Profesor zamordował żonę
Oboje pracowali kiedyś w Stalowej Woli. Mężczyzna był wykładowcą na jednej ze stalowowolskich uczelni, kobieta pracowała do emerytury w bibliotece. Wyprowadzili się do Rzeszowa, gdzie profesor rozpoczął pracę na tamtejszej Politechnice Rzeszowskiej.
Jak informuje Komenda Wojewódzka Policji policjanci pod nadzorem Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów, wyjaśniają okoliczności śmierci małżeństwa. Ciała małżonków zostały znalezione w ich mieszkaniu w Rzeszowie. To 70-letni mężczyzna i 65-letnia kobieta. Decyzją prokuratora zwłoki zostały zabezpieczone do dalszych badań.
17 listopada około godz. 20, policjanci zostali zawiadomieni przez kobietę, że od dwóch dni nie może skontaktować się ze swoimi rodzicami. Po sprawdzeniu w rzeszowskich szpitalach i rozpytaniu sąsiadów, okazało się że żadne z nich nie trafiło do placówki medycznej i od kilku dni nie było widziane przez mieszkańców bloku. W związku z tym funkcjonariusze postanowili wejść do ich mieszkania. Ponieważ drzwi były zamknięte strażacy wyważyli je. W sypialni, znaleziono dwa ciała - 70-letniego mężczyzny i jego 65-letniej żony.
Na miejscu funkcjonariusze pod nadzorem Prokuratora Rejonowego dla miasta Rzeszów prowadzili oględziny i zabezpieczyli ślady. Na ciele kobiety ujawniono obrażenia głowy, natomiast przy ciele mężczyzny leżały tabletki i butelka alkoholu. Prokurator zdecydował o zabezpieczeniu ciał zmarłych do dalszych badań. Kobieta została uderzona przedmiotem, a później uduszona.
Małżeństwo uchodziło za przykładne i bardzo zgodne. Mężczyzna był cenionym naukowcem, bardzo lubianym przez studentów. O kobiecie sąsiedzi wyrażali się z sympatią. W Stalowej Woli w środowisku naukowym byli znani i poważani. Oboje wiele wnieśli w rozwijający się świat lokalnej nauki.
Komentarze