Czy pojedziemy 1 listopada na groby bliskich zmarłych?
O to zapytaliśmy Was w badaniu sondażowym. Wygląda na to, że w tym roku wielu pozostanie w domach.
W następną niedzielę przypada święto Wszystkich Świętych, a w poniedziałek Dzień Zaduszny (Zaduszki). Co roku Polacy ruszają w Polskę, by w tym szczególnym czasie zadbać o groby bliskich, zapalić znicze i postawić na nich chryzantemy. To tradycja, bez której nie wyobrażamy sobie 1 listopada. Koronawirus pokrzyżował już wiele planów, nie było Wielkanocy w wymiarze jaki zawsze nam odpowiadał, wielu nie widziało swoich bliskich od dawna. I teraz, gdy zbliża się kolejna ważna data w kalendarzu Polaków, znów nie będzie można spotkać się z rodziną. Rząd apeluje by pozostać w domu, ograniczenia w poruszaniu się zalecane są seniorom, a to najczęściej oni przychodzą na cmentarze i modlą się nad grobami swoich najbliższych. Podobnie kościół przypomina, że za dusze zmarłych można zmówić modlitwę nie tylko 1 i 2 listopada, a odwiedzić groby chociażby przez całą oktawę święta. Odpust dla zmarłych można w tym roku uzyskać, decyzją papieża Franciszka, przez cały listopad. Nie ma więc konieczności się narażać, chyba, że zależy nam jedynie na blichtrze i pokazaniu się przed innymi. Czy Polacy posłuchają i nie pójdą tak licznie jak zwykle na cmentarze 1 listopada?
Podczas ostatniego weekendu przed świętem na cmentarzach był spory ruch, a wieczorem na bardzo wielu grobach paliły się już znicze. Są też i kwiaty, ale bardzo mało. Przed nekropoliami sprzedawane są już chryzantemy, ale na przykład w Rozwadowie w poniedziałek stało zaledwie dwóch handlujących nimi. Czy wzięliśmy sobie do serca apele? Czy 1 listopada na nekropoliach będzie mniej osób? Spytaliśmy o to na cmentarzach tych, którzy sprzątali groby. Statystycznie rzecz biorąc, jakieś 60% osób porusza się po alejkach cmentarnych bez maseczek, wielu nosi je na brodzie lub samych ustach. Większość zdaje sobie sprawę z tego, że jest zagrożenie, że w tłumie można się zakazić, równocześnie jakby odrzucając możliwość „złapania” wirusa przez samego siebie. Każdy tłumaczył, że przecież cmentarz to nie strefa zamknięta w budynku, nie sklep i nie hala, gdzie nie ma odpowiedniej rotacji powietrza. Podkreślano, że przyjdą na cmentarze, owszem, ale wcześnie rano, gdy jeszcze nie będzie tłumu. Jeśli jednak wszyscy zjawią się rano, czy aby na pewno będzie bezpiecznie? Spotkania z dawno niewidzianymi znajomymi, członkami rodzin, a przy okazji wymiana uścisków, podanie ręki, będzie prowadzić do większego rozprzestrzeniania się wirusa. Największym zagrożeniem są jednak przyjazdy bliskich z różnych części Polski. Jak się na to wszystko zapatrują nasi Czytelnicy? Podsumujmy sondę.
40% respondentów uznało, że skoro zawsze wyjeżdża w tym czasie, zrobi to i tym razem, ale równocześnie 35,7% zostanie w domach i nie będzie się narażać. Aż 17% wciąż nie ma pojęcia na co się zdecydować. Pewnie swoją decyzję uzależniają od statystyk, a te szybują w górę, zwłaszcza w kilku województwach, niestety również i w naszym. 3,3% naszych Czytelników zamierza zlecić zdalne sprzątanie, palenie zniczy, stawianie kwiatów. Poproszą o to członków rodzin, ale i też zapewne skorzystają ze specjalistycznych firm, które oferują tego typu usługi na każdym niemal większym cmentarzu. To jednak słono kosztuje. Sprawdziliśmy ile. Za umycie podwójnego grobu, postawienie wiązanki kwiatów i kilku zniczy trzeba zrobić przelew powyżej 300 zł. Bardzo skromne zabiegi to koszt rzędu powyżej 100 zł. Gdy tych grobów mamy kilka, kwota wyjdzie nam kosmiczna.
A Wy byliście już na cmentarzach?
Komentarze