Schron zamieniony
w graciarnię? Nie tego oczekują mieszkańcy
Za mało schronów
W jakim stanie są schrony w Stalowej Woli? Okazuje się, że w niezbyt dobrym. W czasie pokoju mieszkańcy trzymają w nich mydło i powidło. O jeden ze schronów odbyła się nawet batalia w sądzie.
Od momentu wybuchu wojny na terenie Ukrainy wiele osób wyszukuje w internecie informacji na temat schronów. Dotyczy to również mieszkańców Stalowej Woli. Trudno odpowiedzieć na pytanie, ile właściwie jest takich miejsc w Polsce, bo w sieci opublikowano na ten temat wiele bardzo różnych, często wręcz sprzecznych informacji. Jedno ze źródeł podaje, że Polacy są skazani na porażkę, bo w kraju znajduje się jedynie tyle tego typu pomieszczeń, by ukryć…. niecałe 3% populacji naszego kraju. Zupełnie inaczej wygląda to w Szwajcarii, Finlandii czy Szwecji, gdzie o obywatela zadbano kompleksowo, a skrytek wojennych jest dość dla wszystkich. W Helsinkach, stolicy Finlandii, w schronach przygotowano nawet dużo więcej miejsc aniżeli potrzeba. Mieszkańcy tego grodu, w razie zagrożenia, będą mieć do dyspozycji całe podziemne miasto z placami zabaw, kawiarniami, boiskami sportowymi. Schrony zostały tak zaprojektowane, że nie straszne im nawet wybuchy nuklearne. Najwyraźniej tamtejsza władza wyciągnęła wnioski z poprzednich wojen. My… nie. U nas przetrwają prominenci i politycy. Reszta nie ma żadnych szans.
23 schrony w Stalowej Woli
Na terenie Stalowej Woli znajdują się 23 schrony. Zlokalizowane są w budynkach przy ulicach: Popiełuszki 3, Wyszyńskiego 14, 17, 19, 19a, 21, 21a, 23, Narutowicza 9, Staszica 6, 7, 8, 9, 14 , 16, 18, Mickiewicza 16, Metalowców 7, 9, Hutnicza 10, 13. Ponadto 23 schrony znajdują się na terenie dawnej huty oraz elektrowni.
W czasie pokoju schrony są dowolnie użytkowane przez mieszkańców. Powinny tam znajdować się m.in.: piwnice, sale zebrań, magazyny, świetlice, obiekty kulturalne, sportowe, handlowe, usługowe itd. Z właścicielami, administratorami i zarządcami budynków, w których znajdują się schrony zostało zawarte porozumienie, na mocy którego w chwili wprowadzenia stanu podwyższonej gotowości obronnej państwa, zostaną one opuszczone, a ich pierwotna funkcja ochronna zostanie przywrócona.
To nie schron, to graciarnia
No i tu zaczynają się schody, bo są miejsca, gdzie schrony zamieniono w graciarnie, a syllogomania użytkowników przerosła wszelkie wyobrażenia. Mowa tu konkretnie o schronie z ul. Wyszyńskiego 21 w Stalowej Woli. Ten, bez wątpienia, budzi wiele emocji wśród mieszkańców bloku. Do schronu, poza jedną rodziną, nikt więcej nie ma dostępu. W pomieszczeniach powstała graciarnia, regularnie zasilana nowymi przedmiotami. Większość z nich nadaje się tylko do śmieci. Wspólnota bloku podejmowała wszelkie możliwe kroki prawne, aby zmienić ten stan rzeczy. Nie pomógł urząd miasta, ani żadna inna instytucja działająca na terenie Stalowej Woli. W ostatnim czasie mieszkańcy zwrócili się więc o pomoc do radnego Dariusza Przytuły, a ten napisał interpelację.
- Z informacji przekazanych przez Mieszkańców: Straż Pożarna nie widzi zagrożenia pożarowego i problemu w drożności dróg ewakuacyjnych. Według Straży Pożarnej nie ma problemu w tym, że konfliktowy pan zamknął właz na dach i zamknął na stałe okna na klatce schodowej. Sanepid proszony o interwencję zagrożenia epidemiologicznego, bo śmieci są znoszone ze śmietników, również uznał, że nie ma problemu. Udało się zmienić zarządcę budynku, wyremontować blok, zrobić nową elewację, która w trakcie prac była przez problematyczną rodzinę uszkodzona. To, co mówią Mieszkańcy, Policja nie pomaga wcale, odmawia podjęcia interwencji. Dzielnicowy był wprawdzie na zebraniu wspólnoty, był obrażany. Wprawdzie agresor dostał grzywnę, ale jak przekazali Mieszkańcy, tej grzywny prawdopodobnie nie zapłacił. Policja tylko poprosiła o zrobienie zdjęć i przywiezienie ich na komisariat. Mieszkańcy zwracali się również do PINB, ponieważ zburzona została ściana w piwnicy- czytamy w interpelacji radnego Dariusza Przytuły.
Radny zwrócił się do Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego przy Radzie Miejskiej w Stalowej Woli o pilną kontrolę wszystkich schronów na terenie gminy, ich stanu i przygotowania do natychmiastowego użytku w razie konieczności. Wobec konfliktu zbrojnego w Ukrainie, jest to jak najbardziej uzasadnione działanie, gdyż po takim kraju jak Rosja, wszystkiego można się spodziewać, zwłaszcza, że Putin nie raz groził Polsce. W sytuacji, gdy bomby wybuchały 18 kilometrów od naszej granicy, schrony powinny być sprawdzone i przygotowane do użytku. Wprawdzie daleko nam do krajów skandynawskich, jednak tyle ile możemy, powinniśmy zrobić. Tymczasem w Polsce drwi się z zagrożenia i nic nie robi w kierunku ochrony ludności. Najwyraźniej działa tu zasada: gdy się nie mówi o problemie, to go przecież nie ma.
Jak odpowiada miasto w tej sprawie?
W odpowiedzi na interpelację radnego czytamy, że porozumienie regulujące użytkowanie schronu zostało podpisane z zarządcą nieruchomości reprezentującym wspólnotę 4 stycznia 2021 roku.
Zasobami wspólnymi nieruchomości, zarządza jej właściciel, czyli wspólnota mieszkaniowa, jest ona również odpowiedzialna m.in. za utrzymanie porządku oraz należytego stanu technicznego części wspólnych nieruchomości, dlatego to w gestii wspólnoty jest decyzja, na jakie cele i ewentualnie komu zostanie przeznaczone dane pomieszczenie, jak również cofnięcie tej decyzji- czytamy w odpowiedzi na interpelację.
Radny otrzymał również treść porozumienia zawartego z zarządcą wspólnoty.
Prześledziliśmy jego treść. Zostały zawarte w nim zasady korzystania z budowli ochronnej typu schron w czasie stałej i podwyższonej gotowości obronnej państwa, zlokalizowanej w nieruchomości Wspólnoty Mieszkaniowej. Znaleźliśmy tam zapis, że dzierżawca nie powinien wykonywać jakichkolwiek przeróbek budowlanych i instalacyjnych oraz zmian mogących negatywnie wpływać na walory ochronne i użytkowe schronu, w szczególności powodować zawilgocenie obiektu, niszczenie urządzeń i wyposażenia, naruszenia konstrukcji oraz naruszenie szczelności. Tymczasem bez jakiejkolwiek zgody jedna ze ścian schronu została przecież wyburzona.
Co jeszcze mogą zrobić mieszkańcy wspólnoty?
Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej radny Dariusz Przytuła zabrał głos w temacie zaśmieconego schronu. Zaprosił zarówno prezydenta, jako szefa obrony cywilnej miasta, jak i radnych na spotkanie z mieszkańcami bloku. Nikt jednak nie zechciał przyjść i naocznie ocenić sytuacji. Włodarz miasta podkreślił, że dysponentem pomieszczeń jest wspólnota mieszkaniowa. Uznał, że jest to wewnętrzna sprawa wspólnoty i powinna być rozwiązana przez nią samą.
- W okresie pokoju, w momencie, kiedy zawarta jest umowa ze wspólnotą, to ona ma prawo dysponować tym pomieszczeniem. Jest to sprawa wewnętrzna wspólnoty. Ja nie do końca tutaj widzę rolę miasta w zakresie wchodzenia w wewnętrzne sprawy wspólnoty mieszkaniowej. Jest bardzo wiele bloków, które mają różnicę zdań odnośnie zagospodarowania przestrzeni wspólnej. Oczywiście może być decyzja dotycząca wypowiedzenia tej umowy, natomiast wspólnota, która jest gospodarzem w budynku, powinna być najważniejsza i te decyzje powinny być podejmowane w formie uchwał większościowych przez wspólnotę. Ja jestem otwarty na propozycję w tym zakresie. Nie bardzo widzę konieczności brania udziału w takim spotkaniu, bo są to sprawy formalne. Jeżeli wspólnota podejmie uchwałę w zakresie dotyczącą zmiany umowy, to będziemy podejmować decyzję- mówił podczas sesji Lucjusz Nadbereżny.
Prezydent zaznaczył, że skoro wewnątrz wspólnoty jest konflikt, to sama wspólnota mieszkaniowa powinna podjąć uchwałę w sprawie albo rozwiązania umowy, albo innego przeznaczenia danych pomieszczeń. Zapewnił, że jeżeli będzie konkretna decyzja wspólnoty mieszkaniowej, podjęta w formie uchwały większościowej, to będzie ona zrealizowana.
Kluczowe w tym wszystkim jest to, czy rodzina, która jest skonfliktowana z resztą sąsiadów dostosuje się do jakichkolwiek zaleceń? Dotychczas był z tym duży problem. Dobrą wiadomością w tej sprawie jest informacja niemal z ostatniej chwili, że decyzją sądu lokatorzy mają pod nakazem komornika posprzątać pomieszczenia schronu.
Komentarze