Czy pójdziesz na wybory?
O to pytamy Was, naszych czytelników w sondzie (znajduje się ona tradycyjnie już po lewej stronie strony, na dole).
Telewizja publiczna, podobnie jak wszystkie inne stacje RTV, nawołują mieszkańców Polski do zachowania szczególnych środków ostrożności. Nie wychodźcie z domu, jeśli nie musicie, myjcie wciąż i wciąż ręce, dezynfekujcie je, noście rękawiczki, nie dotykajcie niczego, jeśli nie ma takiej potrzeby. Te słuszne uwagi mają na celu zahamowanie epidemii.
Tymczasem telewizja publiczna we wczorajszym dzienniku telewizyjnym daje Polakom sprzeczne informacje. W jednym materiale zachęca do pójścia do urn wyborczych (nie tych cmentarnych, o nie!) i tłumaczy za pośrednictwem różnych polityków, że nie ma podstaw do przesunięcia wyborów prezydenckich w maju, z drugiej strony nakazuje niewychodzenie z domu. Tej zagadki, jak połączyć owe zalecenia, nie zdołaliśmy rozstrzygnąć.
Wiele osób, chociażby obserwują doświadczenia innych krajów, już teraz wie, że nie pójdzie do urn, bo nie ma ochoty dodatkowo się narażać. Życie i zdrowie własne i rodziny jest ważniejsze dla nich niż ptaszek postawiony na kartce papieru. Tłumaczenie władzy, że przecież Ameryka też nie odwołuje wyborów, a we Francji te wybory właśnie się odbyły, jest chyba czymś w rodzaju walenia kulą w płot. Bo o tym już telewizja publiczna nie do końca wspomniała, że 600 francuskich lekarzy oskarża premiera Eduorda Philippe'a i byłą minister zdrowia Agnes Buzyn o to, że narazili obywateli Francji na niebezpieczeństwo będąc w pełni świadomym, że w kraju panuje epidemia. Rząd stanie przed Trybunałem Stanu (taką przynajmniej mają nadzieję). Czy u nas będzie podobnie? Podejrzewam, że Polacy doświadczeniem silni innych narodów, nie popełnią tego samego błędu.
Kto więc z Was pójdzie na wybory? Boicie się koronawirusa na tyle, by zostać w domu? A może jeszcze się wahacie?
Komentarze