Nie tylko za Gomułki puste półki

Sprawdziliśmy co dzieje się w stalowowolskich marketach na wieść, że w okolicy pojawił się Covid-19. Czy jest panika?

Sklepy wielkopowierzchniowe przeżywają swoje dobre 5 minut. Z półek znika przede wszystkim mąka, makarony, płatki śniadaniowe, papier toaletowy, ręczniki jednorazowe, mydła. Jedzenie z dłuższą gwarancją cieszy się dużą popularnością. Wbrew pozorom pracownicy sklepów wciąż wywożą paletami kolejne partie ryżu, kaszy, mąki. Uzupełniane są na bieżąco braki. Dziś kupowano nie na sztuki, a na kartony. Czy jest problem?

Odwiedziliśmy dziś kilka dużych sklepów, by sprawdzić, czy jest wielu klientów. Odpowiedź brzmi: tak, jest dużo, a w niektórych bardzo dużo. W Tesco sporo osób, przy Kauflandzie nie ma gdzie zaparkować, auta stoją poza parkingiem podziemnym. W sklepie tłok. Podobnie w Biedronkach.

Czego brakuje? W większości sklepów nie było już makaronów, poszukiwane są też konserwy. W jednym z marketów pozostały jedynie pasztety i konserwy powyżej 7 zł za sztukę. Nie ma szarego mydła, żadnego żelu antybakteryjnego, brakuje zwykłego mydła i mydła w płynie. Szturmem wykupywane są papiery toaletowe. Nie ma też drożdży. Czyżbyśmy przygotowywali się do samodzielnego wyrobu pieczywa? Chleba, bułek nie brakuje. W aptekach sporo osób na wszelki wypadek kupują środki przeciwbólowe. Jak się dowiedzieliśmy, dziś stalowowolscy kasjerzy wydają paragony po… 500 zł! Są też wyższe kwoty, zwłaszcza, że kupujemy alkohol. Niemal w każdym koszyku się ona znajduje, czasem w większych ilościach. Trudno się w końcu dziwić.

Póki co żywności nie brakuje, nie ma co siać paniki. Podobna sytuacja ma się w całym kraju. Jak się dowiedzieliśmy, w Janowie Lubelskiem, gdzie wczoraj wieczorem potwierdzono przypadek koronawirusa, z półek znika nawet sól. Tam panika jest już na wysokim poziomie.

A Wy zrobiliście zapasy w związku z koronawirusem?