Bezsilność Stali
Stal Stalowa Wola w sobotni wieczór doznała kompromitującej porażki na własnym stadionie.
Kompromitacja nie wynika z wyniku, ponieważ podopieczni trenera Szydełki przegrali tylko 0:1. Kompromitacja nie wynika też ze „stylu”, w jakim grali zawodnicy Stali (choć ten ciągle pozostawia wiele do życzenia). Kompromitacją trzeba nazwać porażkę z zespołem Wisły Sandomierz. Co prawda Wisła jest wiceliderem w ligowej tabeli, jednak to zespół, którego kibice od zawsze mogli jedynie z zazdrością spoglądać na poziom piłki nożnej w naszym mieście. Nie oszukujmy się, Stal po spadku z 2 ligi powinna dominować w tej lidze razem z Wisłą Puławy, tym bardziej że zmiany w składzie, w porównaniu z zeszłym sezonem, były znikome. Dlatego kibice z hutniczego miasta mają prawo być zawiedzeni tym, co pokazuje zespół zielono- czarnych w tym sezonie. Przypomnijmy, że po spełnieniu ultimatum i 3 zwycięstwach z rzędu trener Szydełko utrzymał swoją posadę, jednak należy pamiętać, że musi on brać pełną odpowiedzialność za wyniki swojego zespołu, ponieważ to pod jego wodzą Stalówka została zdegradowana o ligę niżej i jemu został postawiony jasny cel: awans do 2 ligi.
Sobotni wynik jest kolejnym potknięciem Stali, która niestety, coraz bardziej oddala się od spełnienia w/w celu. Jeśli chodzi o sam mecz, to można go śmiało opisać jako typowy mecz walki. Kibice nie zobaczyli w tym spotkaniu zbyt wielu porywających akcji zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Najbardziej boli to, że w grze Stali nie widać wciąż pomysłu. Zdecydowana większość akcji naszego zespołu to niekończąca się ilość podań i chęć wejścia do bramki z piłką. Brakuje kogoś, kto potrafiłby kreować akcję zespołu. Całej gry nie można opierać na nadziei, że Fidziukiewicz uratuje mecz. Mało tego, w tym spotkaniu zielono- czarni mieli straszne problemy z dokładną wymianą kilku podań. Jednak tutaj trzeba przyznać, że bardzo skutecznie utrudniali im to goście. Wiślacy zagrali bardzo ambitnie, nie odpuszczając żadnej piłki. Piłkarsko to sandomierzanie wyglądali zdecydowanie lepiej od podopiecznych trenera Szydełki, co przyniosło efekt w 25 minucie. Jedynego gola w tym meczu zdobył Kamil Bełczowski, strzałem z dystansu. Niestety, przy tej bramce nie popisał się nasz golkiper, który powinien wybronić ten strzał, jednak piłka wylądowała w bramce. Stalówka chciała szybko odrobić straty, jednak na dobrych chęciach się skończyło, ponieważ brakowało konkretów, albo odrobiny szczęścia, szczęścia, którego zielono- czarni nie mieli w dzisiejszym spotkaniu. Podczas kolejnych 45 minut sporą przewagę optyczną posiadali gospodarze, jednak to kontry Wiślaków były zdecydowanie groźniejsze i kilkukrotnie niewiele brakowało by piłka znów znalazła drogę do siatki. Wynik jednak do końca spotkania nie uległ zmianie i Stal poniosła trzecią w tym sezonie porażkę. Strata Stalówki do lidera wynosu już 14 punktów (Stal ma jednak do rozegrania dwa zaległe spotkania). Warto zaznaczyć, że sobotnie spotkanie oglądał komplet publiczności (wszystkie bilety zostały sprzedane – zgodnie z obostrzeniami związanymi z pandemią – ilość biletów ograniczona). Na stadion w Stalowej Woli po raz pierwszy od bardzo dawna zawitała również grupa kibiców przyjezdnych.
Stalowa Wola, 03.10.2020, godz. 18:00
Stal Stalowa Wola 0-1 Wisła Sandomierz
Bramki: Bełczowski 25’
Stal: Siudak, Waszkiewicz, Zmorzyński, Fidziukiewicz, Mroziński, Wiktoruk, Szifer, Jarosz, Jopek, Witasik, Khorolskyi rez. Korzniewicz, Wojtak, Stelmach, Sobotka, Mistrzyk, Hudzik, Piotrowski
Wisła: Polit, Kajpust, Wojcinowicz, Tyl, Siedlecki, Piątkowski, Bełczowski, Chorab, Zawiślak, Kmiotek, Kołoczek rez. Pietasik, Stasiak, Matuszewski, Sudy, Kuśmierczyk, Charszla, Klockowski
Autor: Tomasz Szymczakiewicz
Komentarze