PO: O obronności, decyzjach w HSW, zamówieniach i odejściach

Image

Modernizacja Sił Zbrojnych RP- zaniechania i potrzeby. Taka debata ekspercka zorganizowana została w piątek 5 sierpnia br. przez Klub Koalicji Obywatelskiej. Mówiono między innymi o sprawach istotnych dla Huty Stalowa Wola, o rezygnacji Prezesa Zarządu HSW.

Udział w debacie wzięli m.in.: Przewodniczący Klubu, poseł Borys Budka, były wicepremier i Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak, poseł Czesław Mroczek, była Minister Edukacji Narodowej, poseł Joanna Kluzik- Rostkowska, poseł Maciej Lasek, były Minister Sprawiedliwości, poseł Cezary Grabarczyk, poseł Cezary Tomczyk, były Prezes Zarządu i Dyrektor Generalny Huty Stalowa Wola S.A. Krzysztof Trofiniak.

Sprawy HSW poruszyła podczas ostatniej sesji Rady Miasta radna Renata Butryn. Usłyszała, że nie jest to przedmiotem sesji, choć jak podkreśliła, większość pracowników HSW wywodzi się z naszego miasta i działalność zakładu ma wpływ na nasze życie i portfele. Ma też wpływ na naszą obronność i bezpieczeństwo. Kwestia zakupów dla polskiej armii, o której tak wiele się mówi, budzi kontrowersje, zwłaszcza, że Bartłomiej Zając złożył właśnie rezygnację z funkcji Prezesa Zarządu Huty Stalowa Wola, a niektórzy uważają, że ma to z tym związek.

- Zakupy ministra Błaszczaka w Korei Południowej to przekreślenie ogromnej szansy rozwoju, jaką miały przed sobą zakłady zbrojeniowe w Stalowej Woli. To osłabienie potencjału polskiego przemysłu zbrojeniowego- mówi Renata Butryn.

W tle naszych problemów narodowych wciąż przewija się wojna w Ukrainie. Ma ona wpływ na każdą chyba dziedzinę życia także w Polsce.

Lata zaniedbań, które będą nas słono kosztować

Podczas piątkowej debaty Tomasz Siemoniak wskazał na lata zaniedbań, jeśli chodzi o wyposażenie naszej armii, co skutkuje teraz gorączką zakupową. Podkreślił, że opozycja nie ma wpływu na wiele rzeczy. Nie ma jasności co do finansowania zakupów, a kwoty tych zakupów będą przecież bardzo wysokie. Boli fakt pomijania polskiego przemysłu przy zamówieniach, choć z drugiej strony, według Siemoniaka, nie jest on i tak w najlepszej kondycji.

- Trzeba sobie zdawać sprawę, że mówimy o dziesiątkach miliardów złotych polskich podatników, które powinny być wydawane rozsądnie i z głową, i zwiększając bezpieczeństwo, a nie zwiększając tylko jakieś propagandowe, dobre samopoczucie. Mówimy o projektach, które na dziesiątki lat będą determinowały to, czym będzie Wojsko Polskie dysponowało. Będą się zmieniały rządy, będą się zmieniały ekipy i my będąc często pytani o to, czy podtrzymamy różne programy, czy nie będzie tutaj zmian, jeśliby dzisiejszy ugrupowania opozycyjne miały wygrać, jesteśmy w trudnej sytuacji i dlatego, że popierając wzmocnienie Wojska Polskiego, nie jesteśmy w żaden sposób konsultowani i w gruncie rzeczy wiemy tyle, co opinia publiczna. Brak polityki informacyjnej MON-u, rządu, brak przejrzystości tutaj jest bardzo wyraźny, zwłaszcza, że bardzo często to jest tak, że najpierw są zapowiedzi, potem dopiero negocjacje, potem umowy. Pytanie, czy to jest korzystne dla polskiej strony taki sposób działania?- mówił Tomasz Siemoniak.

Jak powiedział poseł Czesław Mroczek wskaźnik nakładu na siły zbrojne wynosi obecnie 3% (wcześniej było 1,95%). Skuteczny plan, który kiedyś opracowano, gdyby był wcielony w życie, sprawiłby, że mielibyśmy teraz dobrze wyposażoną armię. Jak powiedziała poseł Joanna Kluzik- Rostkowska kiedyś na zakup sprzętu organizowało się przetargi (np. na śmigłowce wielozadaniowe, gdzie procedury trwały 2 lata).

- Były bardzo jasne procedury, były wyznaczone standardy, które te śmigłowce powinny spełniać, żeby w polskiej przestrzeni się znaleźć. I wtedy przyszedł Antoni Macierewicz, który postanowił tę całą wielką pracę przekreślić, tak już naprawdę na samym finiszu. Najpierw jego przyjaciel Wacław Berczyński powiedział szczerze, że to on wykończył caracale, później Antoni Macierewicz powiedział: dziękuję ci Wacku i tak się cała historia zakończyła. Gdyby tamta procedura została przeprowadzona do samego końca, to te śmigłowce byłyby u nas od 2017 roku. Dlaczego to jest tak ważne? Dlatego to jest tak ważne, że gdybyśmy te śmigłowce pozyskiwali od roku 2017, to postradziecki sprzęt, który ciągle jest u nas na wyposażeniu, mógłby służyć dzisiaj w Ukrainie. Ponieważ tych śmigłowców nie ma, to również nasze wsparcie w tym zakresie jest mniejsze. PiS zaczął śmigłowce kupować, kupił 4, potem 2 sztuki, ale tak naprawdę to największa liczba śmigłowców, która ma być zakupiona, czyli 32 sztuki, jest określona na lata 2023 –2029, czyli tak naprawdę tej dużej grupy śmigłowców jeszcze nie mamy. Podsumowując, Platforma Obywatelska przygotowała bardzo rzetelne warunki przetargowe. Dzisiaj my w Komisji Obrony Narodowej ciągle słyszymy o różnych zakupach i w ogóle nie pada słowo przetarg, żebyście państwo mieli tego świadomość. Wszystko jest kupowane na zasadach, co do których trudno dociec, na czym te decyzje się opierają- mówiła Kluzik- Rostkowska.

Bez obrony z powietrza, nie będzie ochrony ludzi i obiektów

Jak podkreślił poseł Cezary Grabarczyk bez skutecznej obrony z powietrza, nie ma bezpieczeństwa, co dobrze widać teraz, gdy toczy się wojna w Ukrainie. Gdyby plan modernizacji technicznej sił zbrojnych przyjęty na lata 2013- 2020 był zrealizowany, mielibyśmy system bardzo krótkiego i krótkiego zasięgu, a także system Wisła (8 baterii Patriot), a mamy jedynie skuteczny system Poprad i Pilica (bardzo krótkiego zasięgu).

- Nie ma w dalszym ciągu systemu krótkiego zasięgu, systemu Narew. O tym, w jaki sposób prowadzono przygotowania do realizacji tego założenia, planu modernizacji technicznej możemy dowiedzieć się z tzw. maili Dworczyka. To ciekawa wzmianka o tym, jak niepoważnie traktowano jeden z fundamentalnych elementów programu obrony powietrznej. Dziś w Polskich Siłach Zbrojnych nie mamy także żadnego elementu systemu Wisła. Mamy, co prawda podpisaną umowę na pierwsze 2 baterie, ale jeszcze nie mamy ich fizycznie w Polsce. Te, które zostały już po ataku Rosji na Ukrainę w lutym br. sprowadzone do Polski, to baterie sił amerykańskich. Dopiero wybuch wojny w Ukrainie spowodował przyspieszenie dalszych zamówień na kolejnych 6 baterii, w ramach programu Wisła. To pokazuje, że zaniechanie realizacji, założeń, które zostały przyjęte w formalnych dokumentach, określających potrzeby modernizacji technicznej Polskiej Armii, spowodowały, że Polska dziś tych systemów nie ma. Jeśli chodzi o System obrony krótkiego zasięgu Narew, tu także decyzje zostały podjęte dopiero po lutym. W kwietniu została podpisana umowa na wprowadzenie do Polskich Sił Zbrojnych rakiet krótkiego zasięgu, ale czekamy na realizację tego kontraktu- mówił Grabarczyk.

Jak powiedział poseł Cezary Tomczyk, do Polski trafi niemal 500 wyrzutni Programu HIMARS, ale już 4 lata temu premier Mateusz Morawiecki wraz z ministrem Mariuszem Błaszczakiem mówili o zakupach amerykańskiego systemu rakietowego, w ramach programu Homar. Jak powiedział poseł, wiele informacji można dowiedzieć się z maila Dworczyka.

- Z ujawnionych maili wynika też, że w ramach programu Homar izraelska firma proponowała Polsce sprzęt wraz z budową fabryki uzbrojenia, fabryki rakiet w Polsce. I teraz co do premiera pisze były szef Polskiej Grupy Zbrojeniowej? Otóż pisze tak: z Izraelem nawet nikt nie rozmawiał. To znaczy, że w tej sprawie mamy do czynienia z absolutną fikcją. To znaczy, że cała procedura, cały proces przygotowania do zakupu jest fikcją i tak naprawdę odbywa się na skrzynce mailowej pana Dworczyka. Dziś stoimy przed dużym problemem, że MON, który przez lata wstrzymywał modernizację Polskiej Armii, dziś skazany jest na kupowanie spółki i to nie jest kwestia czy HIMARS-y są dobre, bo to jest świetny sprzęt. To jest kwestia czy mogłyby być lepsze dla nas, dla Polskiego Wojska, dla polskiej armii, a mówimy przecież o wydatku dziesiątek miliardów złotych- mówił Cezary Tomczyk.

Polska nie posiada obecnie na wyposażeniu gotowych wyrzutni z programu Homar.

Krzysztof Trofiniak o sprawach HSW. K9 z Korei totalną pomyłką?

Były Dyrektor Generalny HSW Krzysztof Trofiniak przypomniał historię produktów HSW. Wspomniał o zawirowaniach wokół KRAB-ów i systemu REGINA, o konieczności zakupu w Korei licencji na podwozia, ponieważ te produkowane u nas nie spełniały norm i o najnowszych planach, czyli zakupie w Korei licencji i produktu- armatohaubicy K9. Dla Trofiniaka jest to kontrowersyjne posunięcie, zupełnie nietrafione. K9 to nieznana dla Polaków technologia. Mowa o 672 haubicach (za ok. 40 mld zł), z czego 48 sztuk ma dotrzeć do 2023 roku. Trofiniak nie rozumie po co wdrażać nowe systemy, skoro mamy własne, już poznane i kompatybilne ze sobą. O wiele tańsza jest rodzima produkcja.

- Tak duże środki wydatkowane na zewnątrz zubożają polski przemysł. Nie chciałbym negocjować walorów technicznych systemu K9, ponieważ uważam, że to jest dobry system. Natomiast ten system w niczym nie przewyższa walorów techniczno- taktycznych systemu REGINA, czyli KRAB. Mało tego, wszystkie wozy, które towarzyszą temu dywizjonowi Haubic zostały wykonane i skrojone pod dywizjon Haubic KRAB, a nie pod dywizjon Haubic K9, obojętne czy one będą spolonizowane, czy też nie będą spolonizowane. Na pewno będą wymagały przeróbki, a widząc zapowiedzi zakupu wozów amunicyjnych z Korei myślę, że będą wręcz zastąpione produkcją koreańską- mówił Trofiniak.

KRAB jest równie dobry jak K9, został przetestowany przez żołnierzy, a szkolenie do K9 pochłonie miliony, nie wspominając o czasie potrzebnym do wdrożenia go do pełnego użytku. Trofiniak szacuje, że pochłonie to około 7- 8 mln zł i potrwa wiele lat.

- Podsumowując, zaprzepaszczony zostanie dorobek wielu lat, nie tylko przemysłu polskiego, ale także polskich sił zbrojnych. Ponowne koszty wdrożenia i licencja całkowicie niezasadnie kupowana w całości na nowy produkt. A dodatkowo funduje się jeszcze HSW i to w dniu dzisiejszym zmiany na funkcji Prezesa Zarządu, co jest dla mnie kompletnie niejasne, gdyż ten człowiek, obojętne czy on jest przez nas ulubiony, czy nie ulubiony, ale wzrastał w Hucie wraz z wrastaniem produktu i ma pełną wiedzę, jak wdrażać tego typu produkty, czyli też i w przyszłości, jeżeli już naprawdę są siły, które chcą tego zakupu K9, wdrożenia K9 w Hucie Stalowa Wola. Co zrobić na przyszłość? Jestem pewien, że Huta Stalowa Wola po niewielkich inwestycjach jest zdolna produkować nawet 2- 3 razy więcej haubic rocznie, tylko trzeba postawić te zadania, trzeba z tą hutą i kooperantami rozmawiać, a nie zaskakiwać informacjami o tym, że będzie nowy produkt wdrażany w Polsce- mówił Trofiniak.

Jak powiedział poseł Czesław Mroczek, sytuacja ta jest bulwersująca.

- Ukraińcy kupują od nas sprzęt, uznając, że jest to dobry sprzęt, a Polska pokazuje, że jest to niedobry sprzęt, bo zamierza kupić sprzęt u konkurencji, chociaż tak jak powiadam, ten KRAB zyskuje poprzez te działania wojenne, sprawdza się najkrócej mówiąc. Byłby wielką szansą na przyszłość dla polskiego przemysłu obronnego. To jest nie do pojęcia, że Polski przemysł byłby w stanie wyprodukować tyle armatohaubic, ile potrzebowalibyśmy, bez potrzeby posiłkowania się tutaj zdolnościami koreańskimi. Polski rząd w tej chwili tak naprawdę zabija armatohaubice KRAB, polski produkt- mówił Czesław Mroczek.

Poseł Paweł Poncyliusz nie rozumie jak można coś kupić bez przetargu.

- To, że minister albo wysoki urzędnik MON-u wychodzi na konferencję prasową i mówi, że coś kupił, że podjął decyzję o zakupie, też osłabia pozycję negocjacyjną polskiej strony, szczególnie jeśli chodzi o cenę takiego produktu, w tym przypadku czołgu, czy też pakietu serwisowego, czy nawet możliwej polonizacji. Warto przypomnieć, że do dzisiaj nie wiemy o tym, jaki jest pakiet polonizacyjny, choćby serwisowy, już nie mówię o produkcyjnym. Czy to w przypadku czołgu Abrams, czy w przypadku czołgu K2. Jeśli się takie deklaracje publicznie składa, to potem negocjuje się dużo trudniej- mówił Poncyliusz.

Poseł podał też przykłady takiego działania i strat jakie za sobą niosą.

Poseł Tomasz Siemoniak przypomniał też konferencję prasową, zorganizowaną z radną miejską, byłą poseł Renatą Butryn, jaka miała miejsce w Stalowej Woli na początku czerwca br., podczas której zastanawiano się nad przyszłością HSW.

- Następnego dnia był tam premier Morawiecki, ostro nas zdezawuował, to niech teraz premier Morawiecki pojedzie do Stalowej Woli i wytłumaczy, że nasze obawy się spełniły, że prezes Huty Stalowa Wola podał się do dymisji, zapewne nie godząc się z tym, że przez Twittera jest informowany, przez rzecznika prasowego Agencji Uzbrojenia, co będzie Huta produkowała. Niech premier Morawiecki wytłumaczy pracownikom, inżynierom w Stalowej Woli, jak to jest, że dobry polski produkt, w który tyle zainwestowano, będzie zastępowany innym i Wojsko Polskie go nie będzie zamawiało, bo do tego to się po prostu sprowadza. Nie mogłem sobie oszczędzić tego komentarza, bo wtedy rzeczywiście zostaliśmy ostro zaatakowani, a wyszło na nasze. Mam nadzieję, że jak to było wtedy dzień po, premier Morawiecki jutro się odniesie do tej kwestii i niech pojedzie. Niech teraz tym ludziom spojrzy w oczy- powiedział Siemoniak.

Fot.: Printscreen Platforma News

Przewiń do komentarzy






Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =