Przekłamania w statystykach?

Image

Podczas wspólnego posiedzenia Komisji Rodziny, Opieki Społecznej i Zdrowia Rady Miejskiej w Stalowej Woli oraz Komisji Ochrony Zdrowia, Rodziny i Pomocy Społecznej Rady Powiatu Stalowowolskiego poruszono wiele tematów związanych ze zdrowiem i życiem mieszkańców powiatu.

Do udziału w spotkaniu zostali zaproszeni między innymi: szef Powiatowej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej i dyrekcja Szpitala Powiatowego w Stalowej Woli, radni powiatowi – dyrektor Ambulatorium lekarz Wojciech Korowski i kardiolog Marek Ujda, ordynator Oddziału Kardiologii Inwazyjnej i Angiologii, obecnie również zakażony koronawirusem.

Renata Butryn obawia się, że przez dziurawy system zwiększa się ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa.

- Nie mogłam wyjść ze zdziwienia, że osoba, która jest kierowana przez lekarza rodzinnego do badania, robi to badanie i może iść do pracy. Trzy dni, bo od pobrania wymazu do wyniku i opublikowania go na pacjent.gov.pl do wiadomości pacjentów, ten pacjent nie wiedział czy jest dodatni czy nie. I taka osoba chodziła do pracy. To nie były jednostkowe przypadki. Dziś (28.20- dop. red.) wyszło nowe rozporządzenie, które mówi o tym, że w momencie, kiedy lekarz kieruje na test, pacjent ma od razu nałożoną kwarantannę- mówił radna Butryn.

Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny Stanisław Pieprzny wyjaśnił, że z założenia kierowanie przez lekarza rodzinnego na badanie powinno wynikać z pojawienia się objawów chorobowych. Automatycznie wtedy lekarz powinien wystawić zwolnienie i taka osoba powinna przebywać w izolacji domowej do uzyskania wyników. Do tej pory lekarze nie mieli obowiązku informowania o tym inspekcji sanitarnej. Obecnie zapisy te zostały zmienione i pacjent skierowany przez lekarza rodzinnego ma przebywać na kwarantannie do uzyskania wyniku badania. Taki pacjent znajduje się w systemie i podlega kontroli przez policję lub przy pomocy aplikacji. W chwili gdy wynik testu będzie pozytywny, system zamieni kwarantannę na izolację.

Kolejną kwestią jaką poruszyła radna jest sprawa robienia badań prywatnych, z których wyniki nie zawsze wliczają się do statystyk. Badanie pod kątem wykrywania koronawirusa można zrobić w wielu punktach na terenie Podkarpacia. Jak podkreśla Renata Butryn nie wszystkie wyniki są publikowane w systemie, bo nie ma takiego obowiązku. Przepisy w tym zakresie zmienią się dopiero 5 listopada.

Stanisław Pieprzny podkreślił, że on również chciałby, aby wyniki prywatnych testów znajdowały się w systemie.

- My nie mamy żadnej wiedzy kto i z jakiego powodu się bada. My możemy wszcząć postępowanie administracyjne jedynie wtedy, kiedy ukaże się ta osoba w systemie. Ona może się ukazać w systemie tylko wtedy, jeśli laboratorium wpisze te osobę do systemu- mówił Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny.

Często dochodzi do sytuacji, że wyniki testów prywatnych pojawiają się w systemie z dużym opóźnieniem np. 2- tygodniowym. Sanepid dostaje wynik już po kwarantannie takiej osoby. Opóźnienia są najczęściej związane z tym, że laboratoria nie nadążają z wykonywaniem badań. Stanisław Pieprzny podkreśla, że z tym problemem nic nie da się zrobić na poziomie lokalnym.

Radna Renata Butryn przekonywała też, że nasz samorząd powinien zadbać o uczniów na kwarantannie, którzy mieli styczność na przykład z zakażonym kolegą z klasy. Badania, według radnej, powinny być przeprowadzone na koszt gminy lub powiatu. Wielu młodych ludzi może nie zdawać sobie sprawy, że przechodzi koronawirusa bezobjawowo i w ten sposób zarażać innych.

Stanisław Pieprzny przyznał, że choć pomysł sam w sobie jest dobry, to jednak bardzo kosztowny.

- Ktoś musi za te testy zapłacić. Proszę znaleźć płatnika tych testów. Nie ma możliwości jak przez lekarza rodzinnego skierowania na nie. Każde inne testy, które są finansowane przez Narodowy Fundusz muszą przez ten fundusz być zakontraktowane. To nie jest tak, że możemy sobie zlecać i robić testy, ktoś za to musi zapłacić- mówił Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny.

Jak zauważył Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny, alternatywnym rozwiązaniem tej sprawy byłyby tańsze testy.

- Test, który kosztowałby kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych byłby znacznie bardziej dostępny. Podobno są już prace na ten temat żeby takie testy dopuścić, ale musi je dopuścić ustawa. W ustawie nie ma mowy o tym, że możemy rozpoznać zakażenie COVID innym rodzajem testów niż PCR- mówił Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny.

Obecnie koszt testu PCR dla klienta indywidualnego to 500 zł. NFZ płaci podmiotom, z którymi zawiera umowę w tym zakresie 300 zł.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =