Niepokojący zapis w projekcie uchwały. Czy to zielone światło dla szkodliwej produkcji?

Image

Projekt uchwały RM mówi wprost, że na terenie specjalnej strefy mogą być lokowane zakłady pracy, które stwarzają zagrożenie dla zdrowia i życia ludzkiego. I o ten projekt pokłócono się szczególnie mocno. W czwartek rano Stalowowolskie Porozumienie Samorządowe zorganizowało z tego powodu konferencję prasową. Prezydent, już na sesji, przekonywał, że to jedno wielkie nieporozumienie, a miasto i jego mieszkańcy są bezpieczni.

NIE DLA ZAGROŻENIA ZDROWIA I ŻYCIA- SPS ORGANIZUJE KONFERENCJĘ

Wszystko zaczęło się od projektu uchwały, która miała być przegłosowana na sesji 29 czerwca 2023 roku, uchwały w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego pn. „Strategiczny Park Inwestycyjny Euro - Park Stalowa Wola”. Punkt, który opozycja wyłuskała z tej uchwały mówi: § 5: W zakresie zasad ochrony środowiska, przyrody i krajobrazu oraz zasad kształtowania krajobrazu: pkt. 3) dopuszcza się lokalizację zakładów stwarzających zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi, a w szczególności zakładów stwarzających zagrożenie wystąpienia poważnej awarii przemysłowej (zakładów o zwiększonym ryzyku wystąpienia poważnej awarii przemysłowej oraz zakładów o dużym ryzyku wystąpienia poważnej awarii przemysłowej).

Pod inwestycję wycięto około 900 hektarów lasu. Na stworzenie nowych możliwości inwestycyjnych zgodziła się w zasadzie cała Rada Miasta. Była wówczas mowa jakiego rodzaju działalność będzie prowadzona w Stalowej Woli i jakie firmy pojawią się w naszym obecnie byłym już lesie. Miało być bezpiecznie, z zachowaniem najwyższych standardów, bez trucia i narażenia mieszkańców na kolejne zagrożenia. Mamy już w Stalowej Woli całe zaplecze smrodu, hałasu i szkodliwych substancji i nie chcemy mieć więcej.

[i]- Mieliśmy mieć tutaj przemysł nowoczesny, innowacyjny, dobrze płatny, natomiast ta uchwała, którą dostaliśmy do przegłosowania wskazuje na to, że jest dokładnie odwrotnie- przekonywał radny SPS Damian Marczak pokazując wydruk projektu uchwały.

- Obawiamy się, że otworzenie drzwi dla przedsiębiorców, którzy szkodzą środowisku, to mimo, że tych przedsiębiorców nie ma, to otwieramy dla nich drzwi by przyszli. Jednocześnie obawiamy się, że jak było spotkanie z SK nexilis odnośnie ich technologii, gdzie też mieliśmy dużo pytań, bo jest to technologia szkodliwa, SK nexilis nie odpowiedział na jedno pytanie. Mianowicie co zrobi z odpadami po neutralizacji ścieków. Wtedy odpowiedziano nam lakonicznie, że szuka się huty, która by te odpady przyjęła. No, ale proszę państwa, tych odpadów będzie tysiące ton, dlatego, że SK nexilis używa 5 milionów litrów wody dziennie, a więc będzie 5 milionów litrów ścieków i można sobie wyobrazić, że po neutralizacji będą tony odpadów. Prawdopodobnie SK nexilis nie znalazł odbiorcy na te odpady. Żadna huta nie przyjmie odpadów, bo przecież miedzi tyle w tych odpadach nie będzie, bo nie po to roztwarza się miedź w kwasach żeby wyprodukować folię, by w odpadach była miedź- powiedziała radna Joanna Grobel- Proszowska.

Radna obawia się więc, że taki zapis w projekcie uchwały da firmom otwarte drzwi do zakładania składowiska odpadów tutaj, w Stalowej Woli. Radna Renata Butryn przypomniała, że są deklaracje rządowe bezpiecznych specjalnych stref ekonomicznych. Po co więc taki szkodliwy zapis?

- Uważamy, że to co teraz się dzieje jest nie do przyjęcia. My protestowaliśmy wczoraj również z tego powodu, że uważamy, że powinien się rozwijać przede wszystkim polski przemysł, w tym polski przemysł obronny jako gwarant bezpieczeństwa i huta, która rozwijałaby swoje moce produkcyjne, mogłaby dawać zlecenia podwykonawcom, czyli przedsiębiorcom lokującym się w naszej strefie- mówiła radna Renata Butryn.

I jak powiedziała niepokój radnych SPS wynikał też z tego, że w jednym z zakładów na Węgrzech doszło do zatrucia pracowników, co nie powinno mieć miejsca. Wszystkie więc pytania dotyczące bezpieczeństwa mieszkańców nie mogą pozostawać bez odpowiedzi. Tym bardziej, że jak zauważył radny Damian Marczak, szokujący zapis uchwały dotyczy obszaru niemal całej strefy. Nikt w końcu nie chciałby żeby nasze miasto stało się śmietnikiem Europy.

SIEJECIE PANIKĘ I GRZEBIECIE WIELKĄ INWESTYCJĘ

Konferencja SPS, zorganizowana tuż przed sesją sprawiła, że radni PiS musieli się naradzić. Sesja rozpoczęła się więc z poślizgiem. Później radna Joanna Grobel- Proszowska, tak jak zapowiedziała, złożyła wniosek o zdjęcie z porządku obrad punktu 11- projektu uchwały w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego „Strategiczny Park Inwestycyjny Euro- Park Stalowa Wola”. Wniosek nie przeszedł. „Za” głosowali jedynie: Leszek Brzeziński, Renata Butryn, Joanna Grobel- Proszowska, Damian Marczak, Dariusz Przytuła, Andrzej Szymonik i Łukasz Warchoł. Pozostałych 16 radnych było przeciw.

Wcześniej jednak rozpętała się ożywiona, 1,5- godzinna dyskusja na ten temat. Prezydent Lucjusz Nadbereżny natychmiast poprosił o odrzucenie wniosku nazywając poranną konferencję SPS nieodpowiedzialną akcją medialną, siejącą niepotrzebną panikę. Odrzucenie uchwały równałoby się z dużymi problemami, miałoby skutki finansowe, uniemożliwiłoby zamianę działek z Lasami Państwowymi na blisko 900 hektarów, co pogrzebałoby także wielki projekt gospodarczy miasta. Prezydent wręcz był zdziwiony tym, że nagle przed głosowaniem pojawiają się krytyczne uwagi, wszak nad identycznymi zapisami studium radni zagłosowali jednogłośnie na „tak” jeszcze 2 czerwca podczas obrad sesji Rady Miasta. Uznał więc, że SPS sieje niepotrzebną panikę i straszy ludzi występując przeciwko inwestorom i tworzeniu przez nich nowych miejsc pracy w Stalowej Woli.

- Jeżeli dzisiaj ten plan miejscowy nie zostałby przyjęty, a byłyby składane wnioski o charakterze modyfikującym poszczególne zapisy tego planu, to oznacza, że ponowne procedowanie planu miejscowego z uwzględnieniem całej długiej procedury, która była toczona, zamknąłby się w dniu 28 sierpnia i dopiero po tym czasie moglibyśmy głosować plan miejscowy- powiedział prezydent.

I dodał, że przecież wszystko było publicznie omawiane, wyłożone do wglądu i publikowane. Proces kontrolowali radni, a na ręce patrzyły miastu jak zawsze różne organizacje i nikt wcześniej nie dopatrzył się błędów prawnych.

TO STREFA PRZEMYSŁOWA, A NIE UZDROWISKO

- Musimy mieć świadomość, że my w Stalowej Woli nie debatujemy nad planem miejscowym dla sanatorium, dla uzdrowiska, tylko rozmawiamy o wielkim projekcie gospodarczym, przemysłowym, który niesie za sobą- oczywiście- pewne ryzyka, które są opisane w przepisach prawa, które są przede wszystkim związane z wielkością działalności przemysłowej, wielkością linii produkcyjnych, liczbą osób tam zatrudnionych, transportu, wielkości samego zakładu, skali tego, co dzieje się dzisiaj w Stalowej Woli. Nie jest to sytuacja, która nie ma miejsca w województwie podkarpackim, w Polsce- powiedział prezydent.

I wymienił zakłady obecne w przestrzeni Podkarpacia, które „obejmuje” sporny zapis, a o których nie myśli się w kategoriach zagrożeń środowiskowych. Prezydent zarzucił opozycji, że po obradach komisji żaden z radnych nie odezwał się do niego w sprawie wątpliwości. Radny Marczak z kolei wytknął prezydentowi, że zamiast siedzieć z radnymi i rozmawiać na temat uchwały, wolał udzielać się na wiecu wyborczym, być członkiem PiS, a nie prezydentem. Włodarz miasta przypomniał, że nie podejmuje jednoosobowych decyzji, do których ma wprawdzie prawo, ale dąży do transparentności poprzez umożliwienie decydowania radnym, co zapisane jest właśnie w miejscowym planie. Podkreślił, że radni nie powinni włączać do swoich obaw SK nexilis, bo firma ta nie ma nic wspólnego z tym zapisem, o którym mówią, teren jej działania jest wykluczony z tego obszaru. Nazwał też kłamstwem wątek o węgierskiej awarii, która według jego wiedzy miała miejsce na placu budowy, a nie w zakładzie i była w obszarze działań podwykonawcy, a nie firmy, firmy, która zresztą ze Stalową Wolą nie ma nic wspólnego. Prezydent zapewnił, że nowa fabryka folii nie będzie czerpać stalowowolskiej wody głębinowej.

ZAPIS PAN SPRYTNIE POMINĄŁ… NIE OTWIERAJMY SZEROKO DRZWI DLA WSZYSTKICH

Prezydent kilkakrotnie podkreślił, że kocha Stalową Wolę i jej mieszkańców i nie dopuściłby do zagrożeń ekologicznych. Równocześnie wyraził opinię, że gdyby żyło się samym strachem przed zagrożeniami, nie powstałaby ani Stalowa Wola, ani żaden zakład przemysłowy, nie byłoby rozwoju gospodarczego i niczego by nie zbudowano. Zaapelował do radnych o odpowiedzialność, „mądrą odwagę”, konsekwencję i merytorykę, rzetelną pracę nad projektem. Na końcu swojego przemówienia poprosił o zarządzenie na kilka dni specjalnej przerwy w obradach i powrót do sesji dopiero po tej przerwie. Przez ten czas radni mieliby merytorycznie omówić sporne kwestie i wysłuchać wyjaśnień.

Radna Joanna Grobel- Proszowska nazwała Lucjusza Nadbereżnego „złotoustym”. Zaprzeczyła jakoby SPS zarzucało cokolwiek SK nexilis. Przypomniała, że koreańską firmę poproszono jedynie o informację dotyczącą losu odpadów powstałych po neutralizacji ścieków.

- I to było jedyne co dotyczyło SK nexilis na konferencji. Jednocześnie zagłosowaliśmy nad planem dotyczącym, jeszcze wcześniej oczywiście, nad planem dotyczącym SK nexilis, gdzie był zapis, że na terenie SK nexilis dopuszcza się lokalizację przedsięwzięć mogących potencjalnie oddziaływać na środowisko i za tym żeśmy głosowali. Natomiast w tym planie dotyczącym całej strefy, oprócz zapisu, że dopuszcza się lokalizację przedsięwzięć mogących zawsze lub potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko w rozumieniu przepisów odrębnych, znalazł się jeszcze jeden zapis, który pan sprytnie pominął, a mianowicie, że dopuszcza się lokalizację zakładów stwarzających zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi, w szczególności zakładów stwarzających zagrożenie wystąpienia poważnej awarii przemysłowej. I to zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi najbardziej nas zaniepokoiło i tylko o tym była mowa. I tylko wnioskowaliśmy o to, żeby nie otwierać szeroko drzwi dla przedsiębiorców- którzy w tej chwili mają jakikolwiek kłopot z lokalizacją swojej inwestycji- na terenie Stalowej Woli. Gdyby się taki przedsiębiorca znalazł i przekonałby on radę, zawsze można dokonać korekty planów. I to było wszystko o co wnioskowaliśmy. I pan daleko wykracza poza to, co działo się na konferencji- powiedziała radna Joanna Grobel- Proszowska.

Dodała też, że taki zapis mógłby pozwolić na stworzenie składowiska odpadów poprodukcyjnych. Odniosła się również do słów prezydenta, że nie jesteśmy sanatorium. Radna sama doskonale wie, że daleko nam do uzdrowiska.

- Mieszkańcy już odczuwają wpływ zakładów aluminiowych, odczuwają wpływ Stalowni, więc zaniepokojenie jest zasadne. Po co te zapisy rozszerzające możliwość lokalizacji każdego przedsięwzięcia?- pytała.

I przypomniała, że przecież rząd wyliczył działalności jakie mogą być zakładane w specjalnych strefach, a my takimi zapisami otwieramy drogi dla wszystkich. W jakim celu?

- I pan przekonuje nas, że to jest w porządku! Cóż by się stało, gdyby tych zapisów, w szczególności tych o awarii przemysłowej, o zagrożeniu dla zdrowia i życia ludzi, nie było? Co by się stało? Nie pierwszy raz robiliśmy nowelizację miejscowych planów. Na razie tych inwestorów nie ma, ale pan już otwiera drogę dla tych wszystkich, którzy szkodliwie oddziałują na środowisko, a o opiniach niech nam pan nie mówi, bo w dzisiejszych czasach opinie w urzędach wojewódzkich można sobie załatwić- powiedziała Joanna Grobel- Proszowska.

JAK NIE BĘDZIEMY KONKURENCYJNI, PRZEGRAMY NA WSTĘPIE

Wypowiedz radnej SPS prezydent nazwał… skandaliczną. To straszenie inwestorów- dodał. Podkreślił, że nie ma takich planów i że w ogóle plan wyklucza tworzenie choćby wysypisk. Samo SK będzie mieć obowiązek wywożenia odpadów do odpowiednich zakładów. Gdzie to będzie? Tego jeszcze nie wiadomo. Zapewnił, że w Stalowej Woli, w strefie specjalnej nie powstanie żaden zakład bez wiedzy i zgody Rady Miasta, a także podmiotów rządowych, że ta weryfikacja jest wielowarstwowa i skuteczna. To bezpiecznik, który ma gwarantować ochronę ludzi. Dodał też, że duże zakłady często są kwalifikowane jako te, które mogą generować duże awarie, potrzebują więc takiego zapisu jaki znalazł się w planie. I to wszystko.

- To jest ta uczciwość, która nas charakteryzuje. My wpisaliśmy to w plan miejscowy opisując to zagrożenie i wpisując, nawet można powiedzieć, więcej niż wynika to z rozporządzenia, które to określa, podając to jako zagrożenie z uczciwości, z transparentności i z zasad, które przyjęliśmy od samego początku w tym zakresie. Natomiast, jeśli takiego zapisu nie będzie, to w wielu rozmowach, wielu ocenach inwestycyjnych może się zdarzyć, że na pierwszym etapie zostaniemy wykluczeni- powiedział prezydent.

Lucjusz Nadbereżny nazwał ten zabieg byciem konkurencyjnym na polskim rynku. Przypomniał, że ostatnie słowo ma i tak Rada Miasta i prezydent. Chodzi o nieprzegrywanie na wstępie.

Jak przypomniał Damian Marczak, SPS nie jest przeciwne uchwale, ale jej członkowie zaniepokojeni są jedynie zapisem, o którym mowa. Miało być eko, zeroemisyjnie, niechemicznie.

- Trzeba było powiedzieć nam wtedy uczciwie, że nie tylko planuje pan nowoczesne technologie, ale również inne technologie, które w rażący sposób oddziaływałyby na środowisko, co jest zapisane w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego- powiedział radny Marczak.

Przypomniał, że nie tylko opozycja głosowała za zdjęciem projektu uchwały z obrad. Oznacza to, że nie wszyscy wszystko zrozumieli. Przy okazji wytknął prezydentowi, że nieprawdą jest, że nie można tworzyć składowisk na terenie strefy. Przytoczył pkt. 10§7, który mówi: w zakresie gospodarowania odpadami ustala się: a) gromadzenie odpadów związanych z prowadzoną działalnością produkcyjną i usługową, w sposób nie zagrażający środowisku i usuwanie ich zgodnie z obowiązującymi przepisami w tym zakresie.. W interpretacji prezydenta punkt ten mówi, że właśnie nie można składować odpadów. Lucjusz Nadbereżny wyjaśnił także, że w zapisach chodzi o awarie przemysłowe, a nie o produkcję szkodliwą. Powiedział też, że nowoczesna produkcja to chemia, która jest elementem każdego procesu wytwórczego. Obecnie przecież nic bez niej nie powstanie, żadna nowa technologia, sprzęt czy elektroniczny gadżet. Nie można więc mówić, że dochodzi do trucia środowiska i ludzi gdy używa się nowoczesnych rozwiązań. Głos zabrała także Renata Butryn. Powiedziała, że jako osoba urodzona i wychowana w Dębicy przeżyła 2 poważne awarie zakładu produkującego farby i lakiery, które skończyły się katastrofą dla wielu ludzi. Zginął wówczas także jej wujek. Chciała podkreślić, że istnieją zakłady o różnym poziomie zagrożenia i o tym należałoby również pamiętać. Za czasów jej dzieciństwa też, podobnie jak teraz, mówiono, że fabryka jest wręcz bezpieczna. Dlatego nie należy zakładać, że nic się nie zdarzy. Radna nie uzyskała odpowiedzi na pytanie jaki stopień zagrożenia niesie za sobą funkcjonowanie nowej fabryki w Stalowej Woli. Nie chciałaby też żeby przez taki zapis jaki jest w uchwale, w stalowowolskiej strefie pojawiły się zakłady o dużym poziomie zagrożenia, żeby zaistniały paragraf nie był magnesem dla takich firm.

Mimo, że na sesji ogłoszono przerwę do piątku 7 lipca, prezydent już teraz zachęcał do zagłosowania za uchwałą argumentując to tym, że wcześniej zabrakło stosownej dyskusji na ten temat, poza tym odwlekanie przyjęcia uchwały niosłoby za sobą zniweczenie dotychczasowej pracy i rozwoju biznesu w strefie.

Przewiń do komentarzy







Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =