Posty: 7810
Dołączył: 29 Lip 2009r. Skąd: PiSlamabad Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
To prawda że Palikot miał się zajmować bzdurami w prawie. ZUS wypłaca średnią z 3 ostatnich miesięcy. Takie jest prawo. Na jakiejś podstawie trzeba wypłacać te świadczenia i tak zostało przyjęte że ustala się je na podstawie dochodów z 3 ostatnich miesięcy. Może to jest bzdura, ale tak już jest od dawna. Nikt tego przepisu do tej pory nie zmienił. Nikt też nie wymyślił innego sposobu naliczania świadczeń.
Nawet za PRL nie było tak że wszyscy dostawali jednakowe świadczenia. Nie pisałem że osoby z 400 zł emerytury czy renty są gorsze. Mają takie świadczenia wypłacane na podstawie dochodów. Tak jak pisałem. Ktoś kto ma tak niską emeryturę czy rentę po prostu mało wcześniej zarabiał lub krótko pracował. A co do rzecznika. Nie jestem niczyim rzecznikiem. A to prawo nie zostało ustanowione przez PO tylko przez poprzedników i trudno mieć pretensje tylko do jednej partii. Czasem zanim coś przedrukujesz to pomyśl dwa razy. Takie wklejanie artykułów pokazuje tylko że sam z myśleniem masz na bakier. Nie analizujesz tekstu tylko bezmyślnie go wklejasz. Czasem wystarczy się zastanowić nad czym co się robi. "Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny |
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
"Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Masz kredyt? Platforma puści cię z torbami
Zaledwie dzień po pogrzebie Sławomira Skrzypka, prezesa Narodowego Banku Polskiego, Rada Polityki Pieniężnej usiłuje pogrzebać szanse na niezależność tej kluczowej dla państwa instytucji od partyjnych nacisków Rekomendowani przez koalicję PO - PSL członkowie RPP chcą pomóc rządowi wytransferować z NBP środki w postaci rezerwy przeznaczonej na obronę złotego w razie zbyt dużych wahań jego kursu. Pomysł za niedopuszczalny uznała jedna z największych międzynarodowych firm audytorsko-doradczych PriceWaterhouseCoopers. Jej zdaniem, byłby to koszmarny precedens na skalę światową. Perspektywa wyprowadzenia rezerw NBP do budżetu jest szczególnie niebezpieczna dla osób spłacających kredyty walutowe. Ewentualna deprecjacja złotego wpędziłaby je w niewypłacalność. Podobnie zresztą jak wprowadzenie kraju o słabej walucie do strefy euro, gdy dochody przeliczone zostałyby po kursie np. 5 zł za 1 euro. Sprawozdanie finansowe za 2009 r. przedstawione przez zarząd Narodowego Banku Polskiego jest zgodne z prawem i międzynarodowymi zasadami rachunkowości, a uchwała Rady Polityki Pieniężnej z marca, zmieniająca wstecz zasady wyliczania zysku NBP, jest niezgodna z prawem - stwierdzili eksperci PriceWaterhouseCoopers, jednej z największych międzynarodowych firm audytorsko-doradczych, która na wniosek poprzedniej Rady Polityki Pieniężnej przeprowadziła ocenę tego sprawozdania. Oznacza to, że nie ma podstaw, aby NBP przekazał do budżetu państwa dodatkowe 4 mld zł w formie zysku, oraz że zmarły tragicznie prezes NBP Sławomir Skrzypek, odmawiając transferu rezerw do budżetu, właściwie dbał o stabilność polskiej waluty. Według sprawozdania przedstawionego przez nieżyjącego już prezesa NBP zysk NBP wyniósł nieco ponad 4 mld zł i tyle powinno trafić do kasy państwa. Rząd natomiast chce, by bank centralny zmniejszył kwotę rezerw zaliczanych w koszta i przekazał do budżetu sumę dwukrotnie wyższą, tj. ok. 8 mld złotych. Tak wielkiego zysku NBP jeszcze nigdy w swojej historii nie wypłacił. Najwyższa wpłata do budżetu miała miejsce w 2004 r. i wyniosła ok. 4,3 mld złotych. - RPP nie przyjęła jeszcze sprawozdania za 2009 r. - powiedział prof. Andrzej Kaźmierczak, członek RPP. - Rada Polityki Pieniężnej zajmie się tą kwestią na posiedzeniu 27-28 kwietnia - poinformowała Elżbieta Chojna-Duch, członek Rady. Dodała, że jest przekonana, iż zatwierdzone sprawozdanie zostanie przekazane Radzie Ministrów w ustawowym terminie, tj. do 30 kwietnia. Wobec jednoznacznej opinii prawników, że marcowa uchwała RPP nie może działać wstecz, Rada zmuszona była zaakceptować fakt, że nie może się nią posłużyć do wyprowadzenia dodatkowych pieniędzy z NBP. W tej sytuacji sześciu członków związanych z koalicją rządzącą postanowiło dokonać ingerencji w treść sprawozdania finansowego w inny sposób. - Zwróciliśmy się do zarządu, aby raz jeszcze zweryfikował kalkulację ryzyka - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" prof. Anna Zielińska-Głębocka, członek RPP, posłanka PO. - W tym sprawozdaniu wykazano niezrealizowane dochody na poziomie zero. Mamy w związku z tym wątpliwości, czy nie doszło do przeszacowania ryzyka. Chodzi o to, czy rezerwa nie jest wyższa od identyfikowanego ryzyka - przekonuje. - Pojawiły się wśród sześciu członków Rady kontrowersje co do danych liczbowych - przyznaje prof. Kaźmierczak. Według informacji "Naszego Dziennika", wniosek o weryfikację wyliczeń poparli wszyscy członkowie RPP rekomendowani przez koalicję rządzącą, tj. Jan Winiecki, Jerzy Hausner, Andrzej Rzońca, Anna Zielińska-Głębocka, Andrzej Bratkowski i Elżbieta Chojna-Duch. Przeciwko głosowali nominaci prezydenccy: Zyta Gilowska, Andrzej Kaźmierczak, Adam Glapiński oraz pełniący obowiązki prezes NBP Piotr Wiesiołek. - Jak nie kijem go, to pałką - tak komentuje decyzje rządowej większości Rady jeden z jej członków. - Nieważność uchwały spowodowała, że przekazanie do budżetu dodatnich różnic kursowych byłoby niezgodne z prawem, dlatego zdecydowano się podważyć zasadność wyliczenia rezerwy na ryzyko kursowe - tłumaczy. Minimum w rezerwie Tymczasem - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie od osoby zbliżonej do NBP - zarząd nie tylko nie zawyżył rezerwy, ale wyliczył ją na najniższym możliwym poziomie. - Oszacowano ryzyko zmiany kursów walutowych w ciągu 10 dni, a nie jak to robi większość banków centralnych - w horyzoncie jednego roku - twierdzi nasz rozmówca z NBP. Model VAR (czyli "wartość i ryzyko"), którego do tego użyto, skalibrowany jest najmniej konserwatywnie w całej Europie, jeśli chodzi o horyzont szacunku. To oznacza, że wykazane w sprawozdaniu 16 mld zł zarobionych "wirtualnie" w ubiegłym roku na różnicach kursowych, gdy złoty się osłabiał - to kwota, jaką bank traci w przypadku wzmocnienia trendu aprecjacyjnego. Oczywiście przy coraz silniejszym wzmocnieniu złotego mogą pojawić się ujemne wartości VAR, czyli straty bilansowe NBP. Ktoś je musi sfinansować... Na Węgrzech są pokrywane z budżetu państwa. W polskich warunkach są one finansowane z zysku banku w kolejnym roku. Tego zysku jednak nie będzie, bo już w tym roku niejako awansem zostanie odprowadzony do budżetu. - NBP będzie finansował w takim wypadku budżet, to widać gołym okiem - ocenia jeden z członków RPP, zastrzegając anonimowość. - Tego zaś zabraniają expressis verbis polska Konstytucja i międzynarodowe standardy rachunkowości - dodaje. PriceWaterhouseCoopers oficjalnie nie chce udzielić wyjaśnień odnośnie do sposobu szacowania ryzyka. - Niestety, nie możemy wypowiadać się w tej sprawie - usłyszeliśmy w dziale audytu finansowego. - Tak naprawdę groźna dla banku centralnego i stabilności finansowej jest nie sytuacja, gdy dana waluta się umacnia (bo bank centralny zawsze może "dodrukować" więcej pieniędzy i potem je ściągać z rynku), lecz sytuacja odwrotna - gdy następuje gwałtowna dewaluacja waluty - tłumaczy finansista. Po okresie szybkiego wzrostu kursu, a taką sytuację mamy obecnie, zawsze musi nastąpić spadek. Czasem bywa on gwałtowny. Bank centralny musi być na tę ewentualność przygotowany, tj. dysponować ogromnymi środkami walutowymi na stabilizowanie kursu. Dlatego niezrealizowane różnice kursowe nie powinny być traktowane jako "zyski do wzięcia", lecz jako "ubezpieczenie" złotego na wypadek gwałtownej deprecjacji. - Im więcej rezerw, tym stabilniejsza waluta - przypomina analityk związany z NBP. Zmienność zwiększa ryzyko - Przy ocenie ryzyka i związanej z tym wielkości rezerw bierze się pod uwagę zmienność kursu złotego, a ta była w ciągu ostatnich dwóch lat olbrzymia, rozpiętość na dolarze sięgała ponad 2 złotych. W takiej sytuacji każdy model wyceny ryzyka pokaże to samo - że rezerwy trzeba zwiększać - wyjaśnia Jerzy Bielewicz, finansista. - Ryzyko było w ubiegłym roku wysokie, i dlatego MFW przyznał Polsce dostęp do elastycznej linii kredytowej - dodaje. Zwraca też uwagę, że RPP nie ma wystarczających danych do podjęcia decyzji, gdyż nie dysponuje pełną informacją o rzeczywistej wysokości zadłużenia publicznego. Część długu została ukryta przez rząd w swapach walutowych (zamieniona na waluty obce) i nie jest wykazywana w bieżącym bilansie, na co wskazał ostatnio Eurostat, pobudzony do interwencji przez dramatyczną sytuację Grecji - pierwszej ofiary ukrywania długu w swapach. Atak polityków na złotego Inny finansista przywołuje przykład Islandii - kraju, który nie posiadał stosownych rezerw, i zbankrutował wskutek załamania rodzimej waluty. Obecnie zdany jest na łaskę międzynarodowych instytucji finansowych, które uzależniają pomoc od restrykcyjnej polityki finansowej, trudnej do zaakceptowania przez społeczeństwo. Upadek własnego pieniądza zmusił też Islandię do złożenia wniosku o przyjęcie do strefy euro. Przejście na euro pozwoli jej spłacać długi za cenę radykalnego obniżenia dochodów, emerytur, oszczędności i wartości majątku obywateli. Zewnętrznej pomocy potrzebują też kraje bałtyckie, które przed kryzysem nieopatrznie związały swoje waluty sztywnym kursem z euro. Dzisiaj muszą ciąć emerytury, pensje urzędników, inwestycje, bo ich pieniądz jest zbyt drogi, by obsługiwać krajową gospodarkę. W najgorszej zaś sytuacji jest Grecja, kraj, który wskutek wirtualnej księgowości budżetowej stosowanej przez rządzących obudził się i bez własnej waluty, i bez euro w kieszeni... - To, co chce zrobić rząd i część członków RPP, to pójść w ślady tych krajów, za cenę ogołocenia społeczeństwa z dochodów - ocenia Bielewicz. - Mamy już wirtualny budżet, kreatywną księgowość w finansach publicznych. Jeśli NBP się ugnie, dojdzie do tego wirtualny bank centralny i wirtualny pieniądz - ostrzega Bielewicz. Małgorzata Goss Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Andrzejek, to o co postulujesz, czyli nie wklejanie artykułów nazwijmy to niekorzystnych, mogłoby mieć miejsce tylko wtedy, gdy ten portal i to forum byłoby własnością partii PO. Twoje propozycje są niedorzeczne. Określasz się mędrcem, który chce narzucać innym forumowiczom, jakie zakresy tematów, informacji należy pokazywać, a jakie przemilczać. Nie tylko w stosunku do moich wpisów, ale całokształtowo. I tym samym wystawiasz się na śmieszność i klakierstwo wraz z wazeliną wobec partii rządzącej. Musisz zrozumieć i pogodzić się z tym, że inni nie myślą tak jak ty oraz merytorycznie dyskutować. Odpisujesz na każdy zarzut wobec PO, tłumacząc niedorzecznie, bo jakim problemem jest zmiana chorego prawa? Od tego oni są. A wyborcy i dziennikarze są od tego, by ułomności nagłaśniać.
Chodzi mi tylko i wyłącznie o tę część twojego posta CYTAT Czasem zanim coś przedrukujesz to pomyśl dwa razy. Takie wklejanie artykułów pokazuje tylko że sam z myśleniem masz na bakier. Nie analizujesz tekstu tylko bezmyślnie go wklejasz. Czasem wystarczy się zastanowić nad czym co się robi. Pozostała część to twoje nieudolne tłumaczenie opcji rządzącej, ale masz do tego prawo i tego nie kwestionuję. Tym cytowanym przeze mnie fragmentem twojej wypowiedzi znowu się ośmieszyłeś. Nie masz monopolu na ocenę i dyktowanie komuś tego, jaki zakres informacji będzie wklejany. Taka instytucja istniała przed laty na Mysiej w Warszawie. Chciałbyś jej powrotu. Nawet funkcjonariusze PO, którzy pisują na tym forum nie popełniają tak kardynalnych błędów. Takimi "pouczającymi" wpisami powodujesz zaczątki kłótni, a jeszcze wczoraj pisałeś, żebym ja nikogo nie pouczał Moim błędem jest to, że odpisuję na twoje tego typu posty; inni tego nie robią, ale chyba też muszę się zastanowić czy jest sens.... PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 7810
Dołączył: 29 Lip 2009r. Skąd: PiSlamabad Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Chodzi mi o większą ilość własnych myśli i wypowiedzi, a nie bezmyślne wklejanie artykułów. Ale to dla ciebie za trudne. Przepraszam że uraziłem godność eksperta.
"Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny |
|
Posty: 551
Dołączył: 4 Lut 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Chodzi mi o większą ilość własnych myśli i wypowiedzi, a nie bezmyślne wklejanie artykułów. Ale to dla ciebie za trudne. Przepraszam że uraziłem godność eksperta. Andrzejek, ale co tu wymyślać? nowych afer nikt nie wymyśli? inwencja po jest porażająca..., - afery PO - CYTAT 227. W 2006 r. polski rząd szacował potrzeby polskich firm na dużo więcej i chciał pomiędzy nie rozdzielić 284,6 mln ton CO2 rocznie. Gdy w 2007 r. KE się na to nie zgodziła, skierował sprawę do sądu UE w Luksemburgu i wygrał. Tymczasem rząd PO rezygnuje z tego zwycięstwa i zgadza się na mniejsze limity (208,5) http://biznes.onet.pl/co2-polska-rezygnuje-z-wczesniejszych-zadan,18490,3186602,1,news-detal i jeszcze się z tego barany cieszą... http://biznes.onet.pl/kraszewski-chwali-decyzje-ke-ws-uprawnien-do-emisj,18567,3211972,1,news-detal I w ciekawych czasach żyć nam przyszło - niestety, konserwatystą jest ten kto woli kobiety. Pozdrawiam myślących. |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Laptop Aleksandra Szczygły zniknął po katastrofie
W felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis napisała, że w kilka godzin po katastrofie prezydenckiego samolotu z domu Aleksandra Szczygły zginął laptop. Prof. Staniszkis zastrzegła, że są to informacje z drugiej ręki i nie jest pewna, czy to prawda. Teraz okazuje się, że informację tę potwierdzają współpracownicy szefa BBN. Prof. Staniszkis napisała w felietonie dla Wirtualnej Polski, że "bezpośrednio po tragedii było włamanie do mieszkania Ś.P. Szczygły (zginął laptop), podobny fakt zdarzył się w Krakowie w domu Wassermanna, a także - przeszukano szuflady Ś.P. Kurtyki". "Rzeczpospolita" twierdzi, że funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego weszli do pokoi zmarłych parlamentarzystów w Domu Poselskim zabezpieczyć rzeczy osobiste, aby pobrać z nich materiał do badań DNA. ABW zaprzeczyła jednak, by jej agenci wchodzili do mieszkań Szczygły, Wassermanna i Kurtyki. Według "Rzeczpospolitej" tezę o zniknięciu laptopa Szczygły potwierdzają współpracownicy szefa BBN. Twierdzą, że na pewno nie zabrał go na pokład samolotu. Komputer miał zostać w mieszkaniu. Według nich tam go jednak nie ma. Dziennikarze Wirtualnej Polski ustalili, że nikt nie zgłosił tych incydentów (włamań do mieszkania Szczygły, krakowskiego domu Wassermanna oraz przeszukania mieszkania Kurtyki) na policji. Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji, napisał w oświadczeniu, że fakty takie nie miały miejsca. Anonimowy pracownik IPN przyznał jednak w rozmowie z Wirtualną Polską, że doszło do "pewnego incydentu", ale nie chce zdradzać szczegółów. - Za wcześnie, by o tym mówić, to sprawa osobista. Jeszcze nie pochowaliśmy prezesa - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską. Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Asystenci marszałka Bronisława Komorowskiego Waldemar Strzałkowski i Jerzy Smoliński składali wieniec na grobie pochowanej w środę Anny Walentynowicz pod wpływem alkoholu
Asystenci marszałka Bronisława Komorowskiego Waldemar Strzałkowski i Jerzy Smoliński składali wieniec na grobie pochowanej w środę Anny Walentynowicz pod wpływem alkoholu - donosi "Dziennik Pomorza". - Wcześniej byliśmy na obiedzie u arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia i wypiliśmy tam po lampce wina - tłumaczył się Smoliński w rozmowie z TVN. "Dziennik Pomorza" relacjonuje, że delegacja marszałka Sejmu podjechała pod grób Anny Walentynowicz dopiero ok. 18.30, czyli 2,5 po zakończeniu uroczystości pogrzebowych. Na miejscu trwało już zakopywanie grobu. Panowie chwiejnym krokiem zanieśli wieniec, a fotograf zrobił im zdjęcie do archiwum sejmowego. "Musieli uważać, aby nie stracić równowagi i nie wpaść. Jeden z nich był wyraźnie 'zmęczony'" - informuje gazeta. Natychmiast zatelefonowali do marszałka i zameldowali, że zadanie wykonane i wieniec jest na miejscu. Reporterowi dziennika udało się porozmawiać z członkiem spóźnionej delegacji, Waldemarem Strzałkowskim, doradcą marszałka Sejmu. "Nie ujawnił, dlaczego dopiero 2,5 godziny po ceremonii żałobnej, bez świadków, bez rodziny, przyjaciół Anny Walentynowicz podkładają wieniec od marszałka Bronisława Komorowskiego". Według gazety Strzałkowski bełkotliwie odpowiadał na pytania i "cuchnęło od niego alkoholem". Smoliński, z którym rozmawiała telewizja TVN, tłumaczył, że, owszem delegacja była "zmęczona", ale dlatego, że "o godz. 5:40 byliśmy już w pracy". "Po pogrzebach Sebastiana Karpiniuka w Kołobrzegu i Maciej Płażyńskiego w Gdańsku zostaliśmy zaproszeni na obiad do abpa Sławoja Leszka Głodzia. Do obiadu podano wino. Wypiliśmy po lampce, może dwie" - przyznał Smoliński. "Wtedy zadzwonił marszałek, że sam nie może złożyć wieńca na grobie pani Walentynowicz, więc żeby nie zabierać go z powrotem do Warszawy w drodze na lotnisko zawieźliśmy go na cmentarz. Nie byliśmy żadną spóźnioną delegacją i nie byliśmy pijani" - podkreślił. Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 7810
Dołączył: 29 Lip 2009r. Skąd: PiSlamabad Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
CYTAT IPN, czyli sprawdzian intencji marszałka Decyzje dotyczące ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej będą najlepszym sprawdzianem intencji Bronisława Komorowskiego – czy zamierza być “pełniącym obowiązki prezydenta” tymczasowym zastępcą zmarłego głowy państwa do czasu wyboru następcy, czy też uzna, że już teraz jego decyzje służyć powinny bieżącym interesom Platformy Obywatelskiej. Jeśli marszałek Sejmu chce być tylko ponadpartyjnym zastępcą prezydenta, to ustawę o IPN powinien skierować do Trybunału, tak jak chciał to uczynić Lech Kaczyński. Wiem, że aby podjąć taką decyzję, Komorowski musiałby mocno zacisnąć zęby, bo to by oznaczało, że odsuwa w ten sposób być może nawet na rok zmiany w Instytucie, które przeprowadzić chce Platforma. Pojawiły się już publicystyczne pytania, dlaczego marszałek ma dostosowywać się w kwestii przyszłości IPN do woli zmarłego prezydenta, a nie np. do opinii zmarłego w tej samej katastrofie posła PO Arkadiusza Rybickiego – zwolennika zmian w Instytucie. Przy całym szacunku dla posła Platformy, którego rodzina czeka jeszcze na pogrzeb – marszałek tylko zastępuje Lecha Kaczyńskiego. Bronisław Komorowski nie został na urząd prezydenta wybrany, a o tym, że uzyskał kompetencje prezydenckie, zadecydowało zrządzenie losu i przepisy konstytucji. Dlatego oczekiwać od niego powinniśmy wstrzemięźliwości. Podejmując decyzję o wysłaniu ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, marszałek mógłby więc pokazać klasę i zdolność do wzniesienia się ponad partyjne wytyczne. Tymczasem już ukuto hasło, że Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej poszło na wojnę z Komorowskim – tylko dlatego, że zmieniło swojego szefa i rozpoczęło procedurę powołania nowego prezesa IPN. To znana taktyka – uczynić z ofiary agresora. Tymczasem Kolegium zachowuje się zupełnie normalnie – po tragicznej śmierci Janusza Kurtyki chce ratować Instytut, zapewnić mu możliwość normalnego działania i ocalić jego niezależność. Niestety, z tego powodu w niektórych mediach jesteśmy dziś świadkami obrzucania członków Kolegium epitetami “partyjnych funkcjonariuszy” i prób tworzenia wrażenia, że uczestniczą w kampanii prezydenckiej. Być może taką cenę płaci się dziś za obronę niezależności instytucji publicznych. Niedobrze by jednak było, gdyby Bronisław Komorowski i jego partia dali się namówić do konfrontacji z Kolegium Instytutu. (Rzeczpospolita) A od kiedy to IPN jest taki niezależny? Zawsze był narzędziem w rękach PiS. Dziś takie artykuły wcale mnie nie dziwią szczególnie że pisze je "Rzeczpospolita". Kaczorki zawsze grali na haki, teczki i insynuacje. Do tego jest im potrzebny ten niezależny IPN. A jak się okaże że faktycznie będzie niezależny no to dupa z haków i o czym będą gadać, czym będą straszyć. A co do decyzji Komorowskiego to jako p.o. Prezydenta jest odpowiedzialny za swoje decyzje. Nie może kierować się tym że ktoś z kancelarii powiedział że LK chciał skierować to do TK. Ma się kierować swoim sumieniem. A to że wykonuje czynności które się nie podobają innym to trudno. "Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny |
|
Posty: 2246
Dołączył: 7 Kwie 2010r. Skąd: z 2irlandii:-) tuska Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Masz kredyt? Platforma puści cię z torbami
Zaledwie dzień po pogrzebie Sławomira Skrzypka, prezesa Narodowego Banku Polskiego, Rada Polityki Pieniężnej usiłuje pogrzebać szanse na niezależność tej kluczowej dla państwa instytucji od partyjnych nacisków Rekomendowani przez koalicję PO - PSL członkowie RPP chcą pomóc rządowi wytransferować z NBP środki w postaci rezerwy przeznaczonej na obronę złotego w razie zbyt dużych wahań jego kursu. Pomysł za niedopuszczalny uznała jedna z największych międzynarodowych firm audytorsko-doradczych PriceWaterhouseCoopers. Jej zdaniem, byłby to koszmarny precedens na skalę światową. Perspektywa wyprowadzenia rezerw NBP do budżetu jest szczególnie niebezpieczna dla osób spłacających kredyty walutowe. Ewentualna deprecjacja złotego wpędziłaby je w niewypłacalność. Podobnie zresztą jak wprowadzenie kraju o słabej walucie do strefy euro, gdy dochody przeliczone zostałyby po kursie np. 5 zł za 1 euro. Sprawozdanie finansowe za 2009 r. przedstawione przez zarząd Narodowego Banku Polskiego jest zgodne z prawem i międzynarodowymi zasadami rachunkowości, a uchwała Rady Polityki Pieniężnej z marca, zmieniająca wstecz zasady wyliczania zysku NBP, jest niezgodna z prawem - stwierdzili eksperci PriceWaterhouseCoopers, jednej z największych międzynarodowych firm audytorsko-doradczych, która na wniosek poprzedniej Rady Polityki Pieniężnej przeprowadziła ocenę tego sprawozdania. Oznacza to, że nie ma podstaw, aby NBP przekazał do budżetu państwa dodatkowe 4 mld zł w formie zysku, oraz że zmarły tragicznie prezes NBP Sławomir Skrzypek, odmawiając transferu rezerw do budżetu, właściwie dbał o stabilność polskiej waluty. Według sprawozdania przedstawionego przez nieżyjącego już prezesa NBP zysk NBP wyniósł nieco ponad 4 mld zł i tyle powinno trafić do kasy państwa. Rząd natomiast chce, by bank centralny zmniejszył kwotę rezerw zaliczanych w koszta i przekazał do budżetu sumę dwukrotnie wyższą, tj. ok. 8 mld złotych. Tak wielkiego zysku NBP jeszcze nigdy w swojej historii nie wypłacił. Najwyższa wpłata do budżetu miała miejsce w 2004 r. i wyniosła ok. 4,3 mld złotych. - RPP nie przyjęła jeszcze sprawozdania za 2009 r. - powiedział prof. Andrzej Kaźmierczak, członek RPP. - Rada Polityki Pieniężnej zajmie się tą kwestią na posiedzeniu 27-28 kwietnia - poinformowała Elżbieta Chojna-Duch, członek Rady. Dodała, że jest przekonana, iż zatwierdzone sprawozdanie zostanie przekazane Radzie Ministrów w ustawowym terminie, tj. do 30 kwietnia. Wobec jednoznacznej opinii prawników, że marcowa uchwała RPP nie może działać wstecz, Rada zmuszona była zaakceptować fakt, że nie może się nią posłużyć do wyprowadzenia dodatkowych pieniędzy z NBP. W tej sytuacji sześciu członków związanych z koalicją rządzącą postanowiło dokonać ingerencji w treść sprawozdania finansowego w inny sposób. - Zwróciliśmy się do zarządu, aby raz jeszcze zweryfikował kalkulację ryzyka - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" prof. Anna Zielińska-Głębocka, członek RPP, posłanka PO. - W tym sprawozdaniu wykazano niezrealizowane dochody na poziomie zero. Mamy w związku z tym wątpliwości, czy nie doszło do przeszacowania ryzyka. Chodzi o to, czy rezerwa nie jest wyższa od identyfikowanego ryzyka - przekonuje. - Pojawiły się wśród sześciu członków Rady kontrowersje co do danych liczbowych - przyznaje prof. Kaźmierczak. Według informacji "Naszego Dziennika", wniosek o weryfikację wyliczeń poparli wszyscy członkowie RPP rekomendowani przez koalicję rządzącą, tj. Jan Winiecki, Jerzy Hausner, Andrzej Rzońca, Anna Zielińska-Głębocka, Andrzej Bratkowski i Elżbieta Chojna-Duch. Przeciwko głosowali nominaci prezydenccy: Zyta Gilowska, Andrzej Kaźmierczak, Adam Glapiński oraz pełniący obowiązki prezes NBP Piotr Wiesiołek. - Jak nie kijem go, to pałką - tak komentuje decyzje rządowej większości Rady jeden z jej członków. - Nieważność uchwały spowodowała, że przekazanie do budżetu dodatnich różnic kursowych byłoby niezgodne z prawem, dlatego zdecydowano się podważyć zasadność wyliczenia rezerwy na ryzyko kursowe - tłumaczy. Minimum w rezerwie Tymczasem - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie od osoby zbliżonej do NBP - zarząd nie tylko nie zawyżył rezerwy, ale wyliczył ją na najniższym możliwym poziomie. - Oszacowano ryzyko zmiany kursów walutowych w ciągu 10 dni, a nie jak to robi większość banków centralnych - w horyzoncie jednego roku - twierdzi nasz rozmówca z NBP. Model VAR (czyli "wartość i ryzyko"), którego do tego użyto, skalibrowany jest najmniej konserwatywnie w całej Europie, jeśli chodzi o horyzont szacunku. To oznacza, że wykazane w sprawozdaniu 16 mld zł zarobionych "wirtualnie" w ubiegłym roku na różnicach kursowych, gdy złoty się osłabiał - to kwota, jaką bank traci w przypadku wzmocnienia trendu aprecjacyjnego. Oczywiście przy coraz silniejszym wzmocnieniu złotego mogą pojawić się ujemne wartości VAR, czyli straty bilansowe NBP. Ktoś je musi sfinansować... Na Węgrzech są pokrywane z budżetu państwa. W polskich warunkach są one finansowane z zysku banku w kolejnym roku. Tego zysku jednak nie będzie, bo już w tym roku niejako awansem zostanie odprowadzony do budżetu. - NBP będzie finansował w takim wypadku budżet, to widać gołym okiem - ocenia jeden z członków RPP, zastrzegając anonimowość. - Tego zaś zabraniają expressis verbis polska Konstytucja i międzynarodowe standardy rachunkowości - dodaje. PriceWaterhouseCoopers oficjalnie nie chce udzielić wyjaśnień odnośnie do sposobu szacowania ryzyka. - Niestety, nie możemy wypowiadać się w tej sprawie - usłyszeliśmy w dziale audytu finansowego. - Tak naprawdę groźna dla banku centralnego i stabilności finansowej jest nie sytuacja, gdy dana waluta się umacnia (bo bank centralny zawsze może "dodrukować" więcej pieniędzy i potem je ściągać z rynku), lecz sytuacja odwrotna - gdy następuje gwałtowna dewaluacja waluty - tłumaczy finansista. Po okresie szybkiego wzrostu kursu, a taką sytuację mamy obecnie, zawsze musi nastąpić spadek. Czasem bywa on gwałtowny. Bank centralny musi być na tę ewentualność przygotowany, tj. dysponować ogromnymi środkami walutowymi na stabilizowanie kursu. Dlatego niezrealizowane różnice kursowe nie powinny być traktowane jako "zyski do wzięcia", lecz jako "ubezpieczenie" złotego na wypadek gwałtownej deprecjacji. - Im więcej rezerw, tym stabilniejsza waluta - przypomina analityk związany z NBP. Zmienność zwiększa ryzyko - Przy ocenie ryzyka i związanej z tym wielkości rezerw bierze się pod uwagę zmienność kursu złotego, a ta była w ciągu ostatnich dwóch lat olbrzymia, rozpiętość na dolarze sięgała ponad 2 złotych. W takiej sytuacji każdy model wyceny ryzyka pokaże to samo - że rezerwy trzeba zwiększać - wyjaśnia Jerzy Bielewicz, finansista. - Ryzyko było w ubiegłym roku wysokie, i dlatego MFW przyznał Polsce dostęp do elastycznej linii kredytowej - dodaje. Zwraca też uwagę, że RPP nie ma wystarczających danych do podjęcia decyzji, gdyż nie dysponuje pełną informacją o rzeczywistej wysokości zadłużenia publicznego. Część długu została ukryta przez rząd w swapach walutowych (zamieniona na waluty obce) i nie jest wykazywana w bieżącym bilansie, na co wskazał ostatnio Eurostat, pobudzony do interwencji przez dramatyczną sytuację Grecji - pierwszej ofiary ukrywania długu w swapach. Atak polityków na złotego Inny finansista przywołuje przykład Islandii - kraju, który nie posiadał stosownych rezerw, i zbankrutował wskutek załamania rodzimej waluty. Obecnie zdany jest na łaskę międzynarodowych instytucji finansowych, które uzależniają pomoc od restrykcyjnej polityki finansowej, trudnej do zaakceptowania przez społeczeństwo. Upadek własnego pieniądza zmusił też Islandię do złożenia wniosku o przyjęcie do strefy euro. Przejście na euro pozwoli jej spłacać długi za cenę radykalnego obniżenia dochodów, emerytur, oszczędności i wartości majątku obywateli. Zewnętrznej pomocy potrzebują też kraje bałtyckie, które przed kryzysem nieopatrznie związały swoje waluty sztywnym kursem z euro. Dzisiaj muszą ciąć emerytury, pensje urzędników, inwestycje, bo ich pieniądz jest zbyt drogi, by obsługiwać krajową gospodarkę. W najgorszej zaś sytuacji jest Grecja, kraj, który wskutek wirtualnej księgowości budżetowej stosowanej przez rządzących obudził się i bez własnej waluty, i bez euro w kieszeni... - To, co chce zrobić rząd i część członków RPP, to pójść w ślady tych krajów, za cenę ogołocenia społeczeństwa z dochodów - ocenia Bielewicz. - Mamy już wirtualny budżet, kreatywną księgowość w finansach publicznych. Jeśli NBP się ugnie, dojdzie do tego wirtualny bank centralny i wirtualny pieniądz - ostrzega Bielewicz. Małgorzata Goss "Naród, który zabija(abortuje)własne dzieci, jest narodem bez przyszłości |
|
Posty: 2246
Dołączył: 7 Kwie 2010r. Skąd: z 2irlandii:-) tuska Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Ukorzmy się jeszcze bardziej
Najpierw Putin rozegrał Tuska i Kaczyńskiego podwójnymi obchodami w Katyniu, w efekcie zamiast jednej uroczystości na najwyższym szczeblu, mieliśmy dwie, w tym jedna, ta dla Putina ważniejsza bo przez niego zaszczycona obecnością, ze słabszą polską reprezentacją. Żeby nas jeszcze bardziej upokorzyć, rosyjski ambasador przygotowywał odpowiedni klimat, opowiadając, że nic o wizycie naszego prezydenta nie wie, bo go Kancelaria Prezydenta nie poinformowała, że prezydent się wybiera. Gdy już Putin rozegrał tę partię, i udało się wspólne polsko-rosyjskie obchody przyspieszyć o trzy dni w stosunku do właściwej rocznicy i trzymać od nich z daleka polskiego prezydenta, i kilka innych osób, którym szczególnie i od zawsze zależało na oddaniu czci ofiarom Katynia, rosyjskie władze najwyraźniej uznały, że polskiej delegacji na najwyższym możliwym szczeblu nie należą się żadne względy. Zdemontowano więc zwiększający bezpieczeństwo lądowania dodatkowy system, nie zadbano nawet o głupie żarówki oświetlające pas startowy, i choć podobno warunki były tak niebezpieczne, że zgodnie z przepisami lotnisko należało zamknąć, pozwolono polskim pilotom lądować. Naprowadzany z wieży - po rosyjsku, choć o ile wiem nie jest to język międzynarodowy używany w lotnictwie - polski samolot z prezydentem i innymi osobistościami rozbił się na rosyjskim lotnisku, rosyjskim samolotem, który przeszedł niedawno remont generalny w rosyjskich zakładach. Gdy już się rozbił, rosyjskie służby po prostu zabrały sobie do Moskwy wszystkie czarne skrzynki i ciała ofiar, nie dbając nawet o to, żeby teren był właściwie zabezpieczony, co ma przecież kluczowe znaczenie dla rzetelnego zbadania przyczyn katastrofy. Rosyjskie służby specjalne pozbierały z miejsca katastrofy wszystkie rzeczy należące do ofiar, a że wśród nich były najważniejsze osoby w państwie, w ich ręce trafiły komórki, komputery, zapewne także telefon szyfrujący prezydenta i inne cenne fanty. Nie wiadomo do końca kto co chapną, bo dzięki wspaniałemu zabezpieczeniu miejsca katastrofy, w pobliżu wraku samolotu chodzili gapie, niektórzy nawet podobno brali sobie różne rzeczy na pamiątkę. Nie wiadomo więc co z tego co spadło na rosyjską ziemię w ogóle odzyskamy, a co na zawsze zasili sejfy rosyjskich służb specjalnych, które z pewnością będą umiały z tego zrobić użytek. (…) Ale niektórym i to nie wystarcza. To że siedzimy cicho, że w tej sprawie polskiego państwa faktycznie nie ma, to za mało. Trzeba się jeszcze bardziej ukorzyć. Trzeba Putinowi za to podziękować, w wykupionym w tym celu czasie antenowym w najważniejszych rosyjskich mediach, a dziękować powinien sam premier. Tak, żeby cały rosyjski naród usłyszał wdzięczność Polski dla Putina. Żeby zrozumiał jakie ma szczęście, że taki dobry pan nim rządzi. (kataryna) "Naród, który zabija(abortuje)własne dzieci, jest narodem bez przyszłości |
|
Posty: 2246
Dołączył: 7 Kwie 2010r. Skąd: z 2irlandii:-) tuska Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
CYTAT W Zagranicznym Pcimiu Większym rozbił się samochód.Wszyscy - kierująca i pasażerowie zginęli.Chociaż na miejscu byli polscy dziennikarze po dwóch tygodniach nic nie wiemy. Czy samochód przejechał na czerwonym świetle, czy może w ogóle sygnalizatory nie działały? Czy samochód miał zmienione opony na letnie czy jechał na zimowych? Czy miał sprawne hamulce? Czy kierujący ruchem, o ile faktycznie sygnalizatory były wyłączone stał na skrzyżowaniu czy może zrobił sobie przerwę na papierosa? Nie wiemy nawet o której godzinie samochód się rozbił, choć, jak przypominam, na miejscu byli polscy dziennikarze. I o czym teraz pisze Wiodący Tytuł Prasowy? Zupełnie serio zastanawia się czy kierująca samochodem nie miała przypadkiem syndromu napięcia przedmiesiączkowego. Bo przecież gdyby miała to pewnie by to wpłynęło na….No właśnie, na co? Na sygnalizatory,hamulce czy kontrolera ruchu?? Mam radę - Pan Sikorski .któremu nawet Afganistan nie był groźny - zajęty. Ale jego żona, teraz nawet nie żona kandydata na kandydata jest wolna i jest dziennikarką.Nawet zna ten kraj.Podobno bardzo przyjazny. Może niech się kopnie i przynajmniej drobiazgi wyjaśni. (Ufka) "Naród, który zabija(abortuje)własne dzieci, jest narodem bez przyszłości |
|
Posty: 2246
Dołączył: 7 Kwie 2010r. Skąd: z 2irlandii:-) tuska Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Jakie 1200 zł?! Na emeryturze nie dostaniemy nawet 500
Pomysły dotyczące ograniczenia roli Otwartych Funduszy Emerytalnych i umożliwienia Polakom oszczędzania na emeryturę w dowolny sposób są błędne - uważa wiceprezes Konfederacji Pracodawców Polskich Piotr Kamiński. Kilka dni temu wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak zaproponował, by pracujący odkładali na emeryturę niewielką kwotę, np. 120 zł miesięcznie, z czego otrzymaliby kiedyś 1200 zł emerytury brutto. Jeżeli ktoś chciałby mieć więcej pieniędzy na emeryturze, musiałby zadbać o to sam, w dowolny sposób, a nie - jak obecnie - obowiązkowo w OFE. Według Kamińskiego, OFE są niezbędne, bo pozwalają budować świadomość, że emerytura kiedyś przyjdzie i trzeba na nią odkładać. - Gdyby zdecydować się na wariant kanadyjski, oparty na emeryturze minimalnej lub na możliwość wybrania pieniędzy z OFE, to okazałoby się, że za 20-30 lat do emerytur będzie musiał dokładać budżet państwa - powiedział podczas czwartkowej konferencji KPP. Kamiński wskazał na potrzebę utworzenia różnych rodzajów funduszy emerytalnych. - W ten sposób Polacy będą mieli wybór, czy chcą ryzykować i oszczędzać w funduszach dynamicznych, czy zdecydować się na fundusze mieszane albo nawet bezpieczne - wyjaśnił. Według prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych Ewy Lewickiej, pomysły polegające na zmniejszeniu roli OFE nie rozwiążą problemu malejących emerytur. - Nie da się ze 120 zł składki uzyskać 1200 zł emerytury. Po 30-40 latach będzie to maksymalnie 300-400 zł emerytury bruttoEwa Lewicka Nie da się ze 120 zł składki uzyskać 1200 zł emerytury. Po 30-40 latach będzie to maksymalnie 300-400 zł emerytury brutto - powiedziała Lewicka oceniając pomysł Pawlaka. Szefowa IGTE nie wierzy w to, że Polacy z własnej woli będą odkładali dodatkowo na swoje emerytury; przede wszystkim dlatego, że często nie mają z czego oszczędzać. - Teraz trzeba przede wszystkim wprowadzić tzw. wielofunduszowość, czyli umożliwić ludziom wybór sposobu gromadzenia pieniędzy na emeryturę. Młodzi powinni to robić dynamicznie, korzystając z funduszy inwestujących w akcje, starsi zaś bezpiecznie, decydując się na fundusze inwestujące w obligacje skarbowe - dodała. Zdaniem jednego z prelegentów konferencji prof. SGH Marka Góry, odkładając po 120 zł miesięcznie, Polacy musieliby pracować ok. 70 lat. Dodał, że za 20-30 lat emerytury, w relacji do wynagrodzeń, będą o połowę niższe od obecnych, ale nie przyczyni się do tego złe zarządzanie Otwartymi Funduszami Emerytalnymi, lecz starzenie społeczeństwa. Kamil Rakocy z Zespołu Doradców Strategicznych Premiera mówił na konferencji w KPP, że Polacy nie myślą, za co będą żyli w wieku np. 80 lat i dlatego nie można zlikwidować OFE i pozwolić, by każdy sam oszczędzał na emeryturę. Pomysły polegające na ograniczeniu roli Otwartych Funduszy Emerytalnych i kierowaniu większych pieniędzy z pensji pracowników do ZUS uznał za szkodliwe. Podkreślił konieczność stopniowego wydłużania wieku emerytalnego do 67 lat. Jako przyczynę wskazał względy demograficzne, czyli to, że stopniowo coraz mniej osób będzie pracowało na coraz większą grupę emerytów. "Naród, który zabija(abortuje)własne dzieci, jest narodem bez przyszłości |
|
Posty: 7810
Dołączył: 29 Lip 2009r. Skąd: PiSlamabad Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
A mnie przeraża że wszyscy tak bardzo interesują się z czego ja będę żył na emeryturze.
Niech pracodawcy wypłacają całą pensję pracownikowi, wszystkie składki na ZUS i OFE. Niech każdy sam zadba o swoją emeryturę. Nawet trzymanie tych dzisiejszych składek na zwykłej lokacie daje niezłą emeryturę po 45 latach pracy. A dodatkowy plus to to, że możesz przejść na emeryturę wcześniej, bez proszenia się. Oczywiście jak cię na nią stać. Ale jak się tym zajmują wszyscy ci eksperci i politycy, to oczywiście, będzie jak jest czyli: Emerytur nie będzie, ale za to składki zostaną. Będą tylko coraz wyższe składki. "Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
3 x NIE
Nie głosuje na Platforme, nie czytam Gazety Wyborczej, nie oglądam TVN. Nech to bedzie nasze motto. DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 661
Dołączył: 14 Marz 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Cash
popieram i przyłączm się @@@ |
|
Posty: 2246
Dołączył: 7 Kwie 2010r. Skąd: z 2irlandii:-) tuska Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
CYTAT A mnie przeraża że wszyscy tak bardzo interesują się z czego ja będę żył na emeryturze. Niech pracodawcy wypłacają całą pensję pracownikowi, wszystkie składki na ZUS i OFE. Niech każdy sam zadba o swoją emeryturę. Nawet trzymanie tych dzisiejszych składek na zwykłej lokacie daje niezłą emeryturę po 45 latach pracy. A dodatkowy plus to to, że możesz przejść na emeryturę wcześniej, bez proszenia się. Oczywiście jak cię na nią stać. Ale jak się tym zajmują wszyscy ci eksperci i politycy, to oczywiście, będzie jak jest czyli: Emerytur nie będzie, ale za to składki zostaną. Będą tylko coraz wyższe składki. PO rządzi już 2,5 roku a poprawy w codziennym życiu nie widać może podasz co zrobiło PO przez ten czas bo jakoś nie widze nic sensownego a miało być By żyło się lepiej ...wszystkim?????? "Naród, który zabija(abortuje)własne dzieci, jest narodem bez przyszłości |
|
Posty: 2246
Dołączył: 7 Kwie 2010r. Skąd: z 2irlandii:-) tuska Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
CYTAT Cieszyliśmy się z tych mistrzostw w piłce nożnej jak dzieci. Dla jednych bardziej liczyły się emocje sportowe, dla innych – szansa na infrastrukturalny skok – przyspieszenie budowy dróg, nowych stadionów, remonty linii kolejowych czy dworców, zakupy nowoczesnego taboru. Co prawda z biegiem czasu ambitne programy chudły, ale rząd zawsze podkreślał, że najważniejsze trasy, czy to kolejowe, czy autostrady, będą gotowe praktycznie w całości. Tymczasem psuje się pięknie rysowana sieć dróg, które mają być przejezdne przed Euro 2012. To, że nie będzie centralnego odcinka trasy A1 w okolicach Łodzi, wiadomo od niedawna, bo w warunkach przetargu jako datę ukończenia odcinka podano rok 2013. Tak naprawdę jednak dziura może być większa i sięgać od Torunia aż po Pyrzowice. Wątpliwości dotyczą także końcówki trasy A4, kluczowej, bo przed ukraińską granicą, czy budowanego aż przez cztery konsorcja fragmentu A2 z Warszawy do Łodzi… Okazuje się, że kolejowe dziury w infrastrukturalnej mapie mogą być jeszcze większe. Prawdopodobnie uda się zrealizować ok. połowy zaplanowanych prac, a żaden z długich odcinków tras nie zostanie ukończony w całości. Możemy więc zapomnieć o szybkich podróżach pomiędzy stadionami. Miały być piękne dworce, skończy się na wysprzątaniu i odmalowaniu starych. Fatalny to komunikat. Zwłaszcza że problemem nie są pieniądze, ale biurokracja, nieudolność organizacyjna, rozbuchane procedury, protesty przy przetargach. Coś, z czym nie potrafiliśmy sobie poradzić przez lata i nie radzimy sobie nadal. Co gorsza, swój kamyczek do biurokratycznego ogródka dorzuciła i Unia. Szkoda, bo mapa infrastrukturalnych inwestycji na Euro 2012 wyglądała tak ładnie. (Wojciech Romański) "Naród, który zabija(abortuje)własne dzieci, jest narodem bez przyszłości |
|
Posty: 7810
Dołączył: 29 Lip 2009r. Skąd: PiSlamabad Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
CYTAT PO rządzi już 2,5 roku a poprawy w codziennym życiu nie widać może podasz co zrobiło PO przez ten czas bo jakoś nie widze nic sensownego a miało być By żyło się lepiej ...wszystkim?????? A dlaczego ja ci mam podawać zasługi PO. Nie jestem funkcjonariuszem partyjnym. Wyraziłem swoje zdanie dot. emerytur. Żaden polityk z Pis, PO i każdy który się pojawi na horyzoncie nie rozwiąże tematu emerytur. Teraz mają wpływ i kontrolę nad naszym życiem na emeryturze. A jak była by dowolność i każdy sam by decydował to by tą kontrolę stracili. A dla polityka nie ma nic gorszego niż stracić choćby część kontroli. Tak że ten system wg mnie nigdy się nie zmieni. "Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny |
|
Posty: 480
Dołączył: 7 Sty 2010r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
W najbliższym czasie to ludzie mieli wracac z zagranicy, miały byc nowe miejsca pracy itd :] Nie ma jak to pisac i mowic "w najbliżyszch latach"
"Może" znaczy tyle co "nie musi" |
|
Posty: 2246
Dołączył: 7 Kwie 2010r. Skąd: z 2irlandii:-) tuska Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Jak minister Miller wykręcił numer 112
Ponad 4 mln zł, bez przetargów, trafiło do dwóch informatycznych firm dzięki decyzjom szefa MSWiA Jerzego Millera. Teraz podlegli mu urzędnicy piszą rozporządzenie, dzięki któremu obie firmy staną się faworytami w wyścigu o publiczne zamówienie warte minimum 300 mln zł - ustalił “DGP”. W gabinetach resortu zapadają właśnie decyzje dotyczące sposobu funkcjonowania numeru alarmowego 112. Urzędnicy działają pod potężną presją czasu - 112 musi zacząć “dzwonić” przed Euro 2012. Oraz pod presją ministra Millera. “Gdy jesienią zastąpił Grzegorza Schetynę, zawiesił funkcjonowanie rozporządzenia dotyczącego 112. To był szok, było one tworzone w bólach przez 7 lat lat i obowiązywało zaledwie kilka miesięcy” - wyjaśnia jeden z urzędników. Nasze nieoficjalne informacje potwierdza rzecznik ministra Małgorzata Woźniak: “Pracujemy nad nowym projektem rozporządzenia” - mówi i dodaje, że nowe oparte będzie na modelu z Krakowa: “Tam w krótkim czasie, przy stosunkowo niewielkich środkach, można było sprawnie zorganizować system zgłoszeń alarmowych dla numeru 112, ale także 998 (straż pożarna) i 999 (pogotowie ratunkowe)”. Autorem “krakowskiego modelu” jest ówczesny wojewoda małopolski, a dziś minister Jerzy Miller. Odkryliśmy, że budując tamtejsze Centrum Powiadamiania Ratunkowego, całkowicie ominął tryb przetargowy. (…) Choć wiele firm teleinformatycznych oferuje podobne programy (np. Wasko z Gliwic) wojewoda zdecydował się na rozwiązanie czeskiej firmy MediumSoft, której reprezentantem w Polsce jest poznański CompWin. (…) To nie wszystko - jak ustaliliśmy, firmy dostały jeszcze jeden przelew za ten sam system. Na początku marca, dzięki formalnemu wnioskowi ministra Millera, środki ze specjalnej rezerwy budżetowej uruchomił minister finansów Jan Rostowski. “Decyzją z 10 marca przeznaczyliśmy kwotę 3 mln zł z przeznaczeniem na kupno systemu informatycznego” - potwierdza rzecznik resortu finansów Magdalena Kobos. Jaka firma dostała pieniądze, skoro już wcześniej otrzymala ponad milion złotych? Tym razem Urząd Wojewódzki w Krakowie zapłacił za „przejęcie na własność” systemu, gdyż wcześniej zgodnie z umowami jedynie go dzierżawił. W ten sposób do firm CompWin i MediumSoft bez przetargów trafiło ponad 4 mln zł. (dziennik.pl) "Naród, który zabija(abortuje)własne dzieci, jest narodem bez przyszłości |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Dziury na drodze do Euro 2012
Przed turniejem piłkarskim nie uda się zbudować co najmniej 200 km zaplanowanych na mistrzostwa autostrad W ciągu kilku tygodni mają zostać ogłoszone przetargi na budowę 140 km autostrady A1 między Tuszynem a Pyrzowicami na południu Polski. Droga, jak kilkaset kilometrów innych, nie powstanie przed mistrzostwami Euro 2012. Zapowiedzi były imponujące. Na Euro 2012 zbudujemy ok. 2,1 tys. km dróg ekspresowych i ok. 1000 kilometrów autostrad. Rok później kolejny rząd zweryfikował plany – będzie ok. 1000 km dróg ekspresowych, ale powstaną wszystkie autostrady. Jak to wygląda na dwa lata przed mistrzostwami Euro 2012? Na pewno wybudujemy ok. 700 km dróg ekspresowych i ok. 700 – 800 km autostrad. Już wiadomo, że 40-km odcinek trasy A1 między Strykowem a Tuszynem będzie gotowy dopiero w drugiej połowie 2013 roku. Przetargi na budowę kolejnych ok. 140 km mają zostać ogłoszone w maju lub czerwcu. Czas realizacji inwestycji zapewne nie będzie krótszy, bo trasę trzeba nie tylko zbudować, ale i zaprojektować. Cały 180-km odcinek A1 miała budować Autostrada Południe na podstawie koncesji. Spółce nie udało się jednak uzyskać finansowania w bankach komercyjnych i na początku tego roku budowę przejęło państwo. Zgodnie z deklaracjami ze stycznia tego roku trasa miała powstać do Euro 2012. (…) Także drogi ekspresowe łączące miasta, w których będą rozgrywane mecze, będą wielkimi placami budowy. – Budowa trasy S7 z Koszwał do Elbląga potrwa do 2013 roku, jej odcinka koło Płońska – do 2014 r. Część odcinków drogi S5 między Poznaniem a Wrocławiem zostanie oddana dopiero pod koniec 2012 r. – przyznaje Marcin Hadaj, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Praktycznie żadna z dróg, które miały być zgodnie z deklaracjami z 2007 roku gotowe na transport kibiców, nie zostanie w całości wybudowana czy zmodernizowana. (Rzeczpospolita) Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 2246
Dołączył: 7 Kwie 2010r. Skąd: z 2irlandii:-) tuska Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
Posłanka Platformy Obywatelskiej oskarżona o wyłudzenie 42 000 zł
Iwona Guzowska odpowiada jako pozwana przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w sprawie z oskarżenia prywatnego o wyłudzenie 42 tysięcy złotych. Spór dotyczy mieszkania, które była mistrzyni świata w kick-boxingu Iwona Guzowska otrzymała w 1999 r. od miasta Gdańsk. Był to lokal komunalny we Wrzeszczu o pow. 45 m kw. - Uprawiałam czynnie sport, a mieszkanie było formą wsparcia od miasta - wspomina. - W zamian miałam wykonać remont kapitalny. Kilka lat później Guzowska wykupiła mieszkanie za kilka procent wartości, a teraz, jak czytamy w jej oświadczeniu majątkowym, jego wartość wynosi 270 tys. zł. W pierwszych latach Guzowska nie mieszkała jednak w darowanym lokalu. - Postanowiłam udostępnić lokal pani Dorocie, poznałam ją przez jej córkę pracującą w mojej firmie. Jak twierdzi posłanka, Dorota Sikorska miała opłacać czynsz, a doprowadziła do sytuacji, w której Guzowskiej za długi groziła eksmisja. Ale Sikorska zażądała od posłanki zwrotu 42 tys. zł, które jak twierdziła przekazała jej na wykupienie lokalu od gminy. Na dowód przedstawiła w sądzie dokument podpisany przez Guzowską i jej byłego partnera. Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Gdańsku odbyła się rozprawa w tej sprawie. - 20 tysięcy złotych wręczono w gotówce w banku, przed kasą, w lipcu 2002 r., Marcinowi G. (partnerowi Guzowskiej-red.) Mniej więcej tydzień później, również w banku, przekazano następnych 10 tysięcy złotych, również Marcinowi G. - tak "Polska Dziennik Bałtycki" cytuje zeznania Kamil, córki Doroty Sikorskiej. "Naród, który zabija(abortuje)własne dzieci, jest narodem bez przyszłości |
|
Posty: 1141
Dołączył: 16 Marz 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Grabież legalna może przejawiać się na tysiąc sposobów, stąd nieskończona liczba jej przejawów: cła, ochrona rynku, dotacje, subwencje, preferencje, progresywny podatek dochodowy, bezpłatna oświata, prawo do pracy, prawo do zysków, prawo do płacy, prawo do opieki społecznej, prawo do środków produkcji, bezpłatny kredyt itd., itd. Wszystkie te przejawy – połączone tym, co dla nich wspólne, czyli usankcjonowaną grabieżą – noszą nazwę socjalizmu. |
|
Posty: 1141
Dołączył: 16 Marz 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Grabież legalna może przejawiać się na tysiąc sposobów, stąd nieskończona liczba jej przejawów: cła, ochrona rynku, dotacje, subwencje, preferencje, progresywny podatek dochodowy, bezpłatna oświata, prawo do pracy, prawo do zysków, prawo do płacy, prawo do opieki społecznej, prawo do środków produkcji, bezpłatny kredyt itd., itd. Wszystkie te przejawy – połączone tym, co dla nich wspólne, czyli usankcjonowaną grabieżą – noszą nazwę socjalizmu. |
|
Posty: 7810
Dołączył: 29 Lip 2009r. Skąd: PiSlamabad Ostrzeżenia: 20% |
|
|
|
A to dla zwolenników Jarosława i IV RP. Tego chcecie???
"Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny |
|