Próba porwania dziecka? Czy ktoś coś widział? - Aktualizacja


Do zdarzenia doszło 1 października w Rozwadowie. Czy ktoś zarejestrował samochód, a może był świadkiem zaistniałej sytuacji?
To było między 13:35 a 14:10 na ulicy Lipowej. Wracający do domu po szkole 11- letni chłopiec został zaczepiony przez nieznanego mu mężczyznę, kierowcę osobowego, białego koloru samochodu (prawdopodobnie Toyoty). Kierowca zatrzymał się i nagabywał dziecko, zachęcał do wejścia do samochodu. Chłopak nie miał zamiaru skorzystać z podwózki i przestraszony zaczął uciekać. Chwilę później zatrzymał się kolejny samochód, tym razem koloru srebrnego. Jadące w nim osoby również zachęcały chłopca do wejścia do auta. Trudno powiedzieć, czy była to reakcja na uciekające dziecko, czy ludzie ci byli powiązany z kierowcą białego samochodu.
Niepokojący jest fakt, że takie zdarzenie miało miejsce i że próbowano nakłonić dziecko do wejścia do samochodu z nieznajomym. Chłopiec zachował się odpowiedzialnie, ukrył i zadzwonił po ojca. Bezpiecznie trafił do domu. Rodzice zgłosili ten fakt na Policję.
- Taka informacja wpłynęła do naszej jednostki. Prowadzone są czynności w tej sprawie- mówi oficer prasowy aspirant Małgorzata Kania.
Dla dobra postępowania nie są zdradzane szczegóły. W Rozwadowie znajduje się monitoring. Być może uda się namierzyć samochody, które przemieszczały się dzielnicą miasta w tym przedziale czasowym. Jednocześnie, jeśli ktoś przejeżdżał wówczas w tym rejonie, a ma w samochodzie wideorejestrator, proszony jest o sprawdzenie, czy nie ma w zapisie takich aut. Dziecko uciekając zwróciło na siebie uwagę przechodniów. Jeśli ktoś był świadkiem zdarzenia, posiada jakąkolwiek wiedzę na ten temat, proszony jest o zgłoszenie tego faktu na Policję. Chodzi o bezpieczeństwo naszych dzieci.
Aktualizacja- Wczoraj wieczorem wpłynęła do nas inf. o tym, że kierowca auta miał zaproponować 12-latkowi podwiezienie. Policjanci podjęli w tej sprawie czynności, zabezpieczyli monitoring, ustalili dane obu kierowców. Jeden z nich okazał się znajomym rodziny. Jak wynika z poczynionych ustalenia doszło do nieporozumienia i dziecku w żadnym momencie nic nie groziło- mówi oficer prasowy aspirant Małgorzata Kania.
Komentarze
Jeżeli ktoś chciałby pomóc ze srebrnego auta to by wysiadł. Chyba logiczne.