Porodówka zostaje. Zmienią się standardy
Po publikacji na naszym portalu pisma, w którym czytamy o konieczności likwidacji dwóch szpitalnych oddziałów, zawrzało.
Okazuje się, że szpital będzie starał się (jednak!) utrzymać dwa jakże ważne dla mieszkańców powiatu oddziały. Po publikacji materiału, zrobił się szum, a temat podjęły inne stalowowolskie media. To dobre zamieszanie sprawiło, że pochylono się nad problemem, a oburzenie jakie wywołały pisma, zostało wzięte pod uwagę. Mamy zapewnienie, że oddziały zostaną póki co utrzymane. Spieszymy więc donieść o naprawdę dobrej zmianie. O likwidacji oddziałów mówił Program naprawczym (tworzony przez firmy zewnętrzne, pismo podpisane było przez dyrektora). Zobacz: Do zamknięcia dwa oddziały w szpitalu.
Dyrektor szpitala, podczas zorganizowanej konferencji prasowej w szpitalu tłumaczył dziennikarzom:
- Emocje zaczęły budzić likwidacja oddziału „Ginekologiczno- Położniczego”. Powiem tak: nie planowaliśmy, nie planujemy i nie będziemy planować. To, że w której wersji firmy zewnętrznej takie założenia się znalazły nie oznacza, że one będą przez szpital realizowane. Tutaj należy wziąć pod uwagę dwa aspekty: jeden- ekonomiczny, a drugi- społeczny. Nastawieni jesteśmy na utrzymanie tego potencjału oddziału i jego rozszerzenie, zwłaszcza, że od października roku ubiegłego systematycznie wzrasta liczba urodzeń- mam myśli „Położnictwo” i „Noworodki” i kolejny element to jest „Ginekologia” jako całość- mówił dyrektor szpitala Edward Surmacz.
Informacja o likwidacji oddziałów wstrząsnęła mieszkańcami. Starosta powiatowy również potwierdza, że oddziały pozostaną w szpitalu.
- My chcieliśmy tylko pokazać, że w ostatnich latach spadała nam liczebność urodzeń w szpitalu- przekonuje Janusz Zarzeczny.
I wylicza, że jeżeli w powiecie rodzi się rocznie około 950 dzieci, a w naszym szpitalu zaledwie ok. 600, to jasno widać, że reszta decyduje się na poród poza naszym miastem. Dlaczego?
- To jest dla nas niepokojące, bo jesteśmy prężnym ośrodkiem, Stalowa Wola nie może się równać nawet z Niskiem, bo to miasto nieporównywalne do Stalowej Woli. My musimy odbudować to zaufanie naszych pacjentek do porodów w Stalowej Woli. I to nie jest informacja puszczona tak sobie żeby postraszyć tylko i wyłącznie, ale żeby zmobilizować naszą kadrę medyczną na oddziale, żeby się zastanowić jak naprawić to i żeby się u nas rodziło minimum te 800 osób, a dobrze by było żeby się rodziło 1000, bo dlaczego w Pro- Familii urodziło się 4,5 tys. dzieci, a w Wojewódzkim Szpitalu nr 2- 2,5 tys. dzieci- mówi starosta powiatowy Janusz Zarzeczny.
Coś więc nie zagrało. Co to takiego i co trzeba zrobić by kobiety wybierały właśnie naszą placówkę i decydowały się na porody w Stalowej Woli, by chciały powrócić tu na kolejny poród zadowolone z wcześniejszego. Na te pytania trzeba będzie szybko znaleźć odpowiedzi i właśnie w tych punktach przydałoby się uruchomić program naprawczy. Oddział jest w stanie przyjąć ciężarne nie tylko z naszego powiatu. W tym temacie liczą się opinie, które powędrują w świat. Potrzeba więc pracy, zaangażowania i dobrych zmian.
- I to jest zadanie dla nas, ale i dla ordynatora, dla personelu medycznego. Być może trzeba będzie poczynić jakieś zachęty, również ze strony dyrekcji szpitala żeby każdy prowadzący lekarz miał interes, żeby to w naszym szpitalu urodziło się dziecko, a nie żeby odsyłać do innych szpitali, a w szczególności do Pro- Familii, bo jest to nasz bardzo konkurencyjny szpital, jeśli chodzi o urodzenia- mówi Janusz Zarzeczny.
Sam włodarz powiatu przyznaje, że likwidacja „Porodówki” w tak dużym powiecie byłaby porażką. Przy okazji zapewnił, że będzie zatrudniana odpowiednia kadra i poprawi się opieka tak, by pacjentki z chęcią chciały rodzic tu dzieci. Szpital myśli też o wprowadzeniu np. znieczuleń przy porodach, ale do tego potrzebuje anestezjologa. Jeśli udałoby się go zatrudnić na stałe, byłoby to bodźcem do częstszego korzystania z usług naszej „Porodówki”.
Dyrektor Edward Surmacz wyjaśnił również, że nie zmienia się liczba lekarzy w szpitalu (o czym piszą lokalne media), bo na miejsce jednego, przychodzi drugi, a migracja lekarzy jest normalna. Na przykład z Pracowni Endoskopowej odszedł jeden lekarz, ale przyszło dwóch nowych. Na „Urologii” w wciągu 2 miesięcy mają pojawić się nowi lekarze.
A już jutro o 12 mln zadłużeniu szpitala, planach szpitala, inwestycjach i nowym kredycie…
Komentarze