Dlaczego nie chcemy się szczepić szczepionką AstraZeneka? Nie chodzi tylko o zakrzepicę

Image

W Stalowej Woli są punkty szczepień, gdzie nie uświadczy innej szczepionki niż firmy Pfizer. Wiele osób nie chce się szczepić Astrą. Powszechnie króluje opinia, że występowały po niej zakrzepice i zdarzały się zgony. Czy jednak o to zawsze chodzi Polakom przy unikaniu AZ?

Chyba wszyscy mamy już wiedzę na temat powikłań poszczepiennych. Wśród naszych rodziców, babć, dziadków, znajomych i przyjaciół wiele osób jest już po co najmniej pierwszej dawce. Osłuchaliśmy się o tym jak było tuż „po”. A to kogoś bolała ręka, a to ktoś miał gorączkę, a to mdliło kogoś przez kilka dni. Większość na szczęście nie odczuła NOP-u. Dlaczego więc omijamy niektóre szczepionki, a innymi szczepimy się chętniej? Dlaczego tak wielu obywateli chce przekładać terminy szczepień i zmieniać rodzaj preparatu?

Wystarczy poczytać komentarze pod artykułami na ten temat pod artykułami. Polacy wcale nie boją się Astry, nie boją się zakrzepic, bo w przeciwnym razie tak chętnie nie wybieraliby jednodawkowego preparatu Johnson & Johnson, który podobnie jak AZ, jest szczepionką wektorową i po którym również występowały różnego rodzaju NOP-y.

O co więc chodzi? Ano o czas uzyskania odporności i czas podania II dawki, a w przypadku Astry w Polsce wynosi on średnio aż 12 tygodni (Pfizer- 5 tygodni). Co to oznacza? Że ktoś kto dziś przyjmie szczepionkę, po kolejną jej dawkę będzie mógł się zgłosić dopiero za 3 miesiące. Młodsze roczniki dopiero zapisują się na szczepienia i czekają na termin, a ten może być odległy. Jeśli się wiec ma plany wakacyjne, może to oznaczać, że nie zdążymy się zaszczepić II dawką i nie będziemy mieć pełnej odporności na czas. Z wyjazdów więc zagranicznych zupełne nici. I to właśnie dlatego większość obywateli wolała stać w kilkugodzinnej kolejce w czasie długiego weekendu po J&J by móc skorzystać z przywileju wyjazdowego (w Rzeszowie można się było szczepić z marszu). Paszporty covidowe to nie żart, to fakt, który będzie decydował o tym czy można będzie leżeć na plaży nad oceanem, czy trzeba będzie kolejny rok z rzędu zapomnieć o odpoczynku. Jakie będą ograniczenia dla osób nieszczepionych w Polsce, też jeszcze nie wiadomo. Jak piszą internauci, nasi obywatele wolą się więc szczepić szybko, by móc nie tylko czuć się bezpiecznie, ale móc też wyjeżdżać na wczasy, również te zagraniczne.

Wielu specjalistów jest oburzonych tym, że Polacy zmieniają rodzaj szczepionek dzwoniąc na infolinię i rezygnując ze szczepienia np. Astrą. Niemniej jednak szczepienia nie są obowiązkowe, a każdy z nas ma prawo wyboru drogi leczenia. I jak godne potępienia jest nieprzyjście na swój termin i niepoinformowanie o tym punktu szczepień, tak już wybór preparatu powinien być przywilejem każdego pacjenta, a nie losowym wyborem systemu.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =