NawigacjaStart » Forum » Off-Topic » Polityka i gospodarka »
Nowy Temat Odpowiedz
«« « ... 124 125 126 127 128 129 130 ... » »»
Cuda PO,
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 21 Sty 2010r. 18:31  
Cytuj
Przypomną nam o wyborach; zapłacimy za to 80 mln zł


Czy przed wyborami każdy Polak znajdzie w skrzynce na listy pismo z przypomnieniem o głosowaniu? W trakcie prac nad kodeksem wyborczym taki przepis wprowadzili posłowie Platformy Obywatelskiej - informuje tvp.info


Z wyliczeń PO wynika, że rozesłanie listów kosztowałoby około 80 milionów złotych. Dzikowski mówi, że czuje się zdeterminowany, by przeforsować pomysł w sejmie. Na drodze może jednak stanąć Prawo i Sprawiedliwość. Przeciwny pomysłowi jest zastępca Dzikowskiego w komisji Andrzej Dera z PiS.

- Kilkadziesiąt milionów, o których mówi PO, to tylko koszt rozesłania listów. Platforma nie bierze pod uwagę faktu, że samorządy będą musiały zatrudnić dodatkowe osoby do wykonania tej pracy - uważa. - Moim zdaniem, ten pomysł nie poprawi frekwencji, a tylko zwiększy biurokrację. Chciałbym jednak zaznaczyć, że to moja prywatna opinia, bo klub PiS jeszcze się tą sprawą nie zajmował - podkreśla.

Gdyby pomysł PO wszedł w życie, koszt wyborów w Polsce zdecydowanie by wzrósł. Według wyliczeń Państwowej Komisji Wyborczej, tegoroczne wybory prezydenckie będą kosztować 120 milionów złotych, a samorządowe - prawie 154 milionów. Platforma chce, by jej propozycja nie obowiązywała jeszcze w tym roku, ale najwcześniej podczas wyborów parlamentarnych w 2011 roku.

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 21 Sty 2010r. 18:31  
Cytuj

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 21 Sty 2010r. 18:37  
Cytuj
GUS podał dane o produkcji. Nie jest dobrzea co z zieloną
wyspą dobrobytu o której mowi PO


http://finanse.wp.pl/kat,102634,title,GUS-podal-dane-produkcji,wid,11879788,wiadomosc.html

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 7810
Dołączył: 29 Lip 2009r.
Skąd: PiSlamabad
Ostrzeżenia: 20%
ff
Wysłany: 21 Sty 2010r. 18:51  
Cytuj
Przecież rośnie to o co chodzi???? Tylko tytuł nie pasuje????
Można tylko mieć pretensje że rośnie za mało....

"Jednym z podstawowych zadań programowych jakie sobie stawiam za cel w kadencji 2014-2018 jest obniżenie kosztów życia mieszkańców Stalowej Woli" Lucjusz Nadbereżny
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 21 Sty 2010r. 19:34  
Cytuj
Polska podskoczyła w rankingu wolności

ekonomicznej jak żaden inny kraj!


Polska znów rośnie w rankingach jak na drożdżach! Dokonaliśmy największego skoku w rankingu wskaźnika wolności ekonomicznej spośród 20 największych gospodarek świata - wynika z najnowszego raportu, publikowanego corocznie przez Heritage Foundation. Ranking Heritage Foundation jest bardzo ważną informacją dla analityków ekonomicznych na całym świecie i jedną z najistotniejszych wskazówek dla inwestorów i finansistów.


Polska awansowała w rankingu Heritage Foundation z 82 na 71 miejsce rankingu. Wskaźnik wolności ekonomicznej naszego kraju wzrósł o 2,9 pkt. do 63,2 pkt. W przypadku lidera rankingu, którym niezmiennie jest Hongkong, wynosił on 89,7 pkt. Warto jednak zwrócić uwagę, że tak wielkiego skoku w rankingu jak Polska w ciągu ostatniego roku, nie osiągnął żaden kraj w ciągu 14 lat, od kiedy fundacja sporządza ranking. Poziom wolności gospodarczej mierzony jest w rankingu m.in. według: ochrony własności prywatnej, stóp podatkowych, interwencji rządu w gospodarke, polityki walutowej, fiskalnej i handlowej, korupcji.


Heritage Foundation to jedna z najbardziej wpływowych konserwatywnych think tanków na świecie. Jest związana z Partią Republikańską USA. Jej misja obejmuje "formułowanie i promocję konserwatywnego punktu widzenia opartego na zasadach wolnego rynku, ograniczonego rządu, wolności indywidualnej, tradycyjnych amerykańskich wartościach oraz bezpieczeństwa narodowego."
Do zakresu jej badań i analiz zalicza się: stosunki międzynarodowe, polityka krajowa USA, przygotowywanie zmian i propozycji systemowych korzystnych dla USA, z zakresu m.in. gospodarki, finansów publicznych, systemu ubezpieczeń, służby zdrowia, edukacji.


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 22 Sty 2010r. 12:30  
Cytuj
" border="0" style="max-width:690px" alt="Obrazek" />

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 22 Sty 2010r. 23:02  
Cytuj
Lucyfer i Zbigniew

Wyjaśniło się. Wiemy już, co powinien czytać polityk. “Stos książek psychologicznych” zaaplikował sobie Zbigniew Chlebowski i już był spokojny.

I już mógł stawić czoła walczącemu o dobre imię (bo nazwisko i tak ma znane) Mirosławowi “Ja rozumie” Sekule, bezkompromisowemu w walce o zrozumienie własnych pytań Jarosławowi Urbaniakowi i błyskotliwemu jak zwykle Zbigniewowi Wassermannowi (który skądinąd również “rozumie”). Ja rozumie, a czasem nawet i rozumiem, że komisja śledcza wyjaśniła już, że afera hazardowa polegała na tym, iż Mariusz Kamiński zastawił pułapkę na premiera, ale lista lektur Chlebowskiego podsuwa również inny trop.

Ot, na przykład warto sprawdzić, czy były szef Klubu Parlamentarnego PO nie zaczytywał się w pracach Philipa Zimbardo? Czy Chlebowski, człowiek zdumiewająco nieśmiały, nie był przypadkiem pacjentem Kliniki Nieśmiałości prof. Zimbardo. “Czy zna pan Philipa Zimbardo?” – to pytanie nie padło, a paść powinno. I proszę to zaprotokołować.

Idźmy dalej tym tropem. Czy przypadkiem do Chlebowskiego, miłego i sympatycznego burmistrza Żarowa, nie pasuje tytuł fundamentalnej pracy amerykańskiego psychologa “Efekt Lucyfera: Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?”. I nie chodzi tu o sam eksperyment więzienny, ale o podstawowe pytanie, jak taka safandułowata poczciwina mogła być na usługach u szemranego biznesmena? A może – i jest to hipoteza godna najtęższego umysłu, na ten przykład intelektu podwójnego magistra Jarosława Urbaniaka – tak wcale nie było? Może cała afera jest po prostu kolejnym eksperymentem psychologicznym, którego bohaterem jest Chlebowski?

Proszę wybaczyć nieśmieszne żarty, ale czy wizja powszechnego spisku z udziałem prof. Zimbardo czyhającego na Chlebowskiego nie jest równie prawdopodobna, jak tezy śledczych PO o pisowskim spisku Kamińskiego i Rycha na Bogu ducha winnych ministrów i posłów?

I oczywiście wierzę, że Chlebowski przeczytał stos książek psychologicznych, ale jeszcze łatwiej przychodzi mi uwierzyć, że ulubioną lekturą niektórych polityków są owszem książki, tyle że czekowe. Tudzież wyciągi z kont. (Robert Mazurek)

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 24 Sty 2010r. 09:38  
Cytuj

Obrazek


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 24 Sty 2010r. 09:41  
Cytuj
Projekt Platformy Obywatelskiej


Trybunał Konstytucyjny: ograniczenie dotacji dla partii zgodne z konstytucją

Trybunał Konstytucyjny przyznał rację Platformie Obywatelskiej, która chciała, by polscy obywatele nie musieli dopłacać kilkuset milionów złotych rocznie na działalność partii politycznych. Uchwalona w kwietniu ub. roku ustawa o ograniczeniu subwencji dla partii politycznych mogła już od wielu miesięcy funkcjonować, gdyby prezydent nie zaskarżył jej do Trybunału Konstytucyjnego. Ale, przynajmniej teraz po wyroku powinien ją jak najszybciej podpisać. Nie ma pewności, czy tak postąpi.


Dążenie do likwidacji subwencji partii politycznych z budżetu państwa było jedną z wyborczych obietnic Platformy Obywatelskiej. Politycy PO byli autorami ustawy, zgodnie z którą budżet państwa miał całkowicie zaprzestać finansowania partii politycznych. Projekt ustawy autorstwa Platformy Obywatelskiej, przewidywał zniesienie subwencji budżetowych dla partii politycznych od kwietnia 2009 r. do końca 2010 roku Jednak na wniosek klubów parlamentarnych PiS i Lewicy Sejm odrzucił projekt.


Dzięki długim negocjacjom polityków Platformy z innymi klubami parlamentarnymi w kwietniu udało się przyjąć kompromisową ustawę, ograniczającą dotacje dla partii – zgodnie z nią od połowy 2009 r. do końca 2010 roku partie mają otrzymywać mniejszą subwencję budżetową: PO - o 44 proc., PiS - o 41 proc., SLD - o 11 proc., PSL - o 7 proc. Sejm przyjął ustawę, ale przeciwko niej głosowali wszyscy posłowie PiS.
Na rękę PiS-owi poszedł prezydent Lech Kaczyński, który nie podpisał ustawy i w maju ub. roku zaskarżył ją do Trybunału Konstytucyjnego. We wniosku Kaczyński napisał m.in., że zmiana zasad subwencjonowania partii politycznych w okresie roku budżetowego (polegająca na ograniczeniu przysługujących im środków) jest niezgodna z zasadą pluralizmu politycznego. Kaczyński wskazywał też na nieodpowiednie vacatio legis ustawy. Prezydent zarzucił ustawie, że narusza m.in. zasady bezpieczeństwa prawnego, pewności prawa, ochrony praw słusznie nabytych, a także przyzwoitej legislacji.


Dzisiaj Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ograniczenie dotacji dla partii w trakcie roku budżetowego jest zgodne z konstytucją. Jednocześnie TK uznał, że nie można ograniczać subwencji dla partii za kwartały rozpoczęte przed wejściem w życie ustawy bo "prawo nie działa wstecz".


Trybunał orzekł również, że czasowe obniżenie subwencji budżetowej nie narusza zasady pluralizmu, bo nie ogranicza wolności tworzenia i działania partii politycznych ani ich równości czy funkcjonowania. W uzasadnieniu do orzeczenia Trybunału podkreślono, że sposób ograniczenia subwencji przewidziany w zaskarżonej ustawie wręcz sprzyja zasadzie pluralizmu politycznego, jeśli się zważy, że większa redukcja środków została dokonana w stosunku do partii politycznych otrzymujących subwencję w najwyższej wysokości.

TK odnosząc się do zarzutu prezydenta, że ustawa narusza zasady zaufania do państwa i stanowionego przezeń prawa, zaznaczył, że nie mogą one pozostawać w oderwaniu od innych zasad konstytucyjnych.
"Jednostka musi zawsze liczyć się z tym, że zmiana warunków społecznych lub gospodarczych może wymagać nie tylko zmiany obowiązującego prawa, ale również szybkiego wprowadzenia nowych regulacji prawnych w życie" - zaznaczono. W ocenie Trybunału partie polityczne nie miały uzasadnionych podstaw, aby oczekiwać, że subwencje "pozostaną na niezmienionym poziomie w okresie, w którym następowało ograniczanie wydatków budżetowych". TK podkreślił, że redukcji uległy wydatki m.in. na ochronę zdrowia, opiekę socjalną, oświatę i szkolnictwo wyższe.

TK wskazał ponadto, że subwencja budżetowa nie jest jedynym budżetowym źródłem finansowania partii, bo przysługuje im też dotacja. Podkreślił też, że finansowanie partii z budżetu jest rozwiązaniem ustawowym, niewynikającym z konstytucji. Trybunał orzekł, że prawo do subwencji budżetowej nie jest prawem nienaruszalnym, a ograniczenie tego prawa można uzasadniać zachowaniem równowagi budżetowej i zapobieganiem nadmiernemu zadłużaniu się państwa.

"Zapewnienie równowagi (budżetowej) jest konstytucyjnym obowiązkiem wszystkich organów państwowych, wszelako spoczywa w szczególności na parlamencie jako organie odpowiedzialnym za nadanie budżetowi ostatecznego kształtu normatywnego" - podkreślił TK w orzeczeniu. Przypomniał w tym kontekście, że w związku z kryzysem gospodarczym w połowie 2009 roku doszło do nowelizacji budżetu, a sam prezydent zwracał uwagę na "niepokojący" stan finansów publicznych.
TK przypomniał, że środowe orzeczenie nie jest pierwszym przypadkiem, kiedy przyznał pierwszeństwo zasadzie równowagi finansów państwa kosztem ochrony praw nabytych, bo było tak m.in. przy zniesieniu indeksacji wynagrodzeń w sferze budżetowej, zawieszeniu podwyżki płac dla pracowników państwowych szkół wyższych czy ograniczeniu uprawnień kombatanckich.
Trybunał podkreślił też, że vacatio legis w zakwestionowanej ustawie miało odpowiedni charakter. "14-dniowy okres dostosowawczy spełnia formalne wymagania przewidziane w ustawie o ogłaszaniu aktów normatywnych" - ocenił Trybunał.


Zwłoka prezydenta w podpisaniu ustawy sprawiła, że nowe prawo nie mogło zadziałać w ubiegłym roku. Nie ma też pewności, że po włączeniu „zielonego światła” przez TK prezydent, będący pod presją swojej partii, podpisze ustawę.


Dotychczasowe zasady finansowania partii politycznych wprowadzono w 2001 roku. Subwencja przysługuje partii, która w wyborach uzyskała ponad 3 procent głosów. Musi więc na nią zagłosować kilkaset tysięcy osób – ile dokładnie, zależy od frekwencji w danych wyborach. Pieniądze przysługują za każdy oddany na partię głos, ale kwota nie jest taka sama dla wszystkich. Przykładowo partia otrzyma 10 zł za głos, jeśli ugrupowanie ma mniej niż 5 procent poparcia, a jeśli jest ono wyższe niż 30 procent to tylko 1,5 zł za głos.
Wyliczona w ten sposób roczna dotacja przysługuje przez daną kadencję, a wypłacana jest w kwartalnych ratach.

Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 24 Sty 2010r. 19:14  
Cytuj
NFZ pozbawia dzieci rehabilitacji


Minister zdrowia i prezes Narodowego Funduszu Zdrowia drastycznie ograniczyli od stycznia możliwość rehabilitacji dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego w ośrodkach lub oddziałach terapii dziennej powyżej 120 dni w roku kalendarzowym. Argument? Zdaniem urzędników, nie istnieją takie stany ani potrzeby, które tego wymagają. Nie zgadzają się z tym lekarze specjaliści oraz rodzice dzieci niepełnosprawnych, tłumacząc, że rozporządzenie to jest zupełnie nieuzasadnione, bo dzieci te wymagają stałej, nieprzerwanej rehabilitacji. Wszelkie jej ograniczenia prowadzą do uwstecznienia sprawności pacjentów, w ciężkich przypadkach zaś zagrażają nawet ich życiu. Obecnie, po prasowych doniesieniach, resort zdrowia chce się wycofać z tego rozporządzenia. W ministerstwie przygotowany został projekt jego nowelizacji, który czeka na akceptację kierownictwa.

Do chwili obecnej dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego, a więc przede wszystkim z grupy wysokiego ryzyka ciążowo-porodowego, które wymagały leczenia, mogły brać udział w rehabilitacji w ośrodkach lub oddziałach terapii dziennej przez 120 dni, z możliwością przedłużenia tego okresu bez ustawicznej rehabilitacji dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego nie mają szans na poprawę swego stanu zdrowiawego stanu zdrowia.
Zarządzeniem NFZ i Ministerstwa Zdrowia oburzona jest profesor Ludwika Sadowska, kierownik Samodzielnej Pracowni Rehabilitacji Rozwojowej w Akademii Medycznej im. Piastów Śląskich we Wrocławiu. Uważa ona, że ograniczenie rehabilitacji dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego do 120 dni w roku kalendarzowym niezmiernie utrudni realizację programu rehabilitacji. - Jestem takim rozporządzeniem zaskoczona. Dlaczego tylko 120 dni? Nie spełnia to najprostszych założeń rehabilitacji, która ma być ciągła, czyli bez przerw, i kompleksowa. Nie da się z góry określić, ile dni rehabilitacji potrzebują dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego. To są sprawy indywidualne, zależne od ciężkości przypadku i dysfunkcji danego narządu. Sama mam wnuka, który do 3. roku życia wymagał stałej rehabilitacji w poradni - mówi prof. Sadowska.

Przypadek Wojtka
Krytycznie do pomysłu ograniczenia dostępu do rehabilitacji dzieciom niepełnosprawnym odnosi się również profesor Ireneusz Kowalski, kierownik Katedry i Kliniki Rehabilitacji Wydziału Nauk Medycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, lekarz Wojewódzkiego Szpitala Rehabilitacyjnego dla Dzieci w Ameryce k. Olsztynka. - Kim są urzędnicy w NFZ, że to oni decydują, a nie lekarze, o takich sprawach? Przez to ograniczenie zwiększy się liczba niepełnosprawności, śmiertelności. Założenie, iż w danym roku kalendarzowym na jednego pacjenta przypada 120 dni rehabilitacji, to nonsens. Jak może urzędnik założyć coś takiego, skoro nawet profesor medycyny nie wie, ile czasu dany pacjent będzie potrzebował na rehabilitację? Z medycyny zrobiło się sklep sprzedający masło na kilogramy! - nie kryje zdenerwowania prof. Kowalski.
Jednym z pacjentów profesora jest 16-letni Wojtek, który w sierpniu ubiegłego roku, po wypadku w wodzie, trafił do kliniki w ciężkim stanie śpiączki mózgowej. Choć jego stan stale się pogarszał, prof. Kowalski nie mógł zrobić od razu rezonansu magnetycznego mózgu, bo instytucja, która miała wykonać badanie, wyznaczyła termin dopiero na maj. Chłopiec, jak tłumaczy profesor, mógł w każdej chwili umrzeć, ale to nie obchodziło urzędników, którzy bezdusznie trzymali się procedur. Cud sprawił, że znalazło się wolne miejsce w kolejce do rezonansu. Dziś stan Wojtka nadal jest ciężki, nie ma on kontaktu z otoczeniem. Bez stałej rehabilitacji ten chłopiec nie ma szans na powrót do normalnego życia. - Ale co zrobimy z nim w przypadku ograniczenia terapii? Wyrzucimy go z kliniki, bo według urzędnika NFZ już się do niej nie nadaje? - irytuje się profesor.
Mama Wojtka, pani Beata Przespolewska, uważa, że bez opieki klinicznej sama nie dałaby rady w odpowiedni sposób zaopiekować się synem. Codziennie rehabilitacja trwa około 5 godzin i obejmuje rozmaite zabiegi. Wśród nich są masaże całego ciała specjalnymi żelami, dwa razy dziennie ćwiczenia, pionizacja na specjalnym łóżku. Wojtek ma przykurcze i bardzo się pręży, nie chce zginać nóg w kolanach ani prostować rąk. By zesztywniałe mięśnie trochę się poluźniły, potrzebne są specjalne ćwiczenia rozciągające na łóżku pod okiem rehabilitanta.
- Myślę, że byłoby nam bardzo ciężko, gdyby syn był w domu wyłącznie pod naszą opieką. Zależy nam, żeby Wojtek jakoś sobie radził w życiu, a rehabilitacja jest tutaj podstawą. Wiem, że gdybyśmy ćwiczyli z nim sami w domu, moglibyśmy mu zaszkodzić. Rehabilitant bowiem wie, w którym miejscu i w jaki sposób należy ucisnąć ciało, by jakiś napięty mięsień trochę popuścił - tłumaczy pani Beata. Matka chłopca podkreśla, że po pół roku rehabilitacji syna widoczna jest poprawa, Wojtek zaczyna powoli zginać nogi i nie ma ich już tak wykrzywionych jak na początku. Pani Beata nie wyobraża sobie nagłego skrócenia czasu rehabilitacji, skoro tylko ona tak naprawdę trzyma jej syna przy życiu.

Niezbędna stała rehabilitacja
Takich przypadków, jak Wojtka jest w Polsce bardzo dużo. W samym Wojewódzkim Szpitalu Rehabilitacyjnym dla Dzieci w Ameryce przyjmowanych jest rocznie kilka tysięcy pacjentów, w regionie zaś - kilkadziesiąt tysięcy. Jak podkreśla prof. Kowalski, nie można z góry określić, jak długo powinny trwać zabiegi rehabilitacyjne danego pacjenta, by przyniosły odpowiedni skutek. - Często rodzice dzwonią i pytają, jak długo pacjent będzie w klinice. Odpowiadam, że tak długo, jak będzie wymagał tego jego stan. Czasami w ciągu kilku dni się zorientuję, iż danego pacjenta mogę za tydzień wypisać, ale są takie przypadki, że jest to niemożliwe, bo rehabilitacja wymaga miesięcy, a czasem lat - zaznacza prof. Kowalski.
Rodzajów zaburzeń rozwojowych jest bardzo wiele. Wśród nich, jak wylicza profesor, mogą być zmiany wrodzone, kostne, mięśniowe, totalne deformacje tułowia. Występują też zaniki mięśni, kiedy pacjent przestaje stopniowo chodzić. Są w tej grupie zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego, a wśród nich mózgowe porażenie dziecięce. Te dzieci rodzą się zazwyczaj intelektualnie sprawne, ale ruchowo już nie. Często jeżdżą na wózku nie dlatego, że mają słabe mięśnie, lecz dlatego, że są one sztywne, przykurczone.
Ewa Jagiełło, prezes Stowarzyszenia Rodziców Dzieci z Porażeniem Mózgowym w Warszawie, podkreśla, że dziecko z porażeniem mózgowym powinno być rehabilitowane codziennie. Zaniechanie terapii zawsze niekorzystnie odbija się na jego zdrowiu. - Każde dziecko jest rehabilitowane stosownie do jego potrzeb. Nie można powiedzieć, że każde z nich musi mieć godzinną, trzy czy czterogodzinną rehabilitację codzienną, ale ona musi być. Jest to stałe, systematyczne powtarzanie pewnych ćwiczeń, które zostają utrwalone w korze mózgowej, w zakończeniach nerwów i dzięki temu można liczyć na ewentualną poprawę. Brak tego, zaniechanie, jest niestety katastrofalną rzeczą - podkreśla Ewa Jagiełło. Sama jest babcią 11-letniego Alka, który cierpi na porażenie mózgowe.
Chłopiec uczęszcza do czwartej klasy szkoły integracyjnej. Na zajęcia przychodzi z laptopem, bo funkcja jego rąk jest ograniczona: lewa w ogóle nie istnieje, a prawa szczątkowo. Zadania wykonuje dłużej i z większym trudem niż zdrowe dziecko. Prawie codziennie ma rehabilitację. Jak zaznacza Ewa Jagiełło, praca z takimi dziećmi jak Alek zajmuje w ciągu doby prawie 16 godzin. - Najpierw jest szkoła, później zajęcia rehabilitacyjne trwające kilka godzin, następnie odrabianie lekcji, cztery godziny lub więcej, bo te dzieci dłużej się uczą, mają problemy z wymową, co nie oznacza, że ich poziom inteligencji jest mniejszy. Poziom inteligencji mojego wnuka nie odbiega od normy, ma on dużo zainteresowań, ale mówi bardzo źle, pisze z ogromnym trudem, cokolwiek robi, wymaga to czasu. Jego rehabilitacja to naprawdę fizyczny mozół - mówi Ewa Jagiełło, podkreślając jednak mocno, że tylko tą drogą można poprawić stan zdrowia niepełnosprawnego dziecka.

Odebrać pieniądze najsłabszym
Wszyscy lekarze zajmujący się dziećmi niepełnosprawnymi z zaburzeniami wieku rozwojowego oraz rodzice tych dzieci podkreślają, że ich rehabilitacja musi być stała i systematyczna. Określił to już prof. Wiktor Dega, jeden ze światowych pionierów rehabilitacji, który stworzył w Poznaniu pierwszą na świecie Katedrę Medycyny Rehabilitacyjnej, a jego program kompleksowej rehabilitacji obecnej na każdym etapie leczenia uznano za modelowy.
Nowoczesna rehabilitacja polega na ciągłości, powszechności, kompleksowości i dostępności. Niestety, obecnie w Polsce, jak twierdzi prof. Kowalski, z powodu administracyjnych przeszkód żaden z tych czterech warunków nie może być w pełni zrealizowany. A przecież każda przerwa w rehabilitacji to cofanie się do punktu wyjścia.
Doktor Maria Król, przewodnicząca Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym "Krok za krokiem" w Zamościu, uważa, że ograniczenie dostępu do rehabilitacji dzieciom to sprawa polityczna. - Nie ma żadnych merytorycznych podstaw, poza politycznymi, aby dzieciom niepełnosprawnym ograniczać do 120 dni w roku dostęp do rehabilitacji. Dzieci te objęte są szczególną opieką państwa i Konstytucji. Pani minister Kopacz wielokrotnie zapewniała w telewizji, że nic nikomu nie zabrała, uderzyła jednak w najsłabszych, w dzieci niepełnosprawne - mówi pani doktor.
Na prośbę Marii Król dziesięciu posłów wystąpiło z interpelacją do minister zdrowia Ewy Kopacz. Interweniowali również w tej sprawie pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Jarosław Duda, rzecznik praw dziecka Marek Michalak oraz rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska. W odpowiedzi na powyższe interwencje Jakub Szulc, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, wystosował pismo, w którym informuje jedynie, iż: "Zmiana ww. rozporządzenia w omawianym zakresie stanowi przedmiot bieżących analiz Ministerstwa Zdrowia. Decyzja odnośnie zapewnienia możliwości przedłużenia czasu trwania rehabilitacji dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego w ośrodku/oddziale dziennym powyżej 120 dni w roku kalendarzowym, w drodze nowelizacji przedmiotowego aktu wykonawczego, zostanie podjęta po wypracowaniu właściwego rozwiązania w tym zakresie". Rzecznik prasowy resortu zdrowia Piotr Olechno poinformował nas, że procedowane jest nowe rozporządzenie, które ma wejść w życie za miesiąc, może dwa. Ma ono stworzyć możliwość przedłużania rehabilitacji niepełnosprawnych dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego nawet do 360 dni. - Rozporządzenie daje coś więcej, bo zgodę na przedłużanie rehabilitacji będzie wydawał lekarz prowadzący, a nie NFZ jak do tej pory. To skraca czas oczekiwania na taką decyzję, bo wcześniej rodzice musieli pytać płatnika o zgodę - podkreśla Piotr Olechno. Jednak według obowiązujących obecnie przepisów, brak możliwości przedłużania rehabilitacji leczniczej niepełnosprawnych dzieci finansowanej przez NFZ powoduje w efekcie przerzucanie jej kosztów na rodziców.
Piotr Czartoryski-Sziler

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 25 Sty 2010r. 15:35  
Cytuj
Testy psychologiczne, skanowanie tęczówki, obowiązkowe zaświadczenie o niekaralności - GIODO przygotował zmiany w kodeksie pracy. - Niedoprecyzowanie przepisów powoduje, że prawa pracobiorców są naruszane - tłumaczy inspektor Michał Serzycki. Uspokaja, że skanowanie tęczówki, czy pobieranie odcisków palców będą dotyczyć bardzo niewielu firm.

Zmiany proponowane przez Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych zwiększają katalog informacji, jakich będą mogli domagać się pracodawcy od kandydatów na pracowników. Pracodawca będzie mógł poddawać kandydata testom psychologicznym, pytać o przynależność związkową i prosić o referencje z poprzedniego miejsca pracy. Obowiązkowe ma też być przedstawianie zaświadczenia o niekaralności. W niektórych branżach - np. w bankowości - kodeks pracy dopuszczać będzie skanowanie tęczówki oka i pobieranie odcisków palców, którzy mają dostęp do wyjątkowo ważnych informacji.

"Zmiany są potrzebne"

Jak tłumaczył Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych Michał Serzecki zmiany są potrzebne, bo choć polskie prawo zakazuje przeprowadzania testów - pracodawcy i tak je stosują. - Po prostu wskazuję, że wszyscy żyjemy w pewnej ułudzie - mówił inspektor w rozmowie z TOK FM.

Serzecki podkreślał, że zapisy dopuszczające pobieranie danych biometrycznych (np. odciski palców) dotyczyć będą tylko przypadków "kiedy mamy do czynienia z tajemnicą państwową" i najbardziej strzeżonych miejsc w bankach. Jak zapewniał procedury nie będą mogły być wykorzystane np. do mierzenia czasu pracy.

Pracodawca też czasami potrzebuje więcej informacji

Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych w rozmowie z TOK FM powtarzał, że przepisy mają chronić pracowników. Ale jak stwierdził dostrzega też potrzeby pracodawców. - Pracodawca też czasami potrzebuje więcej informacji - mówił. Dlatego już nie tylko kandydaci do pracy w urzędach administracji publicznej będą musieli składać wnioski o niekaralności.

GIODO chce dać więcej uprawnień pracodawcom, ale jak podkreśla nie będą one naruszać prawa do prywatności. - Ustalmy tę granicę tak, żeby były zachowane prawa pracobiorcy. Prawo do prywatności daje konstytucja - przypomniał Michał Serzycki.

Pomysły rodem z Orwella

Medialne zapowiedzi zmian w kodeksie pracy wzbudziły kontrowersje. - Stajemy się mrówkami w mrowisku zarządzanym orwellowską metodą - komentował w magazynie EKG w Radiu TOK FM Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. - Część tych propozycji wydaje się zupełnie naturalna - mówił Maciej Grelowski. Przewodniczący Rady Głównej BCC argumentował, że ze względów bezpieczeństwa w życiu codziennym poddajemy się różnego rodzaju ograniczeniom - dlatego w pewnych kwestiach jest to zrozumiałe.

- GIODO jak rozumiem dostrzega duży problem, jeśli chodzi o zakres danych osobowych pobieranych w tej chwili od pracowników przez pracodawców. To jest taka duża szara nieuregulowana strefa - podkreślał prawnik Maciej Bernat z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

- Jeżeli chcemy zatrudnić pracownika do opieki nad dziećmi, czy osobę do pracy przy kasie - to pierwszą rzeczą, jaką chcielibyśmy wiedzieć jest to, czy nie był skazany za pedofilię czy za kradzież. To są sytuację, gdzie rzeczą wręcz naturalną jest zezwolenie na pozyskiwanie takich informacji - uzasadniała konieczność wprowadzenia zmian w przepisach Małgorzata Kałużyńska- Jasak, rzecznik prasowy GIODO.

Nad tym, czy zmiany powinny znaleźć się w kodeksie pracy zastanawia się teraz szefowa resortu pracy Jolanta Fedak.

http://wiado(...)sku.html

PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie.....
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 25 Sty 2010r. 16:53  
Cytuj
Kolejny cud bandy złodziei Ryżego. Już niedługo Polska wśród najbogatszych państw świata? Emeryci za swoje wysokie emerytury co roku wyjeżdżają a to na Majorkę ,a to na Ibizę, Egipt, Tunezja, Kanary .To wszystko dzięki po i konDonkowi (obecny premier).Niemieccy emeryci klepią biedę, grzebią po śmietnikach, gniotą się w domach starców. Lada chwila nastanie kolejny ich cud.


W Sobiesiaklandzie wszystko jest możliwe
http://fakty(...),1429581

DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 25 Sty 2010r. 19:43  
Cytuj
Latający cyrk Mira Sekuły



Z posłem Zbigniewem Wassermannem, członkiem sejmowej komisji śledczej badającej aferę hazardową, rozmawia Anna Ambroziak

Dziś ma zapaść decyzja o terminie przesłuchania premiera Donalda Tuska.
- Mimo wielokrotnych nalegań ponawianych od wielu tygodni, przewodniczący Mirosław Sekuła nie chce słyszeć moich wniosków o udostępnienie komisji najważniejszych dowodów akt prokuratorskich śledztw afery Chlebowskiego i Sobiesiaka, przecieku z kancelarii premiera oraz billingów połączeń telefonicznych, nadto stenogramów z podsłuchów rozmów telefonicznych. Wygląda to na utrudnianie postępowania komisji, moim zdaniem nawet ma charakter działań o charakterze przestępczym. Na poniedziałek Sekuła zaprosił na spotkanie z komisją prokuratorów. Oni - jego zdaniem - mają zadecydować o odblokowaniu tych dowodów. Od tej decyzji uzależniony został termin przesłuchania premiera Donalda Tuska. Niewątpliwie jednak przewodniczący Sekuła kompromituje swoim działaniem Sejm, komisję, ale też własne kwalifikacje. Jego decyzje dotyczące absurdalnego sposobu prowadzenia prac przez komisję dają podstawy do przyjęcia tezy o celowym udaremnianiu możliwości wyjaśniania całej tej sprawy.

Sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki zeznał, że premier Tusk znał przed 16 września treść pisma o "przecieku", które przesłał mu ówczesny szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński...
- Zdumiewająca była bezczynność zarówno niekompetencyjnego sekretarza Cichockiego, jak i samego premiera Donalda Tuska. Tusk zachował się jak Miller w sprawie Lwa Rywina i nie tylko nie zawiadomił prokuratury, ale zdymisjonował szefa CBA, który ujawnił aferę hazardową i przeciek.

Jak dotąd żadne z przesłuchań komisji nie przyniosło przełomu w badaniu afery hazardowej. Dlaczego?
- Nie da się prawdy o bezprawnych działaniach przykryć treningiem i najgrubszą nawet warstwą pudru. Gratuluję Platformie wzorca uczciwości i etyczności w osobie Zbigniewa Chlebowskiego. Oni grają nam na nosie, bo wiedzą, że nie mamy dostępu do najważniejszych dokumentów, że wyrzucono nas na miesiąc z prac nad tą sprawą, że przesłuchania prowadzone są tak, że nie można się do nich i następnych przygotować.

Były minister sportu Mirosław Drzewiecki nie stawił się w piątek przed komisją, jak twierdził - z powodu choroby. Nie przedstawił jednak zwolnienia lekarskiego. O czym to świadczy?
- Wszystko wskazuje na to, że Drzewiecki "spietrał" i mógł się obawiać, że jego zeznania będą sprzeczne z zeznaniami Chlebowskiego. Zadecydowano więc, że musi się do nich lepiej przygotować. Platforma Obywatelska kompromituje sposób wnioskowania o przesunięcie przesłuchania, a Sekuła zachował się jak chłopiec na posyłki. Podobnie postąpili Zbycho i Miro wobec Sobiesiaka.

Ale Pan również wnioskował wcześniej o przesunięcie przesłuchania Chlebowskiego i Drzewieckiego.
- Dlatego że ich przesłuchanie bez dostępu do akt prokuratorskich, billingów i stenogramów z podsłuchów mijało się z celem. Nie można byłoby im wykazać, że działali wspólnie z rekinami rynku hazardowego w celu usunięcia z ustawy hazardowej niekorzystnych dla nich zapisów np. o dopłatach, co jest przecież istotą całej tej afery.

O kierowaniu komisją przez Sekułę krąży już powiedzenie "latający cyrk Sekuły"... Zrobiło się to popularne po jego skandalicznym zachowaniu w trakcie przesłuchania Chlebowskiego, kiedy zakończył posiedzenie komisji, mówiąc do pustych ścian...
- Mogę tylko powtórzyć, że w szaleństwach Sekuły może być metoda na niedopuszczenie do ujawnienia prawdy o aferze hazardowej Mira, Zbycha, Grzesia. Chciałbym też zaznaczyć, że fatalnym, niespotykanym w innych komisjach standardem tej komisji jest prowadzenie przesłuchań bez obecności ekspertów, szczególnie prawników, co pozwala Sekule na podejmowanie bezpodstawnych decyzji, zwłaszcza dotyczących prawidłowego zadawania pytań, prawidłowego przesłuchania, sposobu prowadzenia prac komisji oraz na przykład decyzji o naszym, tj. moim i poseł Kempy, wykluczeniu. Platforma ma zbyt wiele do stracenia, aby zaryzykować prawidłowe funkcjonowanie tej komisji. Liczy na to, że na manipulacji ocenami prac komisji mniej straci niż na ujawnieniu przez nią prawdy.

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 25 Sty 2010r. 20:26  
Cytuj
http://www.radiozet.pl/#submultimedia_tabs_2018-1

Sprzeczne słowa Chlebowskiego. W zeznaniach posła Zbigniewa Chlebowskiego są liczne nieścisłości. Komisja śledcza wezwie go zatem ponowniegood
http://www.rp.pl/artykul/423726.html

Ten stary AWS-owiec Mirosław Sekuła zrobi wszystko, by zniszczyć i splugawić hazardową komisję śledczą. To najemnik do tuszowania afer aferałów.
http://www.youtu(...)K04Ue08s

DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 26 Sty 2010r. 07:01  
Cytuj

Premier Donald Tusk podczas spotkania z młodzieżą, uczęszczającą do gimnazjum nr 24 w Gdyni.



Donald Tusk wziął udział w prezentacji projektu Bartka Błaszczyka i Piotra Kierzka uczniów klasy II AG w Gimnazjum nr 24 w Gdyni Uczniowie zadedykowali mu swoją prezentację zrealizowaną w ramach projektu "Bohater mojego środowiska". Prezentacja jest podsumowaniem kilkumiesięcznej pracy gimnazjalistów nad zebraniem materiału do projektu „Bohater mojego środowiska”. Na potrzeby projektu Bartek poprosił szefa rządu o udzielenie wywiadu. Doszło do niego 19 grudnia 2009 r. Rozmowa dotyczyła głównie historii Gdańska i biografii Donalda Tuska, ale również polityki wewnętrznej i zagranicznej.
Po zakończeniu wywiadu gimnazjalista zaprosił szefa rządu na prezentację projektu.
Wprawdzie widać było, że szkoła przygotowywała się do poniedziałkowego przyjęcia premiera bardzo starannie, ale uroczysta atmosfera szybko zmieniła się w klimat luźnego, nieformalnego i bezpośredniego spotkania. Donald Tusk przyznał na wstępie: "Zgodziłem się uczestniczyć w tym projekcie, bo niewykluczone, że ostatni raz ktoś tak mnie wskazał jako bohatera środowiska” . Żartował też, że pytania uczniów to dobra rozgrzewka przed jego spotkaniem z sejmową komisją badającą aferę hazardową.
Jeden z gimnazjalistów zapytał premiera: „ Jak pan skomentuje to, że niektórzy Polacy uważają, że wręczenie panu nagrody Karola Wielkiego może być uznane za jawne wskazanie kolejnego szefa rządu, którego chcą Niemcy?”
- Od czasu "dziadka z Wehrmachtu" wszystko jest jasne – wiadomo, kto mnie przysłał, za czyje pieniądze i po co to wszystko… Także proszę się nie spodziewać jakiejś zmiany nastroju czy tonacji od tych, którzy wiedzą wszystko tak, że aż zimne dreszcze przechodzą po plecach.”


Czy wystartuje w wyborach prezydenckich?


Oczywiście, uczniowie dopytywali Donalda Tuska, czy wystartuje w wyborach prezydenckich. Premier się zaśmiał i powiedział, że gdy wychodził rano w domu, również jego żona Małgorzata mówiła, że spotkanie z gimnazjalistami to dobra okazja, by na to pytanie odpowiedzieć. Ale, w końcu premier zdecydował, by jeszcze z oświadczeniem poczeka. „To niech pan chociaż powie, czy pan już zdecydował” – prosiła młodzież. „Tak, ja już wiem” – powiedział z uśmiechem premier.
Premier Tusk przyznał, że dwa lata pełnienia funkcji premiera były dla niego "bardzo zużywające pod względem fizycznym". I dodał, że, niestety, widać to przede wszystkim na boisku piłkarskim, na którym coraz częściej brakuje mu kondycji. "Żona pociesza mnie jednak, że facet po pięćdziesiątce jak ja nie będzie już wybitnym piłkarzem" – mówił.



Najwięcej zależy od was samych


Odnosząc się do życiowych możliwości młodych ludzi premier Tusk tłumaczył, że najwięcej zależy od aktywności ich samych. „Wszystko jest do osiągnięcia, nie ma gór nie do zdobycia. . Jak ktoś zamknie was w jakimś słoiku, to próbujcie zawsze rozbić to szkło. I ważny jest ten wysiłek. Człowiek się wspina szczebel po szczeblu. W każdej sytuacji życiowej warto podjąć walkę i wyzwanie" – przekonywał premier.




Afganistan jak polisa


Uczniowie pytali premiera m.in. o zasadność naszej misji militarnej w Afganistanie. Premier powiedział im: "Wiem, że to nie jest nasza wojna, ale niestety czasami trzeba podejmować takie decyzje, które są inwestycją w bezpieczeństwo na przyszłość. Nie mam żadnych negatywnych emocji związanych z tamtą częścią świata, ale chcę żeby - gdy będzie taka potrzeba - inne państwa NATO-wskie Polsce pomogły, jeśli będziemy w trudnej sytuacji" - powiedział Tusk.
Premier tłumaczył, że gdyby Polska wycofała teraz swoje wojska z Afganistanu, to w przyszłości, gdyby była zagrożona i oczekiwała pomocy NATO-wskich sojuszników, to oni mogliby odpowiedzieć: „Jak myśmy potrzebowali waszej obecności w Afganistanie to się wycofaliście”.




Jesteśmy świetni, ale…


Premier tłumaczył młodzieży, że należy być dumnym z tego, że Polska tak dobrze radzi sobie w sytuacji światowego kryzysu gospodarczego i że po raz pierwszy jesteśmy w lepszej sytuacji gospodarczej niż Niemcy. - Stało się tak dlatego, że nie ulegliśmy namowom opozycji i różnych lobbies, aby rozdać olbrzymie publiczne pieniądze bankom i innym instytucjom, które wpadły w kłopoty podczas kryzysu" – mówił Donald Tusk.
Szef rządu zapowiedział też na spotkaniu w gimnazjum, że w tym tygodniu powinniśmy otrzymać nowe informacje, dotyczące kondycji polskiej gospodarki i że będą to informacje dobre. Ale – zaznaczył premier – będą też ostrzeżenia dotyczące zagrożeń zadłużenia państwa.


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 26 Sty 2010r. 07:07  
Cytuj

Unia zafunduje nam 80 autobusów



Przemyśl, Stalowa Wola, Jasło - m.in. w tych miastach pojawią się nowe autobusy dzięki unijnemu programowi. W sumie na unowocześnienie linii komunikacyjnych w regionie marszałek podzielił blisko 48 mln zł


To wszystko dzięki unijnemu Regionalnemu Programowi Operacyjnemu. Zarząd województwa, na czele którego stoi marszałek Zygmunt Cholewiński, podzielił właśnie pieniądze na rozwój linii komunikacyjnych i tabor autobusowy w regionie.

Pieniądze dostanie 10 projektów. Za 47,8 mln zł będą kupowane nowe autobusy, uruchamiane nowe linie, remontowane przystanki, wprowadzany bilet elektroniczny.

- To pierwszy nabór wniosków w tak ważnej dla samorządów i ich mieszkańców kwestii autobusowego transportu publicznego. Istotne, że wszyscy wnioskodawcy, którzy złożyli prawidłowo przygotowane wnioski, zostali wybrani do dofinansowania. Teraz mają trzy miesiące na dostarczenie pozostałej dokumentacji. Jeżeli spełnią ten wymóg, zarząd województwa podpisze z nimi umowy, po czym unijne środki będą mogły trafić bezpośrednio na ich konta - mówi marszałek Cholewiński.

Dzięki unijnemu programowi pieniądze dostaną samorządy i przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej z: Przemyśla, Cieszanowa, Jarosławia, Mielca, Stalowej Woli, Krosna, Dębicy, Sanoka i Jasła.

Rzeszów nie złożył wniosku: - Transport miejski będziemy rozwijać w ramach innego unijnego programu - Rozwój Polski Wschodniej. Za pieniądze z niego kupimy m.in. sto nowych autobusów - tłumaczy Marek Filip, wicedyrektor rzeszowskiego MPK.

Za pieniądze z RPO kupionych zostanie 80 nowych autobusów, a 88 kolejnych będzie modernizowanych w całym województwie. - Na przykład gmina Stalowa Wola za ponad 7 mln zł unijnej dotacji chce uruchomić nowe linie komunikacyjne na obszarze wiejskim oraz kupić nowoczesny tabor i infrastrukturę techniczną dla Zakładu Miejskiej Komunikacji Samochodowej w Stalowej Woli - podaje Aleksandra Gorzelak-Nieduży, rzeczniczka marszałka.

Prawie 8 mln zł dotacji otrzymać ma Miejska Komunikacja Samochodowa w Mielcu. Za tę kwotę rozbudowana i zmodernizowana zostanie infrastruktura transportu publicznego w Mielcu wraz z wymianą taboru autobusowego. W Przemyślu wprowadzone zostanie alternatywne zasilanie autobusów sprzężonym gazem ziemnym - CNG.

Mieszkańcy Krosna będą mogli natomiast korzystać z tzw. biletu elektronicznego. Unijne środki zostaną również przeznaczone na budowę i modernizację przystanków, zajezdni i zatoczek autobusowych.




Małgorzata Bujara

Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 26 Sty 2010r. 07:13  
Cytuj

Wielki szwindel ze szczepionkami



A/H1N1 pod mikroskopem Rady Europy



PiS lobbował firmy farmaceutyczne!!



Czy przemysł farmaceutyczny wyolbrzymił zagrożenia grypą A/H1N1 by zarobić miliardy? Takimi zarzutami zajmie się podkomisja zdrowia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
Z wnioskiem o zbadanie sprawy wniósł pod obrady RE niemiecki socjaldemokrata Wolfgang Wodarg. Już w grudniu w sporządzonej przez siebie petycji, którą podpisało kilkunastu europejskich parlamentarzystów, Wodarg ostrzegał, że w sprawie świńskiej grypy rozbrzmiał "fałszywy alarm".

W dokumencie politycy twierdzili, że "miliony zdrowych ludzi bez potrzeby narażono na skutki uboczne niedostatecznie przetestowanych szczepionek".

Co więcej, Wodarg wraz z innymi, przekonywał, że "kampania świńskiej grypy" połączona z wcześniejszą o trzy lata "kampanią ptasiej grypy" naraziła budżety narodowe na niepowtarzalne wydatki.



WHO na cenzurowanym

Wodarg na cel wziął też "ważne międzynarodowe organizacje zdrowia", których polityka naruszyła ich "wiarygodność". Niemiec dopiął swego i, popierany pośrednio przez wątpliwości wielu polityków z wielu krajów, doprowadził do tego, że sprawą zajmie się Rada Europy.

Na razie, we wtorek, sprawa stanie jedynie na podkomisji zdrowia RE. Zgromadzenie Parlamentarne nie zdecydowało się wprowadzić sprawy pod czwartkowe obrady całej izby.

Na otwartym posiedzeniu stawi się przed nią nie tylko Wodarg, który jest również ekspertem epidemiologiem, ale i przedstawiciele farmaceutów i Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).

Na tych ostatnich Wodarg jest szczególnie cięty. W wywiadzie dla katarskiej Al Jazeery na początku stycznia zaatakował bowiem "nieefektywną pracę" odpowiedzialnych za ochronę zdrowia instytucji.



Co z nadwyżkami?

Wątpliwości co do zasadności użycia szczepionek ma nie tylko Wodarg. Wiele europejskich rządów ma wielki kłopot z pozbyciem się nadwyżek szczepionek na A/H1N1, których miliony sztuk kupiły w 2009 r.

Teraz, gdy okazało się, że zainteresowanie szczepieniami jest mniejsze niż się spodziewano, setki tysięcy sztuk zalegają w magazynach. Niektórzy starają się nawet renegocjować kontrakty z producentami szczepionek, by zmniejszyć finansowe obciążenie budżetów.

Zajmujące się chorobami zakaźnymi European Centre for Disease Prevention and Control (ECDC) ostrzega jednak, by nie zaprzestawać podawania szczepionek.

Według ECDC jest za wcześnie, by mówić o końcu pandemii A/H1N1, która może powrócić, w zmienionej formie, w ciągu tego roku i zabić kolejnych ludzi. Według ECDC do tej pory żniwo świńskiej grypy to ponad 11,6 tys. zmarłych, z czego ponad 2 tys. w Europie.


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 26 Sty 2010r. 07:17  
Cytuj
Emeryci powinni dorabiać bez limitów

By nie stracić świadczenia, emeryci pracują w szarej strefie lub zakładają firmy - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". 1,4 mln osób, które nie osiągnęły jeszcze wieku emerytalnego (60 lat kobiety, 65 lat mężczyźni), aby nie stracić świadczenia pobieranego z ZUS, nie może zarobić więcej niż ustalone odgórnie stawki.



Wystarczy, że ich miesięczny dochód przekroczy 2179,7 zł brutto, a stracą część emerytury. Gdy zaś zarobią powyżej 4048,1 zł brutto, ZUS całkowicie zawiesi wypłacanie świadczenia.

Sposobem na zarabianie większej kwoty
niż ustawowy limit i pobieranie emerytury jest założenie firmy. W ubiegłym roku własną działalność gospodarczą prowadziło prawie 160 tys. emerytów. Dzięki temu mogli zarabiać nawet kilkanaście tysięcy złotych i pobierać 100 proc. świadczenia. ZUS bowiem nie sprawdza, w jakiej wysokości pobierają pensję, ale zakłada, że ich dochód to tzw. podstawa naliczania składki na ubezpieczenie społeczne, czyli zawsze 1887,60 zł. Opłaca się to tym bardziej, że emeryci posiadający własne firmy
obowiązkowo płacą tylko składkę zdrowotną.

"Te rozwiązania mogą powodować, że wielu pracowników na chwilę przed przejściem na emeryturę otwiera działalność gospodarczą
tylko po to, by dalej wykonywać tę samą pracę, a nie dlatego, że mają pomysł na biznes
" - mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy, obecnie ekspert ds. ubezpieczeń w Szkole Głównej Handlowej.

"Jestem przekonany, że w wielu przypadkach oficjalnie w papierach zapisana jest pensja minimalna, a resztę pracodawca wypłaca pod stołem" - mówi Wiktor Wojciechowski z Forum Obywatelskiego Rozwoju. "W Polsce pracuje zaledwie 55 proc. osób w wieku 15 – 64 lata. Dlatego jakiekolwiek ograniczenia w podejmowaniu pracy są tym bardziej absurdalne" -dodaje.

Limity wprowadzono, by ograniczać liczbę korzystających z wcześniejszych emerytur. Nie dość, że nic z tego nie wyszło, bo Polacy i tak przechodzili na nie niemal najszybciej na świecie, to przywileje są już w dużej mierze wygaszone. Ich dalsze utrzymywanie – zdaniem ekspertów – wpędza jedynie tysiące emerytów w szarą strefę.

Eksperci są zgodni, że identyczne zasady dorabiania powinny obowiązywać wszystkich emerytów bez względu na to, czy są zatrudnieni na umowę o pracę, czy też prowadzą własną firmę. Dzięki likwidacji limitów osoby te po pierwsze będą traktowane w jednakowy sposób, a po drugie zmniejszy się szara strefa zatrudnienia w tej grupie. Na tym zaś zyska budżet i dotowany przez niego Fundusz Ubezpieczeń Społecznych.


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 1141
Dołączył: 16 Marz 2009r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 27 Sty 2010r. 08:19  
Cytuj
Wyborca PIS. z tym poparciem dla PO chyba nie mówisz poważnie...

Sondaże jakie są takie są.. po za tym gdy przychodzi termin wyborów wybiera jakieś 15 % całego społeczeństwa. więc co to za większość ?.

a teraz ciekawy wpis

CYTAT
Problemy, problemy.....

Mamy poważne problemy z kolejami. Kolejarze są bardzo niezadowoleni z zarobków, pasażerowie narzekają, a podatnik do tego dopłaca.

Mamy straszne problemy z edukacją. Rodzice narzekają na poziom nauczania, nauczyciele narzekają na pensje, podatnik dopłaca bardzo dużo.

Mamy potworne problemy ze "Służbą Zdrowia". Lekarze i pielęgniarki co i raz strajkują, pacjenci stoją w tasiemcowych kolejkach i klną, na czym świat stoi - a podatnik dopłaca bajońskie sumy.

Mamy problemy ze stoczniami...

...i tak dalej. Czy zauważyli Państwo, ze wszystkie branże, z którymi "mamy problemy" - to branże państwowe? Z prywatnymi restauracjami, fabrykami, klinikami itd. - problemów "jakoś" nie ma. Chyba, oczywiście, że państwo zaczyna tym branżom "pomagać". Wtedy kłopoty się pojawiają. Natychmiast.

Dlaczego politycy i urzędnicy chcą, by coś było państwowe - rozumiem: lubią mieć problemy do rozwiązywania, bo wtedy są potrzebni.

Ale dlaczego chcą tego wyborcy??!!?



Dlaczego wyborcom zależy by ONI mieli folwark, na którym mogą kraść – i wysokie pensje za doglądanie tego folwarku?

Oto jest pytanie!

Grabież legalna może przejawiać się na tysiąc sposobów, stąd nieskończona liczba jej przejawów: cła, ochrona rynku, dotacje, subwencje, preferencje, progresywny podatek dochodowy, bezpłatna oświata, prawo do pracy, prawo do zysków, prawo do płacy, prawo do opieki społecznej, prawo do środków produkcji, bezpłatny kredyt itd., itd. Wszystkie te przejawy – połączone tym, co dla nich wspólne, czyli usankcjonowaną grabieżą – noszą nazwę socjalizmu.
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 27 Sty 2010r. 20:04  
Cytuj

Obrazek


Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r.
Skąd:
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 27 Sty 2010r. 20:28  
Cytuj
Kolejny cud uciekinierów z AWS-u.

9 zł oszczędności, a ile strat?

http://emery(...)osc.html

DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r.
Skąd: Stalowa Wola
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 27 Sty 2010r. 20:34  
Cytuj
Piszecie o aferach PO, a na własnym podwórku macie PiSowską korupcje i to z czołowymi ludzmi z PiSu u marszałka województwa Podkarpackiego - Cholewińskiego. A korupcja dotyczy człowieka ze Stalowej Woli

Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 27 Sty 2010r. 21:02  
Cytuj
PO steruje hazardową komisją śledczą


Poseł PiS Zbigniew Wassermann uważa, że władze Platformy Obywatelskiej próbują sterować przebiegiem przesłuchań przed komisją hazardową. Gość Sygnałów Dnia, który jest członkiem tej komisji, powiedział, że zamieszanie wokół przesłuchania Mirosława Drzewieckiego jest tego kolejnym przykładem.

We wtorek Mirosław Drzewiecki przedstawił zwolnienie lekarskie do 31 stycznia. Były minister sportu ma jednak zeznawać w najbliższy czwartek, na kiedy wyznaczono termin przesłuchania. Mirosław Drzewiecki miał się stawić przed komisją w ostatni piątek. Nie przyszedł jednak na posiedzenie, tłumacząc to bólem gardła.

Zbigniew Wassermann zwrócił jednak uwagę, że o tym, iż były minister sportu stawi się na przesłuchanie w najbliższy czwartek poinformował rzecznik rządu Paweł Graś. - To pokazuje, kto decyduje o tym, kiedy politycy PO mają być przesłuchiwani przed komisją hazardową - powiedział Wassermann.


Poseł PiS przypuszcza, że nieobecność Drzewieckiego w piątek miała związek z zeznaniami Zbigniewa Chlebowskiego poprzedniego dnia.

Poseł PiS zwrócił uwagę, że duże znaczenie dla prac komisji będzie fakt, ujawniony wczoraj przez telewizyjne "Wiadomości". Z informacji "Wiadomości" wynika, że na trzy miesiące przed ujawnieniem afery Mirosław Drzewiecki wystosował do ministerstwa finansów pismo, w którym rezygnuje z dopłat od właścicieli automatów do gier.

Zbigniew Wassermann jest przekonany, że Platforma Obywatelska nie dąży do wyjaśnienia afery hazardowej, lecz robi wszystko, by wyjść z tej sprawy bez utraty wizerunku.

Skrytykował też przewodniczącego komisji za to, że nie dąży do wyjaśnienia okoliczności afery, lecz dba o interesy swojej partii - Platformy Obywatelskiej. Zdaniem posła PiS świadczy o tym chociażby fakt, że Sekuła nie godzi się na to, by komisja zbadała związek zarzutów prokuratorskich wobec Mariusza Kamińskiego z faktem zaangażowania kierowanego przez niego CBA w śledztwo w sprawie afery hazardowej.

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 27 Sty 2010r. 21:05  
Cytuj
Stracili pracę, bo wykryli bałagan w ministerstwie


Ministerstwo Sprawiedliwości odkryło nieprawidłowości w ochronie tajnych danych w kilku prokuraturach. Zamiast sprawdzić pozostałe, kontrole zawieszono, a kontrolerów wyrzucono z pracy - ustalił "Dziennik Gazeta Prawna". Szefem resortu był wtedy Zbigniew Ćwiąkalski.

Niechronione były tajne akta w sprawie mafii pruszkowskiej, afery Rywina i zabójstwa gen. Marka Papały.

Pracownicy Biura Ochrony Informacji Niejawnych i Spraw Obronnych sprawdzali w 2008 r. jak wygląda sytuacja w kancelariach tajnych prokuratorskich pionów ds. przestępczości zorganizowanej. Mimo stwierdzonych nieprawidłowości kierowana wówczas przez Marka Staszaka Prokuratura Krajowa nie wszczęła śledztwa.


"DGP" twierdzi, że odkrył nowe, skandaliczne fakty dotyczące tej kontroli. Pracownicy resortu mieli wówczas sprawdzić wszystkie jedenaście kancelarii tajnych. Zdążyli jednak tylko w Warszawie, w Poznaniu (gdzie nie znaleźli nieprawidłowości) i Białymstoku. O wykrytych nieprawidłowościach na bieżąco raportowali do ministerstwa. Ale wówczas ich praca została przerwana.

Ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski odwołał ze stanowiska szefa kontrolerów Ryszarda Radolińskiego, głównego specjalistę w Biurze Ochrony Informacji Niejawnych i Spraw Obronnych. Zwolniono także wiceszefową tego zespołu, Grażynę Fijałkiewicz, wówczas kierowniczkę kancelarii tajnej w ministerstwie. To ona opisała nieprawidłowości w piśmie do Ćwiąkalskiego.

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 28 Sty 2010r. 19:04  
Cytuj
CYTAT
Gospodarka zaskakuje wzrostem

dzieki Platformie Obywatelskiej ?




Coraz gorsze wieści z gospodarki
Polskie firmy bankrutują na potęgę

Rząd zapowiada koniec kryzysu, tymczasem coraz więcej polskich firm idzie na dno. Ilośc bankructw wzrosła, w porównaniu ze styczniem 2009 aż o 120 procent. A to nie koniec złych wiadomości. Według analityków będzie jeszcze gorzej. Zobacz, które branże są najbardziej zagrożone.


Od początku stycznia 2010 liczba upadłości polskich firm
wzrosła o 120 proc. w porównaniu z sytuacją rok temu, pisze "Rzeczpospolita". Prognozy na kolejne miesiące nie są optymistyczne. Jak wynika z badania wywiadowni gospodarczej Dun&Bradstreet, które objęło ponad 260 tys. firm, połowa przedsiębiorstw jest w złej sytuacji finansowej.

Najszybciej pogarsza się kondycja firm budowlanych, transportowych oraz fabryk mebli. Liczba bankructw i likwidacji producentów odzieży ma się w tym roku podwoić. 48 proc. producentów odzieży i wyrobów tekstylnych jest w katastrofalnej sytuacji.

W pierwszych trzech tygodniach stycznia odnotowano 70 upadłości polskich przedsiębiorstw. Przed rokiem było ich 32. W 2009 r. ogłosiło bankructwo lub zostało zlikwidowanych ponad 1,7 tys. firm, o 36 proc. więcej niż w 2008 r. W tym roku prawdopodobnie takich upadłości będzie więcej.

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r.
Skąd: z II irlandii ;-)
Ostrzeżenia: 0%
ff
Wysłany: 28 Sty 2010r. 19:21  
Cytuj
CYTAT

Więcej \"orlików\" dzieki

Platformie Obywatelskiej



[justify]Do końca listopada 2009 r. w ramach programu \"Moje boisko - Orlik 2012\" otwarto 267 boisk. Na realizację programu przeznaczono w zeszłym roku z budżetu państwa 250 mln zł.


Program \"Moje boisko - Orlik 2012\" jest jednym ze sztandarowych pomysłów rządu. Zakłada budowę w całym kraju ogólnodostępnych wielofunkcyjnych boisk dla dzieci i młodzieży. We wtorek rząd przyjął przygotowane przez resort sportu sprawozdanie z realizacji programu w drugim półroczu 2009 r.

Dzięki 250 mln zł z budżetu przekazanym na program w 2009 r. pod koniec listopada realizowanych było 727 inwestycji, z czego 267 boisk już otwarto.


Kłopoty króla Orlików. Przedsiębiorca, który wygrał ponad pięćdziesiąt przetargów na budowę boisk, ma zarzuty korupcyjne

Boisko z rządowego programu Orlik 2012 kosztuje ponad milion złotych.

Chodzi o Konrada Sobeckiego, którego firma Tamex, według informacji Ministerstwa Sportu, wygrała do tej pory 51 przetargów na budowę obiektów w ramach programu „Orlik 2012”.

Jak ustaliła „Rz”, prokuratura postawiła mu sześć zarzutów tzw. korupcji czynnej. Wszystkie mają związek z zamówieniami publicznymi na budowę lub modernizację obiektów sportowych.

– Chodzi o formułowane przez niego propozycje wręczenia korzyści majątkowych. W zamian jego firma miała otrzymywać kontrakty – potwierdza w rozmowie z „Rz” Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Konrad Sobecki miał składać propozycje korupcyjne osobom odpowiedzialnym za rozstrzyganie przetargów. W większości prokuratura nie ustaliła, jakiej wysokości miały być to łapówki. W jednym przypadku była mowa o 20 tysiącach złotych.

Rzecz dotyczy obiektów w Warszawie: na Targówku, Bemowie, w Wałczu oraz Centralnego Ośrodka Sportu w Spale.



by żyło sie lepiej kolesiom

Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO
Profil 
Prywatna wiadomość 
 
 
«« « ... 124 125 126 127 128 129 130 ... » »»
Nowy Temat Odpowiedz

NawigacjaStart » Forum » Off-Topic » Polityka i gospodarka »