowaniach z tamtego lipcowego dnia. To do Kalinowskiego należy dyscyplinowanie posłów, i to on potrąca za wagary. Rzecznik dyscypliny w PiS Marek Suski przyznał w "Naszym Dzienniku", że posłowie usprawiedliwiają się, nie chcąc stracić dniówki. - Niektóre wnioski PiS są osobliwe. Że pogrzeb w rodzinie, że choroba, że spotkanie z wyborcami... A przecież widać ich na zdjęciach z tego dnia, uczestniczyli w pierwszym głosowaniu - opowiada nam jeden z ludowców. Kalinowski nie zdecydował, co zrobi z posłami PiS, nie chce też podać ich nazwisk. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że są tam także liderzy, w tym byli członkowie rządu. U Kalinowskiego usprawiedliwiał się m.in. Tadeusz Cymański. Ale on napisał, że nie głosował z powodów politycznych: - Nie chcę osądzać moich kolegów. Jeśli ktoś wpisał chorobę, mam nadzieję, że zrobił to przez zapomnienie. - W zasadzie to sprawa dla prokuratora, chodzi przecież o wyłudzenie publicznych pieniędzy - mówi nam jeden z posłów. Sprawą zajmie się wkrótce Prezydium Sejmu. Wojciech Szacki |
|
Posty: 45
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Honor posła PiS za 300 złotych
Czy posłowie PiS, w tym były premier i minister sprawiedliwości, przedstawiając fałszywe usprawiedliwienia, chcieli wyłudzić publiczne pieniądze? - odpowie sejmowa komisja etyki. Prezydium Sejmu skierowało wczoraj do komisji etyki listę 27 posłów, którzy są podejrzani o złożenie nieprawdziwych usprawiedliwień. Jak zaznaczył marszałek Bronisław Komorowski "w grę wchodzi także podejrzenia o poświadczenie nieprawdy w celu osiągnięcia korzyści". Chodzi głównie o głosowanie 11 lipca, które PiS zbojkotował, bo marszałek Bronisław Komorowski nie dopuścił do wprowadzenia do porządku obrad punktu o nacisku na prokuraturę. Za nieobecność na głosowaniu posłowie zostali pozbawieni 300 zł. Po głosowaniu posłowie zaczęli przynosić usprawiedliwienia, aby te 300 zł odzyskać. Wśród usprawiedliwiających się jest prezes PiS Jarosław Kaczyński. Napisał, że "powodem absencji i brak podpisu na liście spowodowane było niemożliwymi do przewidzenia przeszkodami, jakie miały miejsce w wyżej wskazanych dniach". W tym samym czasie Kaczyński na schodach w Sejmie wraz z całym klubem PiS urządzał konferencję, w której zarzucał marszałkowi Komorowskiemu "wprowadzanie białoruskich standardów demokracji". Media obiegły zdjęcia z tego zdarzenia. Wczoraj w Sejmie posłowie Lewicy przedstawiali je, zakreślając obwódkami postacie posłów "usprawiedliwionych", w tym Jarosława Kaczyńskiego i byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. - Kłamiecie za 300 zł - mówili Tomasz Kamiński i Sławomir Kopyciński. Ich zdaniem sprawa nadaje się do prokuratury, bo chodzi o próbę wyłudzenia publicznych pieniędzy. Mówiąc o Kaczyńskim, Kamiński ironizował, że "te ważne przeszkody to blokowanie schodów". - Obowiązkiem posła, gdy jest w Sejmie, jest głosować, a oni nie głosowali i twierdzą, że ich nie było - argumentuje wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski z PSL. Według zestawienia przedstawionego przez prezydium Sejmu chodzi nie tylko o głosowanie 11 lipca, ale też inne - 13 czerwca i 9 lipca. Posłowie usprawiedliwiali się w przeróżny sposób. Zbigniew Wassermann, były koordynator ds. służb specjalnych, napisał, że brał udział w audycji w TVP, a innego dnia w audycji TVN (było to przed bojkotem). Paweł Kowal twierdził, że 9 lipca musiał opuścić salę z powodów osobistych, posłanka Gabriela Masłowska - bo była chora, podobnie jak Nelly Rokita. Krzysztof Jurgiel twierdzi, że nie głosował, bo 11 lipca brał udział "w innych zajęciach sejmowych", a Aleksander Szczygło 9 lipca "wizytował okręg wyborczy". Waldemar Wiązowski tłumaczył się śmiercią sąsiada, potem babci synowej. Tłumaczył, że we wcześniejszym usprawiedliwieniu pomylił daty pogrzebów. Tajemniczo brzmi usprawiedliwienie Zbigniewa Ziobry z trzech dni - 11, 12 i 13 lipca (razem, 900 zł). Powodem absencji były: "ważne sprawy poselskie". Podobnie napisał Marek Kuchciński, który wykonywał "inne ważne obowiązki parlamentarzysty". Ludwik Dorn z kolei nie głosował, bo w czasie bojkotu i "fotograficznej sesji posłów PiS" na schodach "musiał opiekować się dzieckiem". - Rozumiem, że posłowie PiS unieśli się honorem i nie wzięli udziału w głosowaniu, mają do tego prawo, ale dlaczego chcą za to 300 zł, hańba - mówiła w TVN 24 Izabela Jaruga-Nowacka z komisji etyki poselskiej. Posłowie PiS niechętnie rozmawiali z dziennikarzami. - Machinalnie napisałem to, co było w regulaminie - tłumaczył Jarosław Kaczyński. Inni posłowie PiS przyznawali jednak, że przedstawienie tych usprawiedliwień było błędem. - Jeśli ktoś jest na zdjęciu, to nie ma co udawać, że go nie było - twierdził Jacek Kurski. - Wszyscy wiemy, jak jest z usprawiedliwieniami w Sejmie, chcemy, aby zostało to zbadane także w innych klubach i aby usprawiedliwienia znalazły się internecie - argumentował rzecznik klubu Mariusz Kamiński. Przemysław Gosiewski sam nieobecny 13 lipca z "powodu zadań wynikających z pełnienia przez niego funkcji przewodniczącego klubu PiS" stwierdził, że ośmiu parlamentarzystów złożyło usprawiedliwienia budzące wątpliwość i tym przypadkom klub się przyjrzy. Wicemarszałek Jarosław Kalinowski powiedział w TVN 24, że pomysł PiS, aby usprawiedliwienia umieszczać w internecie, jest godny rozważenia. Przypadek posła Ćwierza Poseł z Jarosławia na Podkarpaciu Andrzej Ćwierz (PiS) usprawiedliwił nieobecność 13 czerwca "nieprzewidzianą sytuacją związaną z odsłonięciem tablicy poświęconej senatorowi Andrzejowi Mazurkiewiczowi". Nieobecność nieusprawiedliwiona to strata 300 zł, ale poseł tłumaczy, że nie chodziło o pieniądze: - Co miesiąc wydaję po kilkaset złotych na cele charytatywne, ufundowałem stypendia dla zdolnych dzieci, łożę na budowy kościołów - powiedział "Gazecie". Sprawdzamy. Okazuje się, że tablica poświęcona senatorowi Mazurkiewiczowi została odsłonięta 16 czerwca. Dzwonimy do Ćwierza - Ja pomyliłem daty. W Sejmie podczas obrad nie byłem także 16 czerwca. Jak pisałem usprawiedliwienie, nie miałem przed sobą kalendarza. Popełniłem błąd - tłumaczy. Tyle że 16 czerwca Sejm nie obradował. Ćwierz: - Wiem jedno: w momencie, kiedy pisałem to usprawiedliwienie, byłem przekonany, że piszę prawdę. A że teraz okazuje się, że jest to nieprawda, to inna rzecz. Paweł Wroński |
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Gosiewski (PiS) uczy Dorna jak powinien postępować chrześcijanin, a sam nie chce płacić wyższych alimentów byłej żonie.
Ludzie PiSu uważają się za bardziej katolików niż pozostali katolicy Gosiewski płaci niższe alimenty niż Dorn Przemysław Gosiewski pouczył Ludwika Dorna, że ten powinien w swoim życiu osobistym przestrzegać wartości chrześcijańskich. Tak szef klubu PiS skrytykował go za to, że ten chce płacić mniejsze pieniądze na swoje dzieci z poprzedniego związku. Ale i Gosiewski nie jest bez winy. Jego była żona mówi DZIENNIKOWI, że walczy z nim teraz w sądzie o wyższe alimenty. "Polityk powinien przestrzegać wartości nie tylko podczas wystąpień z mównicy sejmowej. Wartości, także chrześcijańskich, warto przestrzegać we własnym życiu osobistym" - pouczał Dorna Gosiewski. Jednak Gosiewski sam ma dziecko z poprzedniego małżeństwa i też płaci alimenty. Tyle tylko że są one dużo niższe od tych, które płaci Dorn. A była żona Gosiewskiego Małgorzata walczy w sądzie o ich zwiększenie. "Pan Przemysław Gosiewski płaci na swoje dziecko 600 zł. Teraz na czas trwania sprawy alimentacyjnej w trybie zabezpieczenia sąd podwyższył tę kwotę do 700 zł. Czyli od lipca pan Przemysław płaci 700 zł. I nie partycypuje w żadnych innych kosztach wychowania dziecka" - mówi DZIENNIKOWI była żona szefa klubu PiS Małgorzata Gosiewska. I podkreśla, że walczy w sądzie o wyższe alimenty. "Chciałabym, żeby była to kwota, która pozwoli mi utrzymać dziecko na odpowiednim poziomie, choćby w części porównywalnym do poziomu pozostałych dzieci pana Przemysława" - zaznacza Gosiewska. "Chodzi o to, żeby pamiętać, że ma się dzieci. W tym roku dziecko nie było nawet na wakacjach, bo nie stać mnie na to." Gosiewski krytykował Dorna, po tym jak Jacek Kurski i prezes PiS Jarosław Kaczyński zarzucili byłemu marszałkowi Sejmu złamanie reguł moralnych. "Ludwik Dorn jest człowiekiem, który złamał pewne reguły gry w sposób drastyczny, no, łamie je niestety także w innych dziedzinach życia i to być może doprowadzi do dalszych konsekwencji" - mówił były premier w radiowych "Sygnałach Dnia". Kaczyński dodał też, że "niegodziwością moralną" jest to, że Dorn wystąpił do sądu o zmniejszenie alimentów. Wczoraj w obszernym liście do DZIENNIKA Dorn zarzucił Kaczyńskiemu brutalne wyciąganie osobistych spraw. Tłumaczył, że chce płacić na dzieci, ale mniej, bo ma niższe dochody niż kiedyś. Wczoraj zapowiedział też, że jeżeli prezes PiS nie wycofa skierowanych pod jego adresem zarzutów, to wytoczy mu proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych. Z Przemysławem Gosiewskim nie udało się DZIENNIKOWI skontaktować do chwili zamknięcia wydania gazety. Piotr Gursztyn, Kamila Wronowska |
|
Posty: 405
Dołączył: 17 Lip 2007r. Skąd: z czeskich filmów Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Jednak Gosiewski sam ma dziecko z poprzedniego małżeństwa ... No nie przy śniadaniu takie rzeczy, brrrrrrrrrrrr Jutro To Dziś Tyle Że Jutro |
|
~~Smutna prawda o | |
|
|
CYTAT Obecnie mamy bolszewizację przez PiS AAPROPO BUCZENIA \\\"Mamy do czynienia z bolszewizacją myślenia\\\" - tak Władysław Bartoszewski skomentował gwizdy na obchodach rocznicy Porozumień Sierpniowych. Mówił o sympatykach Lecha Kaczyńskiego, którzy gwizdali i buczeli, gdy usłyszeli nazwisko marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Władysław Bartoszewski odpowiadał na pytania dziennikarzy podczas uroczystości na Westerplatte. Premier Donald Tusk powołał go tam na stanowisko przewodniczącego komitetu honorowego, który będzie zajmował się organizacją 70. rocznicy obchodów wybuchu II wojny światowej. Bartoszewskiego zapytano, co myśli o gwizdach podczas niedzielnych uroczystości związanych z rocznicą Porozumień Sierpniowych. \\\"Mamy do czynienia z bolszewizacją myślenia. Jedna partia, jeden przywódca, jedna dyrektywa, jedna myśl. Podnieś rękę, a ja wyję. A o co wyjesz, wyjcu?\\\" - mówił Bartoszewski i dodał, że jest to zjawisko coraz częstsze. Zdaniem Bartoszewskiego, do tej pory podczas obchodów rocznicy powstania warszawskiego nie było mowy o politycznych demonstracjach. Ale w tym roku, \\\"tam również przywiezione autobusami grupy zachowywały się karygodnie, robiły awanturę, mimo że znajdowały się na cmentarzu katolickim, nad grobami poległych bohaterów i \\\" - mówił Bartoszewski. W ten sposób Bartoszewski odniósł się do innego incydentu, podczas którego tłum buczał, gdy wyczytano jego nazwisko, jako jednego z bohaterów warszawskiego zrywu. Lisia walka z pamięcią |
|
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
J. Kaczyński, klasyczny nihilista i wyzuty z wszelkich uczuć ludzkich.
J. Kaczyński, nigdy nie miał życia prywatnego, nie wie co to są problemy z tym związane. Wypowiada się w sprawach moralnych niczym kapłan, który nie ma żadnej praktyki i niuansów. I to jest najbardziej porażające, że konflicie z Dornem, publicznie wyciąga jego problemy i komentuje. To mówi człowiek, jak można się domyślać, który nie miał kobiety praktycznie, a jeśli już, to na tym polu w młodości nie sprawdził się jako partner pod każdym względem. W związku z tym, całą swoją energię wykorzystuje publicznie. I kiedy dochodzi do klęsk i porażek w polityce, niczym zranione zwierzę, kąsa na oślep wszystkich tych, którzy mu podpadli lub mogą podpaść. J. Kaczyński, z uwagi na swoją małostkowść, mściwość, pamiętliwość, jest pozbawiony uczuć wyższych, pusty wewnętrznie, jest nihilistą. Niech zmieni nazwę swojej partii na Podłość i Surrealizm, bo z prawem i sprawiedliwością z pewnością nie ma nic wspólnego. W szkole średniej uczyła mnie angielskiego kobieta (stara panna) była mściwa, złośliwa i taki sam jest kawaler J. Kaczyński. Mściwy, złośliwy nie tylko dla tych co nie popierają PiS (Podłość i Surrealizm) ale również dla działaczy PiS. |
|
~~Rull | |
|
|
Jak prezes Kołodziejski (PiS) wypełniał w nocy swoją misję.
O TO JAK DZIAŁA PIS Członek KRRiT Lech Haydukiewicz ujawnia "Gazecie", że jego szef Witold Kołodziejski nerwowo interweniował w obronie PiS-owskich szefów Polskiego Radia Haydukiewicz ma na myśli nocne spotkanie szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witolda Kołodziejskiego z - jak sam ich nazywa - "swoimi członkami" Rady Nadzorczej Polskiego Radia. Swoimi, czyli tymi, którzy jak on są związani z PiS. "Gazeta" pisała o tym w poniedziałek. Do spotkania doszło pomiędzy piątkowym a sobotnim posiedzeniem rady nadzorczej. Było gorąco, bo rada planowała odwołanie dwóch PiS-owskich prezesów Polskiego Radia - Krzysztofa Czabańskiego i Jerzego Targalskiego. Zwolennicy ich odejścia wygrali w piątek bitwę. Zgromadzili większość pięciu głosów - na dziewięciu członków rady - i wybrali nowego szefa rady Adama Hromiaka. A PiS-owski scenariusz był inny: miał wygrać kandydat PiS Bogusław Kiernicki delegowany do rady jeszcze przez PiS-owskiego ministra skarbu. Lech Haydukiewicz (z rekomendacji LPR): - W nocy w piątek zadzwoniła do mnie pani Renata Kubińska z rady nadzorczej i mówi: "Tutaj z nami siedzi Kołodziejski i ze wszystkimi usiłuje gadać!". Zaraz potem Kołodziejski sam do mnie zadzwonił z pretensjami, jak mogłem dopuścić do wyboru pana Hromiaka na szefa. Zdenerwowanym głosem mówi: "Twoi ludzie zagłosowali na Hromiaka, co ty robisz?! Teraz będą podchody, ale nie macie szans na odwołanie czy zawieszenie Czabańskiego i Targalskiego". Zdziwiłem się: jacy moi ludzie? To większość rady zdecydowała, kto ma być ich szefem. Na Boga, nigdy nie zgodzę się, by osobie, którą wybrałem do rady nadzorczej, narzucać, kto ma być przewodniczącym. "Gazeta": A Kołodziejski narzucał? Haydukiewicz: Skoro ode mnie domagał się instrukcji dla moich, to domyślam się, że sam dawał instrukcję swoim. Ale powiedziałem mu, że ja nie jestem od tego, by chodzić do rady i za rękę ich prowadzić podczas głosowania. Kołodziejski chciał nie dopuścić do odwołania Czabańskiego i Targalskiego? - Z jego zachowania wyciągam wniosek, że bardzo zaangażował się w ich obronę. Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek wcześniej był tak zdenerwowany jak w tę piątkową noc. Ustawa o KRRiT mówi, że rola Krajowej Rady ogranicza się tylko do powołania rady nadzorczej. Krajowa rada nie może ingerować w jej decyzje. Członkowie rady nadzorczej są niezależni i nieodwoływalni w trakcie kadencji. Kołodziejski w rozmowie z "Gazetą" przyznał się do spotkania ze "swoimi członkami" rady nadzorczej. Ale tłumaczył, że na nikogo nie naciskał. - Chciałem się tylko dowiedzieć, jaka jest sytuacja w radzie po wyborze nowego szefa - mówi. "Gazeta": To dlaczego nie spotkał się pan z nowym szefem, tylko z tym, który wybory na szefa przegrał? Kołodziejski: Ja nie muszę rozmawiać ze wszystkimi członkami rady! Ostatecznie w sobotę rada nie zdołała ani odwołać, ani zawiesić obu prezesów. Rozgorzał bowiem spór prawny. Ci członkowie rady nadzorczej, z którymi w nocy spotkał się Kołodziejski, forsowali interpretację, że do zawieszenia członka zarządu potrzeba nie pięciu głosów (taka większość była), ale aż sześciu (tylu nie było). O sześciu głosach mówi regulamin rady, a o pięciu akty prawne wyższej rangi, czyli ustawa o RTV i statut Polskiego Radia. Problem mają wyjaśnić prawnicy do czasu kolejnego posiedzenia rady nadzorczej za miesiąc. Komentarz Sami swoi Witold Kołodziejski został złapany na gorącym uczynku. Instruował "swoich" (czytaj: PiS-owskich) członków rady nadzorczej, jak mają głosować w obronie swoich prezesów Czabańskiego i Targalskiego. Szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - ciała konstytucyjnego, które stoi na straży wolności słowa i niezależności mediów - tak się zachowywać nie może. Kołodziejski to nie pierwszy szef Krajowej Rady, który politykę medialną myli z polityką partyjną. Przed nim robili to: Waniek, Kruk i Czarzasty jako sekretarz. Ale to nic nie zmienia - Kołodziejski powinien publicznie wytłumaczyć się ze swojej nocnej misji. Niech zaprosi go sejmowa komisja kultury i weźmie w krzyżowy ogień pytań. Komisja niedługo zacznie dyskusję, czy obniżyć budżet KRRiT. Kołodziejski swoim zachowaniem dostarczył właśnie posłom argumentu za. Państwo nie jest od finansowania nocnych misji samych swoich. Agnieszka Kublik Skład Rady Nadzorczej Polskiego Radia: • z rekomendacji szefowej KRRiT Elżbiety Kruk (PiS), poprzedniczki Witolda Kołodziejskiego, pochodzą: Maria Bielecka, Jacek Kiczek, Mariusz Siembiga, Bogusław Kiernicki (delegowany do rady przez ministra skarbu Wojciecha Jasińskiego). • z rekomendacji członka KRRiT Lecha Haydukiewicza (LPR): Renata Kubińska, Beata Kropiewnicka. • z rekomendacji członka KRRiT Tomasza Borysiuka (Samoobrona): Adam Hromiak, Piotr Jagiełło, Agnieszka Szymańczyk. Agnieszka Kublik |
|
|
~~Mmio | |
|
|
CYTAT CYTAT Jednak Gosiewski sam ma dziecko z poprzedniego małżeństwa ... No nie przy śniadaniu takie rzeczy, brrrrrrrrrrrr ZORRO to był ktoś. Ostał się ino ziorro. |
|
|
~~Rull | |
|
|
Kryzys bankowy po prezydencku kolejny znawca ekonomii
kwa kwa kwa Prezydent Lech Kaczyński straszy Polaków, że kryzys stoi już u naszych granic. Z bronią w ręku Bawiący z wizytą gospodarską w Elblągu Lech Kaczyński mówił we wtorek o kryzysie: "Z dnia na dzień jest gorzej". - Nie można przewidzieć, w którym momencie ten kryzys sięgnie naszego kraju... Ale sięgnie - snuł czarny scenariusz Lech Kaczyński. I dalej: - Dzisiaj, kiedy jesteśmy zagrożeni tym kryzysem, kiedy jesteśmy częścią mocno zintegrowanej w sensie gospodarczym Europy i coraz bardziej globalizującego się świata, musimy podjąć działania, we współpracy z innymi, w szczególności z Unią Europejską, naciskając na to, by nie bać się interwencji - uważa prezydent Kaczyński. I jeszcze: - Musimy podjąć tego rodzaju interwencję, w porozumieniu z Komisją Europejską, ale działając odważnie, poprzez Narodowy Bank Polski, poprzez rząd Rzeczypospolitej, tak by jeśli skutki tego kryzysu sięgną naszego kraju, były one jak najmniejsze. Przekonywał, że tylko państwo może "temu kryzysowi zapobiec, albo przynajmniej ograniczyć skutki", choć "w ostatnich dziesięcioleciach państwo jako instytucja przestało być modne". Według prezydenta odrzucony przez Kongres USA plan ratunkowy oznaczał "wzmocnienie państwa, jego roli" i dlatego przeciwnicy wzmocnienia państwa opowiedzieli się przeciwko niemu. - Pozostaje pytanie - mówił Lech Kaczyński - czy rzeczą gorszą jest wzmocnienie państw, nawet wbrew pewnej ideologii, czy rzeczą gorszą jest kryzys, który spowoduje skutki, których dzisiaj nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Dla Gazety Prof. Stanisław Gomułka, wykładowca London School of Economics, b. wiceminister finansów, główny ekonomista Business Centre Club: Prezydent jest specjalistą od polityki i prawa pracy, ale od ekonomii i finansów - nie. Powinien powołać się na jakiegoś specjalistę albo się nie wypowiadać. Nie rozumiem wypowiedzi prezydenta, skąd ona się wzięła. Prezydent jest chyba źle poinformowany. Przecież prezes NBP Sławomir Skrzypek wyraźnie stwierdził, że w Polsce nie ma tych aktywów tzw. toksycznych, jest duża ilość depozytów, mała - kredytów, bardzo dobrze, od lat, działa nadzór bankowy. Te wszystkie elementy na plus różnią Polskę od USA. Zagrożenia nie ma, Polska jest oazą stabilności na tym wzburzonym morzu i jest praktycznie niemożliwe, by Polacy mogli stracić ulokowane oszczędności. Nie rozumiem, o co może chodzić prezydentowi Kaczyńskiemu, głowa państwa nie powinna tak straszyć, powiększać zagrożenia. Bo to akurat może doprowadzić do tego, że to, co na razie jest minimalnym ryzykiem, pod wpływem takich wypowiedzi się zwiększy. Prof. Witold Orłowski, b. doradca ekonomiczny prezydenta Kwaśniewskiego, dziś PricewaterhouseCoopers: Obecnie nie ma żadnego powodu do interwencji innych niż werbalne. Rząd i NBP powinny wyjaśniać Polakom, że nie ma żadnego zagrożenia dla ich oszczędności, mówić, co zamierzają robić, gdyby jakieś zagrożenie się pojawiło. Jeśli prezydent uważa, że te interwencje werbalne są za słabe - ma prawo o tym mówić. Oczywiście rząd i bank centralny mają narzędzia, których mogą użyć, gdyby zaistniała taka potrzeba. Rząd irlandzki właśnie podjął decyzję o podwyższeniu wysokości gwarantowanego depozytu w bankach, czyli obiecał, że w razie czego dorzuci pieniędzy na wypłaty. Rząd to zrobił po to, by uspokoić nastroje, by ludzie nie zaczęli masowo wycofywać depozytów z banków. Bank centralny może zasilić finansowo banki, pożyczyć nawet bankrutowi. Nie widzę jednak żadnego powodu, dla którego tego typu interwencje miałyby być w Polsce podjęte. Sławomir Skrzypek, prezes NBP, dla "The Wall Street Journal Polska": Byłbym ostrożny ze słowem "kryzys". Polska będzie należała do tych krajów, które w zdecydowanie mniejszym stopniu odczują skutki wydarzeń na rynkach globalnych. Regulacje bankowe są u nas w wielu obszarach bardziej restrykcyjne niż w innych krajach. Duża część podmiotów naszego systemu bankowego postępuje racjonalnie, a tylko w nielicznych przypadkach dochodziło do zbytniego poluzowania polityki kredytowej. Lech i Jarosław Kaczyński: KRYZYS, KRYZYS, POLACY!!! Źródło: Gazeta Wyborcza |
|
|
~~Rull | |
|
|
Prezydent Lech Kaczyński wiedział o korupcji w komisji weryfikacyjnej WSI i nie poinformował
Czy dlatego PiS wycofał wczoraj wniosek o odwołanie marszałka Bronisława Komorowskiego (PO)? - Potwierdzamy, że pan prezydent był informowany o naszych działaniach- mówi "Gazecie" rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska. Co to może oznaczać dla PiS? Że zarzut wobec marszałka Sejmu, że nie powiadomił prokuratury o sprawie korupcji wokół komisji, pośrednio uderzyłyby w bliskiego PiS prezydenta RP, brata prezesa tej partii Jarosława Kaczyńskiego. To może tłumaczyć dlaczego w ostatniej chwili PiS wycofał wniosek o odwołanie Komorowskiego. A jeszcze wczoraj w Sejmie przygotowywano się do wielkiego politycznego starcia. Posłowie mieli debatować na odwołaniem marszałka. Powód? Komorowski na przełomie listopada i grudnia 2007 r. spotykał się z dwoma b. oficerami wojskowych służb specjalnych, którzy informowali go o korupcji w komisji weryfikacyjnej WSI. PiS wspierany przez część mediów od tygodni zarzuca marszałkowi, że nie zawiadomił o ich wizytach prokuratury. Jednego z oficerów, płk Aleksandra Lichockiego, miał nawet podżegać do przestępstwa, czyli nielegalnego uzyskania tajnego aneksu do raportu z weryfikacji WSI. Komorowski argumentuje, że gdy drugi oficer, płk Leszek Tobiasz, przekazał mu wiarygodne informacje i powiedział, że ma nagrania dokumentujące korupcję, natychmiast zawiadomił ABW, która zaczęła dochodzenie. Chociaż wiadomo, było, że PiS nie uzyska dzisiaj większości do odwołania Komorowskiego, to debata zapowiadała się burzliwie i miała angażować najważniejszych polityków tej partii. Wniosek o odwołanie Komorowskiego złożył szef klubu PiS Przemysław Gosiewski. Uzasadniać miał go Jarosław Kaczyński. Tymczasem wczoraj po południu na spotkanie Konwentu Seniorów PiS przysłał posłankę Małgorzatę Sadurską. Poniformowała, że jej partia wycofuje wniosek. PiS wycofał też wniosek o odwołanie wicemarszałka Stefana Niesiołowskiego (PO) - To gest dobrej woli mający skłonić PO, PSL i SLD do rozmów w sprawie kryzysu finansowego - wyjaśniał dziennikarzom Jarosław Kaczyński. Paweł Graś (PO): - PiS zorientował się, że strzeliłby sobie w stopę doprowadzając do debaty w tej sprawie. To właśnie Graś jesienią 2007 pełnił w kancelarii premiera funkcję ministra nadzorującego służby specjalne i to jego pierwszego Komorowski poinformował, o niepokojących informacjach dotyczących komisji. Graś zawiadomił ABW a ta przejęła kontrolę nad płk Tobiaszem i rozpoczęła operację zakończoną 13 maja zatrzymaniem Lichockiego i dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego oraz rewizjami w domach dwóch członków komisji weryfikacyjnej. Dlaczego ABW zaraz po rozpoczęciu śledztwa powiadomiła prezydenta? Graś: - Sprawę potraktowano jako mającą najwyższą wagę dla kwestii bezpieczeństwa państwa. PiS zaprzecza, by powodem była wiedza prezydenta: - Pierwsze słyszę. Władze PiS nie dyskutowały o tym - zapewnia sekretarz klubu Krzysztof Tchórzewski. Nieoficjalnie posłowie PiS dodają: - Baliśmy się, że PO albo Lewica wypomną nam, że debatujemy nad odwołaniem Niesiołowskiego tuż po śmierci jego matki. Wyszłoby na to, że jesteśmy bezduszni. I pytają: Co to miałoby oznaczać dla prezydenta? Przecież nie miał obowiązku zawiadamiać kogokolwiek, skoro usłyszał o sprawie od ABW? Dlaczego miałby zabiegać u brata, o wycofanie tego wniosku, kiedy wniosek został już złożony, a nie wcześniej? Przecież był zapowadany od dawna. Temat WSI nie zdominowałby debaty nad odwołaniem Komorowskiego. Chcieliśmy podać dużo przykładów na jego niekompetencję i stronniczość w Sejmie. Wojciech Czuchnowski, Dominik Uhlig |
|
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Wiedział kurdupel i nie powiedział bęc
|
|
~~Tytan | |
|
|
"Wprost": PiS traci ludzi - odchodzą działacze
Według "Wprost" coraz więcej osób opuszcza szeregi Prawa i Sprawiedliwości, bo są zdegustowani rozgrywkami wewnątrz partii. Wedłyg "Wprost" najgorsza sytuacja jest w regionie wałbrzyskim (dolnośląskie), gdzie z partii odeszło około 800 spośród 1000 członków. Z tego powodu funkcję szefa tamtejszych struktur PiS stracił Waldemar Wiązowski, poseł, bliski współpracownik Adama Lipińskiego. Rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński przekonuje, że informacje o rozłamie w partii są przesadzone. W całym kraju Prawo i Sprawiedliwość liczy dziś około 20 tys. członków. |
|
|
~~hETMAn | |
|
|
Cześć PiS-iaczki, wytłumaczcie mi taką kwestię.
Teraz gdy Wasz prezes okazał się małym krętaczem gotowym dla 300 złotych napisać kłamliwe zaświadczenie, gdy dla własnej zemsty potrafi gnębić jednego członka swojej partii a drugiego za podobne postępowanie faworyzuje, gdy jego postępowanie nie ma nic wspólnego z prawem, sprawiedliwością i uczciwością, co jeszcze powoduje Waszą miłość do niego i jego partii? Czy nie kieruje tą miłością aby wstyd do przyznania się, iż byliście przez tyle lat zwodzeni? Czy nie lepiej olać tą partię i przestać bronić czegoś co w tak spektakularny sposób się zdewaluowało? Przemyślcie to sobie (oczywiście mam na myśli tą nieliczną garstkę, której myślenie nie sprawia bólu). Dziękuję za uwagę. |
|
|
~~Rull | |
|
|
Odwołają prezydenta (startował z PiSu) za łapówki
Marnowanie pieniędzy na fontanny i korupcję zarzucają prezydentowi Zduńskiej Woli inicjatorzy referendum w sprawie odwołania go ze stanowiska. Prezydent do niczego się nie przyznaje i twierdzi, że jest niewinny a referendum już dziś. Mieszkańcy Zduńskiej Woli (Łódzkie) będą mogli wziąć dziś udział w referendum w sprawie odwołania prezydenta tego miasta Zenona Rzeźniczaka. Inicjatorzy referendum zarzucają prezydentowi m.in. marnowanie pieniędzy w związku z projektem budowy w mieście 27 fontann, które mają symbolizować kraje UE. Domagają się też jego odwołania, bo jest on podejrzany jest o korupcję. Prokuratura zawiesiła prezydenta W piątek, przed tygodniem, prokuratura w Sieradzu zawiesiła w obowiązkach służbowych podejrzanego o korupcję prezydenta. Prokuratura zastosowała wobec niego również środek zapobiegawczy i poręczenie majątkowe. Wyszedł z aresztu za kaucję Prezydent przebywał w areszcie od 10 września. Po zażaleniu obrony, we wtorek sieradzki sąd okręgowy postanowił, że areszt zostanie uchylony, po wpłaceniu 150 tys. zł poręczenia majątkowego. W środę pieniądze wpłynęły na konto sądu i prezydent wyszedł z aresztu. Prezydent na zwolnieniu Rzeźniczak (zgodził się na publikację swoich danych osobowych), który nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów, po wyjściu z aresztu zapowiedział, że wraca do pracy w magistracie. Jak jednak dowiedział się w piątek PAP w Urzędzie Miasta, prezydent przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim. Prezydent zbierał daninę? Sieradzka prokuratura postawiła Rzeźniczakowi łącznie 20 zarzutów. Jest on podejrzany m.in. o przyjmowanie łapówek od osób zatrudnionych w urzędzie miasta oraz w podległych magistratowi spółkach. Były to osoby na stanowiskach kierowniczych, które co miesiąc - zdaniem prokuratury - przekazywały prezydentowi, w zależności od pełnionej funkcji i wysokości wynagrodzenia, określone kwoty. Przeważnie miało to być 10 proc. dochodów. Według śledczych w ten sposób przyjął on ponad 200 tys. zł. Rzeźniczak nie przyznaje się do winy Śledczy zarzucili też Rzeźniczakowi przekroczenie uprawnień prezydenta miasta oraz nadużycie uprawnień podczas kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi. Prezydent w tym wypadku również nie przyznaje się do winy. Kolejni oskarżeni: były senator PiS i b. wiceprezydent W sumie w tej sprawie podejrzanych jest 16 osób. Wraz z prezydentem zatrzymany został również były wiceprezydent Zduńskiej Woli i były senator z listy PiS Czesław R. Postawiono mu zarzut utrudniania postępowania oraz przekazywania pieniędzy na rzecz Rzeźniczaka. On również nie przyznaje się do winy. Pozostali podejrzani to urzędnicy magistratu i spółek podległych miastu, którzy przekazywali prezydentowi pieniądze. Przedstawiono im zarzuty wręczania korzyści majątkowych. Grozi im kara do 8 lat pozbawienia wolności. Śledztwo prowadzone przez sieradzką prokuraturę w tej sprawie trwa już ponad 1,5 roku. Według prokuratury sprawa jest rozwojowa. |
|
|
~~CUDA PiS | |
|
|
Cuda Kaczyńskich!!
1. Nie będę premierem gdy mój brat będzie prezydentem 2. Nie będzie koalicji z Samoobroną. 3. Nie zmienia się ordynacji wyborczej przed wyborami 4. Nie podniesiemy akcyzy na paliwo. 5. Trzy miliony mieszkań 6. Niższe podatki 7. Tanie państwo i redukcja administracji 8. Marcinkiewicz - premier na całą kadencję. 9. Afera bilboardowa. 10. Chcemy koalicji z PO. 11. PO jest w koalicji z SLD. 12. Nie bedzie TKMu. 13. "Moja teczka jest sfałszowana". 14. W rządzie nie będzie przestępców! 15. Byli szefowie dyplomacji byli na usługach KGB. 16. Wycofamy wojsko polskie z Iraku. 17. Kler nie ma wpływu na politykę PiS 18. Prowadzimy politykę zagraniczną dla dobra Polski. 19. Obniżymy ZUS. |
|
|
~~heniu | |
|
|
CYTAT Kryzys bankowy po prezydencku kolejny znawca ekonomii
kwa kwa kwa Prezydent Lech Kaczyński straszy Polaków, że kryzys stoi już u naszych granic. Z bronią w ręku Bawiący z wizytą gospodarską w Elblągu Lech Kaczyński mówił we wtorek o kryzysie: \"Z dnia na dzień jest gorzej\". - Nie można przewidzieć, w którym momencie ten kryzys sięgnie naszego kraju... Ale sięgnie - snuł czarny scenariusz Lech Kaczyński. I dalej: - Dzisiaj, kiedy jesteśmy zagrożeni tym kryzysem, kiedy jesteśmy częścią mocno zintegrowanej w sensie gospodarczym Europy i coraz bardziej globalizującego się świata, musimy podjąć działania, we współpracy z innymi, w szczególności z Unią Europejską, naciskając na to, by nie bać się interwencji - uważa prezydent Kaczyński. I jeszcze: - Musimy podjąć tego rodzaju interwencję, w porozumieniu z Komisją Europejską, ale działając odważnie, poprzez Narodowy Bank Polski, poprzez rząd Rzeczypospolitej, tak by jeśli skutki tego kryzysu sięgną naszego kraju, były one jak najmniejsze. Przekonywał, że tylko państwo może \"temu kryzysowi zapobiec, albo przynajmniej ograniczyć skutki\", choć \"w ostatnich dziesięcioleciach państwo jako instytucja przestało być modne\". Według prezydenta odrzucony przez Kongres USA plan ratunkowy oznaczał \"wzmocnienie państwa, jego roli\" i dlatego przeciwnicy wzmocnienia państwa opowiedzieli się przeciwko niemu. - Pozostaje pytanie - mówił Lech Kaczyński - czy rzeczą gorszą jest wzmocnienie państw, nawet wbrew pewnej ideologii, czy rzeczą gorszą jest kryzys, który spowoduje skutki, których dzisiaj nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Dla Gazety Prof. Stanisław Gomułka, wykładowca London School of Economics, b. wiceminister finansów, główny ekonomista Business Centre Club: Prezydent jest specjalistą od polityki i prawa pracy, ale od ekonomii i finansów - nie. Powinien powołać się na jakiegoś specjalistę albo się nie wypowiadać. Nie rozumiem wypowiedzi prezydenta, skąd ona się wzięła. Prezydent jest chyba źle poinformowany. Przecież prezes NBP Sławomir Skrzypek wyraźnie stwierdził, że w Polsce nie ma tych aktywów tzw. toksycznych, jest duża ilość depozytów, mała - kredytów, bardzo dobrze, od lat, działa nadzór bankowy. Te wszystkie elementy na plus różnią Polskę od USA. Zagrożenia nie ma, Polska jest oazą stabilności na tym wzburzonym morzu i jest praktycznie niemożliwe, by Polacy mogli stracić ulokowane oszczędności. Nie rozumiem, o co może chodzić prezydentowi Kaczyńskiemu, głowa państwa nie powinna tak straszyć, powiększać zagrożenia. Bo to akurat może doprowadzić do tego, że to, co na razie jest minimalnym ryzykiem, pod wpływem takich wypowiedzi się zwiększy. Prof. Witold Orłowski, b. doradca ekonomiczny prezydenta Kwaśniewskiego, dziś PricewaterhouseCoopers: Obecnie nie ma żadnego powodu do interwencji innych niż werbalne. Rząd i NBP powinny wyjaśniać Polakom, że nie ma żadnego zagrożenia dla ich oszczędności, mówić, co zamierzają robić, gdyby jakieś zagrożenie się pojawiło. Jeśli prezydent uważa, że te interwencje werbalne są za słabe - ma prawo o tym mówić. Oczywiście rząd i bank centralny mają narzędzia, których mogą użyć, gdyby zaistniała taka potrzeba. Rząd irlandzki właśnie podjął decyzję o podwyższeniu wysokości gwarantowanego depozytu w bankach, czyli obiecał, że w razie czego dorzuci pieniędzy na wypłaty. Rząd to zrobił po to, by uspokoić nastroje, by ludzie nie zaczęli masowo wycofywać depozytów z banków. Bank centralny może zasilić finansowo banki, pożyczyć nawet bankrutowi. Nie widzę jednak żadnego powodu, dla którego tego typu interwencje miałyby być w Polsce podjęte. Sławomir Skrzypek, prezes NBP, dla \"The Wall Street Journal Polska\": Byłbym ostrożny ze słowem \"kryzys\". Polska będzie należała do tych krajów, które w zdecydowanie mniejszym stopniu odczują skutki wydarzeń na rynkach globalnych. Regulacje bankowe są u nas w wielu obszarach bardziej restrykcyjne niż w innych krajach. Duża część podmiotów naszego systemu bankowego postępuje racjonalnie, a tylko w nielicznych przypadkach dochodziło do zbytniego poluzowania polityki kredytowej. Lech i Jarosław Kaczyński: KRYZYS, KRYZYS, POLACY!!! Źródło: Gazeta Wyborcza |
|
|
~~heniu | |
|
|
Ludzie! Jest kryzys, czy wy tego nie rozumiecie?!?!?! Macie natychmiast przestac pic ta kawe, zostawcie na pozniej, pedzcie do skelpu i kupujcie cala kielbase bo niedlugo nie bedzie co jesc!
Tylko Bog i Kaczynski moze nas uratowac! Modlcie sie, o objawienie dla prezydenta bowiem tylko on moze pokonac lobby masonsko-zydowsko-platformowskie! |
|
|
~~Rull | |
|
|
|
|
|
~~Rull | |
|
|
|
|
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Prezes PiS broni posła Górskiego PiS jednak, popiera to co powiedział poseł Górski w sprawie prezydenta Obamy. |
|