Dzikie wysypiska jak walka z wiatrakami?
W lasku, wzdłuż garaży położonych przy ul. Spacerowej, znajduje się dzikie wysypisko śmieci. Kolejne skupisko odpadów zobaczyć możemy nieopodal tego miejsca, w tym samym lesie, wzdłuż ciągu pieszo-rowerowego przy ulicy Energetyków. Na problem narastającej góry odpadów w tym rejonie miasta zwrócili uwagę sami mieszkańcy, jak również różne organizacje i stowarzyszenia działające w Stalowej Woli.
Podkarpackie Towarzystwo Przyrodników Wolne Rzeki w połowie lutego br. wystosowało pismo do urzędu miasta w tej sprawie.
Las, w którym zlokalizowane są wysypiska charakteryzuje się niezwykłym bogactwem przyrodniczym – występuje tam ponad 50 gatunków ptaków, a duża ilość martwego drewna oraz tereny podmokłe sprawiają, że jest on lokalnym centrum różnorodności biologicznej. W niedalekiej przyszłości powinien on zostać objęty którąś z form ochrony: rezerwatem przyrody, bądź użytkiem ekologicznym. Zalegające w nim śmieci to m.in. opakowania po olejach i smarach samochodowych, zużyty sprzęt elektroniczny oraz inne plastikowe i szklane odpady - choć miejscowo także żywność. Ich obecność na terenach podmokłych z wodami powierzchniowymi jest szczególnie niebezpieczna– część z nich jest prawdopodobnie toksyczna i ma niebagatelny wpływ na ekosystemy tutejszych mokradeł. Odpady takie mogą zanieczyszczać gleby i wody metalami ciężkimi, a ze względu na możliwość występowania w śmieciach grzybów i szczepów bakterii stanowią także zagrożenie epidemiologiczne. Drugim miejscem, w którym stwierdziliśmy mniejsze wysypisko oraz częściowo uprzątnęliśmy je we własnym zakresie, jest lewy brzeg Barcówki, przy ogródkach działkowych, niedaleko ujścia Barcówki do Sanu (Mapa 2). Tamtejsze odpady przy wezbraniu rzeki zostaną zniesione do rzeki i do Sanu. Problem dzikich wysypisk należy niezwłocznie rozwiązać, tj. posprzątać zaśmiecone miejsca najlepiej zanim wiosenna wegetacja roślin skutecznie ukryje je przed wzrokiem. Należało by także podjąć działania w celu uniemożliwienia dalszego zaśmiecania - np. poprzez zamontowanie monitoringu czy fotopułapek i skuteczne karanie sprawców. Wysypiska te zostały również anonimowo zgłoszone w Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa. Liczymy na podjęcie przez Urząd Miasta stosownych działań. Jesteśmy gotowi podjąć współpracę w zakresie usuwania dzikich wysypisk- czytamy w piśmie, pod którym podpisał się Piotr Bednarek Prezes Zarządu PTP Wolne Rzeki.
Pod koniec lutego ze strony urzędu miasta do PTP Wolne Rzeki trafiła odpowiedź w tej sprawie. Jak wynika z pisma, została przeprowadzona kontrola terenowa.
Informuję, że teren przy u. Spacerowej objęty jest stałym nadzorem i jest sprzątany regularnie, niemniej jednak jego położenie sprzyja „dyskretnemu zaśmiecaniu”. Celem wyeliminowania dalszego zaśmiecania tego terenu przeanalizujemy możliwości techniczne i finansowe budowy monitoringu, a także zwiększymy kontrole tego terenu- czytamy w piśmie, pod którym podpisała się wiceprezydent Renata Knap.
Co roku na terenie miasta prowadzone są działania mające na celu likwidację dzikich wysypisk. Niestety, kiedy wszystkie odpady zostają uprzątnięte, na ich miejsce ktoś podrzuca nowe. Pomimo, że Miejski Zakład Komunalny sp. z o.o. w Stalowej Woli ułatwia mieszkańcom miasta pozbycie się na kilka sposobów nietypowych odpadów, w tym: zużytego sprzętu RTV i AGD, odpadów niebezpiecznych i wielkogabarytowych, w dalszym ciągu są tacy, którzy wolą wyrzucać śmieci do lasów, bądź w miejsca podobne do terenu zlokalizowanego przy ul. Spacerowej. Sprawców nie odstrasza ryzyko potencjalnej kary. Grzywna za takie czyny może wynieść nawet 5 tys. zł.
W ubiegłym tygodniu do zbiornika wodnego za garażami przy ul. Spacerowej ktoś wylał niebezpieczną substancję. Na miejsce została zadysponowana specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego. Jak się okazało, ktoś wyrzucił do zbiornika zużyty olej. Prace strażaków, którzy usuwali zanieczyszczenia trwały wiele godzin. W dalszym ciągu w rejonie garaży zalegają różne odpady m.in. stare opony, butelki, plastikowe odpady i pozostałości po materiałach budowlanych itd. Skierowaliśmy pytanie do wiceprezydent miasta Renaty Knap w tej sprawie.
- Ponieważ jest to teren podmokły uzgodniliśmy, że kiedy przyjdą lekkie przymrozki, wtedy pracownicy MZK pojadą tam żeby bezpiecznie przejrzeć ten teren i go uporządkować. Mamy takie tereny, które są grząskie. W związku z tym nie wpuszczamy tam pracowników ze względu na ich bezpieczeństwo. Myślę, że może to być pokłosie jakiś prac, które tam są prowadzone. Jak zawsze podkreślamy, wszystkie odpady możemy przyjąć w PSZOK-u (Punkcie Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych- Rupieciarni). Mieszkańcy mogą je tam odwieźć bezpłatnie- mówi Renata Knap.
Komentarze