Chuligańskie wybryki, czy emocje przedwyborcze?
Wybory tuż- tuż, emocje polityków sięgają zenitu, ale jak się okazuje, również wyborców nieco ponosi. Demolują więc, niszczą i myślą, że w ten sposób zniechęcą innych do głosowania na tego czy innego kandydata. Nie wiedzą przy tym, że kary mogą zaboleć. Nikt nie jest anonimowy. Wokół nas wszak kamer nie brakuje.
Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że demolowanie i zrywanie materiałów kampanijnych to nie tylko chuligański wybryk, bo czymże różni się osoba zalewająca farbą bannery, rysująca długopisem wąsy kandydatce, wydziobująca gwoździem oczy, od zwykłego wandala wywodzącego się z patologicznego środowiska, jest to też łamanie prawa podlegające pod paragrafy. Wszak te materiały, które zawierają oznaczenia komitetów wyborczych, podlegają prawnej ochronie. Mogą się one znaleźć, po uzyskaniu zgody zarządcy „na ścianach budynków, przystankach komunikacji publicznej, tablicach i słupach ogłoszeniowych, ogrodzeniach, latarniach, urządzeniach energetycznych, telekomunikacyjnych i innych”.
Osoba, która niszczy materiały wyborcze może zapłacić, zgodnie z Kodeksem wykroczeń, karę pieniężną w wysokości 5 tys. zł. Dodatkowo może być obciążona kosztami związanymi ze zniszczeniem plakatu czy banneru, a to może oznaczać dodatkowe 500 zł. Może też zostać skazana na karę więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Warto? Chyba nie warto.
Emocje związane z wyborami są tym razem wyjątkowo duże, ale warto też zachować się jak przystało na człowieka z kulturą i uszanować czyjeś poglądy… Oczywiście, jeśli chce się, by własne poglądy były szanowane przez innych. Spirala nienawiści kręci się jakoś wyjątkowo szybko, prawda?
Komentarze