Poznajcie Matyldę, która przeszła od Niska, przez Stalową Wolę aż do Gorzyc
To piesek, który swoje już w życiu przeszedł, a głównie ból, cierpienie i agresję ze strony ludzi. W końcu trafił do ludzi, którzy zechcieli mu odczarować świat i postanowili mu pomóc.
Historia MATYLDY - bezdomnej suni
Jestem Matylda, opowiem wam moją historię. Nie pamiętam czy miałam dom, czy ktoś mnie kochał. Pojawiłam się w okolicach Niska, ktoś mnie zauważył, ale ja nie dałam sobie pomóc. Szłam przed siebie, byłam głodna, było mi zimno. Stalowa Wola to piękne miasto, ale tu też nie znalazłam pomocy, chociaż niektórzy się starali. Czasem jakiś śmietnik, czasem ktoś podarował mi bułkę. Szłam dalej, bo nie wiedziałam, gdzie mogę się schronić. Potem jakieś wsie, dużo aut, psy, które nie lubią obcych i ludzie.... Nie pamiętam dokładnie, co się stało, pamiętam zimno, deszcz, wiatr i ogromny ból, który zatrzymał mnie w Gorzycach. Tu dobrzy ludzie dawali mi chleb, pączka, czasem mięsko i ganiali mnie. Skąd mogłam wiedzieć, że chcą mi pomóc? Uciekałam jak wcześniej, bo się bałam. Ten strach był okropny. Strach i samotność.... Aż nagle ciocia z wujkiem jakoś mnie złowili. Byłam śpiąca, pamiętam drogę do lekarza. Pan doktor robił różne nieprzyjemne rzeczy, ale mówił, że tak trzeba. Ciocia się martwi, bo mam anemię, jestem chuda i muszę mieć operację. Podobno potem już nie będzie tak bolało. Pomożesz mi? Proszę, ja Matylda, suczka bez domu.
Na leczenie pieska potrzeba trochę pieniędzy. By Matylda mogła żyć lepiej, by zaufała człowiekowi, by przestała cierpieć i by jej los mógł dać trochę szczęścia, musimy pomóc, pomóc uwierzyć, że człowiek jest dobry i umie uzdrawiać, uzdrawiać nie tylko ciało, ale i kudłatą duszę.
Jeśli ktoś chce wspomóc leczenie Matyldy, podajemy link do zbiórki ZRZUTKA.
Komentarze