NawigacjaStart » Forum » Off-Topic » Polityka i gospodarka »
Nowy Temat Odpowiedz
«« « ... 125 126 127 128 129 130 131 ... » »»
Cuda PO,
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 29 Sty 2010r. 17:35  
Cytuj
Obrazek

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 29 Sty 2010r. 17:35  
Cytuj

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 29 Sty 2010r. 20:21  
Cytuj

Premier ogłasza plan zasadniczych reform



Ci co nie znają się na gospodarce, to niech się nie odzywają.

Polska dokonuje cywilizacyjnego skoku, jest najlepszym miejscem do inwestowania, a jej obywatele mają pracę i godziwą emeryturę – takie są główne cele Planu Rozwoju i Konsolidacji Finansów w latach 2010 – 2011 który przedstawił premier Donald Tusk, minister finansów Jacek Rostowski i minister – członek Rady Ministrów Michał Boni.


Dzień po ogłoszeniu planu politycznego i oświadczeniu o niekandydowaniu na urząd prezydenta RP premier Donald Tusk zaprezentował istotę zasadniczych reform gospodarczo-społecznych.
Donald Tusk zaznaczył, że Polska staje się wprawdzie „fenomenalnym miejscem” na mapie świata; że jesteśmy doceniani w Europie jako jedyne państwo, które zanotowało w roku 2009 dodatnie PKB, ale rząd chce też przeciwdziałać narastającemu zadłużeniu i wysokiemu deficytowi.
- Chcemy przedstawić propozycje dla wszystkich partnerów politycznych i społecznych, jak ograniczyć rosnące zadłużenie i jak zmniejszyć deficyt, aby Polska stała się najbardziej atrakcyjnym miejscem w Europie do inwestowania. Abyśmy powiedzieli Polakom: to jest prosta droga, prosta nie znaczy łatwa, aby w Polsce było coraz więcej dobrze płatnych miejsc pracy - zapowiedział w czwartek na Politechnice Warszawskiej Tusk.

Program przewiduje ograniczenia wzrostu wydatków poprzez wprowadzenie od 2011 roku tzw. reguły wydatkowej. W pierwszym okresie, bardziej restrykcyjnym, który będzie trwał cztery lata, wzrost wydatków będzie bardzo niski. Pierwsza część planu, bardziej restrykcyjna, będzie trwać do momentu, kiedy osiągniemy relację deficytu sektora finansów publicznych do PKB na poziomie 3 proc. lub poniżej.
Wskutek wprowadzenia tego planu deficyt polskiego budżetu zmniejszy się do 3 proc. PKB w 2012 roku - a więc Polska spełni kryterium Traktatu z Masatricht.



Rząd ostrożny i oszczędny



"Dzisiaj mogę potwierdzić, że nasze założenia wpisane w budżecie na rok 2010 były ostrożne. Mój rząd jest i będzie rządem ostrożnym, chociaż optymistycznym, co do polskich możliwości" – mówił premier.
Premier zapowiedział walkę bardzo konkretnymi decyzjami ze zjawiskiem narastającego zadłużenia i wysokiego deficytu, nie dlatego - jak mówił - że Polska na tle innych krajów UE wypadała jakoś szczególnie źle. "Jest wręcz przeciwnie (…) Chcemy się porównywać z najlepszymi" - zaznaczył. Jak dodał, jeśli chodzi o te relacje długu do PKB wypadamy dobrze w porównaniu z Wielką Brytanią, Hiszpanią, Niemcami, Włochami, Holandią, Francją.
Mądry i dobry rząd to taki, który zdaje sobie sprawę z tego, że jego działanie jest ograniczone, który nie wkracza z buciorami w życie każdego człowieka, każdej firmy, który zdaje sobie sprawę z tego, że wszystko dobre, co się wokół nas dzieje wynika z dobrego działania człowieka, a nie administracyjnych nakazów. Ale wiem też ile zły rząd może napsuć krwi, ile zepsuć pieniędzy, do jakiej zgryzoty może doprowadzić obywateli, jeśli podejmuje nieprzemyślane decyzje szczególnie w czasach kryzysu (…) Mój rząd jest od tego, żeby nie ulegać naciskom poszczególnych grup interesów, jest od tego, żeby każdą publiczną złotówkę wydawać jak najlepiej. Mój rząd jest także od tego, aby przywrócić wiarę w fundamentalne prawdy – choćby tę, że nie można żyć na kredyt i wydawać więcej niż się zarabia.

Wzrost wydatków państwa nie przekroczy 1 proc. ponad poziom inflacji. Zaproponujemy wprowadzenie reguły wydatkowej, zgodnie z którą nasze decyzje o wydawaniu pieniędzy nie będą przekraczały poziomu 1 proc. plus inflację przez najbliższe kilka lat. Będzie to nasze ustawowe ograniczenie - powiedział premier. Zastrzegł, że w 2010 r. wzrost wydatków będzie wyraźnie większy niż 1 proc.
"Chcemy to, co jest nadwyżką wynikającą z pracy Polaków i naszych firm, podzielić możliwie proporcjonalnie" - powiedział. Zdaniem premiera przez dwa ostatnie lata zrobiono bardzo dużo, aby odbiurokratyzować procesy inwestycyjne i gospodarcze, ale - jak dodał - o wiele za mało, żeby powiedzieć, że rząd zrobił wszystko co zamierzał. "Chcemy odzyskać pasję i energię deregulacyjną (...) To wymaga odwagi i działań niestandardowych" - powiedział.
Plan przewiduje, że jedna osoba z rządu zajmie się "dyscyplinowaniem wszystkich resortów w wysiłku deregulacyjnym". Według premiera chodzi o to, by przepisy i decyzje administracyjne miały zawsze ułatwiać ludziom życie w Polsce, a nie je utrudnić.



Czas na godne emerytury


- W tym roku przygotujemy projekty ustaw, które rozpoczną proces upowszechniania systemu emerytalnego - zapowiedział premier Tusk. - Będziemy przekonywali naszych partnerów w Sejmie do podwyższenia wieku emerytalnego, po to by emerytura była wyższa i była godna, a nie tak jak dziś, dla wielu ludzi niska" - zaznaczył Tusk. Dodał, że dzisiejszy system emerytalny wyrzuca ludzi z rynku pracy zbyt wcześnie.
Zgodnie z założeniami planu, będą przygotowywane projekty ustaw, które wprowadzą "mechanizm powolnego, kroczącego, ale z wyraźnie zarysowanym finałem, upowszechnienia systemu emerytalnego w odniesieniu także do tych grup zawodowych, które dzisiaj korzystają z innego uprzywilejowanego systemu".
Premier poinformował też, że rząd będzie przekonywał do tego, by "nie likwidując KRUS, zacząć stosować kryterium dochodowe w odniesieniu do najzamożniejszych rolników, żeby ewolucyjnie wchodzili oni w system powszechny".



Sekretarz dyscyplinujący



Premier przewiduje, że jedna osoba z rządu zajmie się "dyscyplinowaniem wszystkich resortów w wysiłku deregulacyjnym". Według premiera chodzi o to, by przepisy i decyzje administracyjne miały zawsze ułatwiać ludziom życie w Polsce, a nie je utrudnić.
- Zrobiliśmy bardzo dużo by odbiurokratyzować procesy biznesowe, ale wciąż o wiele za mało - powiedział premier i zapowiedział kontynuację tego procesu. - Chcę jedno stanowisko sekretarza stanu w mojej kancelarii przeznaczyć dla człowieka, który będzie pilnował tej kwestii - podkreślił.



Minister Jacek Rostowski o szczegółach Planu Rozwoju i Konsolidacji Finansów




- Wczoraj na tle zielonej mapy pan premier powiedział kilka słów, może więcej niż kilka słów, które odwróciły uwagę (może więcej niż trochę) od tego, co było na tej zielonej mapie. Tak naprawdę to nikt nie zauważył – mówił minister Jacek Rostowski - jakie były te liczby na tej zielonej mapie i chciałbym je tylko przypomnieć. Wzrost gospodarczy w Polsce w 2009 roku 1,7. A dlaczego chcę o tym powiedzieć? Dlatego, że ten wzrost gospodarczy był dokładnie taki, jak przewidywaliśmy na przełomie stycznia i lutego przygotowując pakiet oszczędnościowy na początku tamtego roku.
W tak niewiarygodnie trudnych, burzliwych warunkach okazało się, że nasze prognozy osiągnęły dokładność graniczącą z cudem. I myślę, że możemy być dumni po pierwsze dlatego, że jednak był wzrost, a po drugie, że te nasze prognozy jednak nie były najgorsze – powiedział Rostowski przypominając, że najwazniejsze było jednak pokonanie przez Polskę kryzysu. Z kolei dzisiaj stoi przed nami nowe zadanie: musimy pokonać problem długu publicznego i deficytu budżetowego.
-Zdaniem Jacka Rostowskiego „coraz więcej ekonomistów na świecie jest przekonanych, że olbrzymie poziomy długu publicznego, które widzimy w Europie Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych, będą kluczowym elementem obniżającym tempo wzrostu ekonomicznego tych gospodarek w następnych dziesięciu latach, albo nawet dłużej. Tak jak premier Tusk powiedział sytuacja Polski na tle tamtych krajów nie jest najgorsza, ale oczywiście sytuacja ta bardzo się pogorszyła podczas tego kryzysu, w sposób nieunikniony”, przypomniał polski minister finansów.
- Co więcej, niższy wzrost w reszcie Europy musi się odbijać negatywnie na tym, co będziemy mieli w Polsce. I dlatego nie wystarcza, żebyśmy się cieszyli z tego, że nasz dług jest relatywnie niski; musimy go obniżać konsekwentnie po to, aby móc z nim sobie lepiej dawać radę w następnych latach. Myślę, że dlatego jest bardzo ważne, że Polska jest jednym z pierwszych, może nawet pierwszym z krajów Unii Europejskiej, który dzisiaj, na poczatku 2010 roku, w tym Planie Rozwoju i Konsolidacji Finansów zakreśla swoją ścieżkę wyjścia z wysokich deficytów i ścieżkę na obniżenie długu publicznego – powiedział Jacek Rostowski.


Co zawiera Plan Rozwoju i Konsolidacji Finansów
- Po pierwsze serię działań, które można nazwać średniookresowymi – mówił minister Rostowski. - Działania, które wprowadzimy ustawowo, albo działaniami bezpośrednimi lub administracyjnymi, w ciągu następnych dwóch lat obecnej kadencji. Ale te działania będą obowiązywać nie tylko w tym okresie, ale także w następnej kadencji. A poza tym są działania bardziej długookresowe, o których będzie mówił pan minister Boni, a ja krótko powiem o tych działaniach średniookresowych.
Jednak najpierw chciałbym cofnąć się mniej więcej rok i powiedzieć dwa słowa o działaniach krótkookresowych. Bo to, że możemy dzisiaj skupiać się na tych działaniach średniookresowych wynika z tego, jak bardzo dużo zrobiliśmy w tym 2009 roku – wyjaśniał Jacek Rostowski.
- Pracując nad planem, a właściwie nad aktualizacją planu konwergencji (to jest ten plan, który wysyłamy do Unii Europejskiej), a więc nie jest to ten plan, który przedstawiamy dzisiaj, skupialiśmy się także nad tymi działaniami, które podjęlismy w tym 2010 roku. Myślę, że wielu z nas nie jest świadomych, jak dużo w tym czasie zrobiliśmy. Jeżeli popatrzymy się na oszczędności, które wprowadziliśmy i dodatkowe dochody, które uzyskaliśmy w 2009 roku korygując budżet na 2009 rok na skutek potrzeby wynikającej z kryzysu , to widzimy, że działania rozpatrywane łącznie, a więc oszczędności plus dochody, dają nam jakieś 30 mld złotych, a więc 2,6 proc. PKB brutto. Myślę, że warto zaznaczyć, że plan stymulacji, oczywiście idący w zupełnie innym kierunku niż nasze plany oszczędnościowe, ale plan stymulacji prezydenta Obamy w 2009 roku miał skutki w Stanach Zjednoczonych zaledwie na 0,5 procenta PKB. To pokazuje, ile zrobiliśmy, oczywiście na miarę naszej gospodarki, w porównaniu z potężnymi Stanami Zjednoczonymi – wyjasniał minister finansów.
- Oczywiście te działania oszczędnościowe to są działania oszczędnościowe można powiedzieć brutto. Część tych środków, jakieś 8 miliardów złotych, moglismy dzięki tym oszczędnościom przesunąć na działania rozwojowe – szczególnie na budowę infrastruktury drogowej. Więc oszczędności netto były w granicach 1,8 procenta PKB.Mogę państwu powiedzieć, że chyba żaden kraj w Europie (poza tymi, które były w sytuacji niebywale trudnej) nie podjęło podobnych działań. I w 2009 roku także opracowaliśmy bardzo odpowiedzialny budżet, oparty na ostrożnych, konserwatywnych założeniach, z którego myślę że możemy także być zadowoleni.


Reguła wydatkowa
Minsiter Rostowski zaczął tłumaczyć poszczególne elementy przygotowanego planu. - Na pierwszym miejscu znajduje się reguła wydatkowa, która ograniczy w budżecie wydatki tzw. niesztywne, a więc nie już zdeterminowane ustawowo w przeszłości, tak aby nie mogły wzrosnąć więcej niż inflacja plus 1 procent do momentu, kiedy osiągniemy relację deficytu sektora finansów publicznych do PKB taką, jaka jest wymagana w Traktacie z Maastricht, a więc na poziomie 3 procent- mówił Jacek Rostowski.





Reguła budżetowa





- Będzie ona oznaczała, że wydatki będą rosły nieco mniej szybko. Ta reguła będzie już trwale zapisana w naszej ustawie o finansach publicznych. Wydatki budżetowe będą rosły nieco mniej szybko niż gospodarka rosła przez poprzednie kilka lat (5-6 lat).
Jakie będą skutki takiej reguły budżetowej? Po pierwsze, w dobrych czasach nie pozwoli ona na to, aby stracić poczucie rzeczywistości, realizmu, wiedzy, że kiedyś przyjdą gorsze czasy. Bo to był kluczowy problem i zasadniczy błąd polityki budżetowej w latach 2004, 2005, 2006 i 2007. A w lepszych czasach pozwoli ona na nieco większy wzrost wydatków niż wzrost PKB. Ale ta relacja ma być, relacja wzrostu wydatków w średnim okresie, ma być nieco niższa niż wzrost PKB po to, aby wydatki jako udział PKB powoli malały. Nie szybko, nie drastycznie, nie w sposób jakiś szokowy, ale żeby wciągu 5 – 10 -15 – 2- lat ta relacja malała tak, aby gospodarka mogła byc bardziej konkurencyjna, aby ta część gospodarki, która polega na działaniach obywateli, a nie państwa, mogła konsekwentnie i powoli wzrastać.
Drugim elementem tej reguły będzie połączenie tej reguły z wieloletnim planowaniem. Już wprowadziliśmy w Ustawie o Finansach Publicznych czteroletnie planowanie finansowe. Reguła będzie włączona do wieloletniego planowania finansowego, tak że wszystkie nowe ustawy, które tworzą wydatki tzw. sztywne, będą musiały mieścić się i w regule, i w planowaniu wieloletnim – wyjaśniał minsiter.
Zastrzegł, że w planie jest kilka nowych elementów doraźnych, krótkoterminowych. - Bardzo znaczący element to konsolidacja sektora finansów publicznych, żeby nie było tak, że zadłużamy się na zewnątrz sektora finansów publicznych jako budżet państwa, albo samorządy terytorialne więcej, niż musimy, bo możemy także współpracować między sobą. (Pan premier już mówił o kluczowym aspekcie, jakim jest prywatyzacja, a także prywatyzacja nieruchomości rolnych) – dodał Jacek Rostowski.
- Trzeci, relatywnie krótkoterminowy element reguły budżetowej, to rozszerzenie bazy podatkowej. Jako przykład daję wprowadzenie kas fiskalnych dla coraz to większej liczby grup zawodowych.
I także problem e-podatków, który już rozpoczął się w ubiegłym roku, będzie nabierał tempa, rozliczenia będą łatwiejsze, szybsze i dążymy do tego, żeby coraz mniej ludzi musiało wypełniać deklaracje podatkowe – mówił minister finansów.

Redefinicja długu publicznego


Na koniec Jacek Rostowski przedstawił nowy pomysł, który, jak zastrzegł „zarysowujemy w programie, ale waunkowo”. - Powstał pomysł redefinicji długu publicznego. Chcę bardzo jasno powiedzieć, że taka redefinicja nie może mieć miejsca po to, aby uniknąć przekroczenia progu bezpieczeństwa, to znaczy relacji długu publicznego do PKB na poziomie 55 procent. Gdybyśmy redefinicję wprowadzili w tym celu, to stracilibyśmy olbrzymi element tej wiarygodności, który dzisiaj znaczy, że taniej można się ubezpieczyć przeciwko bankuctwu Państwa Polskiego – wyjaśniał minister finansów. - I dlatego redefinicja długu publicznego gdyby miała być wprowadzona, będzie możliwa dopiero po wprowadzeniu wszystkich najbardziej zasadniczych elementów Planu Konsolidacji i osiągnięcie poziomu wiarygodności Państwa Polskiego takiego, żeby ta redefinicja w żaden sposób tej wiarygodności nie zagrażała.
Możecie państwo powiedzieć, no to w takim razie po co redefiniować? Myślę, że są dwa powody. Po pierwsze taka redefinicja ujęłaby w długu publicznym, długu emerytalnym także ten kapitał, który mamy w ZUS-ie i który pokazuje zadłużenie tego zakładu wobec przyszłych emerytów. Pokazało by to, jaka jest sytuacja Polski w tym zakresie, i będziemy zachęcali inne państwa UE, aby zrobiły to samo, aby ten dług także ujawniły. I myślę, że ten dług jest bardzo ważnym elementem braku stabilności finansowej państw europejskich i ich rzeczywistego zadłużenia. Jeśli uda nam się nie tylko samym przedstawić poziom tego długu, ale także zachęcić naszych partnerów, aby to zrobili, to jestem pewien, że jeszcze bardziej wzmocnimy naszą wiarygodność. I okazało by się, że ten dług jest relatywnie niski.
Poza tym obniżeniem redefinicja długu obniżyłaby relację tego długu, który jest objęty przez progi ostrożnościowe, do PKB o kilkanaście punktów procentowych, prawdopodobnie gdzieś do 40 procent PKB – mówił Jacek Rostowski.
Zastrzegł jednak, że taki ruch nie może mieć miejsca po to, aby mieć przestrzeń do dalszego zadłużania się. - Idziemy w dokładnie odwrotnym kierunku. Ale w takim przypadku taka redefinicja musi być połączona z obniżeniem pierwszego progu ostrożnościowego, który jest na poziomie 50 procent bardzo znacząco – może do 40 procent – i wprowadzenie reguły zachowania, która zapewni , że przekroczenie tego progu powoduje efektywne działania przeciwko dalszemu wzrostowi długu.




Minister Michał Boni: Cztery czynniki rozwoju

Minister Michał Boni powiedział, że w budowaniu przewagi Polski kluczowe są cztery czynniki rozwoju: większa aktywność zawodowa Polaków w imię solidarności pokoleń, lepsze wykształcenie Polaków, pobudzenie i wykorzystanie talentów i kreatywności obywateli oraz sprawność i przyjazny charakter państwa, który wspiera wzrost społecznego zaufania.
- Jednym z najważniejszych zadań rządu jest dokończenie reformy emerytalnej. Musimy upowszechnić system emerytalny, zatrzymać tamę wczesnego przechodzenia na emeryturę (…) Trzeba wymóc na Otwartych Funduszach Emerytalnych rozwiązania prowadzące do tego, by bardziej konkurowały ze sobą, osiągnęły wyższe stopy zwrotu. wystarczy, że stopa zwrotu w OFE będzie wyższa o 0,5 proc., by nasza emerytura wzrosła miesięcznie o prawie 200 zł. - mówił w czasie prezentacji planu Rozwoju i Konsolidacji Finansów 2010-2011 minister Michał Boni.
Minister Boni zapowiedział również, że równolegle będzie się toczyć cyfryzacja kraju. Rząd zakłada, że w 2015 roku 90 procent powierzchni naszego kraju będzie miało dostęp do szerokopasmowego Internetu. Modernizacja zakłada też m.in. digitalizację dóbr kultury, by każdy miał swobodny dostęp do jej zasobów.
- W tym szybko zmieniającym się kraju obywatel powinien mieć poczucie, że jest lepiej rządzony, że mamy uproszczone deklaracje podatkowe, sprawniejszą administrację, łatwiejszy dostęp do sądów.
Michał Boni podkreślił, że trzeba pamiętać o grupach mniej zaradnych i potrzebujących wsparcia. Z tym łączy się pomysł stworzenia w gminach tzw. węzłów cywilizacyjnych, nakierowanych na wyrównywanie szans, m.in. osób słabszych, niepełnosprawnych. Ze względu na jego powszechność i skalę, rząd nazwał ten projekt „Orlik bis”.



j/jp

Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 29 Sty 2010r. 21:50  
Cytuj
CYTAT

Premier ogłasza plan zasadniczych reform



Ci co nie znają się na gospodarce, to niech się nie odzywają.

Polska dokonuje cywilizacyjnego skoku, jest najlepszym miejscem do inwestowania, a jej obywatele mają pracę i godziwą emeryturę – takie są główne cele Planu Rozwoju i Konsolidacji Finansów w latach 2010 – 2011 który przedstawił premier Donald Tusk, minister finansów Jacek Rostowski i minister – członek Rady Ministrów Michał Boni.


D


Polska jest krajem bogatym tylko mamy nieudolny rzad

bajkopisarz NoToFrugo nadajechytry

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 29 Sty 2010r. 21:55  
Cytuj

Obrazek


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 29 Sty 2010r. 22:26  
Cytuj
CYTAT
NIEMCY CHWALĄ LEWANDOWSKIEGO z Platformy Obywatelskiej
Dobry komisarz tylko z Polski i z Platformy Obywatelskiej


Niemcy chwalą Janusza Lewandowskiego
Niemiecka prasa przychylnym okiem spojrzała na Janusza Lewandowskiego. \"Przesłuchanie w Parlamencie Europejskim pokazało, że mało kto nadaje się na unijnego komisarza ds. budżetu tak, jak Polak\" - stwierdził we wtorek niemiecki dziennik \"Frankfurter Allgemeine Zeitung\".
W poniedziałek komisarz z Polski był przesłuchiwany w Parlamencie Europejskim. Mówił między innymi o wprowadzeniu unijnego podatku. We wtorek jego wystąpienie wzięła na warsztat niemiecka prasa.Lewandowski na przesłuchaniu
Wartości europejskie zawsze były mi bliskie, a jako minister i poseł na... czytaj więcej » Polak nie był i nie jest jednak radykałem. Przy całym politycznym zdecydowaniu, powściągliwość i skromność uchodzą za znaki firmowe Lewandowskiego. Także pragmatyzm - z tego powodu mówi przed PE po angielsku, pomimo przywiązania do narodowej tożsamości
Frankfurter Allgemeine ZeitungEurodyplomacja bez ambicji?
Brak wizji i ambicji, unikanie odpowiedzi na ważne pytania, w tym o swą... czytaj więcej »

\"Frankfurter Allgemeine Zeitung\" zaznacza, że Lewandowski jest przychylny wprowadzeniu unijnego podatku, chociaż sceptycznie ocenia szanse, by doszło to do skutku.

\"Od lata 2004 r. do 2007 r. kierował komisją, która teraz go przesłuchuje. Do lata 2009 r. był wiceprzewodniczącym komisji budżetowej. Podatek Tobina i unijny, rabat brytyjski, budżet rolny i kontrola budżetowa - to wszystko jest rutyną zarówno dla eurodeputowanego, jak i dla komisarza Lewandowskiego\" - ocenia \"FAZ\".

Skromny i powściągliwy

\"Frankfurter Allgemeine Zeitung\" pisze, że Lewandowski był i jest liberałem, co pokazały głosowania w Parlamencie Europejskim w minionych latach.

\"Polak nie był i nie jest jednak radykałem. Przy całym politycznym zdecydowaniu, powściągliwość i skromność uchodzą za znaki firmowe Lewandowskiego. Także pragmatyzm - z tego powodu mówi przed PE po angielsku, pomimo przywiązania do narodowej tożsamości\" - pisze dziennik.

\"FAZ\" podkreśla, że komisarz z Polski może dobrze wykorzystać swój pragmatyzm w nadchodzących latach, bo obejmie jedno z najważniejszych zadań drugiej komisji Jose Barroso. \"Centralnym zadaniem będzie perspektywa finansowa UE na lata 2014-2020. Gra nie będzie się toczyć tylko o podział unijnych środków, ale delikatną sprawę przyszłego finansowania UE\" - zauważa dziennik.

kj/iga/k



za co chwalą tego f...? moze tez im coś sprzedał za bezcen a poniżej delikatne mozliwości lewandowskiego

Zakład Celulozowo-Papierniczy w Kwidzynie fabryka papieru to doskonały przykład zbójeckiej prywatyzacji. Fabryka w 1992 roku była warta 600 mln $, a Amerykanie kupili ją za zaledwie 120 a za taka marną sumke sprzedał pan Janusz Lewandowski uwczesny minister przekształceń własnościowych!!! Pozniej chełpili się świetnie ubitym interesem. Polska została rozkradziona, pomyśleć ile było takich zakładów pracy. I ciekaw kto dostał za to łapówkę.

OTO DOKONANIA J.LEWANDOWSKIEGO Z PLATFORMY OBYWATELSKIEJ JAK WIDAC JEST WYBITNYM "fachowcem"

Podarowanie obcemu koncernowi Zakładów Celulozowo-Papierniczych w Kwidzynie, to jeden z podręcznikowych przykładów przestępczej i zbrodniczej prywatyzacji w randze antypolskiego sabotażu. Fabryka powstała w połowie lat 80. Była jednym z najnowocześniejszych na świecie producentów papieru. Wytwarzała połowę krajowej produkcji papieru gazetowego oraz kilka innych asortymentów. Posiadała największą w europie wytwórnię celulozy. Budowa fabryki w Kwidzynie trwała lata. Maszyny zakupiono w Kanadzie za 400 mln USD. Drugie tyle kosztował wykup kilkuset hektarów gruntów pod zakład, budowa infrastruktury fabryki (w tym także mieszkaniowej) i systemu wodno – ściekowego. Gigant zatrudniał 3600 pracowników przy pełnej mechanizacji i automatycznej produkcji. Przerabiał rocznie 800 tysięcy metrów sześciennych drewna. Uciążliwość zakładów celulozowych wobec środowiska naturalnego wymusiła budowę oczyszczalni ścieków. Był to arcyponętny obiekt dla koncernów zagranicznych. Chodziło tylko o zakup za przysłowiowy psi grosz. Zakupił, albo raczej otrzymał w prezencie za symboliczną kwotę 120 mln USD (porównaj z kosztami budowy) amerykański (czyt. żydowski) koncern International Paper Group INC. W amerykańskim (wiesz jak czytać) czasopiśmie „Journal of Bussines Strategy” (marzez 1993) ukazał się wywiad z dyrektorem ds. rozwoju koncernu International Paper.

Dyrektor C. Cato Ealy powiedział szczerze i bez przechwałki:

Rząd polski wydał prawdopodobnie trzy do cztery razy tyle na zbudowanie tej fabryki i dzisiaj byłaby ona w zasadzie nie do zastąpienia za nawet zbliżoną sumę nigdzie na świecie (…). Ta fabryka jest całkowicie nowocześnie zaprojektowana według całkowicie nowoczesnych specyfikacji zachodnich. Spełnia w zasadzie każdy standard, jaki oczekiwalibyśmy od fabryki gdziekolwiek na świecie.

Treść powyższego wywiadu przysłał do Polski przebywający w USA prof. Kazimierz Stańczak. Tekst wywiadu prof. Stańczak rozesłał do 40 polskich gazet i czasopism. Opublikowało ją zaledwie kilka w tym Trybuna (nr 110/1993). Już następnego dnia ukazało się w „Trybunie” dementi rzecznika prasowego Ministerstwa Przekształceń Własnościowych – niejakiej A. Garwolińskiej. Podała ona fałszywie zaniżone koszty budowy fabryki w Kwidzyniu, kwestionując dane dyrektora International Paper. To wszystko działo się później, bo Kwidzyn poszedł darowizny już w 1990 roku. Zuchwałość J. Lewandowskiego i H. Goryszewskiego posunęła się nawet do uznania sprzedaży Kwidzynia za transakcję roku. Te radosne oceny opublikowały ich nadworne tuby polskojęzyczne – m.in. Gazeta Wyborcza (jak kto woli – Gazeta Wybiórcza). Ale wśród Polaków wreszcie zawrzało. Z pierwszym protestem przeciwko przestępczej prywatyzacji Kwidzynia wystąpiło Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Przemysłu Papierniczego. Posłowie z Sejmowej komisji Przekształceń Własnościowych podnosili aż nadto oczywisty argument, że wyzbycie się Kwidzynia oznacza zmonopolizowanie rynku papieru przez obcy kapitał. Rejtanowską kampanię przeciwko tej sprzedaży stoczył były Minister Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego – Waldemar Kozłowski. Skierował protest do prezydenta Wałęsy i Hanny Suchockiej. Ich reakcją były grzecznościowe banały. Lewandowski także odpowiedział Kozłowskiemu. Przekonywał, że podpisując umowę z koncernem amerykańskim zrobił dobry interes, bo zakład jest przestarzały (!) i musiałby zbankrutować, od czego „uratowała” go sprzedaż. I wtedy własnie protestujący otrzymali niespodziewane i niezamierzone wsparcie wspomnianym wywiadem dyrektora International Paper, opublikowanym w USA i „przemyconym” do Polski przez prof. Kazimierza Stańczaka. Dla naszych „europejczyków” winnych oddania Kwidzynia za bezcen, wywiad dyrektora koncernu był niemiłym zaskoczeniem, bo potwierdzeniem sabotażowych warunków i okoliczności prywatyzacji. Wywiad dyrektora dał Kozłowskiemu podstawę do doniesienia o przestępstwie, złożonego na ręce Prokuratora Generalnego – J. Piątkowskiego. W zawiadomieniu Kozłowski postawił Lewandowskiemu zarzut rażącego zaniedbania prawidłowej oceny sprzedanego zakładu i spowodowanie szkody w majątku narodowym na pół miliarda USD. Tym działaniem Lewandowski dopuścił się przestępstwa z art. 217 par. 1 i par. 2 Kodeksu Karnego. Kozłowski jako fachowiec w dziedzinie rynków papierniczych wykazał, że zakład w Kwidzynie był nowoczesny, sprawny, a co najważniejsze przynosił zyski. Waldemar Kozłowski nie doczekał się odpowiedzi od Prokuratora Generalnego… Kilkanaście dni później zmarł nagle na atak serca (przynajmniej oficjalnie), powiększając grupę tych, którzy protestując przeciwko grabieży Polski, umierali na dziwne zawały lub w wypadkach samochodowych, jak Michał Falzman, który rozgrzebał grabież FOZZ, jak Andrzej Krzepkowski, działacz „S” z Ursusa, zamordowany przez „nieznanych sprawców”. Po uciszeniu sprawy i umorzeniu postępowania zarówno przez prokuraturę, jak i NIK, International Paper podjął działania na rzecz przejęcia pozostałych 20% akcji zakładu, które przyznano wcześniej załodze. Cenę wykupu akcji ustalono na 100 mln złotych (czyli dziś 10.000), wiedząc, że przy średnich miesięcznych zarobkach pracowników, nikt nie będzie w stanie wykupić akcji. International Paper „wynalazł” następujące wyjście: opłaci pracownikom należność za akcje pod warunkiem natychmiastowego ich odsprzedania koncernowi. W ten oto prosty sposób International Paper stał się 100-procentowym właścicielem fabryki. Warto tez dodać (trzeba dodać!), że koncern uzyskał zwolnienie podatkowe w wysokości 142 mln USD – a więc tyle ile zapłacił Skarbowi Państwa za 80% akcji oraz za pozostałe 20% przechwycone od załogi!!! Tak więc zakłady w Kwidzynie zostały ODDANE za darmo. Co za to spotkało ministra Lewandowskiego? Więźienie? Szubienica? Nie! Został on Honorowym Obywatelem miasta Kwidzynia. Z inicjatywą nadania mu tego tytułu wystąpił przewodniczący KZ „Solidarność”. Poparły go tez wszystkie inne związki. Były to więc już związki zagraniczne – agendy International Paper. Pan płaci i wymaga… W ten sposób KZ „Solidarność” okazała się związkiem antypolskim. Ile takich zagranicznych, agenturalnych polipów „Solidarności” działa w fabrykach zawłaszczonych z przyzwolenia dwóch kolejnych ministrów zniekształceń własnościowych – tego kroniki zdrady narodowej nie odnotują, bo takich kronik nikt nie jest w stanie opracować, może Jedyny Bóg… Papier z polskiego drewna, wyprodukowany w Kwidzynie koncern sprzedaje po cenach światowych. Od stycznia 1993 cena papieru wzrosła trzykrotnie, przy czym koszty produkcji utrzymały się na tym samym poziomie!

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 30 Sty 2010r. 10:26  
Cytuj
TUSKOWAĆ - nowy wyraz w słowniku języka polskiegoO?
TUSKować - tuszować, zatajać, kryć, pomijać milczeniem, ukrywać przed, ukręcać głowę sprawie, zacierać ślady, rozmydlać, maskować.
http://aukcj(...)99956497

DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 30 Sty 2010r. 11:33  
Cytuj
Poseł PO: Nadużywamy władzy. Wstydzę się tego

Antoni Mężydło wyznaje w wywiadzie dla "Polski", że wstydzi się tego, co PO robi w komisji hazardowej. - Niebezpiecznie zbliżamy się do granic demokracji - mówi. Wyjawia również czym Jarosławowi Kaczyńskiemu imponuje o. Tadeusza Rydzyka.

- Wstydzę się, to nie jest miłe - tak Antoni Mężydło opisuje swoje odczucia wywołane stylem działania posłów PO w komisji hazardowej. - Jeden moich kolegów zerwał przez to ze mną kontakty towarzyskie - dodaje.

Jego zdaniem, politycy PO, podobnie jak wcześniej PiS-u, uważają, że skoro rządzą to można im więcej. - Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. Niebezpiecznie zbliżamy się do granic demokracji. Nadużywamy władzy - twierdzi.

http://wiado(...)ego.html

PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie.....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 30 Sty 2010r. 12:15  
Cytuj
Wywiad jest dużo ciekawszy
"Wstydzę się za Platformę"
http://www.polsk(...)terial_1

Partia, o ktorej mowi posel - nie istnieje. Nie istnieje tez jej przywodca - taki, jak go Mezydlo przedstawia. Opis Mezydly to klasyczna projekcja wlasnych wyobrazen, z glowa schowana pod kocykiem.

Zadaniem dziennikarza powinno byloby mu te glowke z zacisza tego Lalalandu wyciagnac, ale najwyrazniej nie o to w wywiadzie chodzilo. Nie padlo pytanie o s k u t e c z n o s c Tuska na stanowisku premiera w zakresie kierowania krajem. Nie padlo, bo wywiad od poczatku do konca pomyslany byl jako PRowska laurka dla Tuska.

Az przykro bylo to czytac. Chwilami mialem wrazenie, ze to wywiad z Rolickim o Gierku.

DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 30 Sty 2010r. 23:11  
Cytuj
CYTAT
Gospodarka zaskakuje wzrostem

dzieki Platformie Obywatelskiej


Gospodarka nam urosła
[justify]Polski Produkt Krajowy Brutto był ubiegłym roku o 1,7 proc. wyższy niż w roku 2008 - podał GUS. To wynik nieco lepszy od prognoz.




dzieki Platformie Obywatelskiej
Mieszkańcy Podkarpacia zagrożeni ubóstwem

http://stalowemiasto.pl/artykuly/artykuly.php?mode=pokaz&id=17150







http://www.stopczipom.orgs.pl/

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 30 Sty 2010r. 23:41  
Cytuj
Obrazek

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 1 Lut 2010r. 09:45  
Cytuj
CYTAT

Premier ogłasza plan zasadniczych reform



Ci co nie znają się na gospodarce, to niech się nie odzywają.

Polska dokonuje cywilizacyjnego skoku, jest najlepszym miejscem do inwestowania, a jej obywatele mają pracę i godziwą emeryturę


Tusk przedstawił plan do planu


Z prof. Zdzisławem Krasnodębskim, filozofem i socjologiem, wykładowcą na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i Uniwersytecie w Bremie, rozmawia Jacek Dytkowski

"Nie jestem zwolennikiem odwetu politycznego, więc rezygnuję z ubiegania się o urząd prezydenta" - tak w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Donald Tusk przedstawił powody, dla których wycofał swoją kandydaturę. Czy nie jest to zaskakująca argumentacja?
- Przede wszystkim powinniśmy tutaj zacząć od przypomnienia sobie sytuacji sprzed czwartku. Zarówno sam premier, jak i osoby odpowiedzialne za komunikację społeczną i propagandę Platformy Obywatelskiej są specjalistami od przedefiniowywania sytuacji. Do tej pory mieliśmy do czynienia - a nie wymyślili tego jedynie ludzie niechętni Donaldowi Tuskowi i PO, ale również neutralni obserwatorzy czy nawet sympatycy tego ugrupowania - z sytuacją, w której głównym celem premiera było objęcie prezydentury. Mówiono o tym zaraz po wyborach w roku 2007 oraz w 2005. Ponadto wszystkie osoby znające osobiście Donalda Tuska nie ukrywały, że przeżył on głęboko swoją porażkę z 2005 roku. W związku z tym cała polityka rządu w ciągu ostatnich dwóch lat była podporządkowana osiągnięciu przez niego prezydentury. Dlatego też nie podejmowano niepopularnych decyzji ani reform. Ostatnio wszystkie działania podporządkowano strategii chronienia premiera.
Cokolwiek by więc mówić, rezygnacja z kandydowania na prezydenta jest porażką Tuska, ponieważ ostatecznie ten cel nie został osiągnięty.

Tusk jest jednak przedstawiany jako osoba, która miała "zwycięstwo w kieszeni", ale dla dobra państwa pozostanie premierem.
- Oczywiście, regułą sztuki politycznej jest takie zakomunikowanie porażki, by przedstawić ją jako sukces. W związku z tym trzeba, po pierwsze, przedstawić swoje motywy w jak najlepszym świetle, przekręcając całą sytuację. Dokonano zabiegu, który można analizować w kategoriach psychoanalitycznych. Wszyscy postrzegali ewentualne starcie wyborcze Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska jako drugą rundę tej samej walki, w której ten ostatni miałby odnieść zwycięstwo i pokonać traumę porażki z 2005 roku. Teraz rezygnacja z kandydowania ma pokazać, że chęć rewanżu, odwetu jest czymś, co nigdy nie powstało w głowie premiera. Tym sposobem można zresztą osłabić główny zawsze wysuwany argument wobec Tuska, a mianowicie, że interes Polski podporządkował swoim chorobliwym ambicjom. Dlatego też jego rezygnacja z ubiegania się o urząd prezydenta została uzasadniona koniecznością modernizacji strategii gospodarczej państwa. Oczywiście jeszcze raz mogliśmy się przekonać, że żadnego planu w tym zakresie nie ma, a to, co powiedział Jacek Rostowski, minister finansów, moglibyśmy równie dobrze usłyszeć w Sejmie. Wyglądało to raczej na plan do planu. Po drugie, należało sam cel, czyli prezydenturę, spostponować. A więc powiedzieć, że nie jest ona istotna i nie wiąże się z posiadaniem władzy. Jeśli takie usprawiedliwienie porażki okaże się przekonywające, to będzie to tylko efekt krótkiej pamięci społeczeństwa i niezwykłej chęci wiary w słowa. Jeżeli bowiem istotnie by tak było, to o co chodziło w 2005 roku? Dlaczego wtedy Donald Tusk postanowił ubiegać się o tak nieważny urząd i nie planował zostać premierem?

Po dwóch latach odkrywa znaczenie stanowiska, które zajmuje?
- Wyobraźmy sobie, że teraz, w czwartek, Donald Tusk oświadcza, iż zdecydował się nie kandydować ze względu na trudną sytuację swojej partii, spadające w sondażach zaufanie i dlatego że Polacy oczekują od niego, by raczej wziął się do pracy jako premier, a nie starał się o prezydencki fotel. Wtedy wszystkie komentarze byłyby zupełnie inne. Porażka zostałaby przedstawiona jako porażka. A więc pod względem przekazu rezygnacja została dobrze przygotowana. Jednocześnie wiadomo, że w przypadku objęcia urzędu prezydenta przez Donalda Tuska utrzymanie władzy w PO byłoby trudniejsze. W jego wystąpieniu padło jedno kluczowe zdanie: "Ich jest dwóch, a ja jeden", wyjaśniające, o co przede wszystkim chodzi. Oznacza to, że może być albo prezydentem, albo premierem. Za każdym razem bowiem pojawiłby się jakiś potencjalny rywal.

Twierdzi Pan, że jego decyzja wynika ze strachu, że straci kontrolę nad tym, co się dzieje w partii?
- Tak przypuszczam. Oczywiście łatwiej będzie mu jako premierowi kontrolować prezydenta ze swojego nadania, niż jako prezydentowi, po ciężkiej kampanii wyborczej, ewentualnego premiera, który rzeczywiście posiada cały aparat sprawowania władzy. Myślę więc, że to był jeden z głównych realnych motywów podjęcia takiej decyzji. Drugi to rzeczywiście spadające sondaże popularności. A trzeci jest taki, że trudny byłby do zbicia wysuwany podczas kampanii prezydenckiej zarzut niedbania o interes Polski i kierowania się osobistą ambicją. Ponadto ocena rządu może się znacząco pogorszyć, bo pokazywane dobre wskaźniki i rzekome sukcesy gospodarcze są bardzo relatywne. Polacy odczuwają rozbieżność między dobrymi danymi statystycznymi a realną sytuacją. Kampania byłaby zatem rozliczeniem rządu.

Patrząc na sondaże, premier nie powinien obawiać się porażki w wyborach prezydenckich?
- Na pewno byłaby to trudna kampania. Jego decyzja o rezygnacji z kandydowania to zejście z pierwszej linii walki. Prawdopodobnie kandydatem na prezydenta będzie Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu, nie tylko ze względów wewnątrzpartyjnych, ale także dlatego, iż nie jest członkiem rządu, w przeciwieństwie chociażby do Radosława Sikorskiego. W związku z tym wszelką krytykę rządu podczas kampanii będzie można łatwo odeprzeć. Komorowski nie ponosił przez ostatnie dwa lata odpowiedzialności za władzę wykonawczą. Tymczasem Donalda Tuska w pewnym sensie wyeksploatowało rządzenie, o czym świadczy spadek wskaźników zaufania. Stąd jego decyzja. Jest ona ryzykowna dlatego, że widać, iż wzrasta poparcie dla innych kandydatów, np. dla Andrzeja Olechowskiego. Głosy w czasie wyborów mogą się rozłożyć i w pierwszej turze najpewniej zwycięży Lech Kaczyński. Natomiast wynik drugiej rundy tego starcia pozostaje sprawą otwartą.

Szef rządu twierdzi, że przez ostatnie dwa lata dostrzegł, iż to, co negatywne, rodzi się "w Pałacu". Sugeruje, że prezydent Lech Kaczyński jest odpowiedzialny za wszelkie zło, jak chociażby problemy w służbie zdrowia...
- Zarysowana jest tutaj taktyka, którą w dużej mierze podczas kampanii wyborczej będzie stosował Donald Tusk. Stwierdzenie, że będzie testował prezydenta, oznacza pewną próbę nękania czy zrzucania odpowiedzialności za sytuację służby zdrowia, co jest rzeczywiście dosyć absurdalne. Już zresztą mamy zapowiedzi w postaci podnoszenia wątku weta, hamowania reform itd. Widać, że taki będzie główny "tenor" tej kampanii.

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 1 Lut 2010r. 22:25  
Cytuj
MON zakupił zabawki dla oficerów w Afganistanie , cena 89 mln zł


MON wybrało dostawcę dwóch zestawów bezzałogowych samolotów rozpoznawczych średniego zasięgu, cena wynosi 89 mln zł - poinformował w poniedziałek minister obrony Bogdan Klich.
Jeden zestaw ma zostać dostarczony do Afganistanu, drugi będzie służył do szkolenia w kraju - żołnierze mają się ćwiczyć w używaniu dokładnie takiego samego sprzętu, jaki będą obsługiwać na misji.

Spośród ofert trzech firm izraelskich - Israeli Aerospace Industries (IAI), Elbit i Aeronautics Defense System, MON wybrało tę ostatnią z systemem Aerostar.


Pytam po co wysyłają tam naszych żołnierzy i jeszcze taką kase wydają z naszych podatków do odpowiedzi prosze propagandziste NO-TO FRU-GOmlotek

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 2 Lut 2010r. 18:08  
Cytuj
CBA na siłę szukało "haków" na Kwaśniewskich
http://fakty(...)376803,3
http://fakty(...),1433533

DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 2 Lut 2010r. 21:44  
Cytuj

Obrazek


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 2 Lut 2010r. 21:51  
Cytuj
Polska to bogaty i dobrze rządzony kraj

Dzisiejsza Polska to już zupełnie inny kraj, i należy zmienić obiegowe dotyczące go skojarzenia, stwierdza tygodnik "The Economist". Najlepiej świadczą o tym ostatnie sukcesy gospodarcze Polski, w czym duża zasługa jej rządu, najlepszego, jaki państwo to ma od lat.


„Siła konia pociągowego i mechanicznego” to tytuł artykułu, popartego odpowiednim zdjęciem, (tzn. wozu ciągnionego przez konia, za którym wloką się w ogonku samochody) w ostatnim numerze znanego ekonomicznego tygodnika „The Economist”, a porównanie dotyczy Polski. W podtytule bardzo wiele mówiące zdanie, że „czas przemyśleć dawne opinie na temat Polski”.

„Cudzoziemcy często mają ustalone poglądy na temat Polski: wielki, biedny, chaotycznie rządzony kraj z okropnymi drogami i dziwacznymi nawykami – pisze „The Economist”. Utarte stereotypy trudno jest wykorzenić, ale fakty malują nam zupełnie inny obraz./…/ Otóż Polska nigdy jeszcze nie była bezpieczniejszym, bogatszym i lepiej rządzonym krajem.

Była jedynym krajem w Unii Europejskiej, który odnotował w ubiegłym roku wzrost gospodarczy w wysokości 1,2 proc. PKB /…/ i obecnie polska gospodarka należy do sześciu największych w Europie”, pisze brytyjski tygodnik dodając, że oczywiście natychmiast dostrzegli to zachodni inwestorzy.
Zauważyły to również banki i teraz Polska może liczyć na tanie kredyty, w przeciwieństwie do Grecji. Te tanie kredyty umożliwiły Polsce na utrzymanie w 2009 roku deficytu budżetowego na poziomie 7 proc. PKB.

„Te dobre rezultaty są też w dużym stopniu efektem szczęścia. Polskie banki wskutek swojej ociężałości, późno zabrały się za niepohamowane udzielanie pożyczek w obcej walucie, co okazało się tak katastrofalne dla Łotwy czy Węgier. Olbrzymi polski rynek wewnętrzny zamortyzował popyt, a zastosowane przez Niemcy działania stymulujące miały także wpływ poza granicami tego kraju. Jednak Polska odniosła korzyści jeszcze z jednego faktu – otóż ma ona (co jest rzadkością w UE, ale i rzeczą zupełnie wyjątkową w byłych państwach komunistycznych) rozsądny, centroprawicowy rząd dysponujący większością w parlamencie”, uważa autor artykułu.

Przyznaje, że rząd jest krytykowany za zbytnią ostrożność, i za nierozwiązanie niektórych problemów, ale „nawet pomimo tego i biorąc pod uwagę standardy jakimi kierowały się poprzednie rządy, a nawet i obecne w pozostałych częściach Europy, ten obecny prezentuje się na tym tle całkiem dobrze. Zajął się kilkoma najbardziej palącymi problemami, jak np. trudna i częściowa reforma systemu emerytalnego. Rozpoczął program modernizacji dróg i linii kolejowych (do 2012 roku ma zostać zbudowanych 2000 km dróg szybkiego ruchu oraz autostrad), poczynił też pewne niezmiernie potrzebne zmiany mające na celu zmniejszenie biurokracji.
Pod względem ułatwień i przyjaznego środowiska dla biznesu Polska plasuje się na końcu, zajmując 151 miejsce na liście liczącej 183 kraje. Jednak i na tym polu następuje poprawa, gdyż wprowadzono możliwość składania zeznań podatkowych drogą mailową oraz przyspieszono odprawy celne. Nowe przepisy prawne zliberalizowały rynek nieruchomości wprowadzając nowe zasady najmu, co powinno zachęcić osoby poszukujące pracy do zmiany miejsca zamieszkania, a nie do emigracji”, pisze „The Economist”.
Tygodnik bardzo chwali zmianę polegającą na zastąpieniu zaświadczeń oświadczeniami, co niezwykle upraszcza kontakty obywatel-państwo. „Zakładamy, że obywatele mówią prawdę, chyba że mamy dowody, że jest inaczej”, mówi minister finansów Jacek Rostowski.

Dużym sukcesem jest też „nowa polityka zagraniczna po jakimś czarnym okresie, kiedy to wydawało się, że jedynym jej celem była utrata przyjaciół i izolacja obywateli. Za Radka Sikorskiego jako ministra spraw zagranicznych Polska zdołała poprawić relacje ze wszystkimi sąsiadami i, pomimo pewnych problemów, udało jej się zawrzeć dobre porozumienie dotyczące bezpieczeństwa ze Stanami Zjednoczonymi Baracka Obamy. Bateria amerykańskich Patriotów przybędzie do Polski w marcu”, stwierdza autor artykułu.

„Niemcy mówią teraz, że chcą aby ich stosunki z Polską były tak dobre, jak te, które mają z Francją”, zauważa tygodnik. Nadmienia, że poprawiły się też relacje z Rosją.

Na końcu „The Economist” rozważa kwestię wyborów prezydenckich, jakie odbędą się w Polsce jesienią. W chwili publikacji artykułu nie było jeszcze znane oświadczenie premiera Tuska, że nie będzie on kandydować. Brytyjski tygodnik zastanawia się również nad ewentualnością objęcia urzędu prezydenta przez Radosława Sikorskiego. „Gdyby ubiegał się o fotel prezydenta, to rozwiązałby problem, jaki ma z tym Donald Tusk”.
A co pisze „The Economist” o Lechu Kaczyńskim? „Dorobek ma straszny (jego popularność wzrasta tylko wtedy, gdy nie zabiera publicznie głosu). Kaczyński odegrał destrukcyjną rolę, wetując prawa i blokując nominacje. Powszechnie uważa się, że wcale nie chce być prezydentem przez drugą kadencję, ale wymusza to na nim jego władczy brat, Jarosław, stojący na czele głównej opozycyjnej partii, Prawo i Sprawiedliwość”, podsumowuje postać prezydenta „The Economist”.
Kto wobec tego najbardziej pasowałby jako lokator pałacu prezydenckiego? „Sikorski. Jest on najpopularniejszym polskim politykiem i nieco outsiderem (studiował na Oksfordzie, ma żonę Amerykankę, pracował w waszyngtońskiej grupie ekspertów), a więc nie stanowi zagrożenia dla Tuska, a jako prezydent mógłby nawet pomóc w obaleniu tych niemiłych (związanych z osobą prezydenta) stereotypów”.

jp/”The Economist”


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 2 Lut 2010r. 21:52  
Cytuj

No pieski PiSu rzuciłem żarcie umiech do krytykowania umiech



okokok


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 2 Lut 2010r. 22:01  
Cytuj
Polska to bogaty i dobrze rządzony kraj, a Kopernik była kobietą, Einstein zresztą też. smiech2

Nie masz jakiego podobnego artykułu z Trybuny Ludu lub Dziennika Telewizyjnego? Razem się pośmiejemy smiech2smiech2smiech2smiech2smiech2smiech2

PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie.....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 2 Lut 2010r. 22:09  
Cytuj


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 2 Lut 2010r. 22:25  
Cytuj
Cyncynatusk

Wielkość premiera Tuska jest jeszcze większa, niż głosili nawet najbardziej oddani panegiryści.

Fakt, że niczym legendarny Cyncynatus wyrzekł się zaszczytu prezydentury, aby wszystkie siły poświęcić pracy, to wielkie szczęście nie tylko dla Polski, ale i dla Europy. Europa bowiem także potrzebuje go ponad wszelkie pojęcie.

Tak, zupełnie poważnie, wyjaśnia rezygnację Tuska z walki o prezydenturę Bartosz T. Wieliński z “Gazety Wyborczej”, bijąc tym samym rekord w dziedzinie, nazwijmy to ładnie, schlebiania premierowi – choć konkurencja w wiadomych mediach jest tu, każdy przyzna, ogromna.

Kreśląc obraz Tuska, “którego w Unii się słucha” i który “dogaduje się z wielkimi (…), ale nie jest ich marionetką”, i stwierdzając, że “rola Tuska na pewno będzie rosła”, pointuje zupełnie fantastycznie: “z dobrego źródła wiem nawet, że do pozostania szefem rządu od kilkunastu miesięcy namawiała go Angela Merkel”. Co skądinąd jest fantastycznym przykładem salonowej dialektyki, bo przecież gdyby podobna sugestia wyszła np. od profesora Krasnodębskiego, byłaby to “podłość roku”. Można tylko zapytać, czemu redaktor zakłada, że gdyby wyznaczył Tusk innego premiera, to musiałby “toczyć z nim spór o krzesło na unijnych szczytach” i “podstawiać nogę”, i nie byłby ów hipotetyczny premier infant równie lubiany przez panią kanclerz. No, ale koledzy z “Wyborczej” są znacznie bliżej z władzą niż my, więc widocznie coś wiedzą.

“Tusk będzie się dalej rozwijać jako europejski polityk. Wkrótce stanie się jednym z głównych rozgrywających na unijnej scenie. A to trampolina do dalszej kariery w unijnych instytucjach” – wieszczy Wieliński. Ach! Więc przyjdzie nam oddać Europie naszego ukochanego przywódcę, nasz narodowy skarb? Hm, skoro tak być musi, to na co czekać… to może już? Od razu? (Rafał A. Ziemkiewicz)

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 867
Dołączył: 23 Lis 2009r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 2 Lut 2010r. 22:32  
Cytuj

Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 2 Lut 2010r. 22:45  
Cytuj
CYTAT
Polska to bogaty i dobrze rządzony kraj

Dzisiejsza Polska to już zupełnie inny kraj, i należy zmienić obiegowe dotyczące go skojarzenia, stwierdza tygodnik "The Economist". Najlepiej świadczą o tym ostatnie sukcesy gospodarcze Polski, w czym duża zasługa jej rządu, najlepszego, jaki państwo to ma od lat.








CYTAT



W woj. pomorskim w 2009 r. 48-proc. wzrost liczby bezrobotnych


W województwie pomorskim liczba osób bezrobotnych wzrosła w 2009 r. w porównaniu z rokiem poprzednim o prawie 48 proc.
Był to największy wzrost w kraju - poinformował dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Gdańsku Tadeusz Adamejtis.

Jego zdaniem przyczyną takiego zwiększenia liczby bezrobotnych był kryzys i spowolnienie gospodarcze.

Podczas konferencji nt. pomorskiego rynku pracy, zorganizowanej we wtorek w Gdańsku przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, Adamejtis powiedział, że w Pomorskiem liczba bezrobotnych wzrosła w ubiegłym roku o 47,9 proc., z 67 tys. 771 osób do 100 tys. 267. W tym czasie liczba bezrobotnych w skali kraju wzrosła średnio o 28,4 proc. mlotek

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 3 Lut 2010r. 10:11  
Cytuj
Jeszcze raz w nawiązaniu do tego artykułu pt. Polska to bogaty i dobrze rządzony kraj, przypomniał mi się kawał powtarzany w czasach żelaznej kurtyny, w którym zachodni dziennikarz wypytywał o gospodarkę jakiegoś genseka.
Gdzie produkuje się najwięcej stali - oczywiście w ZSRR, padła odpowiedź.
Gdzie produkuje się najwięcej zboża - w ZSRR
Gdzie są najwyższe wskaźniki gospodarcze - w ZSRR
A gdzie ludzie żyją najbiedniej - a u was to Murzynów biją.....

I niech ten dowcip będzie komentarzem do tego artykułu.

PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie.....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 3 Lut 2010r. 10:41  
Cytuj
POprzez głodowe płace Polska to raj dla inwestorów i piekło dla polaków podnieśmy najniższą krajową o 100% inwestorzy zarobią a Polacy nie bedą niewolnikami. Krytykom przypomnę, że mamy 50% PKB Niemiec i 20% ich płac a gdzie pozostałe 30%. Polska jedne z najwyższych różnic płacowych na świecie jest w tyle za wieloma państwami afrykańskimi w Polsce pracownik zarabia 12-krotnie razy mniej niz szef, w Norwegi 2,5-krotnie. Niestety teorie żydowskiego komunisty doktora mengele polskiej ekonomi balcerowicza zabraniaja podnoszenia płacy.

http://bizne(...)MDAxLmpz

Polacy chcą takiej "klęski", jak Niemcy czy Anglicy
Statystyczny efekt, a więc spadł i eksport i import, ale import szybciej niż eksport, co dało pozytywny wzrost tzw. "eksportu netoo" (eksport minus import). A dla bardziej zorientowanych. Polska eksport ma w większosci w EUR, a import w większości w USD. W 2009r. USD mocno się osłabił w stosunku do EUR, a więc stąd to prawie całe wyjaśnienie sukcesu Polski. "Prawie", bu drugą częścią prawdy jest ścięcie klina podatkowego przez PiS oraz PIT od 01.01.2009r. (ustawa z czasów PiS). PO i Tusk nie zrobili dla gospodarki absolutnie nic, poza 200 mld. długu w 2 lata.

http://bizne(...)MDAxLmpz

To oczywiste! W Polsce wynagrodzenia są symboliczne, a 40% Polaków gotowa jest ją podjąć jak w XIX wieku, bez żadnych praw i gwarancji

http://bizne(...)MDAxLmpz

Bezrobocie wśród młodzieży już przekracza 40% i wciąż rośnie.
Rośnie nie tylko w mniejszych miejscowościach, a plaga dotarła już do dużych miast, gdzie jest w tej chwili największy wzrost bezrobocia. Jeśli spełnią się zapowiedzi i EUR/PLN osiągnie poziom 3,70 zł, to bezrobocie wśród młodzieży przekroczy 50%, a ogółem w Polsce będzie w przedziale 20-30%. Deficyt budżetowy przy tym poziomie PLN skoczyłby w okolice 15%, a przyrost PKB byłby ujemny, gdzieś na poziomie co najmniej -10%. Kolejne roczniki młodzieży będą zmuszone do ucieczki na Zachód przed śmiercią głodową w Polsce. Od jakiegoś czasu wklejam na forach post, przeczytajcie. Czy młodzi uciekający na Zachód przed śmiercią głodową w Polsce to Marsjanie? Dla liberałów z PO młodzi ludzie, którzy uciekli na Zachód przed polskim dobrobytem, to Marsjanie. Czy ci młodzi, zdolni, wykształceni, to naprawdę Marsjanie? Czy któregoś pięknego poranka wylądowali w ogródku i "biedne" rządy liberałów nie były na to przygotowane i nie stworzyły im odpowiedniej ilości miejsc pracy? Rządzące Polską kolejne mutacje PO, SLD, Buzki i Balczerowicze doskonale wiedzieli co do sztuki, ile trzeba stworzyć godnie opłacanych miejsc pracy w Polsce. Przez 18 lat nie zrobili absolutnie nic i czyja wina, ze młodzież bez pracy i perspektyw w Polsce musiała uciekać za granicę przed śmiercią głodową! Nawet, jak ktoś pracował, to za tak śmieszne pieniądze, że bez pomocy rodziny umarłby z głodu!!! Młodzież, to nie Marsjanie i nie spadli któregoś pięknego poranka na Polskę. Za granicą wiedzą co to wykształcony człowiek i jakie są z tego korzyści dla budżetu! Za granicą potrafili stworzyć miejsca pracy, a tzw. liberałowie z dzisiejszych PO i SLD ani be ani me ani kukuryku! Jakiś Tu(sk)man pisze, że lepiej pracować za grosze, niż nic nie robić! Jeśli jakiś cwaniak, koleś kręcący lody tak twierdzi, niech sam się weźmie do pracy, a nie pasożytuje na cudzej biedzie i wyzysku!!! To za tzw. III RP bezrobocie często było w granicach 20-30%!!!

http://bizne(...)MDAxLmpz

że Polska,Chiny,Indie i Brazylia to rozumiem
bo tania,niewolnicza siła robocza, a Niemcy?O co chodzi?

o Turków i Polaków

http://bizne(...)MDAxLmpz

A gdyby jeszcze polak zgodził się na michę ryżu...
bylibyśmy na pierwszym miejscu...


http://bizne(...)MDAxLmpz

I w tym ostatnim cytacie zawarta jest odpowiedź, czemu Polska jest zieloną wyspą na wskaźnikach gospodarczych w Europie. Inne narody nie chcą pracować jak niewolnicy, a Polaka można wykorzystać.
I jeszcze przypomnę, iż Rumunia w 1989 roku miała zerowy dług z powodu polityki Ceausescu (prąd 2 godziny dziennie, głodowe płace itd), czyli wskaźniki nie były złe, ale niewdzięczny naród rumuński w podzięce za takie sukcesy gospodarcze, rozstrzelał go.
A wszystkie komentarze dotyczą stwierdzenia, że Polska jest krajem atrakcyjnym dla inwestorów.
Przed Polską znalazły się Chiny, Stany Zjednoczone, Indie, Brazylia i Niemcy. Według dziennika, powołującego się na ekspertów, dobrą opinię nasz kraj zawdzięcza wzrostowi gospodarczemu i dobrym wynikom na rynkach finansowych, mimo ostatniego kryzysu Polska daleko w tyle pozostawiła wiodące do niedawna kraje regionu.

PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie.....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 7810
Dołączył: 29 Lip 2009r.
Skąd: PiSlamabad
Ostrzeżenia: 20%
ff
Wysłany: 3 Lut 2010r. 14:41  
Cytuj
A ja tylko przypomnę że najwięcej ludzi wyjechało za czasów PiS. Premierem był wtedy Marcinkiewicz....
Z Rzeszowa codziennie wyjeżdżało ponad 10 autobusów za granicę. Włosi nawet planowali uruchomienie tanich lotów z Jasionki do Neapolu i Rzymu. Ale po 2 latach rządu PiS i wygranej PO sytuacja się uspokoiła ludzie wyjeżdżają ale już nie tak masowo jak wtedy.
To są fakty.

A z drugiej strony to co takiego jest w zwolennikach PiSu że wszystkich którzy myślą inaczej (czytaj: nie popierają jedynej słusznej władzy braci Kaczyńskich) uważają za idiotów i kłamców.
Ekonomiści jak mówią dobrze o Polsce to kłamcy, sondaże są kłamliwe. To tak jak by tylko PiS miał monopol na prawdę.



Naprawdę nie wiem i bardzo proszę o przypomnienie co takiego dobrego dla gospodarki zrobił PiS przez 2 lata swoich rządów..............................

"Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 3 Lut 2010r. 15:03  
Cytuj
Andrzejek, to nie ekonomiści, tylko właściciele koncernów. No gdzie może być dla nich lepiej, jeśli za pracowników mamy niewolników?
Fala emigracji zaczęła się wraz z przystąpieniem Polski do UE w 2004 roku. Wtedy rządził SLD-PSL. Potem ta fala się utrzymywała i teraz ma już tendencję spadkową, bo kto ma wyjeżdżać? Ci co mogli, już pojechali.
Na prawdę trzeba myśleć magicznie, by twierdzić, że w Polsce dla Kowalskiego jest dobrze. Może w wielkich miastach typu Warszawa czy Wrocław jeszcze ujdzie w tłumie, ale nie na prowincji, czyli m.in. u nas. Jest tragicznie. Jest beznadziejnie. Koszty życia mamy takie jak na Zachodzie, z wyjątkiem cen usług, a dochody jakie? Co Kowalskiemu ze wskaźników makroekonomicznych pozytywnych, uzyskanych dzięki wyzyskowi?
Zniszczono, zmarginalizowano i ośmieszono związki zawodowe. W nowelizacji Kodeksu Pracy chcą wprowadzić obowiązkowe informacje o przynależności związkowej pracowników, aby następny pracodawca miał na tacy taką wiedzę. Rozstrzał płac pomiędzy dołem a górą sięga nawet 30 razy. To jest charakterystyczne dla krajów III świata. Na zachodzie dzięki silnym związkom jest maksymalnie 3,4 różnica pomiędzy dołem a górą (nie dotyczy wyjątków). Nie można twierdzić, że niech sobie każdy założy własną firmę i spróbuje być hojny dla pracowników. Państwo to organizm, to naczynia połączone. Muszą być właściciele firm i muszą być pracownicy w tych firmach. A państwo powinno tak rządzić, by i jednym i drugim było dobrze. Dziś pracodawcy narzekają na ogromne koszty, a pracownicy na wyzysk. I to ma być dobry rząd?

PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie.....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
«« « ... 125 126 127 128 129 130 131 ... » »»
Nowy Temat Odpowiedz

NawigacjaStart » Forum » Off-Topic » Polityka i gospodarka »