Szpital ma długi, ale inni mają gorzej

Image

Napisanie programów naprawczych dla szpitali zlecił marszałek województwa. To, że w polskich lecznicach nie dzieje się najlepiej, wiadomo nie od dziś. Na wszystko brakuje pieniędzy, a placówki mają gigantyczne długi. By móc udzielić pomocy wszystkim chorym, trzeba znacznie przekraczać założone przez „górę” normy. Co dzieje się u nas?

W poniedziałek, podczas konferencji prasowej, zorganizowanej przez opozycję, można było usłyszeć sporo narzekania na naszą placówkę, głównie na warunki panujące na oddziałach, brak standardów, które pozwoliłyby godnie żyć i pracować lekarzom i personelowi, brak odpowiedniej liczby sanitariatów i przepełnione sale, gdzie leżą chorzy. Brakuje też pieniędzy, a placówka ma długi.

- W lipcu ubiegłego roku zleciliśmy firmie zewnętrznej napisanie programu naprawczego. Pierwszą wersję otrzymaliśmy końcem roku, później była druga wersja- z poprawkami, następna wersja była 4 lutego 2020 roku. W międzyczasie program naprawczy był wielokrotnie omawiany z analitykami z banków. Założeniem programu naprawczego jest z jednej strony skonsolidowanie wszystkich kredytów, spłata zobowiązań wymagalnych i poczynienie bardzo dużego kroku związanego z inwestycjami- mówi dyrektor szpitala w Stalowej Woli Edward Surmacz.

A na nie składa się wiele rzeczy, chociażby nowy Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii, czy przebudowa oddziału Neurologii (rozszerzenie bazy Oddziału Udarowego), Stworzenie Centrum Ochrony Zdrowia Psychicznego. To są wydatki, z którymi liczy się szpital. Co z redukcją kosztów? Te też są planowane, choć trudno w placówce ratującej życie i zdrowie szukać większych oszczędności. Dyrektor mówi o redukcji 25 etatów w szpitalu w 2020 roku, optymalizacji łóżek, bardziej rygorystycznej gospodarce lekowej, staraniach o zwiększenie ryczałtu, ale też większym wykorzystaniu bloku operacyjnego, poszerzeniu Oddziału Wewnętrznego, utworzeniu przy szpitalu podstawowej Opieki Zdrowotnej.

Obecnie szpital zatrudnia 921 osób (dodatkowo na umowach cywilno- prawnych świadczenia zdrowotne są udzielane przez 85 osób). W stalowowolskiej placówce znajduje się 27 poradni, 17 oddziałów, a w nich 421 łóżek.

W roku 2019 hospitalizowanych było 30 623 pacjentów. W poradniach przyszpitalnych udzielone zostały 95 223 porady. Nocna i Świąteczna Pomoc Medyczna takich porad dała aż 15 221 (plus 15 084 porad pielęgniarskich), SOR- 4951, w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym odnotowano 10 403 hospitalizacji. Pogotowie Ratunkowe wyjeżdżało do pacjentów 6 833 razy.

Są to ogromne liczby, za którymi idą konkretne wydatki. 12- milionowe zadłużenie placówki jest faktem. Nie da się ukryć, że polskie szpitale są niedofinansowane, a nakłady na służbę zdrowia, rozwój nauki, badania profilaktyczne, zabezpieczenie wszystkich potrzeb ludzi cierpiących, niewystarczające. Świadczą o tym chociażby wielomiesięczne, a czasem i wieloletnie kolejki do specjalistów. W sytuacji, gdy potrzebna jest natychmiastowa diagnoza i jak najszybsze wdrożenie leczenia, czas i pieniądze grają ogromną rolę. Problemem jest też wszechobecny brak specjalistów, ludzi wykwalifikowanych, doświadczonych i chętnych do pracy w mniejszych ośrodkach, a takim bez wątpienia jest Stalowa Wola, gdzie nie sposób zaoferować specjaliście z tytułami pieniędzy takich, na jakie naprawdę zasługują, a jakie mogą dostać chociażby w prywatnych placówkach w dużych miastach czy za granicą.

Włodarz powiatu Janusz Zarzeczny i dyrektor szpitala tłumaczą zgodnie, że zadłużenie naszej lecznicy jest zdecydowanie mniejsze niż przeciętnego szpitala powiatowego, a nasze silne strony to: doświadczona kadra, szerokie spektrum usług, dużo ilość oddziałów i poradni, nowy blok operacyjny, lądowisko dla helikopterów, możliwość prowadzenia specjalizacji. Szansą dla nas jest zaciągnięcie kredytu, tyle tylko, że działania naprawcze, wymagane również przez bank kredytujący, obejmować muszą nie tylko optymalizację wydatków, lecz stworzenie warunków dla pozyskania dodatkowych środków z NFZ i zapobieżenie utracie dotychczas realizowanych działalności. Nie będzie to łatwe. Szpital nie ma zwiększanych kwot za pacjenta, ryczałt jest taki sam jak rok temu, nie ma też pieniędzy za nadwykonania. Strata finansowa sięga 5 mln zł. - Ministerstwo Zdrowia przeszacowało kardiologię inwazyjną, okulistykę i ortopedię- stawy biodrowe i na tych kontraktach tracimy rocznie, przyjmując tę samą liczbę pacjentów, tę samą procedurę, te same zabiegi, kolejne 5 mln zł. Jeżeli weźmiemy do tego wzrost leków, wzrost płacy minimalnej, wzrost energii i inne elementy, to mówimy o kwocie 15 mln zł. Przy programach oszczędnościowych, działaniach za rok ubiegły, to było mniej, ale miesięcznie nie bilansuje się szpital w gotówce, poza amortyzacją, od 800 tys. do 1 mln zł[/i]- mówi dyrektor szpitala.

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Przed publikacją zapoznaj się z Polityką Prywatności. Pamiętaj ponosisz odpowiedzialność za swój wpis!
By sprawdzić czy nie jesteś bootem, wpisz wynik działania: 1 + 2 =