Pamiętajmy o mruganiu i zapomnijmy na chwilę o telefonie
O suchych oczach, konsekwencjach pracy i nauki zdalnej oraz higienie cyfrowej - z Anną Schossler, p.o. lekarza kierującego Oddziałem Okulistycznym w SPZZOZ Powiatowym Szpitalu Specjalistycznym w Stalowej Woli rozmawia Tomasz Wosk.
- Od ponad roku żyjemy w czasach epidemii, przez wiele miesięcy dzieci uczyły się on-line, a wielu dorosłych pracowało zdalnie. Wszyscy spędzaliśmy więc znacznie więcej czasu przed ekranami telefonów, monitorów i telewizorów. A to wszystko, odbija się na naszym wzroku…
- Bez wątpienia. Te wszystkie długie godziny spędzone przed ekranami mniejszymi i większymi mają wielki wpływ na nasze oczy. Większość osób dorosłych narzeka na dyskomfort z tego tytułu – ich oczy są zaczerwienione, zmęczone, pieką, niektórzy mają nawet uczucie jakby mieli w oku jakieś ciało obce. Sąto najczęściej problemy związane z powierzchnią oka. Wynikają one z tego, że patrząc przez wiele godzin w skupieniu na ekran telefonu czy komputera, prawie nie mrugamy. A to sprawia, że tzw. film łzowy nie jest prawidłowo rozprowadzony na powierzchni oka i nie są one wystarczająco nawodnione. W konsekwencji oko zaczyna podsychać, a reszta idzie lawinowo: suche oko zaczyna piec i być zaczerwienione, następnie najczęściej zaczynamy je trzeć ręką, podrażniamy i zaczyna się pełen dyskomfort. Dlatego jeśli już musimy lub chcemy spędzić dłuższy przed ekranem, to trzeba pamiętać o mruganiu. Nazwałabym to nawet świadomym mruganiem. To po pierwsze. A po drugie: warto od czasu do czasu oderwać wzrok od telefonu czy komputera i spojrzeć gdzieś dalej. Wtedy oko automatycznie na chwilkę się zamknie i nawilży. A po trzecie: zachęcam w takich sytuacjach do używania preparatów nawilżających, ale najlepiej takich, które nie zawierają konserwantów. Takie sztuczne łzy przyniosą naszym oczom ulgę i są dostępne w aptekach bez recepty.
- To u osób dorosłych. A jak się ma sytuacja z dziećmi?
- Niestety z dziećmi sytuacja wygląda gorzej. U nich długie godziny spędzone na nauce przed komputerem, czy na zabawie przed telefonem, skutkują występowaniem wad wzroku – najczęściej krótkowzroczności. Codzienne lekcje przed monitorem, który przecież znajduje się znacznie bliżej oczu, niż tablica w klasie, spowodowały, że u wielu dzieci znacznie szybciej zaczęły się ujawniać wady wzroku. Jestem przekonana, że w normalnych warunkach u większości z nich wystąpiłyby o wiele później. Jeśli nasze dziecko uskarża się na piekące, czy swędzące oczy, a do tego bóle głowy - bezwzględnie powinniśmy się udać z nim do okulisty. Nie możemy tego zaniedbać, w takiej sytuacji koniecznie trzeba skontrolować wzrok dziecka.
- Czy krótkowzroczność to dzisiaj częsty problem?
- My – okuliści, krótkowzroczność nazywamy wadą cywilizacyjną. Ona niestety jest wpisana w codzienne używanie ekranów. I to niezależnie od tego, czy to ekran smartfona, tabletu, czy komputera. Najprościej mówiąc, znaczna większość przypadków krótkowzroczności jest efektem długotrwałego patrzenia w skupieniu w ekran z niewielkiej odległości. Ale temu też można próbować zaradzić - w Azji przeprowadzono badania, z których wynika, że u badanych osób, które robiły godzinną przerwę w trakcie codziennej pracy przy monitorze i udawały się w tym czasie na spacer lub przejażdżkę rowerem, albo zażywały innej formy aktywności fizycznej – ale na zewnątrz, nie w pomieszczeniach zamkniętych, krótkowzroczność postępowała wolniej, niż u osób, które takich przerw w pracy przed monitorami nie robiły. Wszystko rozbija się więc o higienę pracy wzrokowej. Wszyscy musimy odrywać oczy od telefonów i komputerów, tak zwyczajnie dać im odpocząć. Rodzice dzieci z krótkowzrocznością, które do mnie trafiają, często zadają pytanie: co mają robić, żeby pomóc swoim pociechom? Zawsze odpowiadam: ograniczyć im czas spędzany przed ekranem. Nauka zdalna na szczęście na razie się skończyła, ale nie oszukujmy się – przecież wiele dzieci spędza całe godziny grając, czy oglądając filmy na YouTube. Pomóżmy naszym pociechom znaleźć inną rozrywkę i pomysły na spędzanie wolnego czasu. Nic nie zastąpi ruchu na świeżym powietrzu, zwłaszcza teraz – latem, warto cieszyć się możliwościami, jakie daje nam ta piękna pora roku…
- Czyli dla dobra naszych dzieci, powinniśmy ograniczyć im czas spędzany przy komputerach i telefonach?
- Tak, stanowczo. Proszę mnie jednak źle nie zrozumieć – ja nie namawiam do całkowitego odcinania dzieci od komputerów i telefonów, bo w dzisiejszych czasach to oczywiście niemożliwe. One urodziły się w świecie zdominowanym przez nowoczesne technologie i dla nich obcowanie z nimi jest naturalne. Musimy jednak umieć zachować zdrowy rozsądek. Podam prosty przykład z korytarzy niemal wszystkich przychodni i gabinetów okulistycznych: wiele matek przychodząc z małymi dziećmi na badanie, pierwsze co robi, to daje im telefony do rąk, tłumacząc, że to „po to, aby dziecko było spokojne”. Przecież w ten sposób fundują im na „dzień dobry” wadę wzroku, że już nie wspomnę o tym, że uczą je spędzania każdej wolnej chwili właśnie z telefonem w ręku.
- No właśnie, mimo, że bardziej niepozorne niż komputery, jeszcze większym zagrożeniem dla naszych oczu wydają się dzisiaj smartfony. I dotyczy to nie tylko dzieci, ale i dorosłych - wiele osób co chwilę na nie zerka, aby sprawdzić facebooka, wiadomości, czy pocztę elektroniczną. Te małe ekrany, to prawdziwi złodzieje czasu…
- Większość z nas, włącznie z dorosłymi, nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wiele czasu spędza z telefonem przed oczami. Dlatego wszystkich zachęcam, aby zerkali czasem w taką funkcję, w którą wyposażony jest dzisiaj każdy smartfon, a która nosi nazwę „czas przed ekranem”. Wielu z nas ze zdziwieniem uświadomi sobie za pomocą znajdujących się tam liczb bezwzględnych, ile czasu dziennie, czy tygodniowo, spędzamy przy tym maleńkim ekraniku. Nie będę ukrywać, samej udało mi się czasem przerazić takim podsumowaniem na moim telefonie, ponieważ wydawało mi się, że miałam go w ciągu dnia w rękach przez zaledwie kilkanaście minut, a tymczasem okazywało się, że była to jednak aż godzina, albo i więcej. Dlatego jeszcze raz zachęcam aby sprawdzić sobie taką statystykę - to dość otrzeźwiające….
- Ekrany to jedno, ale druga sprawa, to sztuczne i zbyt słabe światło w zamkniętych pomieszczeniach, w których przez ostatni rok wszyscy spędziliśmy tyle czasu. Ono chyba też nie sprzyja naszym oczom?
- Odpowiednie oświetlenie pomieszczeń, w których pracujemy czy odpoczywamy, ma ogromne znaczenie. Podstawowa zasada jest taka, że to nie my mamy patrzeć na źródło światła, tylko źródło światła ma nam doświetlać to, na czym my jesteśmy skupieni. I dotyczy to zarówno książki, zeszytu, krzyżówki, rysunku, jak i ekranu telewizora. Wiem, że wiele osób lubi wieczorami, w ciemnym pomieszczeniu oglądać telewizję. To bardzo niezdrowe, ponieważ oko ma taką budowę, że gdy mamy do czynienia ze zbyt jasnym światłem, to nasza źrenica ulega zwężeniu, natomiast w ciemnych pomieszczeniach jest odwrotnie - nasza źrenica ulega rozszerzeniu. Nasze oczy nie lubią takich skrajnych sytuacji, największy komfort pracy mają wtedy, gdy światło nie jest ani zbyt słabe, ani zbyt mocne. Dlatego lepiej dla wzroku, aby telewizor nie był jedynym źródłem światła w pomieszczeniu, niech świeci się w nim chociaż jeszcze jakaś lampka. Podkreślam jednak, że lepiej oglądać telewizor z odległości kilku metrów, niż ekran komórki z odległości kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu centymetrów.
Tomasz Wosk
Komentarze