Zaległości czynszowe? Umorzone!
Chodzi o zaległości jakich dopuścili się mieszkańcy Stalowej Woli korzystający z zasobów Zakładu Administracji Budynków. A te są naprawdę spore. Obecnie wynoszą około 54,95 tys. zł. Jak to możliwe, że dopuszczono do takich sytuacji?
- Trzej lokatorzy nie żyją. To jest fakt. Dlaczego doszło do tak dużego zadłużenia- dziwiła się podczas sesji Rady Miasta radna Agata Krzek.- skoro zasądzenie sądowe było z 2016 roku, lokator umiera w 2020? Dlaczego dział windykacji nie podjął odpowiednich środków, żeby w jakiś sposób to zadłużenie zniwelować. Członkom spółdzielni mieszkaniowej wysyła się zawiadomienia, gdy mają 6 zł niedopłaty, czy 3 zł, bo takie przychodzą do mieszkańców, często się z tego śmieją. Tu jest tak duże zadłużenie. Jaki jest czynsz? Czy jest on tak wysoki, że rzeczywiście nie można w jakiś sposób rozłożyć go na raty? Jeżeli takiego lokatora nie stać na płacenie tego czynszu, ma niskie dochody, to przecież istnieją różne fundusze, instytucje, które dopłacają takim osobom do mieszkań. To trzeba po prostu zbadać, zastanowić się nad tym, bo ja rozumiem, że to spoczywa teraz na nas, na gminie, że te środki tracimy, ale to nie może być takich sytuacji, że to będzie trwać w nieskończoność. [p]Głos w dyskusji zabrał dyrektor ZAB- u Sławomir Buczek, który zapewnił radnych, że w sytuacji, gdy zaistnieje zadłużenie, do dłużnika wysyłane są upomnienia. Problemem jest brak miejsc, gdzie osoby eksmitowane mogłyby być przenoszone. Mieszkają więc nadal i generują kolejne zadłużenia.
- Są sprawy sądowe. Problem jest z niemożnością wyeksmitowania osób, które mieszkają w mieszkaniach socjalnych, bo one już są w mieszkaniach socjalnych. Te mieszkania są nie raz zniszczone, zdemolowane, musielibyśmy dać im nowe, czyste mieszkanie, dlatego te osoby wciąż tam siedzą, a cały czas trwa postępowanie egzekucyjne- mówił Sławomir Buczek.
Problemów w tym temacie jest wiele, bo ile dłużników, tyle historii. Osoba najbardziej zadłużona, która zmarła nie miała ani rodziny, ani dzieci, ani żadnego majątku. Pomagał jej MOPS. Długów nie ma kto teraz uregulować. Gros długu stanowiły także odsetki. Radni mieli wiele pytań, dlatego też zorganizowana zostanie specjalna komisja, na którą zaproszone zostaną również osoby z windykacji i urzędnicy przydzielający dopłaty do czynszów. Radni zastanowią się jak zapobiegać podobnym problemom, o ile w ogóle da się im w jakiś sposób zapobiec. Miasto wciąż nie ma lokali zastępczych. Kiedyś proponowało się budowę kontenerów za miastem, które mogłyby pomieścić największych dłużników. Sama propozycja przeniesienia w takie miejsce nierzadko mogłaby być motywacją do uregulowania zaległości. Póki co, gmina nie ma takich planów. Nie będziemy budować ani baraków, ani stawiać kontenerów.
Radni nie mają wyboru. Stawiani są na końcu drogi zadłużeniowej każdego niepłacącego czynszu i jedynie co mogą zrobić, to te długi umarzać.
- Musimy je umarzać, dlatego, że zasada księgowania jest taka, że trzeba naliczać ciągle odsetki. Te odsetki niekiedy przekraczają wartość faktycznego zadłużenia. Wielokrotnie kiedy umarzaliśmy mniejsze kwoty, były uwagi i pretensje i nasze takie niezrozumienie tej sytuacji, ale to też ciąży na zadłużeniu, na wysokości zadłużenia ZAB- u, a ZAB to budżet miasta, trzeba to przyznać. To wszystko co dziś umarzamy, to ewidentna strata budżetu. Możemy tego nie rozumieć, możemy się temu dziwić, ale z argumentów, które są przedstawiane przez pana dyrektora wynika, to wszystkie formy są wykorzystane, tylko jak się już staje pod ścianą, to trzeba od razu to kierować na komisje i sesje żeby reagować na to natychmiast, a nie czekać wiele lat na to, aż te zadłużenia jeżą się na głowie. To jest otworzenie puszki Pandory i myślę, że takich sytuacji będzie jeszcze wiele i musimy się z nimi pogodzić- mówił radny Jerzy Augustyn.
Co więc zrobić w sytuacji, gdy ta sytuacja zdaje się być bez wyjścia? Macie jakieś pomysły?
Komentarze