Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
To jest temat o Cudach PO. Co mają cuda PO do Niska.
Samochód, którym w sobotę wieczorem jechała Anne Applebaum, eksplodował. Potężna eksplozja zniszczyła samochód Anne Applebaum. Na szczęście, dosłownie sekundę przed wybuchem kobieta wyskoczyła z auta. Zaniepokoiły ją dziwne dźwięki wydobywające się spod maski. http://www.efakt(...)0,1.html DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
dowcip
Studniówka Tuska. Rudy cudotwórca przemawia, chwaląc się osiągnięciami swego rządu. Mija godzina, dwie, trzy... Premier śmiało przechodzi od osiągnięcia do osiągnięcia. - A tuż pod Mszczonowem Platforma Obywatelska doprowadziła do uruchomienia nowej, ekologicznej elektrowni, gdzie, zamiast węgla, pali się torfem - chwali się Tusk. Głos z sali: - Ale ja tam byłem, tam nie ma żadnej elektrowni! Premier niezrażony peroruje dalej: - A dzięki staraniom Platformy Obywatelskiej, niedaleko Jasła, wybudowaliśmy eksperymentalny odcinek autostrady siedmiopasmowej! Tenże głos z sali: - Ale tam k...a nie ma żadnej autostrady! Nie wytrzymał w końcu Schetyna i wkur...y krzyczy: - A ty, gościu, zamiast wozić się po Polsce, lepiej byś TVN24 pooglądał! Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Kolejna afera z liderami PO na czele
Pierwsze skrzypce grają w niej b.minister sportu Mirosław Drzewiecki i b. szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. Sprawa dotyczy przetargu na dzierżawę wyciągu narciarskiego należącego do Skarbu Państwa. Rolą byłych już liderów PO w tej historii jest wypełnienie zadania, jakie zleca im znany z afery hazardowej biznesmen Ryszard Sobiesiak. Wspiera go jeden z najbogatszych Podhalan Andrzej Stoch. Aktywny też jest szef gabinetu politycznego ministra sportu Marcin Rosół. Stawkę w tej grze są pieniądze. Prawdopodobnie duże, biorąc pod uwagę wielkość interesów, jakie prowadzą Sobiesiak i Stoch, oraz zasobność ich portfeli. Ale by wszystko odbyło się zgodnie z ich planami, osobą odpowiedzialną za pewien przetarg musiał pozostać ich człowiek. Przetarg ów odbywał się w Czorsztynie i dotyczył dzierżawy wyciągu narciarskiego (wraz z całą infrastrukturą) zlokalizowanego na Polanie Sosny w Niedzicy. Jego właścicielem jest Zespół Elektrowni Wodnych w Niedzicy. Elektrownia jest spółką Skarbu Państwa. Firma ta prowadzi także na dużą skalę usługi turystyczne. Oprócz wspomnianego wyciągu Zespół Elektrowni Wodnych ma także szereg hoteli, pensjonatów i miejsc biwakowych położonych na niezwykle atrakcyjnych terenach wokół Zamku Czorsztyńskiego. On musi ustawić przetarg Kluczową osobą dla sprawy przetargu jest Lech Janczy, jeden z najbardziej aktywnych działaczy PO na obszarze Pienin. To także przewodniczący Koła PO w Czorsztynie. Do niedawna pełnił jednocześnie funkcję pełnomocnika Zarządu Zespołu Elektrowni w Niedzicy ds. dzierżawy i wynajmu. Jednak w wyniku wewnętrznych konfliktów szefostwa elektrowni, latem 2009 roku Jancza stracił stanowisko, otrzymał jednak trzymiesięczne wypowiedzenie. Jego termin miał upływać ostatniego dnia września. Tego dnia miał definitywnie rozstać się ze swoją funkcją. Cały kłopot dla Andrzeja Stocha i Sobiesiaka polegał na tym, że przetarg na wyciąg narciarski na Polanie Sosny, będący „żyłą złota” w czasie sezonu zimowego, został zaplanowany dopiero na 12 października. Lechowi Janczy brakowało więc dwa tygodnie, żeby przetarg zakończył się zgodnie z oczekiwaniami jego biznesowych znajomków. Wówczas do akcji wkraczają Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki. Impulsem dla nich jest zlecenie przekazane im przez Sobiesiaka, za którego plecami stoi Andrzej Stoch. Jest połowa września. Ruchy wszystkich bohaterów tej historii są już mocno ograniczone. Od co najmniej dwóch tygodni wszyscy wiedzą już o tym, że mogą być podsłuchiwani przez CBA, lub inne służby zwalczające przestępczość korupcyjną. Dlatego w rozmowach telefonicznych między sobą używają ezopowego języka – mówią w utajniony sposób, jednak tak, by dla rozmówcy sprawa była czytelna. „Pikuś” Dla organów ścigania jedną z zalet szemranych bohaterów tej historii jest to, że są jednak nieostrożni. Dzięki temu udało się odtworzyć szczegóły operacji i jej założenia, które można streścić tak: „Jancza musi zostać. Przetarg musi być nasz”. Pierwszym mocnym śladem tej operacji jest telefon, jaki Ryszard Sobiesiak wykonuje do Zbigniewa Chlebowskiego wieczorem 14 września. Chlebowski, który poprzedniego dnia był w Małopolsce w Niepołomicach pod Krakowem, przekazuje swojemu rozmówcy ważną informację. Mówi, że zrobił wszystko w tej sprawie, co mógł. Jednocześnie radzi, aby sam zainteresowany, czyli Lech Jancza, sam też walczył o siebie. Na koniec Chlebowski mówi: „jeszcze nic straconego, Rysiu.” Sobiesiak jednak zachęca Chlebowskiego, żeby jutro „pogadał” jeszcze z „Tadziem". O kogo chodzi? Nie wiadomo. Następnego dnia wieczorem Sobiesiak dzwoni do Lecha Janczy. „Dupek” W tej rozmowie w tle pojawia się najprawdopodobniej poseł PO ziemi nowosądeckiej Andrzej Czerwiński, nazwany „Pikusiem z Sącza”. Lech Jancza z zadowoleniem przekazuje, że Andrzej Czerwiński za dwa dni (17 września w czwartek) umówiony jest na rozmowę z ministrem Gradem i tam „ten temat (czyli jego pozostanie na dotychczasowej funkcji - red.)ma być doprecyzowany”. Z kolei Sobiesiak żali się, że wprawdzie wczoraj rozmawiał ze Zbyszkiem (oczywiście chodzi o Chlebowskiego),ale nie może się dodzwonić do Mirka, tu nazywanego „dupkiem”. Mówi dosłownie: „dwa dni nie odbiera telefonu, dupek jeden, teraz był w telewizji, myślałem, ze jak wyjdzie, odbierze, ale nie odebrał”. Radzi też Janczy, aby ten przekazał Andrzejowi, żeby on najwięcej naciskał na Mirka. Wreszcie przechwala się Janczy, że w rozmowie z Chlebowskim („Zbyszkiem”) wyraził się jasno, że jeśli nie przywrócą go do pracy, to on pokaże im papiery, jak oni tam rządzą. Pada też kwestia, że przecież sprawa Janczy jest prosta i trzeba ją załatwić po linii partyjnej. Tajne spotkanie w Radissonie Sugestia ma o tyle uzasadnienie, że jak podawał „Tygodnik Podhalański” (w lutym tego roku), po zwycięstwie w wyborach 2007 roku, PO dokonało skoku na Zespół Elektrowni w Niedzicy. Kierownicze funkcje, włącznie z prezesurą firmy, objęli działacze PO. Wówczas w oryginalny sposób uzasadniał to Lech Janczy: „Moim zdaniem to powód do dumy, że w naszym kole PO są osoby o wysokich kwalifikacjach”. Po wręczeniu wypowiedzenia Jancza ma jednak duże zmartwienie - mija tydzień, a w jego sprawie niewiele się ruszyło. Jeden z głównych bohaterów tej historii Ryszard Sobiesiak dowiaduje się, ze Drzewiecki ma być w Warszawie i jest gotowy się z nim spotkać. Nieustaleni do tej pory dwaj pośrednicy, „Michał" i druga tajemnicza osoba, umawiają Sobiesiaka późnym wieczorem, około 22, w hotelu Radisson na ul. Grzybowskiej w pokoju 607, gdzie ma na niego czekać Drzewiecki. O tym, że takie spotkanie odbyło się, doniosła dzisiejsza „Rzeczpospolita”. Słusznie zarzuciła kłamstwo Drzewieckiemu, który twierdził, że ostatni raz widział się z Sobiesiakiem w maju. Zaraz po spotkaniu z Drzewieckim, Sobiesiak dzwoni do Lecha Janczy. Pyta go, czy w jego sprawie coś się zmieniło. Jancza mówi, że nic o tym nie wie. Sobiesiak zdenerwowany, nazywa Drzewieckiego „dupkiem”, bo przecież usłyszał przed chwilą, że wszystko już jest załatwione. Lech Janczy wylewnie dziękuje. Następnego dnia Stoch i Sobiesiak w rozmowie między sobą bez ogródek mówią o przetargu, oraz o roli Leszka Janczy w tym, żeby wszystko poukładać jak należy. Luz u Sobiesiaka wynika z tego, że kupił sobie nowy telefon na kartę i prosi Stocha, aby dzwonił tylko na ten numer. Pod koniec miesiąca, 27 września (niedziela), Lech Janczy denerwuje się, bo „finał ma być 12 października ( chodzi o przetarg - red.), a on nie zna ciągle swojej sytuacji w pracy”, o czym informuje Sobiesiaka. Ten dzwoni natychmiast do Chlebowskiego i przypomina, że Drzewiecki obiecał przywrócić do pracy Janczę. Zadżumione telefony Chlebowski nie chce rozmawiać przez telefon i proponuje Sobiesiakowi spotkanie. Ten jednak kilka dni musi być w Warszawie i nie może przyjechać do Chlebowskiego, który „relaksuje się w domu”. Drzewiecki w tym czasie odpoczywa w USA. Sobiesiak postanawia więc „uderzyć” do asystenta Drzewieckiego, Marcina Rosoła. Marcin Rosół informuje Sobiesiaka, że jego szef mu wszystko przekazał i załatwi to w przyszłym tygodniu, bo ten tydzień był bardzo ciężki. Sobiesiak uczula go, że sprawa jest bardzo pilna, bo Janczy zostały ostatnie cztery dni do końca miesiąca. W rozmowie nazwisko Janczy nie pada, ale obydwaj doskonale wiedzą, o czym mówią. Marcin Rosół jest ostrożny, mówiąc, że wszystko będzie załatwione, ale nie przez telefon. 29 września, we wtorek, dochodzi do krótkiego („szybka kawa”) spotkania Sobiesiaka z Rosołem w kawiarni ministerstwa sportu. Nie znam przebiegu rozmowy, ale wiadomo już, że operacja z Janczą zakończyła się sukcesem. 12 października Janczy odpowiadał za przeprowadzony przetarg. Do przetargu stanęły dwie firmy. Tak wynikało z oficjalnego biuletynu zamieszczonego w internecie przez Zarząd w Niedzicy. Wygrała firma o nazwie Action Sports Consulting z Krakowa. Czy można było dowiedzieć się czegoś bliższego o spółce? Niestety. Nie było jej w Krajowym Rejestrze Sądowym, nie odpowiadał też telefon pod wskazanym krakowskim adresem. Udało się za to ustalić konkurencyjną firmę startującą w przetargu. Jest nią Czorsztyn-Ski sp. z o. o. Zdumiewające jest, że firma Action Sports Consulting została założona na kilak dni przed przetargiem przez czorsztyńskiego drobnego biznesmena Dariusza Pietruszkę. To tłumaczyło, dlaczego nie można jej było znaleźć w KRS-ie. Ostatecznie, to jednak nie ta firma będzie dzierżawić wyciąg na Polanie Sosny. Powód? Consulting nie wpłacił w terminie zaliczki, która nadawała prawomocność przetargowi. Zatem, wyciąg przeszedł na rzecz Czorsztyn-Ski. By jednak Dariusza Pietruszki zbytnio nie skrzywdzić, został on natychmiast zatrudniony na stanowisku menedżera w czorsztyńskiej spółce. Niebezpieczne związki Niełatwo będzie służbom skarbowym, a może i kryminalnym, rozsupłać splątane węzły interesów na tym terenie. Są jednak pewne wskazówki. Dariusz Pietruszka jest właścicielem restauracji „Turbinka”, a pod zamkiem Czorsztyńskim ma dwa regionalne stoiska. Zna się dobrze z Lechem Janczy, który od kilku lat działa w biznesie na tym terenie (głównie za sprawą Andrzeja Stocha). Jest on byłym właścicielem osady turystycznej Czorsztyn – atrakcyjnego terenu wraz z zespołem zabytkowych budynków. Nabył je w 2003 r., kiedy Lech Janczy pełnił funkcję wójta Czorsztyna. Obecnie Andrzej Stoch przekazał ten teren swojej córce. Lech Janczyk jest co najmniej od 5 lat związany interesami z Andrzejem Stochem poprzez Związek Klubów Sportowych Lubań-Zapora. Do początku czerwca br. był związany z zakopiańską firmą należącą do Andrzeja Stocha – „Osada 2012”. Do zbadania pozostaje kwestia, jaki interes mieli w tym Andrzej Stoch i Ryszard Sobiesiak... Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Projekt noweli trafił już do marszałka Sejmu. Wprowadza ona możliwość utworzenia oddziałów terenowych Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego w każdym mieście, w którym organem wykonawczym jest prezydent, ale nie burmistrz. Szacuje się, że na zmianach skorzysta około czterech milionów osób. Gdzieś trzeba znaleść stołki dla rodzinki Platfusków Obywatelskich przecież nie będą harować w tesco za 1000 na reke Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Na złość opozycji rząd dokonał wiele... część 9 9. Przedsiębiorczość |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Pomysł z egzaminami na prawo jazdy w Stalowej Woli bardzo dobry.
Niewiele zostało z reformy pomysłu premiera Nie minęły trzy tygodnie od zapowiadanej przez premiera głębokiej reformy ustrojowej. W tej chwili niewiele z niej jednak zostało. Diametralnie zmieniają się główne założenia planowanych zmian. Premier ogłaszał silne osłabienie prezydenta – bez prawa weta. Te zapowiedzi już tonuje jego minister Michał Boni. Tak wybrany prezent nie powinien być wyposażony w możliwość weta - mówił premier. Co się dotyczy weta, mogłoby być ono odrzucane bezwzględną większości głosów - odpowiada Boni. Czyżby pomysły premiera okazały się niemożliwe do zrealizowania? Czy naprawdę słowo niemożliwe musi być takim kluczowym słowem w polskiej polityce? Co znaczy niemożliwe? To jest możliwe - odpowiada premier. Nikt nie chce forsować rozwiązań, które nie mogłyby być wdrożone - tłumaczy Boni. Dziś już nawet utrzymanie zakładanego tempa prac nad zmianami jest mało realne. Jest do zrealizowania przed kalendarzem wyborczym, pod warunkiem, że tuż po nowym roku w Sejmie znajdzie się projekt - mówi premier. W jakiej formie ten projekt do Sejmu ma trafić?: Myślę, że na pewno w formie tych tez. Niektóre będą zapisami pewnych pomysłów, czy idei - odpowiada Boni. Z błyskawicznej realizacji pomysłów premiera będzie teraz rozliczany Parlament. DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Cud prawdziwy
Specjalnością rządu PO – PSL stają się hucznie ogłaszane programy, z których, jak się potem okazuje, prawie nikt nie korzysta. Na przykład nagłośniony pakiet antykryzysowy – czyli dopłaty dla firm, pomoc w spłacie kredytów hipotecznych dla tracących pracę i utworzona z podwyżki akcyz rezerwa solidarności społecznej. Z dopłat do kredytów skorzystało 631 osób (z 268 tys. uprawnionych), z dopłat do wynagrodzeń 63 firmy, z rezerwy zaś nikt, bo szybko została rozwiązana, a pieniądze z podniesionych na ten cel akcyz poszły na bieżącą łataninę. Inny przykład – także z konkurencyjnego “Dziennika”, aby mi nikt nie zarzucał, że zamykamy się w kręgu własnych ustaleń – to równie promowany plan “zachęcania” samorządów do przekształcania szpitali w spółki. Zamiast przewidywanych 400 zgłosiło się po obiecane bonusy raptem 15 placówek, przy czym warunki przyznania spełniły tylko trzy. Ostatnie słowa stanowią klucz do zrozumienia całej sprawy: rządowe pomysły świetnie wyglądają na papierze, ale w praktyce wychodzi, że wyśrubowanych i skomplikowanych kryteriów spełnić nie sposób. Więc i piarowiec syty, i budżet, no, może “niecały”, ale na tym akurat nie cierpi. Wszystko to jakoś umyka uwadze gwiazd dziennikarstwa III RP skupionych na intensywnym przeżywaniu naszego wzrostu gospodarczego. Tymczasem oprócz imponującego słupka PKB warto spojrzeć na słupek długu publicznego, który rośnie kilkakrotnie szybciej. Cóż, gdyby rządził PiS, nie schodziłaby z czołówek i pierwszych stron informacja, że nasz dług rośnie o 300 milionów zł dziennie. Ale dziś sfery opiniotwórcze starają się obywateli usypiać, a nie drażnić. I dlatego nikt im nie wyjaśnia tego cudu, że im lepiej sobie radzimy z kryzysem, tym bardziej brak pieniędzy na tym więcej niezbędnych potrzeb. (Rafał A. Ziemkiewicz) Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Propagandziści z rządu zaliczyli wpadkę
W najnowszym sondażu Wirtualnej Polski największe zmiany notują rząd Donalda Tuska i partia Jarosława Kaczyńskiego. Rząd traci, PiS zyskuje – po równo o cztery procent. Tym samym gabinet kierowany przez Donalda Tuska umocnił pozycję najgorzej ocenianej instytucji władzy w Polsce. Rząd źle lub zdecydowanie źle ocenia dziś 72% Polaków, to o jeden punkt procentowy więcej niż przed dwoma tygodniami, a pozytywnie patrzy na poczynania gabinetu tylko 24% - to o 4% mniej niż w poprzednim badaniu. Oznaczać to może, że wzrost notowań rządu trzy tygodnie temu, nie był faktycznym odrabianiem strat, a jedynie doraźnym efektem zabiegów rządowych specjalistów marketingu politycznego, czy - jeśli ktoś woli nazywać rzeczy po imieniu – propagandzistów. W strategii rządowej propagandy były huczne obchody dwulecia rządu Tuska, dzięki którym Polacy mogli dowiedzieć się oczywiście przede wszystkim tego, że… jest bardzo dobrze. Nie jest wykluczone, że po takiej porcji sentencji o "potędze” kraju i świetnym dokonaniach rządu, Polacy rozejrzeli się uważniej wokół, popatrzyli jak jest w istocie i… zirytowali się jeszcze bardziej. Notowania gabinetu PO-PSL musiały polecieć w dół. Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
To pokazuje jakimi patologiami są pis z platformą. Tylko potrafią kraść.
DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Politycy PO chcieli zapisać 4,5 tys. fikcyjnych członków
Wraca słynny problem pompowania kół w Platformie. Według “Wprost”, politycy PO za jednym zamachem chcieli zapisać do partii 4,5 tys. fikcyjnych członków! Próbę ostatecznie udaremniły władze Platformy. Z ustaleń tygodnika “Wprost” wynika jednak, że część struktur i tak została solidnie podpompowana. Pompowanie kół oznacza dopisywanie fikcyjnych członków. Do procederu dochodzi zawsze przed partyjnymi wyborami, podczas których podpompowane struktury mają większa liczbę delegatów a więc i większy wpływ na podejmowane decyzje. Z informacji “Wprost” wynika, że miesiąc temu w Platformie, która liczy niewiele ponad 30 tys. członków, doszło do wielkiej próby podpompowania partii. Jak to możliwe? Władze PO postanowiły, że liczba delegatów m.in. na majowe wybory szefa PO ma być odzwierciedleniem stanu osobowego ugrupowania z 9 października. Reakcja lokalnych struktur była natychmiastowa - krajowe biuro partii zostało zasypane wnioskami o dopisanie łącznie 5 tys. dodatkowych członków. Z naszych ustaleń wynika, że władze partii pozytywnie zweryfikowały tylko 500 osób. Oznacza to, że próbowano podpompować partię o 4,5 tys. fikcyjnych członków! Do najbardziej drastycznych prób doszło w Krakowie, gdzie dwie ścierające się frakcje posłów Katarzyny Matusik-Lipiec i Łukasza Gibały chciały się podpompować o blisko 700 osób. Podobnie było w Gorzowie Wielkopolskim (szefową regionu jest posłanka Bożenna Bukiewicz), gdzie doszło do próby dopisania 500 fikcyjnych członków. - Znakomita większość wniosków została oddalona. Zjawisko pompowania kół PO zostało więc zastopowane i nie będzie miało wpływu na wybory wewnątrz PO - mówił tygodnikowi “Wprost” prawnik partii Grzegorz Wójtowicz. Z ustaleń tygodnika wynika jednak, że wiele struktur i tak zostało podpompowanych. Władze partii nie weryfikowały bowiem członków dopisanych przed 9 października. I tak, łódzkie Koło Aktywności, które podlega posłance Hannie Zdanowskiej, liczy aż 470 osób (dla porównania inne łódzkie koła mają po 80-100 członków). - To bardzo prężna i aktywna organizacja - zapewnia Zdanowska. Jej partyjni koledzy są jednak przekonani, że koło zostało sztucznie podpompowane. (wp.pl) Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Chciał zaoszczędzić na benzynie?
http://moto.(...)osc.html Eksplozja w samochodzie żony ministra Radosława Sikorskiego nie była zamachem. Życie Anne Applebaum było zagrożone z powodu skąpstwa męża - donosi Super Express. Według pierwszych ekspertyz, przyczyną wybuchu auta była przestarzała instalacja gazowa. Po sobotnim wybuchu auta żona ministra Sikorskiego dostała ochronę BOR. Podejrzewano, że był to zamach, ale okazało się, że przyczyną eksplozji Jeepa Liberty za 150 tys. zł była przestarzała instalacja gazowa – czytamy w Super Expresie. Dlaczego tak drogie auto przerobiono na gaz? – „To dziwne. Widziałem jak mieszka minister Sikorski. Nie sądzę by musiał oszczędzać.” – powiedział na łamach Super Expressu prezes Zespołu Rzeczoznawców Techniki Samochodowej, dr inż. Włodzimierz Sel. Jego zdaniem montowanie instalacji gazowej w takim Jeepie jest trudne i ryzykowne. Czyżby tak majętnego ministra jak Sikorski, który jest właścicielem pałacu z parkiem za 6 milionów złotych, nie było stać na benzynę? – pyta Super Express. DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Drzewiecki pod parasolem ochronnym?
http://wiado(...)asa.html Wśród części polityków PO panuje przekonanie, że władze partii chcą chronić Drzewieckiego. Chodzi o to, że prokuratura przesłuchała już Marcina Rosoła, który był szefem gabinetu Mirosława Drzewieckiego, byłego ministra sportu. – Był prawą ręką szefa resortu, jego wiedza jest istotna przy badaniu afery hazardowej – mówi informator „Rzeczpospolitej” z wymiaru sprawiedliwości. Komisja hazardowa natomiast nie ma go nawet na liście świadków, których chce wezwać. Czyżby przesłuchania Rosoła przed komisją byłyby niewygodne dla ministra? Drzewiecki na razie wychodzi z całego zamieszania obronną ręką. Nie dotknęły go takie konsekwencje partyjne jak Zbigniewa Chlebowskiego, który stracił stanowisko szefa Klubu PO i jest zawieszony w prawach członka. Tymczasem Drzewiecki – choć to on wysłał do ministra finansów pismo z prośbą o zmiany, na których zależało biznesmenom z branży hazardowej – nadal jest wiceszefem łódzkiej Platformy, a w styczniu zamierza wrócić do Sejmowej Komisji Sportu. W odróżnieniu od Chlebowskiego nie pojawia się w mediach. Według Rosoła minister się wybroni. – Byłem przesłuchany przez CBA - przyznał. Wyjaśnił, że powiedziałem to, o czym mówił publicznie, czyli , że poinformował córkę Sobiesiaka o konkursie na członka zarządu Totalizatora Sportowego. Przyznał też, że to była jego inicjatywa, a nie ministra Drzewieckiego. Rosół odszedł z Ministerstwa Sportu razem z Drzewieckim, ale nie ukrywa, że utrzymuje kontakt z byłym szefem. DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Rząd umocnił pozycję najgorzej ocenianej instytucji władzy
W najnowszym sondażu Wirtualnej Polski największe zmiany notują rząd Donalda Tuska i partia Jarosława Kaczyńskiego. Rząd traci, PiS zyskuje – po równo o cztery procent. Tym samym gabinet kierowany przez Donalda Tuska umocnił pozycję najgorzej ocenianej instytucji władzy w Polsce. Rząd źle lub zdecydowanie źle ocenia dziś 72% Polaków, to o jeden punkt procentowy więcej niż przed dwoma tygodniami, a pozytywnie patrzy na poczynania gabinetu tylko 24% - to o 4% mniej niż w poprzednim badaniu. Oznaczać to może, że wzrost notowań rządu trzy tygodnie temu, nie był faktycznym odrabianiem strat, a jedynie doraźnym efektem zabiegów rządowych specjalistów marketingu politycznego, czy - jeśli ktoś woli nazywać rzeczy po imieniu – propagandzistów. W strategii rządowej propagandy były huczne obchody dwulecia rządu Tuska, dzięki którym Polacy mogli dowiedzieć się oczywiście przede wszystkim tego, że… jest bardzo dobrze. Nie jest wykluczone, że po takiej porcji sentencji o "potędze” kraju i świetnym dokonaniach rządu, Polacy rozejrzeli się uważniej wokół, popatrzyli jak jest w istocie i… zirytowali się jeszcze bardziej. Notowania gabinetu PO-PSL musiały polecieć w dół. Tymczasem sam Donald Tusk zanotował minimalne straty – dziś 38% Polaków ocenia go pozytywnie (spadek o 1%), a 44% negatywnie (bez zmian). Być może strategia unikania pokazywania się publicznie, jaką ostatnio stosuje premier, chroni go przed dalszymi spadkami poparcia. Donald Tusk nie może ostatnich dni zaliczyć jednak do szczególnie udanych – kolejna dymisja w rządzie, tym razem ministra środowiska, której przekonująco Platforma nie umie wyjaśnić (argumenty, że minister jest za stary, są nie tylko mało przekonujące, ale i co najmniej mało eleganckie) jest jednym z mniejszych kłopotów, jakie ma premier. Skandal z odwołaniem PiS-owskich członków komisji śledczej, który zaaranżowano na dzień przed planowanym przesłuchaniem Jacka Kapicy (a musiałby on odpowiadać na kłopotliwe pytania jak odbywał się proces legislacyjny w pracach nad ustawą hazardową w czasie rządów PO), był zapewne mniejszym złem. Nie wiadomo bowiem, czy niesmak z powodu blokowania prac komisji nie będzie kosztował PO mniej, niż to wszystko co mogłoby zostać ujawnione, gdyby komisja mogła pracować. Zwłaszcza, że bezpośrednio przed skandalem z odwołaniem członków komisji i zablokowaniem jej prac, "Gazeta Wyborcza" opublikowała pismo Mariusza Kamińskiego do premiera Tuska z sierpnia tego roku, w którym ówczesny szef CBA informował go o akcji CBA, w kontekście prac nad ustawą hazardową. W dwa dni po skierowaniu do premiera pisma, Kamiński spotkał się z Donaldem Tuskiem i ministrem Jackiem Cichockim i miał wtedy, jak twierdzą politycy PO, zastawić na szefa rządu pułapkę. Zdaniem Tuska i Cichockiego szef CBA miał twierdzić, że CBA nie prowadzi już operacji w sprawie hazardowego lobbingu i że "na razie nie ma podstaw do stwierdzenia popełnienia przestępstwa". To miało tłumaczyć, czemu premier nic lub prawie w sprawie nie robił, zanim nie dowiedziała się o sprawie prasa. Opublikowane przez "Gazetę Wyborczą" pismo dowodzi, że obaj politycy nie mówią prawdy. Nie ma w nim mowy o zakończeniu operacji, przeciwnie, jest informacja, że "prowadzone są ofensywne i zaawansowane czynności", których dekonspiracja może "uniemożliwić zebranie dowodów popełnienia przestępstw". A także, że celem operacji "jest ustalenie wszystkich osób uczestniczących w działaniach lobbingowych, jednoznaczne określenie charakteru tych działań w kontekście właściwej kwalifikacji karnoprawnej". Wynika z tego, że CBA przewidywało postawienie zarzutów bohaterom afery. To jednak po spotkaniu Mariusza Kamińskiego z premierem uniemożliwiono. Ze stenogramów CBA wynika, że biznesmeni zostali ostrzeżeni o akcji i zrezygnowali m. in z próby wprowadzenia do zarządu Totalizatora Sportowego córki jednego z nich. Skandal z odwołaniem Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna z komisji śledczej całkowicie zasłonił kwestię tego dokumentu – prócz blogerów, takich jak nieoceniona Kataryna, niemal nikt się tym tematem nie zajął. Temat jednak wróci, bo zamieść pod dywan tego wszystkiego się jednak nie da. Bez względu na to, ile jeszcze afer politycy PO wykryją w szeregach PiS, Donald Tusk nie ucieknie ani od pytań o źródło przecieku o akcji CBA, ani też o to, co właściwie wiedział o pracach nad ustawą hazardową i poczynaniach swoich ministrów, nim o aferze dowiedziała się opinia publiczna. Tymczasem PiS zyskuje w ciągu dwóch tygodni całkiem sporo, choć nie można powiedzieć, by partia ta stała się w tym czasie skuteczniejsza, czy dynamiczniejsza. Wydaje mi się czasem, że to, co robi, lub czego nie robi PiS, nie ma w ostatnich tygodniach większego znaczenia. Logika afery hazardowej, to jak brutalnie politycy PO próbują ukręcić sprawie łeb, sprawia, że same ich działania, powodujące osłabienie wiarygodności Platformy i powrót do skojarzenia PO z „aferałami” , powinno nieść PiS (a także SLD) w sondażach. Chyba, że dynamikę tę zakłócą sami politycy opozycji… Joanna Lichocka specjalnie dla Wirtualnej Polski Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
"Przepaść społeczna w Polsce na miarę trzeciego świata"
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Przepasc-spoleczna-w-Polsce-na-miare-trzeciego-swiata,wid,11759760,wiadomosc_video.html Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Piotr Ikonowicz, jak go słyszę to jakbym słyszał siebie. Miód na duszę. Podpisuję się obiema rękami pod tym, co mówi. Szkoda, że w Polsce ma to takie nikłe poparcie. Może ludzie za jakiś czas zmądrzeją.
Tu jeszcze jeden filmik http://wiado(...)deo.html Żeby była jasność. Nie popieram SLD, ani towarzyszy z PZPR, tylko taką prawdziwą lewicę jaką prezentuje Ikonowicz. PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jurek Owsiak zaoferował pomoc prawną mężowi tragicznie zmarłej kobiety z Bartoszyc, do której nie chciało przyjechać pogotowie. "Źle się dzieje w państwie polskim" - podkreśla Owsiak w liście przesłanym Wirtualnej Polsce.
O sprawie kobiety poinformowały Wiadomości TVP. Dorota Orlicka przez kilka dni zmagała się z wysoką gorączką. Jej mąż bezskutecznie prosił o pomoc. Dyspozytor pogotowia odmówił przysłania karetki i polecił podanie paracetamolu. Lek pomógł tylko przez chwilę - kobieta zmarła. "Po tym tragicznym zdarzeniu lekarz z Bartoszyc, odpowiadając na pytania zbulwersowanych dziennikarzy stwierdza, że mąż chorej mógł przywieźć ją do szpitala własnym środkiem transportu" - pisze w liście przesłanym do Wirtualnej Polski Jurek Owsiak. Szef WOŚP oświadczył w liście, że pokryje z własnych środków koszty związane z wyjaśnieniem tragicznej śmierci kobiety. Zapowiada też, że powiadomi Rzecznika Praw Obywatelskich o "ewidentnym fakcie złamania praw obywatelskich" w tej sprawie. Zdaniem Owsiaka to, co się stało w Bartoszycach "to nie pierwszy sygnał świadczący o coraz głębszej zapaści etyki zawodu lekarza na tle i tak katastrofalnego stanu polskiej służby zdrowia". Owsiak zarzuca też w liście minister zdrowia Ewie Kopacz, że "niepotrzebna śmierć kobiety jest wynikiem karygodnych zaniedbań". Dodaje, że nie pierwszy już raz komunikaty ministerstw zdrowia i oświadczenia są słowami bez pokrycia. "Źle się dzieje państwie polskim" - podkreśla Owsiak. http://wiado(...)osc.html PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Społeczeństwo musi płacić za sukcesy Tuska
http://wiado(...)deo.html Za sukcesy cudaka Tuska to dopiero zapłacimy w przyszłym roku kiedy deficyt budżetowy wyniesie przeszło 100 mld. DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 1141
Dołączył: 16 Marz 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Kolejny pomysł na kontrolowanie NAS:
Szarawarki Były to podatki w naturze, a więc bardziej uciążliwe od pieniężnych. Szarwarkiem była pańszczyzna – ale też np. obowiązek podwiezienia furmanką wojska. Bardzo starożytna i na ogół niewydajna forma podatku. Mało kto zdaje sobie sprawę, że szarwarki jak najbardziej nadal obowiązują. Jeśli np. państwo ni z tego ni z owego każe operatorom komórek magazynować przez pięć lat wszystkie billingi – to jest to właśnie szarwark: nieodpłatna praca na rzecz reżymu. Ktoś – chyba {BratSzlachcic} pisze: Za wp.pl "Allegro i eBay doniosą na Ciebie fiskusowi. Fiskus chce, aby serwisy internetowe przekazywały informacje o przeprowadzanych w sieci transakcjach. Będą musiały to robić na własny koszt. Tak wynika z kolejnych założeń do projektu nowelizacji ordynacji podatkowej opublikowanych na stronach Ministerstwa Finansów." I to jest właśnie kolejny szarwark {Wojownik} oznajmia: Teraz wp pisze głupoty. "Książki, których nie wolno Ci czytać!" http://tiny.pl/hxk3t. Oświadczam, że za kilka minut zacznę sobie czytać drugą część „Mein Kampf” bo pierwszą już przeczytałem jakiś czas temu. Dobrze, że mi przypomnieli. Z książki dowiedziałem się m.in, że Adolf Hitler bardzo był zainteresowany dietą dla młodzieży .Chciał wprowadzić zakaz w szkołach, kinach itd. - niezdrowej żywności. I to – podobieństwo tego, co chciał zrobić Hitler, a co teraz wprowadzają w życie federaści – jest powodem, dla którego „Mój Bój” i w ogóle program NSDAP są obecnie zakazane. Podobała mi się taka wymiana zdań: {IDM} Na jednym blogu anglojęzycznym przeczytałam, że Osamy bin Ladena nie ma na liście The Most Wanted (FBI). W wyjaśnieniu podano, że brak dowodów, że ibn Laden brał udział w zamachu z 9/11. {MarcowyZajaczek} Jak to dobrze, że u Jankesów nadal obowiązuje domniemanie niewinności. Szkoda, że przy wsiadaniu do samolotu już nie. Co gorsza: również przy np. rzekomym molestowaniu – i w setkach innych spraw! - źródło: http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/szarwarki_/370 Grabież legalna może przejawiać się na tysiąc sposobów, stąd nieskończona liczba jej przejawów: cła, ochrona rynku, dotacje, subwencje, preferencje, progresywny podatek dochodowy, bezpłatna oświata, prawo do pracy, prawo do zysków, prawo do płacy, prawo do opieki społecznej, prawo do środków produkcji, bezpłatny kredyt itd., itd. Wszystkie te przejawy – połączone tym, co dla nich wspólne, czyli usankcjonowaną grabieżą – noszą nazwę socjalizmu. |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Premierze pamiętamy Jarucką. Współpraca ze służbami (Miodowicz, Brochwicz) odbije się panu czkawką. Brzydzimy się politykami, którzy korzystają z usług służb specjalnych do walki wyborczej. Może ktoś wie co takiego Naród Polski zrobił że został ukarany tak beznadziejnym płemiełem?
http://wiado(...)tem.html "Świętoszek" Komorowski wycofuje się z przyjętych zasad http://wiado(...)osc.html DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 346
Dołączył: 16 Sty 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Politycy PO chcieli zapisać 4,5 tys. fikcyjnych członków
Wraca słynny problem pompowania kół w Platformie. Według “Wprost”, politycy PO za jednym zamachem chcieli zapisać do partii 4,5 tys. fikcyjnych członków! Próbę ostatecznie udaremniły władze Platformy. Z ustaleń tygodnika “Wprost” wynika jednak, że część struktur i tak została solidnie podpompowana. Pompowanie kół oznacza dopisywanie fikcyjnych członków. Do procederu dochodzi zawsze przed partyjnymi wyborami, podczas których podpompowane struktury mają większa liczbę delegatów a więc i większy wpływ na podejmowane decyzje. Z informacji “Wprost” wynika, że miesiąc temu w Platformie, która liczy niewiele ponad 30 tys. członków, doszło do wielkiej próby podpompowania partii. Jak to możliwe? Władze PO postanowiły, że liczba delegatów m.in. na majowe wybory szefa PO ma być odzwierciedleniem stanu osobowego ugrupowania z 9 października. Reakcja lokalnych struktur była natychmiastowa - krajowe biuro partii zostało zasypane wnioskami o dopisanie łącznie 5 tys. dodatkowych członków. Z naszych ustaleń wynika, że władze partii pozytywnie zweryfikowały tylko 500 osób. Oznacza to, że próbowano podpompować partię o 4,5 tys. fikcyjnych członków! Do najbardziej drastycznych prób doszło w Krakowie, gdzie dwie ścierające się frakcje posłów Katarzyny Matusik-Lipiec i Łukasza Gibały chciały się podpompować o blisko 700 osób. Podobnie było w Gorzowie Wielkopolskim (szefową regionu jest posłanka Bożenna Bukiewicz), gdzie doszło do próby dopisania 500 fikcyjnych członków. - Znakomita większość wniosków została oddalona. Zjawisko pompowania kół PO zostało więc zastopowane i nie będzie miało wpływu na wybory wewnątrz PO - mówił tygodnikowi “Wprost” prawnik partii Grzegorz Wójtowicz. Z ustaleń tygodnika wynika jednak, że wiele struktur i tak zostało podpompowanych. Władze partii nie weryfikowały bowiem członków dopisanych przed 9 października. I tak, łódzkie Koło Aktywności, które podlega posłance Hannie Zdanowskiej, liczy aż 470 osób (dla porównania inne łódzkie koła mają po 80-100 członków). - To bardzo prężna i aktywna organizacja - zapewnia Zdanowska. Jej partyjni koledzy są jednak przekonani, że koło zostało sztucznie podpompowane. (wp.pl) Nie sprzedawaj duszy diabłu - Bóg da Ci za nią więcej! Mała Fatima Rzeszowszczyzny. https://nowiny24.pl/mazury-mala-fatima-rzeszowszczyzny-cuda-dokonuja-sie-tu-do-dzis/ar/5827669 |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Takich notowań PO jeszcze nie miała
Gdyby wybory do sejmu i senatu odbywały się na początku grudnia, wzięłoby w nich udział 48% ankietowanych przez CBOS, minimalnie więcej niż przed miesiącem i tyle samo, co w październiku. 36% badanych deklaruje poparcie dla PO, 24% głosowałoby na PiS. Z sondażu CBOS wynika, że od sierpnia poziom aktywności politycznej i zainteresowanie potencjalnymi wyborami wśród Polaków utrzymuje się na podobnym poziomie. Prawie, co piąty ankietowany (19%) nie wie, czy poszedłby na ewentualne wybory parlamentarne, a co trzeci (33%) jednoznacznie odrzuca możliwość uczestniczenia w nich. Dzisiaj w Polsce każdy by się chętnie z nami zamienił na nasze słabe sondażeDonald Tusk W grudniu chęć głosowania na PO zadeklarowała ponad jedna trzecia potencjalnych uczestników wyborów (36%), o 2% mniej niż w listopadzie. Od dwóch miesięcy poparcie dla rządzącej partii dość wyraźnie spada - w porównaniu z październikiem jest niższe o 5%. Obecne notowania PO są najgorsze od ponad roku - zauważa CBOS. Wyraźnie poprawiły się natomiast notowania konkurencji - w tym miesiącu PiS poparłaby prawie jedna czwarta zdeklarowanych uczestników wyborów (24%). W stosunku do listopada to wzrost aż o 6%. Obecny wynik PiS jest najlepszy od czasu wyborów - od listopada 2007 roku - podają autorzy badania. Na trzecim miejscu pod względem popularności znajduje się SLD - popierany przez 7% zdeklarowanych wyborców, o 2% mniej niż przed miesiącem. Również notowania drugiej z partii tworzących koalicję rządową znajdują się w strefie "stanów niskich". Z sondażu CBOS wynika, że w grudniu chęć oddania głosu na PSL zadeklarowało 4% potencjalnych wyborców, minimalnie mniej niż w listopadzie i październiku. Obecny wynik tej partii jest taki sam jak w lutym i kwietniu tego roku. Gdyby wybory odbywały się na początku grudnia, PSL nie zdołałoby wprowadzić do parlamentu swych przedstawicieli - podaje CBOS. W tym miesiącu wśród ankietowanych, którzy zapowiadają, że na pewno poszliby na wybory, swoich zwolenników znalazły jeszcze: Krajowa Partia Emerytów i Rencistów, Partia Kobiet, Samoobrona RP oraz Unia Polityki Realnej (po 1% głosów). Niemal jedna czwarta Polaków chcących uczestniczyć w demokratycznej procedurze wyłaniania reprezentantów do parlamentu (23%) nie wie, na kandydatów której partii oddałaby swój głos. Odsetek wyborców niezdecydowanych jest najwyższy od ponad roku, a drugi z kolei miesiąc utrzymuje się na wysokim poziomie. CBOS zwraca uwagę, że koniec roku okazuje się dość krytyczny dla rządzących. Według autorów sondażu, jedną z przyczyn tego stanu rzeczy mogą być "trudne do zrozumienia dla opinii publicznej ruchy polityczne podejmowane ostatnio przez PO, jak np. rozpoczęcie dyskusji o zmianach w konstytucji, o których wiadomo, że mają niewielkie szanse na przegłosowanie przez parlament. Wydaje się jednak, że najsilniejszym bodźcem politycznym, bo zarazem najświeższym, mogła być rozgrywająca się w trakcie realizacji naszego sondażu polityczna awantura związana z odwołaniem ze składu komisji hazardowej obu reprezentantów PiS - Beaty Kempy oraz Zbigniewa Wassermanna" - czytamy w komentarzu CBOS. Badanie przeprowadzono od 2 do 9 grudnia na liczącej 1046 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych Polaków. Chyba ludzie zaczynają zauważać że ich donald z całym peło w h... robi Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
To nie tak. Zbliżają się wybory i manipulatornie zaczynają podawać wyniki zbliżone do prawdopodobnych. Teraz będzie już spadać, by osiągnąć rzeczywiste 20%. Bo tyle realnie w skali kraju (z dużych miast głównie) ta partia może mieć elektoratu.
PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|