Radni nie mają lekko, czyli zniesławienia i grożenie śmiercią
To, że radni muszą mieć skórę nosorożca żeby przeżyć w brutalnym świecie polityki, nie jest niczym nowym. I dotyczy to każdej opcji partyjnej. Zmieniła się forma hejtu, a ludzie są coraz śmielsi w mówieniu tego, co myślą i czują, bo wydaje im się, że są anonimowi. Niekiedy wolność zostaje jednak pomylona z samowolą. A ból i strach jest taki sam. Nie jest ważne czy płynie wprost z ust, czy ekranu monitora.
Na policję hejt zgłaszało już wielu radnych miejskich. Czasem był on tak rażący, że nie było innego wyjścia, zwłaszcza wtedy, gdy nie było pewności, czy groźby są li tylko pustym gadaniem, czy ostrzeżeniem. Ostatnio tym tematem zajęli się radni Stalowowolskiego Porozumienia Samorządowego.
Oficjalnie wszczęto dochodzenie. Po przesłuchaniu mnie i pani R. Butryn uznano, że doszło do rażącego zniesławienia nas na podstawie Art. 212. [Zniesławienie]
§ 1.
Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 2.
Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w §1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Na same wyzwiska, chamskie odzywki radni starają się nie reagować. Ludzie są różni, a o ich kulturze nie ma co dyskutować. Podobnie jest ze stanem umysłu niektórych piszących brutalne w słowach komentarze. Nierzadko parają się tym osoby chore psychicznie, albo posiadające mnóstwo kompleksów, które na żywo nie byłyby w stanie powiedzieć komuś w oczy tego, co napisały. Gdy dochodzi do konfrontacji, na przykład na policji, w prokuratorze, sądzie, nie są już tak odważne i butne, przepraszają i korzą się. Co jednak gdy ktoś na przykład grozi radnym śmiercią? Takie sytuacje miały już miejsce w Stalowej Woli, a adresatami tych gróźb były osoby sprawujące wysokie funkcje w mieście. Tego też doświadczyli radni i PiS, i SPS.
Poinformowaliśmy o groźbach śmiertelnych jakie wystosowano pod naszym adresem, przede wszystkim pani Renaty Butryn, gdzie mieszkaniec groził strzelaniem do nas. O tym publicznie nie mówiliśmy, ale do takiej sytuacji doszło. Był to zwolennik pana prezydenta Lucjusza Nadbereżnego, który wprost powiedział nam, popiera PiS i będzie głosował na Lucjusza Nadbereżnego. Gdy zapytałem pana, czy jest katolikiem, powiedział, że TAK i dodał: „Chodzę do kościoła Św. Floriana”.
Takich sytuacji w stalowowolskiej polityce nie brakuje. Komentarzy nic nie wnoszących do dyskusji także i u nas jest zatrzęsienie. Opcja polityczna nie jest tu w ogóle ważna, ważne jest to, że można zabawić się w samowolę i siać nienawiść, zamęt i mieć z tego satysfakcję. Zdarza się, że osoba taka po jakimś czasie ochłonie i pisze do nas, by usunąć jej wpis, gdyż zreflektowała się, że źle zrobiła i teraz ma wyrzuty sumienia. Ale to jest rzadkość. Może przed tak rodzinnymi świętami jakim jest Boże Narodzenie warto zastanowić się czy bycie dobrym, uczciwym człowiekiem nie wyklucza czasami hejterskiego zachowania?
Komentarze