Na terenie Stalowej Woli kradzione są SUV-y

Na terenie Stalowej Woli dochodzi do kradzieży samochodów. Biorąc pod uwagę, że wcześniej nie było tego typu zdarzeń, tendencja jest niepokojąca.

W mieście kradzione są samochody. To niepokoi mieszkańców. Czy na terenie Stalowej Woli działa jakaś szajka złodziejska? Czy powinniśmy czuć się zaniepokojeni? Co się dzieje w spokojnej do tej pory Stalówce? Do niedawna każdy zgłaszany problem kradzieży był wyjaśniany natychmiast, bo okazywało się, że właściciel pojazdu zaparkował gdzie indziej i o tym zapomniał. Zwłaszcza przyjeżdżając na zakupy do galerii mieliśmy prawo pogubić się na parkingu. Ale teraz sytuacja jest nieco inne. Auta zaginęły i nie zostały odnalezione.

W związku z tym skontaktowaliśmy się z Komendą Powiatową Policji w Stalowej Woli. Jak się okazuje, w bieżącym roku już doszło do dwóch kradzieży aut. Pierwsza miała miejsce w nocy z 20 na 21 lutego. Skradziono wówczas samochód marki Hyundai Tucson w kolorze złotego brązu, zarejestrowany w Stalowej Woli. Drugi przypadek odnotowano w nocy z 4 na 5 marca. Łupem złodziei padła srebrna Toyota RAV4, również na stalowowolskich tablicach rejestracyjnych.

- Jeżeli widzimy, że naszego pojazdu nie ma, powinniśmy niezwłocznie zgłosić ten fakt dzwoniąc na policję lub osobiście udając się do jednostki. Policjanci po otrzymaniu zgłoszenia podejmują czynności, zabezpieczają monitoring, sprawdzają okoliczne parkingi. Zdarzało się, że właściciele zapominali, gdzie zostawili swój pojazd- mówi aspirant Małgorzata Kania, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Stalowej Woli.

Podczas zgłaszania kradzieży należy mieć przy sobie dokumenty potwierdzające, że jesteśmy właścicielem pojazdu.

Warto dodać, że w 2024 roku na terenie Stalowej Woli nie odnotowano żadnej kradzieży samochodu, a teraz, ledwo początkiem marca mamy już 2 takie przypadki.

Jak zabezpieczyć się przed kradzieżą samochodu? Na rynku wiele jest specjalistycznych urządzeń, alarmów, blokad, a sami producenci aut prześcigają się w metodach na ochronę pojazdów. Ale złodzieje nie śpią i także oni doskonalą się w kradzieżach, stosując wytrychy i urządzenia elektroniczne podpinane pod magistralę CAN. Taka kradzież wymaga dużo większych umiejętności niż w przypadku samochodów starszych generacji, ale złodziejom się opłaca. Ofiary często są śledzone i okradane z kluczyków, bo przecież w takiej galerii nie jest trudno wyjąć komuś z kieszeni klucz do samochodu, a wiedząc gdzie auto stoi, sprawa jest banalnie prosta. Mając pilot centralnego zamka czy alarmu, jeśli samochód nie ma zainstalowanych urządzeń generujących dźwięk w czasie dezaktywacji alarmu, sam odgłos pracy siłowników zamków wskaże złodziejowi auto, do którego kluczyki ukradł. Pilnowanie więc dobytku to podstawowa zasada bezpieczeństwa. Są też metody na tzw. walizkę. Złodziej w reklamówce, pudełku, innym niewzbudzającym podejrzeń pakunku ma urządzenie, które przechwytuje i duplikuje sygnał kluczyka, po czym wzmacnia go i wysyła do drugiej walizki znajdującej się w pobliżu auta. Gdy przestępca podejdzie z nią do auta, może otworzyć zamek centralny i wyłączyć immobilizer. Posiadacze więc tego typu kluczyków powinni je nosić w specjalnym etui, które odetnie zasilanie wówczas, gdy klucz będzie nieużywany. Z tego też powodu nie powinno się kłaść kluczyków blisko okien, na parapetach i nieopodal drzwi wejściowych do domu, by złodziej nie mógł przechwycić sygnału. Są też metody na „game boya” polegające na wykorzystaniu wykradzionych z programów serwisowych kodów, które warsztaty ASO stosują do otwarcia i uruchomienia samochodów, gdy właściciel straci klucze. Uważajmy więc i pilnujmy kluczyków, parkujmy samochód w miejscu, gdzie będzie „pilnowany” przez sąsiadów, bądźmy czujni i nie dajmy się okraść.