Dramat na Skarpie. Wycięto piękne, zdrowe drzewa
Przedwczoraj na terenie Stalowej Woli odbyła się kolejna wycinka dużych drzew. Tym razem zostały usunięte jedne z ostatnich, te rosnące na terenie skarpy nadbrzeżnej, w sąsiedztwie ogrodów działkowych. Informacje o wycince zamieściło na prośbę wzburzonych mieszkańców pobliskiego osiedla stowarzyszenie Nasze Miasto. Pod topór poszły dwie okazałe topole wchodzące w skład grupy topól kanadyjskich Serotina oraz Marilandica. Na przestrzeni ostatnich lat gmina podejmowała wiele wycinek różnych drzew, ale takiego wzburzenia jak obecnie nie zarejestrowano już dawno.
- W Stalowej Woli jest coraz bardziej łyso, goło! Wypadałoby dodać że "wesoło", tylko komu ma być do śmiechu?! Coraz więcej Betonu przez duże B!!! Wygląda to strasznie! I przeraża mnie myśl, które drzewa będą kolejne!!!??? – komentuje Pani Beata pod postem o wycince, a pani Małgorzata dodaje, że to wszystko wygląda jak wojna wypowiedziana naturze.- Tylko obawiam się, że niestety w tej wojnie razem z naturą zginiemy my wszyscy...- ubolewa mieszkanka.
Drzewa pięknie komponowały się w i tak już bardzo mocno zniekształconym przez rewitalizację krajobrazie, w słoneczne lato dawały cień, były schroniskiem dla ptaków i owadów. Uspokajający szum liści, charakterystyczny dla tego gatunku, słyszany był wśród spacerujących i rowerzystów, czy bawiących się na pobliskim placu zabaw dzieci i ich rodziców. Niestety, ta wycinka daje bardzo negatywną ocenę pracownikom magistratu i prezydentowi, a mieszkańcy zadają sobie pytanie, jak można było tak postąpić. Z informacji uzyskanych od pracownika firmy wykonującej przebudowę ul. Działkowej dowiadujemy się, że w zeszłym tygodniu był jakiś obchód, prawdopodobnie z wydziału Realizacji inwestycji Urzędu Miasta. Jednak te dwa drzewa nie kolidowały z projektem, ponieważ kanalizację robotnicy położyli w lecie i problemu nie było, więc decyzje o wycince podjęto w Urzędzie Miasta. Zapytania o uzasadnienie tej wycinki w pobliżu Skarpy skierowano do Biura Architektury Krajobrazu, Jak informuje Nasze Miasto, tam też nikt nic nie wiedział o wycince. Pani kierownik biura oraz pracownice działu zieleni rozkładały ręce, nawet udały się na miejsce w celu zweryfikowania informacji.
- Z informacji uzyskanych w dziale zieleni wynika, że decyzje o tej haniebnej wycince zostały podjęte w wydziale Realizacji inwestycji, więc prawdopodobnie odpowiedzialni za to są Naczelnik Wydziału Sylwester Piechota oraz jego zastępca Andrzej Wojtaś. Z informacji uzyskanych na szybko w Biurze Architektury Krajobrazu dowiedziałem się, że pierwotnie nie zakładano wycięcia tych drzew, zresztą byłem tam jesienią wspólnie z panią Karoliną z działu zieleni oraz dendrologiem i byliśmy zgodni co do tego, że żywotność oraz walory przyrodnicze przesądzają o utrzymaniu tych drzew w tym miejscu. Prawdopodobnie doszło do zmian w projekcie, ma tam powstać jakiś zbiornik, a drzewa wycięto na mocy przepisów ZRID, bo kolidowały z projektem. Druga kwestia, to dlaczego Biuro Architektury Krajobrazu nie było zaproszone do skonsultowania tych zmian? Jestem przekonany, że pani kierownik Milena Łabaj nie pozwoliłaby na wycięcie tych drzew i szukano by alternatywnego rozwiązania. To pytanie do prezydenta miasta oraz Naczelnika wydziału Realizacji inwestycji. Oficjalnie złożymy do urzędu zapytanie w tej sprawie i dowiemy się więcej– komentuje Łukasz Banasik ze stowarzyszenia Nasze Miasto.
Warto przypomnieć, że rewitalizacja zieleni wzdłuż os. Skarpa odbyła się przy wycięciu aż 70 szt. drzew, a zagospodarowanie błoni nadsańskich przy wycięciu 73 szt. drzew. Obecnie duże drzewa rosną już tylko przy blokach, jeśli chodzi o Skarpę. Na przestrzeni ostatnich lat podjęto nowe nasadzenia w liczbie (rewitalizacja zieleni wzdłuż os. Skarpa) 121 szt., a zagospodarowanie błoni nadsańskich– 73 szt. Jednak upalne lata i długie okresy suszy spowodowały, że spora część nowych nasadzeń się nie przyjęła, a w ich miejsce sadzi się kolejne z nadzieją, że się utrzymają.
Komentarze