Czy grozi nam Czarnobyl bis?
W ramach działań z zakresu zarządzania kryzysowego i ochrony ludności, w związku z informacjami medialnymi dotyczącymi walk w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, w ubiegłym tygodniu do komend powiatowych Państwowej Straży Pożarnej przekazano tabletki zawierające jodek potasu. Jest to standardowa procedura, przewidziana w przepisach prawa i stosowana na wypadek wystąpienia ewentualnego zagrożenia radiacyjnego- taki komunikat podało MSWiA.
Czy znów powinniśmy się bać? Polacy przeszli już swoje, gdy zdarzyła się awaria elektrowni w Czarnobylu. Wielu z nas pamięta jeszcze czasy, gdy stało się w kolejce po płyn Lugola. 18,5 mln Polaków przyjęło go w postaci kropli, w ilości zależnej od wieku. Wodny roztwór jodku potasu miał za zadanie wysycić jodem tarczycę i nie dopuścić, aby radioaktywny izotop jodu 131 do niej się dostał. W przeciwnym razie radioaktywny jod współtworzyłby hormony T3 i T4, co spowodować by mogło zachorowania na raka tarczycy. Obecnie Rosjanie bombardują okolice zaporoskiej elektrowni. Może znów dojść do skażenia i zagrożeń. Władze jednak uspokajają. Elektrownia znajduje się daleko od Polski.
- W obecnej chwili takie zagrożenie nie występuje, a sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez Państwową Agencję Atomistyki. Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa są w ciągłej gotowości, a odpowiednia ilość jodku potasu jest zabezpieczona dla każdego obywatela Polski- czytamy w komunikacie MSWiA.
Polacy już wpadają w panikę i kupują jodek sodu. Zażycie go jednak „na wyrost” jest wręcz niebezpieczne. Profilaktyczne przyjmowanie jodku potasu na własną rękę jest odradzane przez lekarzy i specjalistów.
Boicie się skutków uszkodzenia Zaporoskiej Elektrowni Atomowej?
Komentarze