Polska A bojkotuje Polskę B, bo jest proDudowa
Nazywano już nas pogardliwie gorszą częścią kraju, mało rozwiniętą gospodarczo, kulturalnie i światopoglądowo Polską B. Teraz chcą nas bojkotować na całego. Pogardliwie o Podkarpaciu, gdzie prawie 71% wyborców poparło w wyborach prezydenckich obecnie urzędującego Andrzeja Dudę, mówi całe zaplecze antypisowski. Co nas czeka?
Bojkot naszych firm, bojkot miejscowości turystycznych to dopiero początek
Internet huczy. Problem ma wymiar głębszy, bo nawet jedna z posłanek zapowiedziała zgłoszenie sprawy do prokuratury. Dlaczego? Bo są tacy, którzy żądają oderwania Podkarpacia i Lubelszczyzny od Polski. Wstydzi się nas reszta kraju. Co jednak z wyborcami Dudy w Warszawie, Krakowie, Poznaniu czy Łodzi? Czy ich firmy też mają być bojkotowane, omijane i pogardliwie stygmatyzowane? Anonimowi założyciele akcji oderwania tych 2 województw od kraju, chcą by przygarnęła nas Ukraina, ponieważ ich zdaniem już nie powinniśmy być częścią Polski. Pod petycją podpisało się ponad 800 osób.
Wolność oznacza, że możemy głosować na kogo nam się podoba, więc mieszkańcy południowo- wschodniej Polski mieli prawo postawić krzyżyk przy Andrzeju Dudzie. Takie są zasady demokracji. Czy bastion PiS-u musi robić co chce opozycja? Nie, nie musi. Na Podkarpaciu czy Lubelszczyźnie nie żyją wyłącznie beneficjenci 500 plus, bezrobotni, korzystający z pomocy społecznej, ludzie z na stałe wykrzywioną prawa dłonią ku górze, tacy, którym rozdawnictwo PiS szczególnie pasuje, a wyborcza kiełbaska pachnie, oj pachnie.
Co my na to wszystko?
Póki co, mieszkańcy Podkarpacia podchodzą do tego z humorem. Bieszczady wciąż przyjmują turystów, a na szlakach nie brakuje spacerowiczów. Zdaje się, że też podkarpackie firmy nie odnotowały od niedzieli gwałtownego spadku zamówień. Wszystko toczy się starym rytmem. Mieszkańcy Stalowej Woli czy Niska zapytani o to, czy boją się stygmatyzacji, wybuchają na ogół śmiechem. Przecież samo gadanie to nie działanie. Przed każdymi wyborami wielu celebrytów zastrzega, że wyjedzie z kraju, jeśli coś tam, coś tam. I nic, wciąż mieszkają, wciąż pracują, wciąż zapowiadają. Chyba, że przez cały ten czas pakują się i spakować nie mogą.
Wielu uważa, że podobnie będzie z bojkotem, który nie zniechęci miłośników naszego regionu, naszych wyrobów, produktów, Bieszczadów czy agroturystycznych klimatów. W końcu wielu wyborców Andrzeja Dudy to osoby uczciwe, ciężko pracujące na chleb i dbające o swoje firmy, klientów, oferujące markę znaną i cenioną. Oni nie stracą na bojkocie, który wkrótce umrze śmiercią naturalną. W necie pojawiły się już odwrotne hasła, promujące nasz region. Czy pomogą? Na pewno nie zaszkodzą.
Zasypać rowy nienawiści
Oburzonych pomysłem bojkotu jest wiele osób. Na profilach znanych i mniej znanych pojawiły się nawet specjalne nakładki typu „Murem za Podkarpaciem”. I to się nazywa realne i konkretne zasypywanie podziałów. Są też tacy, którzy twierdzą, że lepiej pojechać na to Podkarpacie, to bardziej głuche i oderwane od świata, gdzie do wielu chałup dociera jedynie TVP ze swoimi Wiadomościami i rozmawiać, tłumaczyć, przekonywać. Wszak sierpem i młotem niewiele da się wyjaśnić. Skłóceni już jesteśmy dostatecznie mocno sami. A jakie jest Wasze zdanie w tym temacie? Czy ogólnopolska akcja zaszkodzi naszemu regionowi?
Komentarze