Zamieszanie wokół pomnika. Hejt, złe napisy i odłożona na bok uchwała
Póki co, pomnika nie będzie. A o sprawie pisaliśmy TUTAJ. Co się stało?
Niedawno pisaliśmy o wniosku złożonym w sprawie wzniesienia pomnika upamiętniającego męczeństwo polskiej ludności pochodzenia żydowskiego, więzionej w obozie pracy przymusowej, utworzonym przez niemieckiego okupanta w sierpniu 1942 roku na obrzeżach ówczesnego miasta Rozwadów (obecnie znajduje się tam zabudowa mieszkaniowa os. Górka w Stalowej Woli). O budowę takiego miejsca pamięci wystąpił radny Rady Miejskiej w Stalowej Woli Mariusz Bajek.
Proponowany napis na pomniku miał brzmieć: „W okolicy tego miejsca w okresie sierpień - listopad 1942 roku funkcjonował niemiecki obóz pracy przymusowej dla Żydów. W obozie tym straciło życie kilkuset więźniów, obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Setki pozostałych przy życiu wyniszczano głodem, morderczą pracą w hucie na terenie Stalowej Woli i egzekucjami. „Odebrano wam życie i godność, dziś oddajemy wam cześć i pamięć”. Społeczeństwo Stalowej Woli. A.D. 2023”. Czy samo uhonorowanie tylko Żydów pochodzenia polskiego, w sytuacji, gdy śmierć mogli ponosić wówczas także inni, jest w porządku? Trudno jest obecnie o takie dane, ale faktem jest, że wojna spowodowała przemieszczanie się ludzi z różnych krajów. W obozie mogli być, jak zauważyła Renata Butryn, również Żydzi nie tylko z Polski, ale i z Austrii, Czech, czy Niemiec. Radna zaproponowała żeby ominąć po prostu słowa „obywateli polskich”, wówczas napis będzie dotyczył ludności żydowskiej ogólnie. Jak powiedzieli radni zupełnie zapomniano też o drugim obozie, znajdującym się na terenie HSW, do którego przeniesiono tych co przeżyli obóz w Rozwadowie. Tam także ginęli ludzie.
- My tu upamiętniamy jeden obóz, a mamy świadomość, że były 2 obozy pracy przymusowej. Ten epizod powinien być według mnie uwzględniony w inskrypcji, mianowicie, że po likwidacji obozu na Młodyniu, ci więźniowie, którzy ocaleli, byli przeniesieni do obozu na terenie Huty Stalowa Wola. Byli wyniszczeni głodem, pozbawieni życia- mówił radny Jan Sibiga.
Radny Mariusz Bajek przekonywał, że treść, która byłaby umieszczona na pomniku, została uzgodniona z IPN-em, ale można ją jeszcze zmienić. Przy okazji radny ogłosił, że został obrażony w komentarzach pod naszym artykułem na temat budowy pomnika, grożono mu śmiercią. Zapowiedział, że z hejterami rozprawi się w świetle prawa. Stosowne zawiadomienie do prokuratury będzie złożone na pewno. Radni poparli Mariusza Bajka gromkimi brawami.
Głos ponownie zabrał Jan Sibiga.
- Z całym szacunkiem panie radny, ale pan z nikim nie konsultował, z żadnym członkiem rady odnośnie inskrypcji. Gdyby to było konsultowane, na pewno byśmy wyłuszczyli tę niedokończoną treść, która obejmuje te 2 obozy. Jeżeli ta inskrypcja będzie się sprowadzać li tylko do oznaczenia obozu na Młodyniu, ja nie będę brał udziału w głosowaniu- zapewnił radny Sibiga.
W podobnym tonie wypowiedział się radny Jerzy Augustyn. Zwrócił uwagę na wypowiedzi Mariusza Bajka dotyczące inskrypcji. Sprawa pomnika miała być już przegłosowana na sesji, a radny chwilę wcześniej wyraził opinię, że napis można jeszcze zmienić, mimo, że został przecież zaakceptowany przez IPN i znalazł się w konkretnej uchwale. Wysnuł nawet tezę, że nasz portal mógłby współfinansować ten pomnik jako zadośćuczynienie za negatywne wpisy czytelników skierowane ku niemu. Internauci wyrazili się o nim w sposób niegrzeczny, ale też skrytykowali pomysł tworzenia takiego pomnika w dobie kiedy miasto ma długi i inne wydatki na głowie. Radny Augustyn poparł Jana Sibigę.
- Miałem nie zabierać w tym temacie głosu, ale ze względu na tak lekkie podejście kolegi Bajka do wniosku pana Jana Sibigi, uważam, że albo oddalimy tą uchwałę, bo jeżeli pan potwierdza, że inskrypcja jest tematem dalej otwartym… Uważam, że nie jest, bo my wyrażając zgodę na budowę tego pomnika, wyrażamy też zgodę na taką, a nie inną inskrypcję. Jeżeli nie ma tutaj zgody… Nie będzie 2 razy podchodzić do tego samego tematu. To się proszę zastanowić i jeżeli to było uzgodnione, to trzeba było to uzgodnić do końca. Uważam, że w takim przypadku wnioskuję o zdjęcie projektu tej uchwały z porządku dzisiejszej sesji- powiedział radny Jerzy Augustyn.
Tak też się i stało. Radny Augustyn zauważył, że pewne rozbieżności co do historycznych faktów dotyczące choćby tego, kto był w obozie powinny być wyjaśnione, a do tematu należałoby się przygotować sumiennie. Przywołał dwie różne publikacje na temat Żydów z Rozwadowa i Charzewic autorstwa dwóch znakomitych regionalistów, historyków: Dionizego Garbacza i Romana Niwierskiego. I przypomniał, że to w końcu pomnik, który będzie stał w miejscu publicznym i musi mieć odpowiednią inskrypcję. Radny Mariusz Bajek ostatecznie stwierdził, że czeka na ten pomnik już 8 lat i będzie musiał czekać nadal, a gdy minie kadencja tej rady, nie będzie już łatwo wrócić do tematu.
Pomnik miałby stanąć przy cmentarzu w Rozwadowie, na pasie zieleni od strony Al. Jana Pawła II.
Komentarze