Koronawirus a wizyty w gabinetach kosmetycznych i fryzjerskich
Rozprzestrzenianie się wirusa w szybkim tempie sprawia, że jesteśmy rozbici emocjonalnie i nie wiemy jak się tak naprawdę zachować. Z jednej strony z jeżdżącego po mieście od kilku dni samochodu grzmi głos by nie wychodzić nawet z domu, z drugiej strony w telewizyjnych stacjach informacyjnych profesorowie nauk medycznych zachęcają do wycieczek do parku i lasu, gdzie nie stykamy się bezpośrednio z innymi. Wielu w tym momencie zadaje pytanie: a co z samym wyjściem z domu? Przecież na klatce spotykamy sąsiadów, mijamy się z nimi w drzwiach klatki, jedziemy z nimi windą. Kto ma więc rację? Od razu słyszę już w uszach głos mieszkańców: przecież to śmieszne, muszę iść do pracy i spotykam się z obcymi ludźmi czy to w hali sprzedażowej, czy biurze, czy magazynie, obsługuję klientów, dotykam przedmiotów, których oni dotykali. Grunt to zachować zdrowy rozsądek i nie dać się panice, myć często ręce i nie podchodzić do innych zbyt blisko. Jedni więc panikują… inni się śmieją.
Są też tacy, którzy lekceważą zagrożenie i żyją normalnie, tak, jak dotychczas. Chodzą wszędzie gdzie chcą i zaglądają do salonów kosmetycznych czy fryzjera, narzekają, że zamknięto im kina i kawiarnie. Co z salonami piękności? Czy jest bezpiecznie? Te punkty nie są objęte zakazem prowadzenia działalności, ponieważ nie znajduje się w nich zbyt wiele osób na raz. Paranoja? Niekoniecznie.
Zabiegi dokonywane u kosmetyczki wiążą się z bliskim kontaktem, podobnie jest u fryzjera. Sprawdziliśmy czy w naszym mieście wciąż pracują salony. Okazuje się, że część została zamknięta. Informacje można znaleźć na stronach internetowych. Działalność zawieszono na około 2 tygodnie. Jak czytamy, zrobiono to z troski o klientów i sam personel. Nie trudno się domyśleć, że straty dla małych zakładów będą kosmiczne. Połowa miesiąca (co najmniej, bo wirus rozprzestrzenia się coraz bardziej) spowoduje, że niektórym właścicielom trudno się będzie pozbierać. Siedzenie w salonie i czekanie na klienta również mija się z sensem, bo około 70% zapisanych na zabiegi czy ścięcie włosów, odwołało wizyty.
SARS-CoV-2 bardzo szybko rozprzestrzenia się metodą kropelkową. Utrzymuje się na powierzchni nawet kilkanaście godzin. Działa to na wyobraźnię klientek. Można zarazić się w różny sposób. Lepiej więc nie ryzykować.
Pomimo, że GIS nie wydał jeszcze takich zaleceń, wizytę u kosmetologa, czy stylisty paznokci warto odłożyć na później. Ale jak widać, my już dmuchamy na zimne. Zarazić można się nawet siedząc na poczekalni, w zamkniętych pomieszczeniach.
Jeśli wizyta jest pilna i musi dojść do skutku, należy zadbać o to, by wybrać salon o wysokim stopniu czystości i higieny, a przed umówionym spotkaniem sprawdzić opinie na temat miejsca. Będąc już w salonie przyjrzyjmy się, czy łóżka, fotele, krzesła, a nawet lada w recepcji są regularnie przecierane środkami odkażającymi, czy sprzęt jest dezynfekowany, wyparzany lub ten jednorazowy- naprawdę używany tylko raz i wyrzucony po poprzednim kliencie. Dotyczy to rękawiczek, fartuchów, osłon dla klientów itp.
Komentarze