Radni PO mówią NIE dla udostępniania danych wrażliwych mieszkańców

Image

Po opublikowaniu na twitterze przez prezydenta Lucjusza Nadbereżnego informacji, że samorząd Stalowej Woli przekaże rejestr wyborców do operatora pocztowego, o Stalowej Woli zrobiło się bardzo głośno w całej Polsce. Radni z Platformy Obywatelskiej w Stalowej Woli, w poniedziałek 27 kwietnia, zorganizowali konferencję prasową, aby zabrać głos w tej sprawie.

Stanowcze NIE dla łamania prawa

Radna Renata Butryn powiedziała, że mieszkańcy Stalowej Woli stracili zaufanie do swojego prezydenta.

- Należymy do małej, niechlubnej grupy gmin, gdzie włodarze zdecydowali się udostępnić nasze dane wrażliwe Poczcie Polskiej. W mojej ocenie jest to łamanie prawa przez pana Lucjusza Nadbereżnego, ponieważ nie ma żadnych aktów normatywnych o charakterze powszechnie obowiązującym, które by mu na to pozwalały. W tej chwili w Senacie jest procedowana ustawa, która została zainicjowana w Sejmie, ale ta procedura jeszcze się nie skończyła- mówi Renata Butryn.

Radna równocześnie doceniła działania tych włodarzy miast, którzy nie mając podstawy prawnej wnoszą sprzeciw i odmawiają Poczcie Polskiej udostępniania danych wrażliwych, a w związku z tym chronią samych mieszkańców. Są to chociażby nasi sąsiedzi, m.in.: burmistrz Sandomierza, prezydent Tarnobrzega, burmistrz Baranowa Sandomierskiego, prezydent Rzeszowa, ale też wielu tych stojących na czele największych miast polskich. Jak podkreśla, niektórzy włodarze idą o krok dalej i decydują się, powołując się na e-maile, które dostali od Poczty Polskiej, zgłosić tę sprawę do prokuratury.

Radna przypomniała sytuację, kiedy komisja rewizyjna poprosiła o udostępnienie danych przez MZB w kontekście prawidłowości rozpatrywania wniosków o przyznanie mieszkań na Orzeszkowej. Wtedy radni otrzymali odpowiedź, że ze względu na ochronę danych osobowych (RODO) dane nie zostaną im udostępnione.

Radny Dariusz Przytuła podkreślił, że 23 kwietnia skierował do prezydenta pismo, w którym wskazał na to, że Związek Miast Polskich uznaje całą tę sytuację za łamanie prawa. W jego przekonaniu postepowanie prezydenta Stalowej Woli podyktowane jest przynależnością do partii politycznej.

- Nie zgadzamy się na to, co robi, co mówi pan prezydent w sprawie przekazania danych, ale ja się nie dziwię, że pan Nadbereżny „sprzedaje” dane naszych mieszkańców. Pan Nadbereżny jest młodym człowiekiem i musi znaleźć swoje miejsce po kadencji prezydenckiej. To właśnie PiS wprowadził ograniczoną kadencyjność. I Pan Nadbereżny musi znaleźć swoje miejsce, dlatego chce wykorzystać dane mieszkańców żeby „przylubić się” prezesowi swojej partii i tym właśnie buduje swoje stanowisko w partii PiS- mówi Dariusz Przytuła.

Radna SPS Renata Butryn obawia się negatywnych konsekwencji. Jeśli w jakiś sposób dane wrażliwe mieszkańców wyciekłyby, mogłoby dojść do wielu nieprawidłowości. Ktoś kto wszedłby w ich posiadanie mógłby np. wziąć sobie na nas kredyt. Osoba poszkodowana musiałaby szukać sprawiedliwości w sądzie, a tymczasem miałaby na barkach cudzy kredyt, który trzeba by było póki co spłacać.

Wielki chaos pocztowy i wybory, jakich jeszcze nie było

Renata Butryn podkreśla, że w kontekście przeprowadzenia wyborów jest duży chaos informacyjno- organizacyjny. Przekonuje, że jeśli majowe wybory się odbędą, to nie będą ani demokratyczne, ani powszechne, ani sprawiedliwe.

- Uważam, że tych wyborów 10 maja nie będzie. To jest niewykonalne żeby zrobić to dobrze, chyba że zostaną złamane wszelkie prawa i wszelkie reguły. Współczuję panu prezydentowi, który zostanie wybrany w ten sposób, ponieważ nie będzie się cieszył żadnym uznaniem na świecie. Tak wybrany prezydent i takie wybory są do zaskarżenia, nie chciałabym żeby tak było ze względu na to, że czuję się Polką, jestem dumna z mojego miasta i z mojego kraju i chcę, żeby ten kraj i jego prezydent coś znaczyli na arenie międzynarodowej- mówi Renata Butryn.

Na razie nie wiadomo w jaki sposób będą roznoszone pakiety wyborcze. Mówi się o 2 możliwościach, że albo będą one wrzucane do skrzynek pocztowych, albo będą wydawane przez listonoszy za potwierdzeniem odbioru, podobnie jak listy polecone.

- Przekazanie przez listonoszy czy zbieranie podpisów, jeśli taki będzie wymóg, że otrzymaliśmy, taką przesyłkę, naraża nas na rozprzestrzenianie się zakażeń i pojawienia się nowych, zwielokrotnionych przypadków zachorowań, a tego nie chcemy. Każdy stara się dostosować do tych obostrzeń, żeby chronić siebie i swoją rodzinę. Pan Lucjusz Nadbereżny nie myśli o nas, tylko o swojej partii, o tym do czego dąży partia i jak to powiedział pan marszałek Senatu, niestety, takim działaniom przyświeca jakaś chora żądza władzy, jakaś taka pazerność władzy na to, żeby koniecznie tę władzę utrzymać- mówi Renata Butryn.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =