Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Władze Warszawy(PO)
popełniły przestępstwo http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Wladze-Warszawy-popelnily-przestepstwo---zobacz-film,wid,11334326,wiadomosc_video.html Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 732
Dołączył: 2 Lip 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
KDT dwa lata po “Białym Miasteczku”
Pamiętacie Białe Miasteczko pod kancelarią Prezesa Rady Ministrów Jarosława Kaczyńskiego w Alejach Ujazdowskich ? Pamiętacie te pielgrzymki polityków i artystów ? (m.in. Jolanta Kwaśniewska, Ryszard Kalisz, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Marek Kondrat, Ewelina Flinta, Krystyna Janda, Maria Seweryn). Do protestujących w miasteczku dołączali warszawiacy i przedstawiciele innych związków zawodowych nawet z RPA. W miasteczku wychodziła gazeta Kurier Białego Miasteczka, wydawana przez zespółKrytyki Politycznej w uzgodnieniu z Zarządem Krajowym OZZPiP. Wszystko przy pełnej aprobacie i wsparciu władz Warszawy. Cóż za wspaniała atmosfera pikniku. A wszystko to przeciwko tym wstrętnym Kaczorom co państwo zawłaszczali i z obywatelami się nie liczyli. Toż ci totalitarni władcy porównywani do Łukaszenki i nazistów strasznie brutalnie pielęgniarki traktowali. Okupującym Kancelarie Premiera tylko herbatę dano do picia, podpasek nie dostarczano i telefony zagłuszano. Biedne pielęgniarki musiały do okna podchodzić by zatelefonować. Ba nawet policja przesuneła pikietę z jezdni na chodnik o całe 2 metry. W obronie protestujących staneła Prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Gdy wojewoda zwrócił się do Prezydenta Warszawy z wnioskiem o jego rozwiązanie, Prezydent Warszawy odmówiła, uznając że protest pielęgniarek jest legalny i pokojowy, i nie zagraża zdrowiu ani życiu, co mogłoby być podstawą rozwiązania zgromadzenia. Dzisiaj, gdzy przy władzy mamy wspaniałą Platformą Obywatelską, której tak na sercu leży dobro każdego człowieka, ludzi broniących swoich jedynych miejsc pracy GAZUJE się, pałuje i wywleka. A włodarze miasta mają ich gdzieś, łamiąc wcześniej dane obietnice. A ja się pytam - gdzie są dzisiaj ci sami politycy, gdzie artyści. Pani Gronkiewicz proszę lecieć do strajkujących i bronić ich. Gdzie media broniące kupców ? Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
456 tys. zł premii w sejmie - "miały być oszczędności"
http://wiadomosci.wp.pl/kat,9911,title,456-tys.-zl-premii-w-sejmie---mialy-byc-oszczednosci,wid,11335087,wiadomosc_prasa.html Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Afery polityczne będą starannie ukrywane?
Prokuratura chce monopolu na informowanie opinii publicznej i zmusza do milczenia policję, CBA, a także pozostałe służby, twierdzi "Dziennik", który dotarł do pisma zastępcy prokuratora generalnego Edwarda Zalewskiego, skierowanego do prokuratorów apelacyjnych i szefów służb. Z treści tego pisma wynika, że o jakimkolwiek wydarzeniu związanym z toczącym się śledztwem - np. o zatrzymaniu ministra - dowiemy się dopiero, gdy zgodzi się na to prokurator. Policja, CBA, ABW i inne służby każdorazowo będą musiały zwracać się do niego na piśmie o zgodę na przekazanie informacji mediom. Były koordynator służb specjalnych, poseł PiS Zbigniew Wassermann uważa, że to próba założenia kagańca po to aby opinia publiczna nie mogła patrzeć na ręce organom ścigania. http://fakty.interia.pl/prasa/dziennik/news/afery-polityczne-beda-starannie-ukrywane,1342682 PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
BUDŻET W nowym planie prywatyzacji są najważniejsze firmy chemiczne, energetyczne, Lotos i Polska Miedź
Rząd sprzedaje, co się da W ciągu 18 miesięcy rząd chce zarobić na prywatyzacji 36,7 mld zł. - Może sprzedadzą jeszcze Wawel - ironizuje opozycja Mikołaj Wójcik, dziennikarz działu polityka Takich planów sprzedaży państwowych spółek nie było w Polsce od ponad dekady. Ministerstwo Skarbu Państwa chce w ciągu 18 miesięcy pozbyć się najważniejszych firm w branży chemicznej i energetycznej, ale także pakietów akcji Grupy Lotos i KGHM Polska Miedź. Opozycja jest oburzona tymi planami. Jej zdaniem niewiele brakuje, żeby rząd sprzedał Wawel, Wieliczkę i Zamek Królewski Rząd we wtorek ma przyjąć nową wersję, "Planu prywatyzacji na lata 2008 - 2011". Wczoraj projekt przygotowany w resorcie skarbu trafił do ministra Michała Boniego, który stoi na czele Komitetu Stałego Rady Ministrów. Co się w nim znalazło? W ciągu najbliższych 18 miesięcy chce zarobić na prywatyzacji aż 36,7 mld zl, z czego ponad 25 mld w przyszłym roku. Skąd tyle pieniędzy? Bo na liście spółek gotowych do sprzedaży znalazło się wiele firm, które mają doskonałą pozycję na rynku Pod młotek mają pójść wszystkie najważniejsze spółki branży chemicznej oraz, co zaskakujące, wszystkie energetyczne. Dotąd przewidywano sprzedaż jedynie grupy Enea i koncernu Tauron - To tylko nasza propozycja - zastrzega minister Aleksander Grad. Ale zaraz dodaje, że pieczołowicie przygotowana i wyliczona. - To pozbywanie się spółek ważnych ze względu na bez-pieczeństwo energetyczne państwa. Tego nie robi nild w Europie - oburza się Dawid Jackiewicz, poseł PiS ibyry wiceminister skarbu. MSP zapewnia jednak, że spółki strategiczne pozostaną w rękach Skarbu Państwa. Ale nie mówi, o jakie konkretnie chodzi. W jaki sposób rząd zamierza sprywatyzować tak wiele spółek w tak krótkim czasie? Plan przedstawiony przez Grada zakłada "elastyczne dostosowywanie terminów i trybów prywatyzacji". Resort przypomina też, że pomimo międzynarodowego kryzysu finansowego od roku prywatyzacja w Polsce przyspieszyła. W ostatnich miesiącach zakończono proces prywatyzacji aż 144 spółek oraz przeprowadzono oferty publiczne Zakładów Azotowych Tarnów, grupy Enea i kopalni Bogdanka. Czy rząd zaakceptuje plany ministra skarbu? - Każdy miliard w nowym budżecie jest na wagę złota - powiedział nam wczoraj lakonicznie współpracownik premiera. Nie chciał powiedzieć, czy Rada Ministrów zaakceptuje plan pozbycia się kontroli nad KGHM Polska Miedź. A to o tyle ważne, że w kampanii 2007 r. przyszły premier Donald Tusk z Grzegorzem Scheryną osobiście zapewniali związkowców, że takiej prywatyzacji nie będzie -Teraz oszukują wyborców, którzy im zaufali - twierdzi poseł Ryszard Zbrzyzny z SLD, działacz związkowy miedziowego koncernu. Jego zdaniem to dowód, że historia zatacza kolo. I przypomina, że w 1992 roku ówczesny rząd Hanny Suchockiej chciał latać dziurę budżetową, sprzedając KGHM za 400 mln zl. Donald Tusk byl wtedy szefem koalicyjnego Kongresu Liberalno-Demokratycznego. - Śmieszni byli wtedy i ta śmieszność im została-komentuje Zbrzyzny. Związki w KGHM najszybciej zareagowały na plany ministra skarbu Zagroziły, że jeśli rząd podtrzyma to zapisy, to zorganizują strajk. Politycy opozycji, z którymi rozmawialiśmy, są przekonani, że akceptacja przez rząd planów ministra Grada wywoła falę protestów. - Nie mam wątpliwości, że naruszy to spokój społeczny - uważa Zbrzyzny. -To krótkowzroczne działania nastawione na doraźny efekt -wtóruje mu Dawid Jackiewicz. Najważniejsze spółki, które chce sprzedać Grad: BRANŻA ENERGETYCZNA: Enea - dystrybutor energii, 15 proc. rynku Tauron - największa w Polsce grupa energetyczna z południa kraju Polska Grupa Energetyczna - strategiczny operator systemu przesyłowego Energa - jedna z czterech wielkich grup energetycznych Zespól Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin - drugi co do wielkości producent energii elektrycznej, wytwarzanej z węgla brunatnego BRANŻA CHEMICZNA: Ciech - lider europejskiego rynku, ok. 3,5 mld zł rocznego przychodu Czterech największych producentów nawozów: Zakłady Chemiczne Police Zakłady Azotowe: Puławy, Tarnów, Kędzierzyn PLANY SPRZEDAŻY UDZIAŁÓW: Giełda Papierów Wartościowych Kopalnia LW Bogdanka - 65,5 proc. akcji lidera rynku węgla kamiennego Lotos SA - ponad połowę akcji posiada Nafta Polska, blisko 7 proc. - Skarb Państwa KGHM Polska Miedź - 41 proc. akcji ma Skarb Państwa PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
KDT: Tusk milczał, bo grał z Maserakiem w piłkę
“Super Express”: Gdy przed halą KDT trwało sprzątanie po starciach z policją, premier Donald Tusk grał w piłkę z kolegami na stołecznej Polonii. Gazeta podkreśla, że Donald Tusk nie wypowiedział się podczas całego konfliktu wokół eksmisji kupców. Zamiast tego w tym czasie grał w piłkę na stadionie warszawskiej Polonii. Premier wystąpił w jednej drużynie z byłym piłkarzem Legii Cezarym Kucharskim i uczestnikiem “Tańca z gwiazdami” Rafałem Maserakiem. Drużyna premiera wygrała. Jak zaznacza “Super Express” premier promieniał ze szczęścia. Sprawę bagatelizuje minister sportu Mirosław Drzewiecki. - Co wtorek spotykamy się na boisku. Mecz był dopiero o 20.30, czyli gdy sytuacja była już opanowana - stwierdził minister na antenie TVN24, dodając, że lepiej, gdy ktoś gra w piłkę, niż gdy siedzi przed telewizorem. (onet.pl) Płemieł jest konsekwentny: są rzeczy ważne (rządzenie) i ważniejsze (piłka). Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Kolejna afera CHEMICZNEGO TUSKA
Najpierw dostał premie od Drzewieckiego, teraz dymisję Rafał Kapler za miesiąc lub dwa przestanie być szefem Narodowego Centrum Sportu, spółki nadzorującej budowę Stadionu Narodowego w Warszawie - zdradził w rozmowie z "Polską" minister sportu Mirosław Drzewiecki. Atmosfera wokół Kaplera gęstniała od kilku tygodni - przypomina gazeta. Dwukrotnie zainkasował on kontrowersyjne premie, przyznane członkom zarządów spółek podległych ministerstwu sportu. Jako wiceprezes spółki PL.2012 i jako szef NCS odebrał odpowiednio około 110 tysięcy i 15 tysięcy złotych. Kontrowersje wzbudzał też fakt, że Rafał Kapler pracuje w zarządach dwóch spółek. Na dodatek już w kwietniu Najwyższa Izba Kontroli poinformowała, że złamał on umowę o pracę z PL.2012 Po kolejnych doniesieniach medialnych i atakach opozycji minister sportu postanowił odwołać Kaplera ze stanowiska szefa NCS, choć nie przyznaje, że właśnie one wpłynęły na jego decyzję - czytamy w gazecie. - Rafał Kapler wykonał zadania, do których był oddelegowany z PL.2012 - mówi minister Drzewiecki. Chodzi o przygotowanie przetargów i dopilnowanie, by trwała budowa Stadionu Narodowego. - Teraz musi tylko zamknąć sprawę zagospodarowania terenów wokół stadionu. To potrwa maksymalnie miesiąc lub dwa - powiedział w rozmowie z "Polską" Drzewiecki. Sam zainteresowany bagatelizuje sprawę. Komentując decyzję ministra mówi, że musiał wspólnie z nim uregulować kwestię zarządzania spółkami. DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Graś był słupem u Niemca
Paweł Graś pomógł swojemu niemieckiemu pracodawcy wykorzystać lukę w prawie. Czytając dokumenty zgromadzone w KRS, można odnieść wrażenie, że rzecznik rządu był przed laty “słupem”, czyli figurantem, przy pomocy którego niemiecki biznesmen kupił willę pod Krakowem bez wymaganego zezwolenia MSW. Jeśli tak właśnie było, to już jest jasne, dlaczego Paul Rogler pozwala Grasiowi mieszkać w willi za darmo od 13 lat. Kluczowe w wyjaśnieniu ujawnionej przez “Super Express” afery Grasia są transakcje przeprowadzone przez ministra trzynaście lat temu. W 1993 roku kupił udziały w spółce Agemark działającej w branży reklamowej. Trzy lata później sprzedał je Roglerowi. Na transakcji nie zarobił ani grosza, oddał spółkę po cenie zakupu. O co tak naprawdę chodziło? “Gazeta Krakowska” sugeruje, że o to, by Rogler wraz z Agemarkiem mógł przejąć należącą do niej willę w Zabierzowie (tę samą, w której mieszka teraz Graś - red.). Co ważne, obcokrajowcy nie mogli wówczas kupować w Polsce nieruchomości bez zezwolenia MSW. Jak więc Roglerowi się to udało? Okazuje się, że w przepisach istniała luka. Zagraniczne firmy mogły kupować spółki, do których należą nieruchomości. Rogler nie zrobiłby tego jednak bez pomocy Grasia. Tuż przed transakcją Graś (ówczesny właściciel Agemarku) zmienił przed notariuszem umowę spółki (tak, by jej sprzedaż nie wymagała zezwolenia ministerstwa). Pikanterii dodaje fakt, że owa luka w przepisach zniknęła zaledwie kilka tygodni po przeprowadzeniu całej transakcji. A co w tej sprawie ma do powiedzenia sam minister? - Transakcja ta była całkowicie zgodna z obowiązującym ówczesnie prawem - mówi “Super Expressowi” Graś. Jak ujawniliśmy wczoraj, jego sprawą zajmuje się już Centralne Biuro Antykorupcyjne. Premier Donald Tusk (52 l.) zapowiedział, że jeśli okaże się, że rzecznik złamał prawo, będzie musiał odejść z rządu. (Super Express) Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 802
Dołączył: 3 Gru 2008r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Rząd sprzedaje, co się da ............ Ciekaw jestem skąd będzie brał ten "rząd" pieniądze kiedy już pozbędzie się wszystkiego. Ogłosi upadłość ? A B O R C J A - holokaust nienarodzonych. WOLNOŚĆ NIE OZNACZA, ŻE MNIE WOLNO WSZYSTKO A TOBIE NIC!!! |
|
Posty: 1228
Dołączył: 2 Sty 2009r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT CYTAT Ciekaw jestem skąd będzie brał ten \"rząd\" pieniądze kiedy już pozbędzie się wszystkiego. Ogłosi upadłość ? Niestety nie moze... Zwiekszy POdatki i beda ich wyborcy z golymi dupami biegac A bogaci sobie poradza. Reszta premiera milosci nie obchodzi Immortal - All Shall Fall |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Platforma Obywatelska chce zabrać zniżki studentom
Obecnie każdemu studentowi, który nie ukończył 26 roku życia przysługuje 37% zniżki na środki komunikacji. W zeszłym roku na sfinansowanie zniżek budżet poświęcił 890 mln zł. Zostały one za pośrednictwem samorządów przekazane PKP i PKS. Sławomir Piechota z PO (szef sejmowej Komisji Polityki Społecznej) twierdzi, iż jest to niesprawiedliwe. Tak jak i wielu innych członków Platformy popiera pomysł ograniczenia dopłat dla studentów z bogatych rodzin.Prawdopodobnie bedzie to kryterium 503 pln na osobe. Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Będzie wzrost cen prądu w 2010 r
Do końca tego tygodnia Urząd Regulacji Energetyki musi podjąć decyzje, które będą miały duży wpływ na poziom cen energii elektrycznej w roku 2010 - zauważa "Parkiet". Sprawa dotyczy rekompensat za rozwiązane wcześniej kontrakty długoterminowe w elektroenergetyce. Ustawa, która przesądziła o tym, w jaki sposób tzw. KDT-y zostały rozwiązane, jest krytykowana przez ekspertów - akcentuje gazeta giełdy. Nieoficjalnie mówi się, że w jej efekcie w przyszłym roku możemy spodziewać się dalszego wzrostu cen energii, zarówno dla gospodarstw domowych, jak i firm. Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Katarczycy nie kupią stoczni
Zbierają się czarne chmury nad głową ministra skarbu Aleksandra Grada. Jeżeli katarski inwestor QInvest wycofa się z zakupu stoczni szczecińskiej i gdyńskiej, Grad pożegna ze stanowiskiem. Dziś po południu pojawiła się nieoficjalna informacja, że Katarczycy już zdecydowali i stoczni nie kupią. “Jeżeli do końca sierpnia transakcja nie zostanie zrealizowana, potraktuję to jako porażkę ministra skarbu. Nie będzie tragedii, jeśli się okaże, że arabski inwestor się wycofuje. Mamy wadium i rozpoczynamy grę od nowa. Ale Aleksander Grad zostanie zdymisjonowany” - zapowiedział Donald Tusk. Podkreślił, że w jego ocenie szef resortu skarbu powinien tak przygotować transakcję, aby kontrahent nie miał żadnych wątpliwość przy zakupie. Kilka dni temu Katarczycy, którzy mieli kupić polskie stocznie, nie przelali pieniędzy,choć minął ustalony w umowie termin. Rzekomym powodem miał być list szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni. Napisało do inwestora, że transakcja będzie nielegalna, bo Stocznia Szczecińska Nowa powstała na bezprawnie przejętym majątku. Jednak już w czwartek osoby zbliżone do kierownictwa resortu skarbu w nieoficjalnych rozmowach niechętnie przyznawały, że list jest tylko pretekstem. Ewentualne decyzje o wycofaniu się z zakupu będą związane raczej z brakiem zamówień na statki produkowane w polskich stoczniach. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że rząd przygotowuje się na scenariusz, w którym do transakcji nie dojdzie. “Stąd konferencja premiera i stąd zapowiedź dymisji Grada. To szykowanie sobie miejsca do odwrotu” - tłumaczy nam jeden z ważnych polityków Platformy. Jeśli 17 sierpnia pieniądze od Katarczyków nie wpłyną na konto agencji rozwoju przemysłu, to Tusk zdymisjonuje ministra skarbu. Jego następca pilnie będzie musiał rozpisać nowy przetarg na sprzedaż stoczni. “Los Olka jest już przesądzony i nie chodzi tylko o stocznie” - przyznaje jeden z członków kierownictwa partii Tuska. “Donald kazał mu zrobić porządek z TVP, ale obrona Farfała była szyta zbyt grubymi nićmi. Poza tym, ogłaszając prywatyzacje KGHM bez konsultacji z premierem, praktycznie wykopał sobie polityczny grób. Teraz jak Katarczycy nawalą, nie będzie dla niego już ratunku” - podsumowuje nasz rozmówca. Zdaniem posłów opozycji od takiego scenariusza nie ma już odwrotu. “Właśnie dostałem SMS-a od mojego źródła w Ministerstwie Skarbu. Inwestor się wycofał, to już pewne” - powiedział nam koło godz. 14 jeden z polityków lewicy. Po kilkunastu minutach informacje tej samej treści dostaliśmy także od jednego z posłów Platformy. Nie udało nam się ich potwierdzić w ministerstwie ani innych źródłach rządowych. Po pół godzinie spółka Polskie Stocznie zarządzająca majątkiem zakładów w Szczecinie i Gdyni wydała jednak oświadczenie. “Główny inwestor stoczni Gdynia i Szczecin - Stichting Particulier Fonds Greenrights - nie zamierza wycofać się z transakcji zakupu ich majątku” - czytamy w lakonicznym komunikacie. Jednak, jak mówią nasi rozmówcy, to oświadczenie może nic nie oznaczać. “Jedno jest pewne, coś złego się dzieje, a słowa Tuska o nowym przetargu tylko to potwierdzają” - mówi nam osoba z kierownictwa PO. (dziennik.pl) Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Eurodeputowany z PO Sławomir Nitras jechał autostradą do tyłu
O tym, że drobne "grzeszki" posłów za kierownicą, często skrywane są za immunitetem - wiadomo od dawna. Tym razem z przywileju posiadania paszportu dyplomatycznego skorzystał trzydziestosześcioletni polski eurodeputowany, którego bawarska policja zatrzymała jak jechał autostradą do ... tyłu. Po okazaniu rzeczonego dokumentu - policjanci zakończyli sprawę na upomnieniu. Nie podali jednak nazwiska posła. Policjanci otrzymali wezwanie od pracowników Pomocy Technicznej, którzy patrolowali autostradę w pobliżu miejscowości Hof, ponieważ zauważyli samochód, który jechał autostradą do tyłu. Okazało się, że kierowca jest polskim posłem do Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Trzydziestosześcioletni deputowany z ramienia PO wylegitymował się paszportem dyplomatycznym gwarantującym immunitet. Zatem nie można było go ukarać za złamanie przepisów drogowych. Jednak policja pouczył polskiego eurodeputowanego, jak należy zachowywać się na drodze. Nitras się przyznał Sprawdziliśmy roczniki urodzenia 50 polskich europosłów. Tylko dwóch z nich urodziło się w 1973 roku. To Sławomir Nitras (PO) i Tomasz Poręba (PiS). Przeczytaliśmy również złożone przez nich dwa tygodnie temu oświadczenia majątkowe. Można się z nich dowiedzieć, że Nitras jeździ Audi A6 z 2004 roku wartym 85 tysięcy złotych, a Poręba Hondą Accord z 2006 Podejrzenia europoseł PO potwierdził w niedzielę po południu. W rozmowie z "Dziennikiem" Nitras przyznał się do winy. Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Komu MEN da pieniądze na podręczniki
Minister Hall wycofała się z obietnic. Nie wszyscy uczniowie, którzy muszą się uczyć z nowych książek, dostaną je za darmo Rząd w 2009 r. dopłaci do podręczników tylko uczniom z rodzin o niskich dochodach i w trudnej sytuacji losowej. Rząd w 2009 r. dopłaci do podręczników tylko uczniom z rodzin o niskich dochodach i w trudnej sytuacji losowej. Od września w szkołach podstawowych i gimnazjach zaczną obowiązywać nowe programy nauczania. To oznacza, że uczniom klas pierwszych będą potrzebne nowe podręczniki, których nie odkupią już od starszych kolegów. Zapowiadając zmiany, minister Katarzyna Hall rok temu mówiła, że nie chce, by rodzice uczniów, którzy pierwsi będą się uczyć według nowych treści programowych, ponosili koszty reformy. Dlatego wszystkie dzieci miały nieodpłatnie otrzymać podręczniki. Dodała, że rząd dofinansuje także nowe książki do następnych klas. MEN właśnie ogłosił, komu dofinansuje zakup podręczników. Już wiadomo, że nie zrealizuje pierwszej z obietnic. Bo w projekcie rządowego programu „Wyprawka szkolna” na 2009 r. zapisano, że dofinansowanie dostaną tylko uczniowie z rodzin o niskich dochodach (351 zł netto na osobę) oraz 10 procent z każdej gminy tych, którzy są w trudnej sytuacji losowej. Program obejmie klasy I – III i I klasę gimnazjum. A co z dopłatami do nowych podręczników do kolejnych klas? „Program jest realizowany w danym roku – w chwili obecnej brak jest decyzji o jego kontynuacji, a tym samym o ewentualnej grupie odbiorców” – odpowiada biuro prasowe MEN. – Nie można wprowadzać w szkołach takich zmian, nie planując odpowiednich na to pieniędzy – krytykuje Marzena Machałek, posłanka PiS z Sejmowej Komisji Edukacji. Dodaje, że nie dziwi jej brak decyzji MEN w sprawie dalszych dopłat. – To pokłosie wprowadzania nieprzemyślanej reformy. Obawiam się, że jej koszty poniosą rodzice, a skorzystają wydawnictwa – dodaje. – Ze względu na wprowadzenie nowych podręczników pomoc finansowa i jej rozdysponowanie stają się sprawami szczególnie delikatnymi. Z zapowiedzi rządu wnioskowałam, że wyprawka obejmie szerszą grupę uczniów i będzie miała charakter kroczący – mówi Krystyna Łybacka, posłanka SLD, była wiceminister edukacji. Wydawcy liczą, że rząd dopłaci do książek do następnych klas, bo część uczniów może w ogóle ich nie kupić. – Nie wierzę w to, że nie będzie dofinansowania. To niezbędne, bo na rynku nie będzie używanych podręczników, a je- dnej trzeciej populacji uczniów nie stać na nowe – podkreśla Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki i przewodniczący sekcji wydawców edukacyjnych.nie wiem Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Najbardziej zapracowany płemieł Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Powodzianie, radźcie sobie sami
Po przejściu czerwcowych nawałnic nad południową Polską na zgliszczach domów, gospodarstw i zawalonych mostów zaroiło się od prominentnych polityków z premierem Tuskiem na czele. Deklaracjom pomocy i wsparcia w odbudowie zniszczeń, zwłaszcza przed kamerami, nie było końca. Teraz jednak, kiedy woda oraz emocje opadły, a problem powodzi zastąpiły inne tematy, powodzianie ze swoimi problemami zostali sami. Nikt już nie zwołuje konferencji prasowych w ich sprawie. Za wszelką cenę starają się usuwać szkody przed jesienią i rozpoczynającym się niebawem rokiem szkolnym. Poszkodowanych przez powódź zapytaliśmy o to, jak sobie radzą, czego potrzebują, w jakim stopniu udało się usunąć szkody. - Tyle się mówi w mediach o tym, jak to rząd dba o swoich obywateli, składane są takie piękne deklaracje, obietnice. A tak naprawdę pomagają ludzie, prywatne firmy, pomaga Caritas - powiedział nam Łukasz Babiak (23 lata) z Jaszkowej Dolnej w woj. dolnośląskim, którego rodzinę dotknęła katastrofa. Kiedy wraz z mamą prosił w opiece społecznej o węgiel potrzebny do osuszania domu, spotkała go przykra niespodzianka. - Usłyszałem, że takich Mikołajów na świecie nie ma, którzy by fundowali takie prezenty - mówi rozgoryczony. Największe straty czerwcowa powódź wywołała na Podkarpaciu, w Małopolsce, na Górnym i Dolnym Śląsku oraz na Opolszczyźnie. Tylko na Podkarpaciu żywioł zniszczył bądź uszkodził 1,2 tys. km dróg, 215 mostów, 120 urzędów, szkół, przedszkoli, bibliotek, a także 270 obiektów infrastruktury wodno-kanalizacyjnej. Woda zalała ponad 2 tys. hektarów pól i upraw, podtopiła przeszło 2 tys. gospodarstw. Straty oszacowano tu na 382 mln złotych. Politycy, wśród nich przedstawiciele rządu z premierem Donaldem Tuskiem i wicepremierem Grzegorzem Schetyną, pojawiali się, owszem, na terenach zalewowych. Z troską wypowiadali się o dotkniętych przez żywioł, deklarując wsparcie. W tej sytuacji trudno więc było nie liczyć na pomoc rządową, bo w większości ubogich samorządów gminnych czy powiatowych nie stać na pokrycie zniszczeń często przekraczających ich roczne budżety. W tej sytuacji promesy na łączną kwotę blisko 42 mln zł, jakie przedstawicielom najbardziej poszkodowanych gmin wręczył w połowie lipca w Rzeszowie szef MSWiA, są kroplą w morzu potrzeb. Tym bardziej że wicepremier Schetyna obiecał wówczas, że rząd będzie wspierał finansowo poszkodowane obszary dopóty, dopóki cała infrastruktura nie zostanie odbudowana. O deklaracjach polityków pamiętają najbardziej poszkodowane powiaty i gminy. - Jestem realistą i zdaję sobie sprawę z tego, że o pomoc będzie trudno, ale warto, by decydenci pamiętali, że zbliża się rok szkolny i trzeba będzie dowieźć dzieci i młodzież do szkół, tymczasem wiele dróg, jak chociażby w miejscowości Stobierna, wciąż jest nieprzejezdnych, a na naprawę nie ma środków - alarmuje starosta powiatu dębickiego Władysław Bielawa. Najtragiczniejsza sytuacja była w Ropczycach, które zostały niemal doszczętnie zalane do wysokości przekraczającej nawet dwa metry, oraz w powiecie ropczycko-sędziszowskim. Na terenie tej gminy trzeba wyremontować prawie trzysta domów i kilkanaście budynków użyteczności publicznej. Wysokość strat tylko w trzech gminach oszacowano na ponad 38 mln złotych. Kwota ta nie obejmuje jednak strat w budownictwie indywidualnym czy prywatnej własności, takiej jak: sklepy, domy towarowe, itp. Natomiast pomoc z MSWiA na usuwanie strat popowodziowych, głównie na naprawę infrastruktury komunalnej - naprawę sieci szkolnej i infrastruktury drogowej dla powiatu ropczycko-sędziszowskiego, przy stratach 12,5 mln, wyniosła zaledwie 3 mln złotych. Gmina Ropczyce przy stratach rzędu ponad 16 mln zł otrzymała 4 mln zł, a Wielopole Skrzyńskie przy stratach 10 mln zł dostało 800 tys. złotych. Jak powiedział nam Józef Rojek, starosta ropczycko-sędziszowski, wobec zbliżającego się roku szkolnego konieczne są remonty w szkołach ponadgimnazjalnych. - Z początkiem września chcemy do szkół wejść z normalną edukacją, choć już na pewno można powiedzieć, że niektóre prace będą kontynuowane w trakcie roku szkolnego - mówi starosta Rojek. Ponadto powiat otrzymał 1 mln 121 tys. zł z tzw. rezerwy subwencji oświatowej 06. Ta kwota jest przeznaczana na remont obiektów edukacyjnych i wymianę zniszczonego wyposażenia. Władze gmin liczą na kolejne pieniądze. - Środki, jakie otrzymaliśmy, pozwalają rozpocząć pewne prace, natomiast może nam nie wystarczyć na ich realizację do końca. Wciąż nie wiemy, jakie i czy w ogóle powiat otrzyma pieniądze z Ministerstwa Sportu i Turystyki na remont hali sportowej, która uległa zniszczeniu i gdzie ponad tysiąc metrów powierzchni podłogi jest do wymiany, łącznie z podkładami. Złożyliśmy wnioski i osobiście już dwukrotnie występowałem do ministra Drzewieckiego w tej sprawie, ale na razie bez rezultatu - stwierdza starosta Józef Rojek. W tej sytuacji władze powiatu nie wiedzą, czy wobec braku wsparcia przystępować do remontu, czy też czekać z założonymi rękami i patrzeć jak nowoczesny obiekt niszczeje. A jest to hala, z której korzysta młodzież wszystkich ropczyckich szkół. Jedynie część indywidualnych właścicieli otrzymała zasiłki w maksymalnej kwocie 6 tys. zł, a pomoc w wielu innych przypadkach była znacznie mniejsza. Wsparcie to dotyczyło wyłącznie budynków mieszkalnych, bo w przypadku obiektów gospodarskich zasiłek ten nie przysługiwał. Natomiast solidarność wykazały poszczególne gminy, powiaty, a także Caritas, która przekazuje dary w postaci rzeczowej i wsparcie finansowe. Najbardziej potrzebującym pomagają też Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie i indywidualni darczyńcy. Kładka zamiast mostu Nieróżowo wygląda sytuacja w powiecie dębickim, gdzie tylko w infrastrukturze drogowo-mostowej straty wyniosły 20 mln złotych. Jak powiedział nam starosta Władysław Bielawa, na naprawę infrastruktury powiat otrzymał z MSWiA 2,5 mln zł, a gmina Dębica o milion mniej. Znowu są to kwoty niewystarczające. Zostaną przeznaczone na odbudowę zniszczonego mostu w Zawadzie, który po nawałnicy wizytował osobiście premier Donald Tusk, oraz na naprawę niektórych wyrw w drogach. - Wszystkich zniszczeń za otrzymane pieniądze nie jesteśmy w stanie naprawić, ale będziemy się starać, by przynajmniej w minimalnym zakresie zapewnić bezpieczeństwo przejazdów. Część prac staramy się wykonać własnymi środkami, nie czekając na pomoc rządu. Dotyczy to zwłaszcza oberwanych korpusów dróg, gdzie każdy opad deszczu może doprowadzić do obsunięcia całych odcinków - relacjonuje starosta Bielawa. W jego ocenie, bez rzetelnej pomocy państwa naprawa zniszczeń popowodziowych będzie trwała przez lata. Istnieje obawa, że część osób wobec rozmiaru zniszczeń, mimo pomocy rodzin i sąsiadów, może nie zdążyć przed zimą z odbudową swoich domów czy remontami mieszkań. Jak zapewniał Grzegorz Schetyna, podczas gdy powódź ogarniała coraz to nowe połacie kraju, poszkodowani przez żywioł mieli liczyć nie tylko na bezzwrotne zasiłki, ale też na niskooprocentowane kredyty na remonty mieszkań i odszkodowania, a rolnicy mieli skorzystać z preferencyjnych kredytów. Mówił też, że resort pomoże samorządom w remontach i odbudowie mostów, zalanych dróg i osuwisk. Deklaracje składał też minister Bogdan Klich, który podczas wizyty w gminie Mysłakowice (powiat jeleniogórski) obiecał m.in., że wojsko odbuduje most w Strużnicy. Okazało się jednak, iż zaproponowana przez niego pomoc nie przystaje do rzeczywistości. Jak się dowiedzieliśmy, w powiecie jeleniogórskim wojsko zaoferowało wprawdzie kładkę, ale z drewnianą nawierzchnią. Tymczasem na głównej drodze powinna być nawierzchnia asfaltowa. Starostwo na własny koszt musiałoby przygotować uzbrojenie pod most, pokrywając 80 proc. całej inwestycji, łącznie szacowanej na ok. 800 tys. złotych. Taką kwotę lokalnym samorządom trudno jest wygospodarować. Jeśli zaś chodzi o pomoc przyznaną samorządom z rządowej puli, powiat jeleniogórski otrzymał tylko 3 mln zł, podczas gdy straty oszacowano na ponad 35 mln złotych. Gmina Mysłakowice, która otrzymała 700 tys. zł, szacuje, że straty są kilkakrotnie większe (3,3 mln złotych). Nie lepiej jest w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie najbardziej ucierpiały wsie Jaszkowa Górna i Dolna oraz miejscowości Żelazno i Krosownice. Zalane zostały też gmina Lądek Zdrój i Stronie Śląskie oraz Międzylesie. Jak poinformował nas sołtys wsi Jaszkowa Dolna Kazimierz Wcisło, pomoc od rządu otrzymało łącznie blisko 100 mieszkańców wsi. Były to kwoty od 1 do 6 tys. zł na jedno gospodarstwo domowe. - Dla kogoś, kto stracił dorobek całego życia, to naprawdę niewiele. To starczy na mały remont domu, na nic poza tym - przekonuje Wcisło. I nie ukrywa, że docierają do niego głosy ze strony mieszkańców, że nie czują się w pełni zadowoleni z takiej pomocy. Kropla w morzu potrzeb W Urzędzie Gminy Kłodzko uzyskaliśmy informację, że do wójta Ryszarda Niebieszczańskiego wpłynęła kwota 8 mln zł, która ma zostać rozdysponowana na naprawę infrastruktury, w tym dróg i mostów. A straty są znacznie większe. Kolejne 6 mln zł ma wpłynąć w najbliższym czasie na konto Urzędu Miasta i Gminy Lądek Zdrój. Tymczasem jak poinformowano nas w sztabie kryzysowym urzędu, oszacowane straty sięgają 34 mln złotych. - Za tę kwotę to, co zdołamy zrobić, to zrobimy, ale na pewno niewiele - komentuje urząd. Promesa rządowa zadeklarowana dla Urzędu Miasta i Gminy Międzylesie to niemal 426 tys. zł, z czego 400 tys. zł urząd wydał już na odbudowę infrastruktury. Straty szacuje się zaś na 1,5 mln złotych. - Resztę będziemy musieli pokryć ze środków własnych, ale na dzień dzisiejszy nas na to nie stać - deklaruje Piotr Kensicki, zastępca burmistrza. Jak dodaje, tylko dwie poszkodowane przez żywioł rodziny w gminie otrzymały kwotę maksymalną, a więc 6 tys. zł pomocy, pozostałe 10 rodzin - jedynie po 2 tys. złotych. Kensicki nie potrafił podać nam jednak szacunku strat poniesionych przez mieszkańców gospodarstw w gminie, gdyż - jak zaznaczył - szacunków takich dotąd nie przeprowadzono. W jego ocenie, były to straty niewielkie, mające z reguły charakter podtopień. Potwierdza to międzyleski ośrodek pomocy społecznej, który informuje, iż zasiłki dla poszkodowanych były zgodnie z prawem wypłacane uznaniowo. - W ustawie o pomocy społecznej nie ma przepisów konkretyzujących wysokość wypłat poszkodowanym przez żywioł - mówi Grażyna Mańczak, kierownik OPS. I dodaje, iż powodzianie nauczeni doświadczeniem z 2001 r. ubezpieczyli swoje domy i mieszkania, tak więc, jej zdaniem, nie czują się tak bardzo poszkodowani finansowo, bo liczą na wypłatę odszkodowań. Ponadto, jak podkreśla Mańczak, ludzie, którzy zdecydowali się na zamieszkanie w regionie zagrożonym powodzią, powinni być świadomi możliwej klęski. - To dla nas śmieszne. Nasz dom nigdy nie był zalany, dziadkowie mówią, że to była największa klęska od 50 lat. Nikt tego nie przewidział. A co do ubezpieczenia, to nieruchomość ubezpieczają tylko jednostki, bo nikogo na to z głodowej pensji nie stać - twierdzi Anna Dusza, mieszkanka Żelazna (gmina Kłodzko). Inny problem, z jakim zmagają się niektórzy powodzianie, to utrata dokumentów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. W wyniku powodzi wiele osób straciło dokumentację podatkową, w tym kasy fiskalne. Nie zwalnia to jednak podatników z obowiązku przechowywania dokumentacji podatkowej do czasu przedawnienia zobowiązania podatkowego. - Straciliśmy wszystkie dokumenty, te, które były przechowywane w sklepie. A tymczasem fiskus przesłał nam list, w którym deklaruje, że to nie zwalnia nas z obowiązku archiwizacji dokumentów związanych z prowadzoną działalnością. Pozostaje nam więc tylko przedstawić te zalane papiery - mówi Alicja Kucmus, właścicielka sklepu spożywczego w Jaszkowej Dolnej. Możliwym wyjściem z tej sytuacji byłoby wydanie przez ministra finansów specjalnych przepisów. Po powodzi w latach 1997 i 2001 wprowadzono regulację, która zezwalała na to, aby podatnicy dotknięci żywiołem mogli przedstawiać jako dokumenty podatkowe wszystkie posiadane informacje oraz zeznania świadków pozwalające na udowodnienie wysokości przychodów i kosztów. Mariusz Kamieniecki Anna Ambroziak Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 252
Dołączył: 22 Lip 2009r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
PO nie jest żadną liberalną partią tylko klasyczną partią władzy. Tylko koryto ich cementuje
DZIEŃ BEZ AFERY PO TO DZIEŃ STRACONY http://markd.pl/afery-po/ |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Rząd wydaje z rozmachem nasze pieniadze
Remont Konsulatu RP w Chicago kosztował polskich podatników bajońską sumę - 8 mln 242 tys. USD. Za tę kwotę można kupić w tym mieście co najmniej sześć wielkich domów. Dodatkowe 220 tys. zł MSZ zapłaciło za wykonanie opinii technicznej. Zdaniem amerykańskich środowisk polonijnych, pieniądze wyłożone na remont budynku przy Lake Shore Drive to zdecydowanie zawyżona kwota. W opinii polonusów, do nadużyć miało dojść również przy wyborze wykonawcy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz władze konsulatu tłumaczą, że prace, które wykonano, były konieczne. Oficjalne zapytanie w tej sprawie złożył do MSZ poseł Arkadiusz Mularczyk. Resort odpowiedział, jednakże - zdaniem posła - w sposób niesatysfakcjonujący. Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że podczas prac remontowo-budowlanych dokonano wymiany wszystkich instalacji, łącznie z przyłączami do sieci miejskich. Całkowicie przebudowano wnętrza, dokonano wymiany dźwigu osobowego wraz z maszynownią oraz pokrycia dachów. Budynek urzędu rozbudowano: część garażową - o ok. 45 m2 powierzchni biurowej (bez ścian, korytarzy, sanitariatów), budynek główny - o ok. 40 m2 powierzchni biurowej. Wybudowano także nową klatkę schodową. Nowa jest również aranżacja wnętrz. Niewątpliwie remont budynku, ze względu na jego stan, był konieczny. Kontrowersje budzi jedynie koszt - 8 mln 242 tys. USD. - Jestem zaskoczony taką odpowiedzią, ponieważ jest ona bardzo ogólnikowa - skomentował odpowiedź MSZ poseł Arkadiusz Mularczyk. - Przede wszystkim zdziwienie musi budzić ogromna kwota wydatkowanych środków na remont konsulatu. Będę domagał się wyjaśnienia, czy przeprowadzono procedury, których celem głównym było wyłonienie najtańszego wykonawcy - zauważył, dodając, iż "wydaje się, że za taką kwotę można by postawić trzy konsulaty. - Interesuje mnie, czy firma, którą wybrano, była firmą najtańszą, gdyż z odpowiedzi na interpelację nie wynika, czy to była najtańsza oferta. Będę się domagał dalszych wyjaśnień. Jeżeli ich nie otrzymam, będę wnioskował, aby ta inwestycja była kontrolowana przez NIK - poinformował. Wątpliwości amerykańskiej Polonii dotyczą również trybu wyboru wykonawcy robot oraz kwestii wywiązania się z zobowiązania. Zdaniem Ivo Widlaka, publicysty z Chicago, przetarg na remont budynku został przeprowadzony na niejasnych zasadach, natomiast wykonawca Cianciara Architects, mimo że trzykrotnie podnosił koszty inwestycji, nie wywiązał się z kontraktu. Widlak uważa, iż władze konsulatu kierowały się innymi niż procedura przetargowa względami przy wyborze wykonawcy remontu budynku. - Z moich źródeł wynika, iż na ostatni przetarg z 2005 roku do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Konsulatu w Chicago wpłynęły 3 oferty. Jedną z nich była oferta przygotowana przez Cianciara Architecs. W związku z tym, iż Zbigniew Cianciara jest teściem Mario Pucharica, szefa Fundacji Integra Communication (wykonującej zlecenia ambasady), rzeczony architekt mógł posiadać dostęp do informacji o wysokości konkurencyjnych ofert, które zostały złożone, jak również otrzymywać z samego konsulatu sugestie, by zaniżyć ofertę, jeśli chce wygrać przetarg. Zbigniew Cianciara swoją propozycję złożył na kwotę około 3 mln USD i wygrał konkurs. W trakcie remontu firma architektoniczna Cianciary podnosiła koszty trzykrotnie, tak, że ostateczny koszt remontu konsulatu zakończył się na kwocie ponad 6 mln USD. Za tę sumę można było chicagowski konsulat wyburzyć i wybudować od nowa - twierdzi Widlak. - To jest straszliwe szkalowanie. Myślimy w tej chwili o procesie o zniesławienie. Wszystkie wiadomości podane przez Ivo Widlaka są wyssane z palca. Wszystko było sprawdzone i zrobione według wszystkich obowiązujących w tej chwili przepisów. To było wielokrotnie sprawdzane przez miasto Chicago w czasie robienia projektu, jak również przy odbiorze - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" właściciel firmy Zbigniew Cianciara. - Dostaliśmy szereg nagród od miasta Chicago, od Mason Institute, od Heritage Fundation i od Landmark Institute of Chicago - dodał. Informację o nadużyciach dementują także władze konsularne, podkreślając, iż konsulat otrzymał wyróżnienie od władz miasta Chicago. Po wniosku złożonym przez Arkadiusza Mularczyka sprawą zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli. "Wniosek posła Mularczyka w interesującej Panią sprawie poprzedzały informacje o nieprawidłowościach, przekazane nam przez polonijnego dziennikarza z Chicago. Najwyższa Izba Kontroli zwróciła się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych o wyjaśnienia w tej sprawie, uwzględniające wnioski zarówno posła Mularczyka, jak i dziennikarza. Po otrzymaniu odpowiedzi z MSZ - rozważymy dalsze działania, w tym zasadność podjęcia kontroli" - napisała NIK w przesłanym do nas oświadczeniu. Jak poinformowała nas w imieniu rzecznika prasowego NIK Katarzyna Kopeć, ostateczna decyzja zapadnie dopiero po przeanalizowaniu dokumentów, co nastąpi jesienią. Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 1228
Dołączył: 2 Sty 2009r. Skąd: Stalowa Wola Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
CYTAT Najbardziej zapracowany płemieł Immortal - All Shall Fall |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Policja przesłuchuje za żarty z kolegi Schetyny
Policja zatrzymała w ubiegłym tygodniu dwóch kibiców Zagłębia Lubin. Powód? Naśmiewali się z nowego dyrektora Dariusza Machińskiego, który ma opinię człowieka Grzegorza Schetyny. – To nie jest normalne, że policja wywleka z domu ludzi o szóstej rano tylko dlatego, że robili sobie żarty z kolegi wicepremiera – powiedział „Wprost” poseł PiS Adam Hofman. Dariusz Machiński jest dyrektorem Zagłębia Lubin od początku lipca. Jego przyjście do klubu od początku budziło sprzeciw kibiców, którzy zarzucali mu brak kompetencji oraz bliskie kontakty z wicepremierem Grzegorzem Schetyną. W Lubinie pojawiły się nawet plakaty ze zdjęciami Schetyny i Machińskiego oraz dopiskami „By żyło się lepiej” i „Jak zniszczyć Zagłębie Lubin”. Konflikt osiągnął swoje apogeum podczas niedawnego sparingu Zagłębia ze Śląskiem Wrocław, na którym kibice na głos odczytywali CV Machińskiego. Pomiędzy fanami a nowym dyrektorem, który był na trybunach, wywiązała się także rozmowa. – Z moich ust nie padło ani jedno przekleństwo i cały czas zwracałem się do Dariusza Machińskiego na „pan”. Grzecznie pytałem go, czym zajmuje się w klubie, a on konsekwentnie odsyłał mnie do rzecznika – mówi „Wprost” Marcin Braszczok, łącznik miedzy kibicami a klubem oraz działacz związkowy w KGHM. Z tłumu pod adresem Machińskiego poleciało też kilka wyzwisk, m.in. „blondyna” i „kajakarz” - Machiński zawodowo uprawiał kiedyś kajakarstwo. Dwa dni po meczu dwóch kibiców Zagłębia, w tym Braszczok, zostało zatrzymanych przez policję. – Wyprowadzono mnie z domu o szóstej rano i przez kilka godzin przetrzymywano na komendzie. Zostałem przesłuchany w charakterze podejrzanego, ale wypuszczono mnie już jako świadka. Potraktowano mnie jak pospolitego bandytę, a nigdy w życiu nie miałem problemów z prawem. Moja żona była zszokowana, a ja czuję się, jakby cała moja reputacja legła w gruzach – mówi Braszczok. Powodem zatrzymania było zawiadomienie złożone przez Machińskiego. Według jego wersji, kibice podczas sparingu kierowali pod jego adresem groźby karalne. – Obecnie prowadzimy dalsze czynności sprawdzające w tej sprawie – mówi „Wprost” Sylwia Wilk z lubińskiej policji. Co ciekawe, w sprawę Dariusza Machińskiego zaangażowali się także funkcjonariusze z komendy wojewódzkiej we Wrocławiu, mateczniku wicepremiera Schetyny. Dlaczego? – Nasi policjanci nie brali udziału w przesłuchaniach. Uczestniczyli w innych czynnościach – mówi enigmatycznie Wojciech Wybraniec z dolnośląskiej policji. Z Dariuszem Machińskim nie udało nam się skontaktować. Od dwóch dni ma wyłączony telefon i nie pojawia się w pracy. Klub oficjalnie odcina się od złożonego przez niego zawiadomienia. Sprawą zainteresowali się za to politycy PiS. – Dobrze, gdyby policja działała tak szybko w śledztwie dotyczącym morderstwa Krzysztofa Olewnika, a nie tylko w sprawie kibiców, którzy śmieją się z kolegi Grzegorza Schetyny – twierdzi poseł PiS Adam Hofman. Niestety nie wiadomo, czy wicepremier wie, że jego nazwisko pojawia się w kontekście konfliktu Machińskiego z kibicami, ponieważ do końca tygodnia jest na urlopie. (wprost.pl) Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Pakiet antykryzysowy wprowadza utrudnienia, przez które młodym będzie jeszcze trudniej niż do tej pory zdobyć stałą pracę - ocenia "Metro".
Rozwiązania, które miały łagodzić skutki kryzysu ekonomicznego, mogą się dać we znaki ok. 2 mln młodych Polaków zatrudnionych na umowach terminowych. Wśród 25-34-latków umowy czasowe ma 1,2 mln osób, a wśród osób w wieku 15-24 lata, jest ich ponad 800 tys., łącznie stałych umów o pracę nie mają 3 mln pracujących Polaków (dane GUS z IV kwartału 2008 r.). Ustawa antykryzysowa, która w zamierzeniu związków zawodowych i resortu pracy ma chronić pracowników z umowami czasowymi, ma luki, które łatwo mogą wykorzystać pracodawcy. Problemy są dwa: choć autorzy przepisów pozwolili zawierać umowy czasowe tylko na dwa lata, to nie przewidzieli żadnych kar dla pracodawców, którzy ten okres przekroczą; pakiet znosi dotychczasową zasadę, że trzecia umowa o pracę musi być bezterminowa. To zdaniem wielu komentatorów oznacza, że w praktyce nieliczni pracodawcy będą proponować pracownikom umowy na stałe. Uderzy to głównie w ludzi młodych - zaznacza "Metro". http://biznes.onet.pl/pakiet-antykryzysowy-moze-dac-sie-we-znaki-ok-2-ml,18495,3026898,1,prasa-detal PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
GUS: Przeciętne wynagrodzenie spadło do 3081,48 zł w II kw. 2009 r.
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wyniosło 3081,48 zł w II kw. 2009 roku, podał Główny Urząd Statystyczny (GUS) w komunikacie we wtorek. Oznacza to, że wynagrodzenie w tym okresie zmniejszyło się o 3,3% wobec poprzedniego kwartału, kiedy wskaźnik ten wyniósł 3185,61 zł. Przeciętne wynagrodzenie w IV kw. 2008 r. wyniosło 3096,55 zł. Sonda Na co starczają Twoje zarobki? tylko na przeżycie od wypłaty do wypłaty 3270 53% na drobne przyjemności 1110 18% nie zarabiam 366 6% na drobne oszczędności 911 15% na inwestycje 488 8% http://biznes.onet.pl/gus-przecietne-wynagrodzenie-spadlo-do-308148-zl-w,18490,3027312,1,news-detal PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|
Posty: 722
Dołączył: 31 Sty 2009r. Skąd: z II irlandii ;-) Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Rząd zainteresuje się polskim wynalazkiem, a może i nie
Profesor Dobiesław Nazimek z Wydziału Chemii UMCS, badający problemy m.in. sztucznej fotosyntezy, opracował nowatorski projekt produkcji paliw płynnych z dwutlenku węgla i starał się zainteresować nim Ministerstwo Gospodarki. Resort rozważa szanse zaangażowania w projekt... od stycznia. Problem w tym, że w Polsce nie ma nawet półprofesjonalnej instalacji do przetestowania technologii na większą skalę. A fundusze z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, z których można było sfinansować jej budowę, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego rozdysponowało m.in. na... maszynę do ciastek. W kolejce do prof. Nazimka ustawiają się już zagraniczne firmy. Pierwszą instalację chemiczną do wytwarzania benzyny ze spalin może zbudować niemiecka Lurgi. W styczniu wicepremier Waldemar Pawlak (PSL) odwiedził nawet prof. Nazimka na uniwersytecie w Lublinie, jednak dopiero po ponad pół roku resort ogłosił, że pomysł może liczyć na wsparcie. Czy wspierając w takim tempie naszą gospodarkę i polskie wynalazki, rząd Donalda Tuska rzeczywiście chce przyspieszyć rozwój Polski? W koncepcji profesora najogólniej chodzi o połączenie drogą syntezy CO2 z wodą z użyciem właściwych katalizatorów i otrzymywanie w ten sposób metanolu, a z niego benzyny i oleju napędowego. Dzięki pomysłowi dwutlenek węgla nie zanieczyszczałby środowiska, tylko służył do produkcji paliw płynnych. Szacunki mówią nawet, że rocznie można by produkować 21 mln ton paliwa, w sytuacji gdy w Polsce zużywamy rocznie ok. 6 mln ton benzyny. Dzięki temu mielibyśmy także tańszy prąd, bo elektrownie nie musiałyby płacić za emisję CO2 do atmosfery. Pomysł zwiększyłby także bezpieczeństwo energetyczne Polski. Projekt trafił do Ministerstwa Gospodarki, a wicepremier i szef resortu Waldemar Pawlak tak się nim zainteresował, że w styczniu br. spotkał się nawet z jego autorem w Lublinie. Oficjalnym powodem tej wizyty miał być opłatek z członkami lubelskiego PSL, ale - jak spekulowała lokalna prasa - powodem nieoficjalnym był właśnie nowatorski pomysł lubelskiego naukowca. Pawlak na UMCS miał spędzić dwie i pół godziny, z tego półtorej godziny na rozmowie z prof. Nazimkiem. Chyba jednak nie bardzo go to zainteresowało, skoro od wizyty minęło już ponad pół roku. Jak poinformował portal wnp.pl - pełnomocnik rządu ds. energetyki jądrowej Hanna Trojanowska twierdzi, że pomysł prof. Nazimka może liczyć na pomoc MG. Co więcej, resort raczył udzielić odpowiedzi ponaglony interpelacją poseł Anny Sobeckiej. Po tak długim czasie - podkreśla opozycja - informacje powinny być bardziej konkretne i poparte odpowiednimi decyzjami. - Moim zdaniem, resort gospodarki koncentruje się raczej na konflikcie między wicepremierem Pawlakiem a jego zastępcami z PO i ma mało czasu na myślenie strategiczne - uważa poseł Maks Kraczkowski (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki. Z listu wiceminister Trojanowskiej wynika, że obecnie funkcjonuje w Polsce tylko jedna instalacja do przetwarzania CO2 na metanol, i to w skali laboratoryjnej - na UMCS w Lublinie. Jednak to stanowczo za mało, ponieważ do przetestowania technologii na większą skalę konieczne jest wybudowanie instalacji co najmniej półtechnicznej. "Takie plany inwestycyjne istnieją w Łomży, Lublinie i Kędzierzynie. Pan profesor prowadzi dalsze prace nad udoskonaleniem sztucznej fotosyntezy. Naukowcy z UMCS chcą stosować tę technologię do przeróbki dwutlenku węgla wprost z elektrowni. Według szacunków pana profesora, dokończenie badań wymaga trzech lat pracy i ok. 20,5 mln zł dofinansowania - wynika z listu wiceminister. Czy znajdą się pieniądze? - Już wiele miesięcy minęło, gdy dowiedzieliśmy się, że instytut profesora nie ma pieniędzy, a każdy dzień w nauce może oznaczać, że rozwiązania profesora będą wdrażane w innych państwach niż Polska. MG nie działa na miarę czasów, które wymagają szybkich i zdecydowanych decyzji - podkreśla Maks Kraczkowski. Jak dalej poinformowała Trojanowska, podczas spotkania z prof. Nazimkiem przedstawiciele resortu gospodarki mieli zaproponować powołanie zespołu do przygotowania analiz poprzedzających decyzje inwestycyjne w sprawie budowy półtechnicznej instalacji. Według niej, istnieje szansa dofinansowania badań środkami z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. - Oczywiście, że projekt mógłby być wsparty z tego programu, i co więcej, tam jest nawet priorytet dotyczący energii odnawialnych. Przecież CO2 mamy w nadmiarze - mówi była minister rozwoju regionalnego, Grażyna Gęsicka (PiS). Dodaje, że taki nowatorski projekt jako jedyny w swoim rodzaju powinien być traktowany jako kluczowy, co ułatwiłoby szybsze pozyskanie funduszy. Według byłej minister, na badania można by przeznaczyć 85 procent środków unijnych, a 15 procent z budżetu krajowego. Obserwując jednak poczynania koalicji PO - PSL, dotychczasowy kierunek i tempo wydatkowania środków unijnych, obawy o zmarnowanie pomysłu są całkowicie uzasadnione, ponieważ więcej pieniędzy przeznacza się na wsparcie mocy produkcyjnych firm niż na rozwój nowoczesnych technologii. Z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka wspiera się takie projekty, jak: produkcja wyrobów piekarskich o przedłużonej trwałości (projekt za ponad 4 mln zł), produkcja kruchych ciastek (16,2 mln zł) lub nadziewanych cukierków (14,8 mln zł), przeprowadzanie ankiet za pośrednictwem internetu (0,8 mln zł) czy produkcja ekologicznych długopisów (10 mln zł). Do bardziej ambitnych projektów należy m.in. budowa rynku pojazdów elektrycznych i infrastruktury ich ładowania (19 mln zł) czy rozwój proekologicznej technologii utylizacji metanu z kopalń (3,4 mln zł). - Polska, mając duży deficyt finansów, nie korzysta z pieniędzy, które UE nam zaoferowała. Platforma Obywatelska była zwolennikiem bezwarunkowej i pełnej integracji z UE, a teraz nie potrafi korzystać z dobrych stron tej obecności. Pytanie jest takie, czy rząd zdaje sobie sprawę, że ta szansa się już nie powtórzy, a rozwój Polski w UE będzie skutkował na kolejne pokolenia - ocenia działania rządu Donalda Tuska poseł Kraczkowski. Paweł Tunia Chcesz często widzieć w garnku dno głosuj na PO |
|
Posty: 1396
Dołączył: 7 Sie 2008r. Skąd: Ostrzeżenia: 0% |
|
|
|
Sprzedadzą całą Polskę. I znowu będą wasze ulice a nasze kamienice.
Kluczowe spółki przewidziane do prywatyzacji w 2009 r: - ENEA; - tzw. I Grupa Chemiczna; - Giełda Papierów Wartościowych; - Telekomunikacja Polska; - Mondi Packaging Paper Świecie; - Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Legnicy; - Elektrociepłownia Zabrze; - Nadwiślańska Spółka Energetyczna; - Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Usług Turystycznych; - Fabryka "Sklejka-Pisz"; - Kopex; - Gliwicka Agencja Turystyczna; - Grupa Kęty; - Zespół Elektrociepłowni Bytom; - Cersanit; - Elektrobudowa; - Grupa spółek z programu NFI (17 spółek), pozostałe resztówki giełdowe (20 spółek z różnych branż), resztówki inne (44 spółki z różnych branż), grupa spółek prywatyzowanych wg metody projektowej (12 spółek z różnych branż). Kluczowe spółki przewidziane do prywatyzacji w 2010 r: - Tauron Polska Energia; - KGHM Polska Miedź; - Polska Grupa Energetyczna; - Energa; - Pekao; - Lubelski Węgiel "Bogdanka"; - ZE PAK; - Kopalnia Węgla Brunatnego Konin; - Kopalnia Węgla Brunatnego Adamów; - Zakłady Azotowe Puławy; - Telekomunikacja Polska; - Grupa Lotos; - Zakłady Chemiczne Police; - Mennica Polska; - Kopalnie i Zakłady Chemiczne Siarki "Siarkopol" w Grzybowie; - Huta Stalowa Wola; - Ruch, - Towarzystwo Obrotu Nieruchomościami AGRO; - BHwW; - Zakłady Tworzyw Sztucznych "Gamrat"; - BZ WBK; - Centrozłom Wrocław; - Intraco; - Warszawski Rolno-Spożywczy Rynek Hurtowy; - Remag; - Polska Żegluga Bałtycka; - Zakłady Graficzne "Dom Słowa Polskiego"; - Nadwiślańska Spółka Mieszkaniowa; - BPH; - Zespół Uzdrowisk Kłodzkich; - Zakłady Górniczo-Metalowe "Zębiec"; - Fabryka Osłonek Białkowych "Fabios"; - Cefarm-Rzeszów; - Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego "PZL-Kalisz"; - Lubuskie Zakłady Aparatów Elektrycznych Lumel; - Azoty-Adipol; - OBR Przemysłu Rafineryjnego; - Zakłady Górniczo-Hutnicze Bolesław; - Przedsiębiorstwo Obsługi Cudzoziemców Dipservice; - resztówki inne (20 spółek z różnych branż), grupa spółek prywatyzowanych wg metody projektowej (33 spółki z różnych branż). http://gielda.onet.pl/0,2024186,wiadomosci.html PZPR przy obecnej PO to jak uniwersytet obok przedszkola. A miało być tak pięknie..... |
|