Czy bojkotujemy firmy, które wciąż handlują z Rosją?

Czy stalowowolanie, jako konsumenci, są solidarni z Ukrainą i bojkotują firmy, które znalazły się na tzw. „liście wstydu”? Jak pokazują wyniki sondy, którą przeprowadziliśmy na Instagramie, różnie z tym bywa.

Odpowiedzią na agresję ze strony Rosji było wycofanie się wielu przedsiębiorców z rosyjskiego rynku. W internecie mocno krytykowane są firmy, które po wybuchu wojny nie przerwały handlu z najeźdźcą. Zarzuca się im, że wprost finansują zbrodniarzy, który agresywnie napadli na Ukrainę. Jedni tłumaczą się tym, że nie stać ich na podjęcie takiego kroku, inni, że żal im zatrudnionych Rosjan, jeszcze inni nie zabierają głosu i handlują dalej. Na świecie wielu ludzi bojkotuje produkty takich firm. Pod naciskiem ogółu zdarza się, że któryś z właścicieli jakiejś marki ustępuje. Robi to jednak nie ze względu na świadomość, ale z obawy przed utratą klientów i wielomilionowych zysków.

W mediach społecznościowych codziennie publikowane są informacje o tym, jakie marki wciąż są na „liście wstydu”. Nie brak wśród nich polskich akcentów. Wielu z nas ostatnio ze zdziwieniem dowiedziało się, że na co dzień kupuje produkty od tych, co niejako wspierają wojenne działania, tym samym finansują rosyjską armię. Są to m.in.: szampony, farby do włosów, karmy dla zwierząt, słodycze, płatki śniadaniowe, jedzenie dla dzieci. Dzięki handlowi Rosja wciąż zarabia.

Kiedy za pośrednictwem Instagrama zapytaliśmy o to, czy robiąc zakupy bojkotujecie firmy handlujące z Rosją, 60% głosujących zapewniło, że tak. 40% wciąż wkłada do koszyka to, co lubi i najwyraźniej nie ma z tym problemu czy kupi szampon tej, czy innej firmy.

Choć z niemal wszystkich polskich sklepów zostały wycofane produkty, które „zdjełano” w Rosji, wciąż możemy kupić te wyprodukowane przez firmy zachodnie, dla których zarobek jest najważniejszy. Warto o tym pamiętać idąc na zakupy.