Jak wygląda procedura adopcyjna dzieci z Ukrainy?
Od niedawna w Stalowej Woli funkcjonuje Centrum Wytchnieniowo - Koordynacyjne dla dzieci ewakuowanych z ukraińskich domów dziecka. Przebywają one w kilku miejscach na terenie miasta. Spędzają tu po kilkanaście godzin, czasem pozostają na 2- 3 dni. Później jadą do miejsca docelowego w Polsce, bądź za granicę. Niektórzy mieszkańcy zastanawiają się jak wygląda procedura adopcyjna dzieci z Ukrainy i czy byłaby możliwość adoptowania ukraińskich sierot.
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej Barbara Socha, która w sobotę była w Stalowej Woli podkreśliła, że nie będzie czegoś takiego jak szybka ścieżka adopcji dzieci z Ukrainy.
- Procesy adopcyjne przebiegają zgodnie ze wszystkimi procedurami jakie dzisiaj obowiązują. Nie mamy na moment obecny takich sytuacji, żeby trafiały do nas masowo dzieci bez opiekunów. Oczywiście są pojedyncze przypadki, już z takowymi mamy do czynienia. My absolutnie nie chcemy tych dzieci oddzielać od grup, z którymi przyjechały, tak by trafiały nawet do polskich rodzin, które byłyby gotowe je przyjąć. Procesy adopcyjne, to są procesy, które wymagają przemyślenia i staranności- mówiła Barbara Socha, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej.
Jak podkreśla wiceminister, do Sejmu trafi specustawa, która przewiduje wprowadzenie nowej instytucji opieki tymczasowej.
- Jest to podyktowane potrzebą chwili, ponieważ do nas trafiają rodziny z dziećmi, ale nie są to często rodzice, więc w myśl naszego prawa nie są oni opiekunami prawnymi, dla przykładu babcie z wnukami, ciocie itd. Oprócz tego właśnie trafiają takie grupy jak te, które tutaj przyjmujemy w Stalowej Woli, czyli grupy z domów dziecka, rodziny zastępcze. To są osoby, które w tym momencie pełnią opiekę, te dzieci przyjeżdżają ze swoimi opiekunami. Chcemy żeby oni w Polsce mieli status opiekunów tymczasowych po to, by wszystkie te dzieci mogły korzystać z różnych świadczeń, z usług, które są związane z codziennym życiem, takim jak prawo do zapisania dziecka do szkoły, czy pójściem do lekarza. Z tego wynika ta potrzeba wprowadzenia opieki tymczasowej. Nie chcemy żeby te grupy były rozdzielane. Nie chcemy żeby te dzieci trafiały do jeszcze bardziej obcych miejsc. Zależy nam na tym, by w tych grupach, w jakich przyjechały, w takich mogły w Polsce funkcjonować- mówiła Barbara Socha.
Komentarze