Mieszkańcy pomagają ukraińskim dzieciom
Chcemy pomagać. To nie ulega wątpliwości. Przynosimy hojnie rzeczy, zapisujemy się na wolontariat. Wiele darów płynie od mieszkańców całego powiatu dla małych uchodźców. Niektórych rzeczy już jest za dużo, a innych wciąż za mało. O brakach można dowiedzieć się w Mostostalu. Pomagać trzeba mądrze, bo lepiej dać mniej, ale tego co się przyda, niż dużo czegoś, czego nikt nie chce. Daj to, co sam dałbyś swojemu dziecku, daj to, co sam chciałbyś dostać. Ta maksyma powinna przyświecać każdemu darczyńcy.
Jako, że w Stalowej Woli jest coś w rodzaju centrum przesiadkowego dla dzieciaków z ukraińskich domów dziecka i rodzin zastępczych, to na miasto spadł obowiązek zapewnienia startu w spokojne życie najmłodszym poszkodowanym w wielkiej wojnie. Do miasta przybywają pociągami, autobusami w zorganizowanych grupach, które są przekazywane nam poprzez system koordynacji. Jesteśmy więc przystankiem, a nie celem, działamy jako jeden z trybików wielkiej machiny pomocowej, a nie odrębny organizm. Nie mamy więc ani możliwości, ani przyzwolenia na przyjmowanie osób z marszu, jakby chciały niektóre fundacje, organizacje czy osoby prywatne. Gdyby tak się stało, nie zrobilibyśmy niczego dobrze.
– Działamy w sposób zorganizowany i na zlecenie. W momencie kiedy pojawia się grupa, która jest dedykowana do Stalowej Woli, jest ona dysponowana do nas za pośrednictwem Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. To sprawia, że cały proces jest bezpieczny i skoordynowany. Dlatego apeluję i proszę aby nie zgłaszać i nie kierować do nas indywidualnych grup, rodzin, dlatego że naszym celem jest przygotowanie i jak najlepsze zabezpieczenie zorganizowanych grup z domów dziecka, dużych rodzin zastępczych, które uciekają z Ukrainy do Polski- zaapelował prezydent Stalowej woli Lucjusz Nadbereżny.
Przystanek Stalowa Wola
Ile dokładnie dziennie przybywa dzieciaków z opiekunami do naszego miasta, nikt nie wie, bo to są dane chronione. Ale wiemy, że są to nawet setki. To maluchy i młodzież. To więc różne potrzeby nie tylko ubraniowe, ale i psychiczne. Do tego trzeba dodać dzieci z niepełnosprawnościami i wyzwań jest jeszcze więcej. Stalowa Wola to pierwszy punkt na mapie ich nowego życia, życia, które może na obczyźnie potrwać całe lata. Nikt nie wie ile szalony Putin będzie najeżdżał na ich kraj i kiedy uda się go z niego wypędzić, bo że się uda, w to nikt tam, za wschodnią granicą nie wątpi. U nas zresztą też nie.
U nas dzieci mają możliwość wykąpania się, przebrania i zjedzenia posiłku. Może nawet po raz pierwszy od kilku czy kilkunastu dni mogą tak po prostu usiąść i odpocząć, przytulić się do czystego koca, wyciągnąć z torby ulubionego misia, autko czy inną zabawkę, o ile udało się ją zabrać z Ukrainy. Wiele z nich nie zdążyło przecież zabrać niczego, wiele ma jedynie kilka rzeczy w jakieś naprędce znalezionej przed ucieczką reklamówce. Wojna to nie czas na pakowanie się i planowanie co się nam przyda. Ucieczka zmieniła wszystko w ich życiu. Gdy ma się rodziców, którzy myślą za nas, jest dobrze, gdy się ucieka z całym domem dziecka z kilkoma opiekunkami, różnie bywa. I to Stalowa Wola ma sprawić, by to „różnie” zmieniło się w tak jak ma być. Tu na miejscu mają zagwarantowaną pomoc medyczną, psychologiczną. Spędzają u nas kilkanaście godzin, czasem zostają na noc i jadą dalej w świat.
Koordynacja przez dwa sztaby
I sztab:
Ewakuacja dzieci- 532 402 575, ewakuacjadzieci@mrips.gov.pl- tu można zgłaszać wszystkie informacje o przewozie dzieci z Ukrainy.
II sztab:
Miejsce dla dzieci- numer telefonu: 666 383 956, miejscedladzieci@mrips.gov.pl - koordynuje bazę miejsc, w których można ulokować całe grupy.
Wolontariusz wciąż poszukiwani
Dobre serce i dysponowanie wolnym czasem powoduje, że biegniemy „na spontanie” do jednego z trzech miejsc przebywania dzieci. Są tacy, którzy oferując pomoc nagle i niespodziewanie wywołując niechcący zamieszanie. Pomagać trzeba z ołówkiem w ręku, rozdzielać wolontariuszy do różnych zadań także. Nie można przyjmować „z ulicy” każdego. Dlatego zanim zostaniemy wpuszczeni do sali, gdzie przebywają mali uchodźcy, musimy być zweryfikowani. Może my jesteśmy obywatelami wzorowymi, ale ktoś inny mógłby okazać się kimś, kto nie powinien trafić do dzieci. To proste rozumowanie powinno nam pomóc w uświadomieniu sobie jak ważna jest ta weryfikacja, określenie naszych zdolności, kompetencji i przydatności w danej sytuacji. Przecież do jednego punktu nie może trafić nagle 10 kucharek i ani jedna opiekunka. Dlatego akurat w tym przypadku spontaniczne działanie nijak się by miało do realiów i potrzeb.
Wciąż brakuje tłumaczy języka: rosyjskiego, ukraińskiego, angielskiego. Każdy, kto chce zostać wolontariuszem, powinien wcześniej się zgłosić. Dla tych wszystkich osób uruchomiono adres mailowy wolontariat@stalowawola.pl. W treści wiadomości trzeba wpisać: imię i nazwisko, numer telefonu, formę oferowanej pomocy oraz dyspozycyjność (ile godzin- ciągłość). Warto też wpisać swoje wykształcenie i doświadczenie zawodowe czy wolontarystyczne, o ile takie posiadamy. Co możemy robić? Może to być opieka nad dziećmi (poszukiwani również animatorzy), praca przy wydawaniu posiłków, praca fizyczna przy darach czy porządkowaniu, ustawianiu i szykowaniu miejsc dla uchodźców. Na pewno tych czynności koniecznych do funkcjonowania centrum pomocowego nie brakuje. Po napisaniu maila należy uzbroić się w cierpliwość. Nie trzeba wysyłać kolejnych maili i niecierpliwić się, że wciąż nie mamy grafiku. Gdy będziemy potrzebni, na pewno do nas się zgłoszą, a już na pewno, przypominamy to po raz kolejny, nie należy przychodzić do punktów gdzie przebywają dzieci. Do pracy przy dzieciach powoływane są jedynie osoby pełnoletnie, ale to nie znaczy, że młodzież się nie przyda. Oczywiście, że się przyda, choćby do sortowania darów.
Uruchomiono także na Facebooku stronę pod nazwą Klub Wolontariusza. Warto ją sobie polubić i na bieżąco mieć informację co jest aktualnie potrzebne i kto jest najbardziej potrzebny.
Co obecnie jest potrzebne najbardziej?
Wiele osób przynosi do punktów zbiórki darów używane ubrania. Te nie są mile widziane. Tych jest już pod dostatkiem. Są też tacy, którzy zrobili sobie sprzątanie szaf i przywożą rzeczy mocno zużyte, często nie nadające się do przekazania uciekającym z Ukrainy ludziom. Nie róbmy tego. Trzeba pamiętać, że do Stalowej Woli przywożone są głównie dzieci od małych, po nastolatki. Dla nich obecnie potrzebne są rzeczy nowe: bielizna (majtki, skarpetki, podkoszulki, biustonosze). Potrzeba też kosmetyków, zwłaszcza pielęgnacyjnych, także dla osób niepełnosprawnych, leżących, więc specjalistycznych (pieluchy, podkłady higieniczne, specjalne kosmetyki). Dzieciom brakuje trampek, papci, klapek (od maleńkich po duże rozmiary), plecaków, w które mogłyby zapakować swoje rzeczy. Można przynosić też środki czystości, higieny osobistej (także dla kobiet), suchą żywność, z dłuższym terminem przydatności do spożycia, taką, która się nie zepsuje bez lodówki itp.
Postawny na jakość, nie na ilość. Nie przynośmy rzeczy bezpośrednio do miejsc, gdzie przebywają dzieci (tu z punktów trafia to, co im jest potrzebne, wolontariusze nie mają czasu na sortowanie rzeczy i zastanawianie się co z nimi zrobić), lecz do MOPS-u (ul. Dmowskiego 1) lub Mostostalu (Al. JP 25- czynne od poniedziałku do piątku od 8:00 do 18:00 oraz w soboty i niedziele od 9:00 do 15:00).
Komentarze