Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Bieda nas dogania. Coraz więcej proszących o jałmużnę
Ośrodki pomocy społecznej w naszym regionie mają coraz więcej podopiecznych. Po pomoc przychodzą już nie tylko ci, którzy nie mają pracy. Potrzebują jej także ci, którym comiesięczna pensja nie wystarcza na utrzymanie. - Najgorzej było wiosną, w czerwcu i maju - mówi Danuta Stanielewicz, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stalowej Woli. - Wtedy liczba osób potrzebujących naszej pomocy znacznie wzrosła. Latem było nieco lepiej. Cześć tych osób wyjechała do prac sezonowych. Jesienią znów więcej osób potrzebuje naszej pomocy. HUTNICY POTRZEBUJĄ POMOCY Podopiecznymi MOPS w hutniczym mieście są nie tylko osoby, które straciły pracę lub z różnych względów nie są w stanie jej podjąć. Pomocy potrzebują też hutnicy, którzy pracując po cztery dni w tygodniu i nie są w stanie utrzymać swoich rodzin. - Takich osób mamy sporo, choć problem nie dotyczy oczywiście wszystkich pracowników huty - przekonuje Danuta Stanielewicz i dodaje, że na razie nie jest jeszcze źle, bo większość zwolnionych ostatnio pracowników ma jeszcze zasiłki dla bezrobotnych, które skończą się w przyszłym roku. A wtedy dogoni nas prawdziwa bieda. W tarnobrzeskim Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie oznak biedy nie widać jeszcze tak jaskrawo, jak w sąsiedniej Stalowej Woli. - Trafiają do nas osoby, które tracą pracę, ale nie jest to masowe zjawisko - zapewnia Elza Zub, wicedyrektor MOPR. PROSZĄ O JAŁMUŻNĘ Biedę widać za to przed dużymi tarnobrzeskimi sklepami, gdzie codziennie można spotkać gromadki osób, proszących o jałmużnę. Nie wszyscy potrzebują złotówki po to, by kupić zaraz tani alkohol. Są też i tacy, którzy zadowolą się bułką lub innym posiłkiem. Kilka dni temu obok jednego z tarnobrzeskich supermarketów pojawił się kilkunastoletni chłopiec, który zbierał pieniądze na szkolne przybory. Nie chciał jednak niczego za darmo. Oferował swoją pomoc przy sprzątaniu domu, myciu samochodu czy wyprowadzeniu czworonoga. Chętnie pomagał też pakować zakupy do samochodu. Wszystkim grzecznie tłumaczył, że rodziców nie stać na to, by kupli mu piórnik i flamastry i dlatego musi sam zarobić. http://www.echod(...)24217071 PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
lobby farmaceutyczne współpracuje z opozycją i lobbuje ich w sprawie szczepionek na AH1N1 !! niemcy kupiły 50 mln szczepionek z czego chęć szczepienia wyraziło 7 mln !! ile mln euro niemcy wydały !! bo lobbiści tacy jak posłowie PiS z byłym miernotą Piechotą - byłym ministrem zdrowia lobbuja w sprawie zakupienia szczepionek.
czy jest sens kupować takich dużych ilości szczepionek? Czy zaszczepiłeś się na zwykłą grypę, że rządasz zakupu szczepionek na nową ?? Były wiceminister zdrowia, dr Andrzej Włodarczyk studzi nastroje wokół świńskiej grypy. Dostaje się mediom i urzędnikom - za to, że kreują histerię, i politykom - za to, że tę histerię wykorzystują. Włodarczyk kwestionuje też sens kupowania dużej ilości szczepionki na nową grypę. - Jest przecież łagodniejsza od zwykłej - przypomina. - W Wielkiej Brytanii są na stronach ministerstwa cały czas publikowane informacje: jak wygląda sytuacja, co robić, co to jest świńska grypa. U nas tego brakuje - mówił Włodarczyk w programie "Polska i Świat" TVN24. Jak dodał, m.in. właśnie dlatego Polacy tak boją się grypy. - Wykorzystują to politycy, mówiąc nie do końca prawdę - podkreślił. Andrzej Włodarczyk zakwestionował tez sens kupowania dużej ilości szczepionek na nową grypę. - NFZ pod koniec roku nie ma pieniędzy, a tu wielomilionowy wydatek na szczepionki wątpliwej jakości. I nie wiadomo, czy w ogóle potrzebne, bo pandemii u nas nie ma - podkreślił. Zwrócił tez uwagę na fakt, że wielkie koncerny farmaceutyczne, które zainwestowały pieniądze, teraz chcą, żeby im to się zwróciło. - Chcą sprzedać te szczepionki, a wiadomo, że nie zrobią tego w sklepach, bo szczepionki są produkowane w takiej formie, że muszą one być podawane przez publiczną opiekę zdrowia - zauważył Włodarczyk. Szczepionek tylko trochę - Gdybym był ministrem zdrowia, to kupiłbym tylko pewną ilość, żeby uspokoić opinie publiczną, dać odpór temu, co piszą media, i dać szczepionkę tym z grup ryzyka, którzy ją będą chcieli przyjąć - dodał. Przytoczył przy tym przykład Niemiec, gdzie kupiono 50 mln sztuk szczepionki, a jedynie 7 mln osób się zaszczepiło. - Lekarze wiedzą o powikłaniach, wiedzą, że ta grypa jest łagodna. I nie widzą powodu by ryzykować - stwierdził. Jak dodał, Europejska Agencja ds. Leków zarejestrowała szczepionki na nowa grypę w procedurze specjalnej, a nie standardowej. - Mają być stosowane tylko w przypadku pandemii i każdy rząd musi podjąć decyzję, czy ta pandemia w jego kraju panuje - podsumował Włodarczyk. |
|
Posty: 1141
Dołączył: 16 Marz 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
A propo urzędników:
Grabież legalna może przejawiać się na tysiąc sposobów, stąd nieskończona liczba jej przejawów: cła, ochrona rynku, dotacje, subwencje, preferencje, progresywny podatek dochodowy, bezpłatna oświata, prawo do pracy, prawo do zysków, prawo do płacy, prawo do opieki społecznej, prawo do środków produkcji, bezpłatny kredyt itd., itd. Wszystkie te przejawy – połączone tym, co dla nich wspólne, czyli usankcjonowaną grabieżą – noszą nazwę socjalizmu. |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Deficyt rośnie, podniosą podatki
http://podatki.wp.pl/kat,70314,title,Deficyt-wzrosnie-podniosa-podatki,wid,11661174,wiadomosc.html?ticaid=1911b&_ticrsn=3 Stale rośnie deficyt naszego kraju. Wkrótce przekroczy niebezpieczne poziomy. Oznacza to, że możemy spodziewać się wzrostu podatków. Ekonomista Witold Orłowski ocenia, że nie jest to dobre rozwiązanie, jednak być może nie uda się go uniknąć. Dowiedz się, kiedy rząd podniesie stawki podatkowe. Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 52
Dołączył: 25 Maja 2009r. Skąd: Żelazowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Uuu POkemonek nie potrafi czytać. Do złego tematu trafiłeś. Załóż inny i tam się wyżalaj i wstydź za swojego rudzielca.
|
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Wyborco PiS, to bardzo dobrze. Wreszcie będzie sprawiedliwość. Ja już dawno postulowałem, by media publiczne podzielić pomiędzy partie. Trójkę powinni oddać PO i byłby święty spokój. Wyniki oglądalności poszczególnych kanałów odzwierciedlały by atrakcyjność poszczególnych partii oraz tego, co mają do zaoferowania. Skończyły by się oskarżenia o stronnicze wiadomości, publicystykę itd. Na każdym kanale były by inne wiadomości; w zasadzie wiadomości te same, tylko z innym komentarzem, a widz miałby prawdziwy pluralizm.
PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Nam, szarakom każą zaciskać pasa, a tymczasem:
Urzędnicy odnaleźli raj: setki samochodów, zagraniczne wojaże Około miliarda złotych rocznie płaci polski podatnik za wyjazdy zagraniczne i inne zbędne przywileje urzędników administracji publicznej. 1 milion złotych - taka kwota została zaplanowana w budżecie Ministerstwa Edukacji Narodowej na zagraniczne delegacje urzędników w 2009 roku. To prawie dwa razy więcej niż w roku 2007, kiedy na ten cel wydano niewiele ponad 510 tys. zł. Celem delegacji są kraje europejskie głównie Wielka Brytania, Francja i Irlandia. - Celem wyjazdu jest udział w spotkaniach Rady Europy i innych organów międzynarodowych, oraz udział w konferencjach, seminariach i spotkaniach z zakresu edukacji - wyjaśniło nam Biuro Prasowe resortu. Jaka korzyść dla polskiego systemu oświaty wynika z tych wyjazdów? Na to pytanie nie uzyskaliśmy żadnych konkretnych odpowiedzi. Nepal, Korea, Togo, Senegal Kierowany przez Katarzynę Hall resort edukacji, choć do końca tego roku wyda większą niż kiedykolwiek sumę na podróże, wcale nie należy do najbardziej rozrzutnych ministerstw. Dla porównania: niewielkie Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej na 2009 rok zaplanowało 1,68 mln zł na zagraniczne delegacje. To o ok. 300 tys. zł więcej niż rok temu. W tym roku urzędnicy wyjeżdżać będą głównie do krajów europejskich m.in. do Grecji. Jednak w minionych latach odwiedzali służbowo takie kraje jak Nepal, Korea Południowa czy Wietnam. Powód by zawsze ten sam: uczestnictwo w szkoleniach z zakresu prawa pracy, konferencje i seminaria dotyczące walki z patologiami na rynku pracy. Takie szkolenia odbywały się też znacznie częściej w Europie, jednak urzędnicy woleli wyjeżdżać do krajów egzotycznych. - Decydując się na zagraniczny wyjazd, pracownicy resortu kierują się jego merytoryczną wartością a nie miejscem na świecie, w którym się odbywa - napisała nam Bożena Diaby, rzeczniczka resortu. W podobny sposób postępują dziś inni urzędnicy. Dla przykładu: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ostatnich latach przeznaczało na wyjazdy służbowe ponad 0,5 mln zł. W tym roku wydatki na ten cel zamykają się w kwocie 730 tys. zł. W ostatnich latach, na mapie podróży urzędników znalazły się takie kraje jak: Senegal, Togo, a nawet Kuba. To o tyle zaskakujące, że głównym celem działania MKiDN jest... ochrona polskich zabytków i dóbr kultury na terenie kraju i za granicą. - Ważnym obszarem działania pracowników resortu jest udział w międzynarodowych konferencjach i szkoleniach poświęconych ochronie dóbr kultury - napisała nam Iwona Radziszewska, rzecznik resortu. W najbardziej rozrośniętych resortach (gospodarki, finansów) roczne kwoty na zagraniczne delegacje zamykają się w przedziale 3-4 mln zł. - Tak ogromne sumy przeznaczane na zagraniczne wyjazdy dowodzą całkowitej nieodpowiedzialności polskich urzędników w gospodarowaniu publicznymi pieniędzmi - mówi Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha. - Co gorsza: naszych urzędników nikt nie rozlicza za skutki tego marnotrawstwa. Miliony na samochody Służbowe wyjazdy do dalekich krajów to tylko jeden z wielu urzędniczych przywilejów. W ostatnich latach polska administracja inwestowała ogromne kwoty w zakup samochodów wykorzystywanych do służbowych celów. Z analiz przeprowadzonych przez portal Onet.pl i tygodnik "Angora" w oparciu o informacje z poszczególnych urzędów, wynika, że najczęściej kupowanym samochodem była Skoda Superb w wersji "Elegance". Każdy samochód kosztował ok 100 tysięcy złotych, a swoim wyposażeniu miał nowoczesny system nagłaśniający zsynchronizowany z radiem, skórzane elementy i ozdabiane końcówki wydechu. Pod względem ilości samochodów służbowych, niekwestionowanym liderem wśród polskich urzędów jest Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Na początku tego roku dysponowała aż... 516 służbowymi autami. - W tym roku planowane jest zmniejszenie taboru samochodowego - zapewniał Marek Kassa, rzecznik ARiMR. Drugi na liście jest ZUS, którego flota samochodowa liczy... ponad 300 aut. Ich roczna eksploatacja kosztuje około 7 milionów złotych. Podobnie jest w KRUS. Samochody służbowe za pieniądze podatników kupują również ministerstwa, urzędy wojewódzkie, urzędy gmin i starostwa. Co ciekawe ani Główny Urząd Statystyczny ani Centrum Informacyjne Rządu nie było w stanie podać nam iloma samochodami służbowymi dysponuje w sumie polska administracja. 100 tysięcy telefonów W polskich urzędach centralnych standardem staje się służbowy telefon komórkowy. Dla przykładu resort zdrowia w styczniu tego roku dysponował 106 "komórkami", co daje średnio jeden telefon na pięciu pracowników. Podobnie jest w Ministerstwie Ochrony Środowiska, które na 480 pracowników ma aż 108 służbowych telefonów. Jeżeli przyjąć, ze co piąty urzędnik państwowy korzysta ze służbowej komórki, daje to w całej Polsce liczbę aż 100 tysięcy telefonów! Ilość telefonów rośnie lawinowo, wraz z zatrudnianiem nowych osób w urzędach. Można się więc w najbliższych latach spodziewać, że rachunki za służbowe komórki również będą coraz bardziej obciążać polskiego podatnika. Leszek Szymowski http://wiado(...)tem.html PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
To jeszcze im mało. Ale mają za co się nagradzać. Oto sukcesy rządu Tuska: Podatki w górę, żywność w górę, stocznie upadają, upadek mediów publicznych, koalicja PO-LPR w TVP, dramatyczna sytuacja w służbie zdrowia, afera hazardowa, afera stoczniowa, podsłuchiwanie dziennikarzy przez ABW, afera finansowania kampanii Palikota - po kilkanaście tysięcy wpłacili emeryci i studenci, odwołanie szefa CBA który wykrył aferę hazardową, brak pieniędzy na wojsko i policje, z 17 miliardów przeznaczonych na KRUS rząd wydał 700tyś. , zabierają pomostówki, rząd do końca 2009 miał przyjąć 269 projektów (przyjął 74), wybudowanie do końca 2008 3 000tyś km. Autostrad (nie wybudowano nawet 1km.), `Wielki' raport Pitery który miał skompromitować CBA a nawet go nie ujawniono, brak jakiejkolwiek reakcji rządu na fałszywe oskarżenia Rosji wobec Polski w sprawie II wojny światowej, brak odpowiedniego przygotowania i bezpieczeństwa polskich żołnierzy w Afganistanie, zabieranie krzeseł i samolotu Głowie Państwa, usilnie twierdzą ze w Polsce niema kryzysu i jest świetna sytuacja a w budżecie brakuje 55 miliardów, w NFZ-cie brakuje 600mil., zabrali 1,5mln.zł. dla niewidomych, likwidują zniżki na przejazdy komunikacją miejską dla studentów i młodzieży, no a pozostaje jeszcze "cud gospodarczy" i "druga Irlandia".
DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Rząd szykuje bardzo przykrą niespodziankę kierowcom
Nawet o 16 groszy na litrze może być od 1 stycznia droższy olej napędowy. Wzrosnąć może też cena autogazu. Rząd znów sięga do kieszeni kierowców. Jeszcze dziś rząd ma debatować nad nowelizacją ustawy o płatnych autostradach i Krajowym Funduszu Drogowym, która wprowadza nowe stawki opłaty paliwowej od oleju napędowego i autogazu - podaje Gazeta Wyborcza. To już trzecia tego typu nowelizacja zgłoszona przez Ministerstwo Infrastruktury. Od 1 stycznia o 14 groszy wzrośnie opłata doliczana do każdego litra popularnego paliwa. Wraz z VAT-em podwyżka może wynieść nawet 16 groszy. Opłata paliwowa za autogaz wzrośnie o 3,5 proc. A wszystko przez Unię Podwyższa jest wynikiem przedakcesyjnych uzgodnień między Polską a Unią Europejską. Od pierwszego stycznia kończą się ulgowe stawki. Zamiast 274 euro opłat za każde 1000 litrów, danina wynosić będzie 302 euro - czyli 1282 zł. Koszt podwyżki ma być w całości przerzucony na posiadaczy diesli. Jak podaje gazeta w tym roku do ceny 1000 litrów oleju napędowego fiskus dolicza 1048 zł podatku akcyzowego i 92,61 zł opłaty paliwowej, która w założeniu miała być przeznaczana na budowę dróg oraz wsparcie kolei. Według informacji resortu podwyżka opłaty paliwowej za autogaz to wynik „waloryzacji o wskaźnik inflacji”. Podwyżka ma pomóc Ministerstwu Infrastruktury w zebraniu pieniędzy na drogi i kolej. Jak podaje Gazeta Wyborcza rząd postanowił, że nie będzie wydawać pieniędzy z budżetu na budowę autostrad i dróg ekspresowych. Inwestycje drogowe mają być finansowane tylko i wyłącznie z Krajowego Funduszu Drogowego. Dzięki podwyżce opłaty paliwowej ma mieć pieniądze na spłatę długów zaciągniętych na budowę dróg. Według gazety projekt nowelizacji, a szczególnie jej uzasadnienie, są niedopracowane. Ministerstwo Infrastruktury szacuje wzrost dochodów o 2,2 mld zł. Resort nie podaje jednak ile z tego ma pójść na drogi, a ile na kolej. To z pewnością nie koniec podwyżek. Od 2012 roku minimalne opłaty doliczane do ceny 1000 litrów mają wynieść 330 euro. Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Miłość i cynizm
Od dawna twierdzę, że uwielbienia Polaków dla Donalda Tuska nie ma sensu rozpatrywać w kategoriach racjonalnych. Po prostu, jak to słusznie zauważyła Manuela Gretkowska, “Polska jest kobietą” – Tusk zaś tym facetem, który doskonale wie, gdzie są jej czułe punkty. A jak kobieta się zadurzy, wybacza wszystko – niech pije, niech kłamie, aby tylko pięknie, niech nawet podkrada biżuterię. Oczywiście, pewnego dnia zadurzenie się kończy. Ale na razie nic nie zmusza Tuska i jego ekipy do smucenia się, że taka chwila nadejdzie. Przeciwnie – szybujące sondaże najwyraźniej rozzuchwaliły Platformę i przekonały ją, że może wszystko. Pokazuje to sposób, w jaki ukręciła łeb aferze hazardowej. Z jednej strony postulowaną komisję zamieniła w parodię, redukując udział w niej PiS do “loży szyderców”, z drugiej – forsuje w dzikim tempie ustawę, której założenia zupełnie unieważniają przedmiot dochodzenia komisji. Zakochana w swym premierze Polska pewnie nie weźmie mu za złe, że po pięknych zapowiedziach nawet nie próbował długo zachowywać pozorów, jakoby zależało mu na ujawnieniu prawdy. Zresztą nawet jeśli tak brutalne “zamiecenie” afery zaszkodzi wizerunkowi władzy, to i tak przecież mniej, niż zaszkodziłaby komisja z prawdziwego zdarzenia i wnikliwe, jawne oraz długotrwałe badanie przez nią prawdziwego przebiegu zdarzeń. W tym kontekście trzeba się zgodzić z Leszkiem Millerem, gdy twierdzi, że stracił władzę, bo przyznał, iż afery, które były, były w istocie. Gdyby twardo poszedł w zaparte i użył posiadanych sił, by nie dopuścić do żadnych śledztw ani komisji, rządziłby do dziś. (Rafał A. Ziemkiewicz) Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Za wszystko winna Platforma Obywatelska i Tusk |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
O trudnej przyjaźni liderów Platformy
“Chłopaki nie płaczą” - w ten sposób premier odpowiedział na pytanie, czy można mówić o końcu jego przyjaźni z byłym wicepremierem Grzegorzem Schetyną - Wyznaję zasadę, którą pamiętacie z piosenki “Chłopaki nie płaczą”. Powinniśmy się trzymać tej zasady - powiedział. Pokłosiem tzw. afery hazardowej były zmiany w rządzie - m.in. odejście Schetyny z funkcji wicepremiera i szefa MSWiA. Schetyna został nowym szefem klubu parlamentarnego Platformy. W wywiadzie, który ukazał się w sobotnim wydaniu dziennika “Polska”, Schetyna - który przez lata był najbliższym współpracownikiem Tuska - powiedział m.in., że w związku z ostatnimi wydarzeniami, “skończyło się wspólne robienie polityki emocjonalnej, opartej na bliskich, osobistych relacjach”. Powiedział też, że on i Tusk dalej sobie ufają, ale “przeszli przez trudny czas” i to jest trudny czas dla ich przyjaźni. Wieczorem w Polsat News premier ocenił, że “z reguły osobiste przyjaźnie nie wytrzymują próby czasu w polityce”. - Uważam, że to jest cnota w przypadku ludzi władzy, że umieją oddzielić interes publiczny od własnych emocji, własnych sympatii - powiedział premier. - Dlatego odradzałbym także moim przyjaciołom, partnerom, współpracownikom uprawiania takiego politycznego ekshibicjonizmu, jeśli chodzi o własne uczucia, bo ludzie wybrali nas nie po to żebyśmy zachwycali swoją przyjaźnią, tylko żebyśmy dobrze pracowali - podkreślił szef rządu. Jak mówił, “wtedy, kiedy w polityce dochodzi do wyboru: osobista sympatia, osobista przyjaźń, a interes publiczny, to nie ma chwili zastanowienia i trzeba wybrać interes publiczny, tak jak się go rozumie, nie zawsze perfekcyjnie”. Tusk podkreślił, że stara się być wierny tej zasadzie. “Jeśli w mojej ocenie interes publiczny wymaga poświęcenia czegoś prywatnego, to trzeba to zrobić” - powiedział. (Rzeczpospolita) Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Tusk w masce pogromcy hazardu
Do tej pory żadne ustawy nie były przygotowywane przez rząd w takim pośpiechu i gorączce jak projekt o grach hazardowych przyjęty przez Radę Ministrów we wtorek. Bo i żadna nie miała takiego ciężaru politycznego. Wszak premier Donald Tusk dobrał się do hazardu nie z powodu swoich przekonań, ale była to reakcja na aferę hazardową, w którą zamieszani są prominentni do niedawna politycy Platformy Obywatelskiej. Nie wiadomo jednak, czy właśnie ten pośpiech nie spowoduje w przyszłości obalenia ustawy przez Trybunał Konstytucyjny. Do wybuchu afery hazardowej w zasadzie premier nie zajmował się tą dziedziną "usług rozrywkowych". Nie słychać było wypowiedzi premiera świadczących o tym, aby był wrogiem hazardu, a i prace nad nowelizacją ustawy hazardowej nie cieszyły się zainteresowaniem szefa rządu do czasu informacji przekazanych mu przez szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego. Dopiero gdy wybuchła afera, której bohaterami byli Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki, szef rządu nakazał szybkie przygotowanie ustawy, która ma uderzyć w interesy biznesu hazardowego. Projekt został przyjęty na ostatnim posiedzeniu rządu. Przewiduje on, że nie będą wydawane nowe zezwolenia na prowadzenie salonów gier z "jednorękimi bandytami" i punktów z automatami o niskich wygranych. To oznacza także, że nie będą odnawiane już wydane zezwolenia, więc w ciągu kilku lat automaty powinny zniknąć z osiedli, sklepów, kiosków, dworców. Takie urządzenia będą mogły stać tylko w kasynach - w jednym nie więcej niż 70 automatów. Z kolei jedno kasyno będzie mogło przypadać tylko na 650 tys. mieszkańców województwa. Ich działalność ma być poddana ostrzejszej kontroli państwa: jeśli prywatna spółka prowadząca kasyno będzie chciała dokonać zmian w strukturze kapitału zakładowego (np. wpuścić nowego inwestora), ale także zmian w składzie swojego zarządu lub rady nadzorczej, będzie musiała uzyskać na to zgodę ministra finansów. To nie będzie dotyczyć jednoosobowych spółek Skarbu Państwa. "Takie rozwiązania umożliwią kontrolę osób wchodzących w skład organów danej spółki, pozwolą ponadto kontrolować legalność środków przeznaczonych na zakup bądź objęcie akcji lub udziałów" - wynika z uzasadnienia do projektu ustawy. Ponadto w Polsce będzie można prowadzić salony bingo, zakłady wzajemne (np. bukmacherskie), loterie fantowe, promocyjne, zakazana zaś będzie wideoloteria. Firmom hazardowym mają grozić surowe kary za złamanie ustawy, np. organizowanie nielegalnych salonów gier, umożliwienie udziału w grze osobom nieletnim. Będą też prowadzone ograniczenia w reklamowaniu hazardu w miejscach publicznych i mediach. To, co ma uderzyć w biznes hazardowy, to także podniesienie podatków. W przypadku loterii fantowej i bingo fantowego będzie to 10 procent. Loterie pieniężne zostaną obłożone 15-procentowym podatkiem, gry liczbowe i zakłady wzajemne na współzawodnictwo zwierząt - 20-procentowym, bingo pieniężne, telebingo - 25-procentowym, a najwyższa - 50-procentowa stawka - ma obejmować np. ruletkę, gry w kości i karty, gry na automatach i pozostałe zakłady wzajemne. Pieniądze z tych podatków mają być przeznaczane na sport, kulturę i walkę ze skutkami uzależnienia od hazardu. Legislacyjny ekspres Ledwie rząd przyjął projekt ustawy hazardowej, a premier już namawiał w Sejmie kluby poselskie do jak najszybszego przyjęcia nowego prawa, tak aby zostało ono podpisane przez prezydenta i ogłoszone w Dzienniku Ustaw najpóźniej 30 listopada. Inaczej przepisy podatkowe zawarte w projekcie nie mogłyby wejść w życie. Projekt już dzisiaj będzie na biurku marszałka Sejmu. Donald Tusk jest przekonany, że "nikt nie będzie przeszkadzał w szybkim uchwaleniu ustawy hazardowej". - Gwarancją tego, że ustawa zostanie przeprowadzona i hazard w Polsce zostanie ograniczony do absolutnego minimum, jest dobra współpraca partii koalicyjnych. Ale w tej szczególnej sytuacji ważne byłoby także pełne wsparcie partii opozycyjnych - mówił Tusk w Sejmie po spotkaniu z posłami. Marszałek Bronisław Komorowski zapowiedział, że najbliższe posiedzenie Sejmu, na którym będzie można rozpocząć prace nad rządowa ustawą, rozpocznie się we wtorek, 17 listopada. Z kolei jutro przedstawiciele klubów poselskich mają się spotkać z ministrem Michałem Bonim i ekspertami rządowymi, którzy będą im wyjaśniać niektóre aspekty ustawy. Ma to przekonać PiS i SLD do poparcia ustawy. Bardziej sceptyczni są posłowie z lewicy. Przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski powiedział po spotkaniu z szefem rządu i marszałkiem, że obawia się o prawną jakość ustawy hazardowej. - Apelowałem do premiera i marszałka, żeby stali na straży stanowienia dobrego prawa, żeby później ktoś nie zarzucił, iż pod wpływem afery hazardowej premier ucieka od odpowiedzialności - stwierdził Napieralski. Zwrócił również uwagę na ogromny pośpiech, jaki towarzyszy tej ustawie. - Taki pośpiech jest spowodowany tym, że Donald Tusk czuje brzemię afery hazardowej i zaangażowania jego najbliższych kolegów w tę aferę. Pan premier chce dzisiaj odwrócić uwagę, chce iść na komisję śledczą jako pogromca hazardu, a nie ten, który się z tym hazardem, że tak powiem, wozi i z tym hazardem współpracuje - surowo oceniał intencje szefa rządu Grzegorz Napieralski. Z kolei poseł Henryk Kowalczyk (PiS) mówił, że jego klub rozważa zgłoszenie do projektu ustawy hazardowej poprawek. - Mamy wiele pytań do ustawy - stwierdził Kowalczyk, który liczy na to, że zostaną one wyjaśnione podczas jutrzejszego spotkania z ekspertami. Główna wątpliwość to to, czy tryb prac nad projektem ustawy jest zgodny z Konstytucją. Chodzi o to, że powinien on przejść konsultacje społeczne. Brak takich konsultacji lub przeprowadzenie ich w niewystarczającym zakresie był już powodem unieważnienia niektórych ustaw przez Trybunał Konstytucyjny. Zdaniem Kowalczyka, także teraz nie można powiedzieć, aby te konsultacje zostały już zakończone. Zresztą obecność Kowalczyka na spotkaniu z premierem była zaskoczeniem, bo spodziewano się, że przyjdzie na nie szef klubu Przemysław Gosiewski. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że PiS nie chciało dać pretekstu Platformie do atakowania Gosiewskiego, któremu koledzy partyjni Tuska zarzucają, że w poprzedniej kadencji Sejmu także maczał palce w przeforsowaniu projektu ustawy korzystnego dla biznesu hazardowego. W ten sposób PO chciała choć częściowo osłabić wydźwięk swojej afery hazardowej. Dlatego też i Kowalczyk ma odpowiadać w klubie PiS za prace nad rządowym projektem. Trybunał rozstrzygnie Ale pośpiech i brak konsultacji społecznych, o których mówi opozycja, może rzeczywiście spowodować, że ustawa znajdzie się szybko w Trybunale Konstytucyjnym. Możliwości skierowania skargi do TK nie wyklucza Jacek Gasik, dyrektor Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych. Chodzi o to, że, według Izby, rząd chce radykalnie zmienić zasady prowadzenia działalności koncesjonowanej w czasie jej trwania. To doprowadzi firmy prowadzące punkty z automatami do gier, które już są obecne na rynku, nawet do bankructwa, bo większość bardzo szybko wycofa się z rynku z powodu podniesienia podatków (zamiast równowartości 180 euro ma to być 2 tys. zł miesięcznie, czyli prawie trzy razy więcej). Izba jest za regulowaniem działalności automatów do gry, ale nie za ich likwidacją. Ponadto nie można wykluczyć, że firmy będą zaskarżać o odszkodowania Skarb Państwa przed krajowymi i europejskimi sądami. Protestują także firmy bukmacherskie, które przekonują, że w większości krajów europejskich podatek od zakładów wzajemnych wynosi 15 proc., a jego podniesienie w Polsce (nawet do 50 proc.) spowoduje bankructwo punktów bukmacherskich. To jednak nie oznacza, że Polacy zrezygnują z obstawiania meczów piłkarskich czy innych rozgrywek sportowych. Tylko że zamiast pójść do punktu, włączą komputer i skorzystają z oferty firm internetowych. Ta sfera hazardu nie jest w Polsce regulowana, a ci, którzy go oferują, nie płacą w Polsce podatku. A rząd dopiero szykuje się do uporządkowania tej sfery. Ustawa może uderzyć także w niektóre kluby sportowe, które są sponsorowane przez firmy bukmacherskie, i to pokaźnymi kwotami. Najbardziej znane kluby, które podpisały takie wielomilionowe kontrakty, to Wisła Kraków i Lech Poznań. Krakowski klub już wystosował do premiera list w tej materii. Premier obiecuje likwidację hazardu internetowego, wkrótce ma być nawet gotowy projekt ustawy w tej kwestii. Tylko co z tego, skoro wymaga on najpierw akceptacji Komisji Europejskiej, bo na terenie UE internetowy hazard nie jest zakazany. - Do dzisiaj nie ma w Polsce podstaw prawnych do blokowania stron o treściach, które my określamy jako przestępcze - stwierdził Donald Tusk. Rząd dotąd tego nie dopilnował, a okazuje się, że ma to skutki nie tylko dla hazardu, bo nie wiadomo, na podstawie jakich przepisów miałyby np. być blokowane internetowe strony pedofilskie. Krzysztof Losz Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Niezadowoleni policjanci przyjadą do Tuska
Będzie manifestacja policjantów w Warszawie - dowiedziało się radio TOK FM. Już 1 grudnia funkcjonariusze z całej Polski, punktualnie w południe, zjawią się przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Będą domagać się wypłaty zaległych dodatków. Zaległości urosły już do niebagatelnej kwoty około 130 mln złotych. - Przewidujemy, że w pikiecie weźmie udział około trzech tysięcy funkcjonariuszy - powiedział w rozmowie z reporterem radia TOK FM przewodniczący NSZZ policjantów Antoni Duda. Związkowcy zdecydowali się na protest bo w czasie ostatniego spotkania z szefem MSWiA nie dostali jasnej deklaracji, kiedy funkcjonariusze dostaną zaległe dodatki, które przysługują im m.in. z tytułu dojazdów do pracy, delegacji czy braku mieszkania. Według związkowców zaległości te wynoszą już około 130 mln zł i cały czas rosną. ....a dobrze zarabiający policjanci, będą dbać o nasze bezpieczeństwo.... - Donald Tusk nie spotka się z policjantami Premier Donald Tusk nie spotka się z działaczami związków zawodowych policji w sprawie wypłaty zaległych świadczeń - zapowiedział minister spraw wewnętrznych. Jerzy Miller wyjaśnił, że nie ma potrzeby angażowania premiera do spraw czysto technicznych, dokładnie określonych w prawie. Szef resortu spraw wewnętrznych podkreślił, że wypłata zaległych świadczeń socjalnych dla policjantów będzie zależała od płynności finansowej państwa. Zaznaczył, że nikt nie kwestionuje, iż pieniądze te się funkcjonariuszom należą. Minister dodał, że umawia się co do spotkania ze związkowcami pod koniec listopada. Jerzy Miller podkreślił, że Polska jest dobrze zorganizowanym państwem, a w takim nie potrzeba angażować szefa rządu do spraw tego typu. Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 1228
Dołączył: 2 Sty 2009r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Plemiel milosci znowu ma ploblemy
Immortal - All Shall Fall |
|
Posty: 1141
Dołączył: 16 Marz 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Jeśli miałbym doradzić PO i PIS co umieścić na plakatach przed wyborami to: "Jesteśmy ZA a nawet PRZECIW"
Grabież legalna może przejawiać się na tysiąc sposobów, stąd nieskończona liczba jej przejawów: cła, ochrona rynku, dotacje, subwencje, preferencje, progresywny podatek dochodowy, bezpłatna oświata, prawo do pracy, prawo do zysków, prawo do płacy, prawo do opieki społecznej, prawo do środków produkcji, bezpłatny kredyt itd., itd. Wszystkie te przejawy – połączone tym, co dla nich wspólne, czyli usankcjonowaną grabieżą – noszą nazwę socjalizmu. |
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Platforma Złodziei to mutacja Samoobrony. Jest to Samoobrona Bis.
DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
" border="0" style="max-width:690px" alt="Obrazek" />
Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Pasmo sukcesów, czyli katastrofa
Trudno powiedzieć, czy zapominanie przez Tuska o wyborczych obietnicach nie jest i tak mniejszym złem. Gorzej bowiem, gdy te obietnice spełnia Twierdzenie, iż „rząd Tuska ma znakomity pijar”, stało się stereotypem. Protestują przeciwko niemu, i to bardziej prywatnie niż w wypowiedziach publicznych, tylko nieliczni specjaliści od public relations. Z podobnym brakiem nadziei jak ludzie zajmujący się zawodowo lobbingiem próbujący wyjaśnić, iż „lobbing” to we właściwym sensie zupełnie co innego niż łapownictwo, pijarowcy powtarzają, iż dziedzina, którą się zajmują, nie polega na wymyślaniu jednodniowych sensacji, które mają przykryć w serwisach jakieś niewygodne dla władzy wydarzenia. Zapewne mają rację. Ale z tym błędnym użyciem słowa „pijar” nie ma co walczyć, jest to bowiem eufemizm innego słowa, które byłoby znacznie bardziej na miejscu, ale wobec premiera słusznego, popieranego i lansowanego przez środowiska opiniotwórcze używać go nie wypada. Należałoby bowiem mówić, iż Tusk ma po prostu znakomitych propagandystów. Jakkolwiek bowiem rozumieć pojęcie pijaru, polega on na eksponowaniu pożądanych treści i tuszowaniu niepożądanych, a nie na kompletnym odwracaniu kota ogonem i kłamstwach w żywe oczy. Tymczasem od Peerelu nie było w polskich mediach takiego festiwalu propagandy sukcesu, jaki trwa od momentu dojścia do władzy przed dwoma laty Donalda Tuska. Bez Wydziału Prasy KC i cenzury, na zasadzie pospolitego ruszenia, dysponuje lider PO rzeszą pracowników mediów, którzy każdą jego klęskę i zaniechanie przedstawiają jako sukces albo odwracają od niej uwagę publiczności z nie mniejszą skutecznością, niż podwładni towarzysza Szczepańskiego przekonywali obywateli Peerelu, że ich państwo rośnie w siłę, a im samym żyje się dostatniej. W istocie na półmetku rządów Tuska trudno znaleźć jakiekolwiek sukcesy poza odziedziczonymi po poprzednikach albo wynikłymi z okoliczności zupełnie od działań rządu niezależnych. Do załatwienia – też zresztą częściowego i kunktatorskiego – sprawy emerytur pomostowych zmusiła rząd przyjęta przez Sejm przed laty ustawa. Utrzymanie przez Polskę wzrostu PKB, minimalnego, ale i tak w czasie kryzysu najwyższego w Europie, to raczej zasługa polskich przedsiębiorców, przywykłych radzić sobie w nieprzyjaznych warunkach i bez bankowego kredytu. Rząd może chwalić się tylko tym, iż nie zrobił niczego, co by ich sytuację dramatycznie pogorszyło. Ale też, choć wiele obiecywał, nie zrobił nic, żeby im ulżyć. (Rafał A. Ziemkiewicz) Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 520
Dołączył: 30 Cze 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
|
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Szlęzak: Powiat to samorządowa porażka
STALOWA WOLA Prezydent miasta odmówił przyjęcia zaproszenia na rocznicowy raut. Powiat stalowowolski świętował w piątek swoje pierwsze dziesięciolecie. Na rocznicowej gali byli goście z parlamentu, rządu, województwa oraz sąsiednich miast i gmin. Nie było tylko gospodarza miasta. Przypadek? Nie jest tajemnicą, że włodarze miasta i stalowowolskiego powiatu nie przepadają za sobą. Zwłaszcza teraz, kiedy starosta Wiesław Siembida zdecydował się kandydować na stanowisko prezydenta. Co prawda termin wyborów nie został jeszcze ogłoszony, ale związek "Solidarność" z Huty Stalowa Wola już wyraził poparcie dla starosty. - Akuratnie to nie ma najmniejszego znaczenia - mówi Andrzej Szlęzak, prezydent Stalowej Woli. - Ja po prostu uważam, że powiat to samorządowa porażka. To jest jedno wielkie marnotrawienie publicznych pieniędzy. Powiat stalowowolski, który jest zadłużony po uszy, jest tego najlepszym przykładem. Dostałem zaproszenie na rocznicową galę, ale go nie przyjąłem. Prezydent Szlęzak manifestując swoją niechęć do powiatów, stracił w piątek możliwość wysłuchania koncertu fortepianowego i skosztowania pieczonego dzika, który był głównym daniem w rocznicowym przyjęciu dla pracowników starostwa. Prezydent Szlęzak należy do grupy inicjatywnej, która próbuje zmienić prawo powiatowe. Razem z włodarzami kilkudziesięciu innych miast, domaga się likwidacji powiatów w miastach prezydenckich. Chodzi o to, by na jednym terenie był jeden gospodarz. Podobnie jak prezydent Mielca i stu innych miast, włodarz Stalowej Woli chce nadania miastu statusu powiatu grodzkiego. Wsparcie dla tej inicjatywy, obiecała przed wyborami Platforma Obywatelska, ale teraz nie chce zadzierać z armią powiatowych urzędników. DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|