Nielegalna noclegownia zlikwidowana? Sprawdziliśmy…

Teren pod wiaduktem został niedawno uprzątnięty. Wszystkie przyniesione przez bezdomnych łóżka, stoliki i inne meble zostały wywiezione. Radość nie trwała jednak długo, bo choć to centrum miasta, bezdomni powrócili jak bumerangi…

Smród z fekaliów, bałagan i libacje wpisały się już dawno temu w krajobraz osiedla Centralnego. Mieszkańcy nie nacieszyli się z tych dobrych zmian zbyt długo, bo niemal natychmiast po uprzątnięciu terenu po bezdomnych, pojawił się tam materac, a wraz z nim bezdomni i jego goście.

Tymczasem na sesji cieszono się, że sprawa została załatwiona.

- Chciałam podziękować miastu, policji, powiatowi, Generalna Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad za pomoc przy zlikwidowaniu nielegalnej noclegowni pod wiaduktem. Centrum miasta, osiedle Centralne, tam się działy sceny dantejskie. Dziękuję, że to w końcu zostało załatwione, natomiast ci delikwenci dalej plączą się tam po osiedlu. Oni często wykorzystują te gabaryty, które są wyrzucane pod śmietnikiem i mamy to na porządku dziennym na osiedlu Centralnym. Sprawę cały czas trzeba monitorować- mówiła podczas obrad Rady Miasta wiceprzewodnicząca Agata Krzek.

I najwyraźniej radna miała rację, gdyż cała zabawa zaczęła się od nowa. Osoby, które przebywały na stałe pod wiaduktem wielokrotnie były namawiane do zamieszkania w schronisku dla bezdomnych mężczyzn, ale za każdym razem odmawiały. Nawet chłody i duży mróz nie skłoniły ich do tego. Dlaczego? Bo w schroniskach i noclegowniach trzeba być trzeźwym i podjąć trud zmiany własnego życia. Kto chce, może znaleźć pomoc, może zacząć życie od nowa, może dostać pracę i zmienić swój los. Ponadto są mieszkańcy, którzy w trosce o drugiego człowieka przychodzą w dobrej wierze pod wiadukt i przynoszą im jedzenie, ubrania, czasem dają parę groszy, które koczujący tam przeznaczają na alkohol. Bezdomni nie mają więc powodu by zmuszać się do wysiłku. Czy ktoś skutecznie zajmie się problemem bezdomności w Stalowej Woli?