#AniJednejWięcej. Spontaniczne spotkanie pod Sądem Rejonowym w Stalowej Woli. Zapalmy znicz dla Izy!

Image

Trudno zliczyć ile miejscowości w Polsce włączyło się w akcję #AniJednejWięcej. Zapalmy znicz dla Izy. Przez cały weekend organizowane są marsze (największy z nich ruszył sprzed Trybunału Konstytucyjnego w Warszawie) i pikiety. Polski protest poparli mieszkańcy między innymi Oslo i Berlina. Rodzina zmarłej uważa, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci kobiety. Czekano aż 5,5 miesięczny płód w niej obumrze.

Tragiczne wydarzenia, które rozegrały się w Pszczynie, poruszyły Polskę. 30- letnia Izabela była w 22 tygodniu ciąży. Wiedziała, że jej syn ma wady rozwojowe. Kiedy odeszły jej wody, udała się do szpitala. Spędziła tam niecałą dobę. W momencie przyjęcia na oddział jej dziecko jeszcze żyło. Kobieta pisała do rodziny sms-y, które później ujawniła jej matka. Jeden z nich miał być takiej treści: „Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć”. Pani Izabela bała się i była zdezorientowana. Źle się czuła. Miała bardzo wysoką gorączkę, wymiotowała. Według kobiety, która leżała z nią na oddziale, nie otrzymała odpowiedniej pomocy. Izabela z Pszczyny zmarła na wstrząs septyczny. Rodzina złożyła zawiadomienie do prokuratury.

W sobotę przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli odbyło się spontaniczne spotkanie pod hasłem #AniJednejWięcej. Zapalmy znicz dla Izy! Zorganizowane zostało przez Rebelianty Podkarpackie. Przyszli członkowie opozycji i mieszkańcy miasta.

- Jesteśmy tutaj, żeby w milczeniu oddać hołd tej, która zmarła, powiedzieć jej rodzinie, że współczujemy, że jesteśmy z nimi w tym nieszczęściu i że rozumiemy, że to mogło spotkać każdą z nas, każdą rodzinę, że to mogło dotknąć nasze córki, nasze młode sąsiadki, nasze znajome, koleżanki z pracy, naszą młodzież, która nie może dorastać w takim kraju. Chciałabym się odnieść gorącym apelem do lekarzy. Ja wiem, że to co w tym kraju jest, paraliżuje. Tak wiem z rozmów z moimi uczniami, którzy są medykami, pracują na kardiologii, na ginekologii. Oni boją się konsekwencji ze strony tego rządu, chcą odchodzić ze szpitali z oddziałów intensywnej terapii do ośrodków, albo wyjeżdżać poza granice kraju. I to jest najgorsze co w tej chwili panuje właśnie wśród medyków, dlatego my tym marszem chcemy dać im wsparcie, żeby podejmowali dobre decyzje, decyzje, które ratują nasze życie, chronią nas i żeby byli odważni we wspieraniu siebie nawzajem- mówiła radna Renata Butryn.

W Polsce toczy się dyskusja na temat legalności aborcji. Wiele osób dziś mówiło, że lekarze bojąc się konsekwencji prawnych, posuwają się do zaniechania pewnych praktyk ratujących życie kobiet. Spod sądu ruszono przez miasto w cichym marszu. Jego uczestnicy dotarli przed biura: poselskie i senatorskie PiS. Zostawili przed nimi płonące znicze.

- Ten marsz jest bardzo wymowny, bardzo symboliczny. Idziemy żeby postawić te znicze pod biurem polityków, którzy głosowali za tym, aby skierować kompromis aborcyjny do Trybunału i powiedzieć im „NIE, tak nie może być”. Iza miała prawo żyć. Wiadomo było, że ciąży nie da się uratować. Ona chciała donosić tę ciążę. Wiedziała o tym, że przecież to dziecko ma wady prenatalne, ale jednak chciała po prostu urodzić normalnie. Zdarzyło się inaczej. Wiedziała, że umiera, była przerażona i prawie samotna w tym przerażeniu, gdyby nie to, że pomagała jej inna pacjentka. Dzięki tym świadkom wiemy jak ta sytuacja wyglądała i mówimy tym dzisiejszym naszym milczącym protestem „NIE”. Na takie sytuacje nie ma naszej zgody- mówiła Renata Butryn.

Przewiń do komentarzy








































Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =