Burza premiowa w Stalowej Woli

Image

Temat nagród przyznawanych pracownikom różnych państwowych instytucji wraca co jakiś czas jak bumerang na prasowe nagłówki i jest przedmiotem gorących dyskusji, także wśród mieszkańców Stalowej Woli (np. w 2018 roku, kiedy media obiegła informacja, że Lucjusz Nadbereżny wydał prawie 1,8 mln na nagrody w urzędzie miasta w ciągu jednego roku). Nie jest też tajemnicą, że prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny co roku zabezpiecza spore kwoty w budżecie, aby hojnie nagradzać pracowników magistratu, szczególnie tych funkcyjnych.

W 2020 roku stowarzyszenie Nasze Miasto postanowiło zawnioskować do prezydenta o listę imienną nagrodzonych w latach 2017 i 2018 i podzielić się tą informacją z mieszkańcami. Jak wskazuje na swojej stronie stowarzyszenie, całkowity koszt przyznanych nagród w latach 2016-2019 wyniósł aż 6 mln 161 tys. zł, przy rosnącym lawinowo zadłużeniu miasta do niemal 200 mln w 2020 roku.

Zdaniem członków stowarzyszenia wokół tematu nagród narosło wiele mitów i legend. Dlatego chcąc ocenić rzetelność docierających informacji o faworyzowaniu jednych kosztem drugich, kolejny raz Nasze Miasto skorzystało z przysługującego wszystkim mieszkańcom prawa do informacji publicznej i zwróciło się do prezydenta z prośbą o udostępnienie szczegółowego wykazu nagród w latach 2017-2018.

Ale żeby uzyskać informacje, potrzebna była kilkumiesięczna sądowa batalia (magistrat konsekwentnie odmawiał prawa dostępu do tej informacji, za co sąd orzekł m.in. rażące naruszenie prawa). Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie w prawomocnym już wyroku uznał, iż informacja o nagrodach przyznawanych osobom pełniącym funkcje publiczne to informacja publiczna podlegająca udostępnieniu i niepodlegająca ograniczeniom ze względu na prywatność tych osób. Członkowie stowarzyszenia otrzymali wreszcie satysfakcjonującą odpowiedź i udostępnili na swojej stronie listę imienną wraz z kwotami, zgodnie z orzecznictwem tych nagrodzonych, którzy pełnią funkcje publiczne.

W komentarzu na stronie dowiadujemy się, że na uwagę zasługuje przede wszystkim wysokość nagród dla Bogusławy Gduli, ówczesnej skarbnik miasta, która otrzymała łącznie 92 tys. 323 zł z puli nagród oraz naczelnik wydziału Barbary Popielańskiej- 48 tys. 292 zł. Tylko dwie pracownice magistratu otrzymały łącznie, bagatela, 140 tys. zł nagród.

- Podkreślić należy, że Bogusława Gdula otrzymała ponad 36 tys. zł nagrody indywidualnej m.in. za pracę przy sprawozdaniu rocznym, procedurze absolutoryjnej czy budżecie. Czy nie należy to do podstawowym obowiązków skarbnika? Kolejne dwie osoby za te same prace dostały łącznie niemal 30 tys. zł. Czy w stalowowolskim magistracie nie ma urzędników, którzy opracują podstawowe dokumenty finansowe w ramach swojej pensji, dodatków i premii? Czy mieszkańcy muszą za to dopłacać niemalże 70 tys. zł?– komentuje na swojej stronie stowarzyszenie Nasze Miasto.

Stowarzyszenie wymienia również Monikę Trelę, naczelniczkę wydziału, która została nagrodzona łącznie kwotą 20 tys. zł za zaangażowanie się w swoje obowiązki, Mieczysławę Pędlowską, naczelniczkę wydziału (nagrody o łącznej puli przeszło 40 tys. zł) oraz dwóch radców prawnych, którzy pobierają podstawową pensję i dodatki, a otrzymali łącznie ponad 33 tys. zł w ramach nagród.

W skład tych wyszczególnionych kwot weszły m.in. nagrody jubileuszowe, które są obowiązkowym składnikiem wynagrodzenia, uregulowanym w ustawie z dnia 21 listopada 2008 r. o pracownikach samorządowych.

- My, jako stowarzyszenie nie kwestionujemy zasadności nagradzania pracowników w administracji publicznej, wiemy jak jest w budżetówce. Wciąż ścieramy się ze stereotypowym obrazem urzędnika popijającego kawę i co rusz pokrzykującego na petenta. To jednak już nie te standardy. Jak jednak racjonalnie wytłumaczyć aż taką rozrzutność prezydenta w latach 2016- 2019, gdy dług miasta lawinowo rósł i praktycznie podwoił się ze 100 do 200 mln zł? Jak wytłumaczyć to, że w 2017 roku urzędnicy rzeszowskiego magistratu, który zatrudnia dwukrotnie więcej pracowników, otrzymali aż 3-krotnie mniej? Jak wytłumaczyć to w obliczu gigantycznego wzrostu zatrudnienia w stalowowolskim magistracie?– komentuje Łukasz Banasik prezes stowarzyszenia.

W wykazie nagród za 2018 rok na wyróżnienie, podobnie jak w roku 2017, zasługuje ponownie skarbnik miasta Bogusława Gdula, która otrzymała łącznie 6 nagród na kwotę 45 tys. zł, naczelniczka Halina Wołos, która otrzymała prawie 35 tys. zł w ramach nagród oraz komornik administracyjna Małgorzata Kołecka, która dostała aż 7 nagród na łączną kwotę 20 tys. zł.

- Przykładowo Kierownik USC otrzymał ponad 2870 zł nagrody za udzielenie ślubów poza urzędem. Od 2015 roku należy to do obowiązków kierownika USC lub jego zastępcy. Rozporządzenie określa koszt takiej uroczystości na 1000 zł. Pokrywają go nowożeńcy, a z opłaty zwolnione są małżeństwa, którym ślub udziela się w sytuacji zagrożenia życia lub pozbawienia wolności. Dodatkowa opłata uwzględnia m.in. koszty przejazdu kierownika w obie strony, który w przypadku naszego USC jest niewielki. Skąd zatem taka wysoka nagroda? To zaledwie kilka godzin standardowej pracy– komentuje Agata Linek wiceprezes stowarzyszenia.

Na przyznawane w magistracie nagrody wydawane są środki publiczne, a co za tym idzie, obywatele i obywatelki mają prawo wiedzieć, kto te nagrody i za co otrzymuje. Jawność w zakresie przyznawania nagród może korzystnie wpłynąć na lepszej motywację wśród pracowników – uważa Nasze Miasto.

Wykaz nagród przyznanych pracownikom Urzędu Miasta w Stalowej Woli w okresie od 2017 do 2018 roku został zamieszczony na stronie stowarzyszenia https://nasze-miasto.org.pl/aktualnosci.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =