Nie będziemy segregować śmieci? Będziemy płacić podwójnie
Przesłanie jest wyraźne. Nie będziemy dbać o środowisko, będzie nas to słono kosztować. Takie wnioski można było wyciągnąć po piątkowej sesji Rady Miasta.
22 listopada 2019 roku radni miejscy przegłosowali projekt uchwały dotyczący podwyżek cen za wywóz śmieci. Przypominamy, że nowe opłaty to: 13 zł od osoby, jeśli chodzi o budynki wielorodzinne i domy jednorodzinne (z segregacją). Mieszkańcy posesji prywatnych, którzy przy domach będą prowadzili kompostownik, będą mieli stawkę mniejszą o 2 zł. Rodziny objęte Kartą Dużej Rodziny będą objęte dwuzłotową zniżką.
Problem jest taki, że nie wszyscy segregują śmieci, a odpowiedzialność na osiedlach jest zbiorowa. Wystarczy kilka rodzin, które będą wrzucać do jednego kubła co popadnie, stawiać pod pergolą meble i sprzęty nie stosując się do terminów ich odbioru- co skutkuje dodatkowymi kursami- a reszta poniesie tego konsekwencje płacąc nie 13, a 26 zł co miesiąc. Przed każdym śmietnikiem ustawione są osobne pojemniki na plastik, papier i szkło. Nie wszyscy jednak w domach odkładają każdy kubek po śmietanie czy serku, butelki i opakowania po produktach spożywczych do osobnych koszy. Chyba rzadko kto ma w bloku kilka kubłów na odpady. W zasadzie nie widuje się osób niosących do śmietnika osobnych worków z różną zawartością. W domach odkładane są głównie plastikowe butelki i ewentualnie wielkogabarytowe pudełka, które nie mieszczą się do koszy. Reszta ląduje do wspólnego śmietnika. Inaczej jest w domach jednorodzinnych, gdzie da się skontrolować sposób segregacji odpadów konkretnej osoby. Dodatkowo jak rozliczać mieszkańców, którzy mają zsypy w wieżowcach?
Na sesji wywiązała się dyskusja, bo tak duża podwyżka będzie skutkowała zwiększeniem wydatków każdego gospodarstwa domowego. Jeśli będziemy zmuszeni płacić za niesegregowane śmieci, przeciętna, czteroosobowa rodzina będzie musiała co miesiąc na odbiór samych tylko odpadów przeznaczyć aż 104 zł.
Jak dziś przypomniano, mimo podwójnego wzrostu opłaty, wciąż jesteśmy w czołówce miast najmniej obciążających obywateli opłatami śmieciowymi. Dość wspomnieć, że w Nisku będą płacić prawie dwa razy tyle. Mieszkańcy jednak zdają się o tym nie pamiętać. Wielu wskazuje na to, że cena poszła podwójnie w górę, nieważne, że wcześniej mieliśmy za niskie opłaty, bo niejako zwracano nam nadpłatę jaką dokonaliśmy za czasów poprzedniej władzy. O porównaniu z innymi miastami nie chce słuchać przeciętny Kowalski, zwłaszcza taki, który nie interesuje się polityką, nie słucha tego, co dzieje się w jego mieście, a usłyszał jedynie, że zobaczy podwójny rachunek. Niektórzy zastanawiali się więc czy nie lepiej robić małe podwyżki co jakiś czas, niż fundować mieszkańcom, jak określił to Jerzy Augustyn „terapię szokową”.
Podczas sesji o śmieciach mówiono długo, także o zakładzie przetwarzania odpadów i konieczności segregacji ze względu na kurczące się miejsce na wysypisku. Zgodnie stwierdzono, że pracownicy sortowni mają ciężką pracę. Pytano też, czy podwyżka dla obywateli wpłynie też na podwyżkę ich płac. O śmieciach dyskutowała radna Agata Krzek wyjaśniając opozycji, że ceny idą w górę z powodu unijnych przepisów. Fakt zwiększenia „podatku” śmieciowego Franciszek Zaborowski nazwał „drastycznym podwyższeniem opłat”, ale równocześnie przyznał, w tym temacie powinno zachować się spokój, zdając sobie sprawę z tego, że te opłaty i tak są niższe niż gdzie indziej. Radny Mariusz Bajek podwyżkę nazwał „szokową”, ale jak dodał, przez ostatnie lata mieszkańcy skorzystali na niższych cenach, bo zakład obniżył kwoty „tyle, ile dał radę”. Od podwyżki nie uciekniemy, zważywszy na to, że zakład musi pokryć rzeczywiste koszty i „na mieszkańcach nie zarabia”. Radna Renata Butryn zwróciła uwagę, że tak drastyczna podwyżka uderzy po kieszeni rodziny, które nie mają żadnych ulg, a także naszych seniorów, którzy co miesiąc muszą liczyć każdy grosz.
Doszło też do niemiłej wymiany zdań między prezydentem Lucjuszem Nadbereżnym a będącym w opozycji Andrzejem Szymonikiem. Ostatecznie włodarz Stalowej Woli podkreślił, że wzrost cen ma związek z czynnikami zewnętrznymi, a on sam może spojrzeć każdemu mieszkańcowi prosto w oczy i powiedzieć, że podwyżka jest uczciwa i oparta na „twardych danych”. Samorząd wspiera mieszkańców jak tylko może kształtując ceny na najniższym poziomie. Cała Polska jest dziś przecież ofiarą globalnej zapaści na światowym rynku śmieciowym. Po tym jak Chiny przestały skupować plastik, cała Europa ma kłopoty.
Koszty obsługi systemu wzrosły również dlatego, że produkujemy coraz więcej śmieci, częściej wymieniamy meble, sprzęty domowe i na wniosek mieszkańców śmieciarki muszą kursować więcej razy niż w latach ubiegłych. Ktoś za to musi przecież zapłacić. Jak wyjaśnił prezydent zakład ma się finansować, nie ma na nas zarabiać. Ceny są więc najniższe z możliwych. Włodarz Stalowej Woli wyjaśnił też, że obiecał, że cena za wodę zostanie utrzymana, a cena za ścieki obniżona (notarialne poświadczenie w roku 2014 na kadencję 2014-2018). Nie było wówczas mowy o opłatach śmieciowych, choć jedną z pierwszych decyzji ówczesnej kadencji była decyzja o „oddaniu” mieszkańcom nadpłaty za śmieci. Stawka 4,5 zł obowiązywała do połowy 2016 roku. Później nastąpiła stabilizacja cen i ustalono stawkę najniższą z możliwych, najniższą w województwie i jedną z najniższych w kraju. Opłata wynikała z porozumienia międzygminnego i ustaleń z zakładem przyjmującym odpady. Jak wyjaśnił prezydent, gdy było trzeba, w kosztach partycypowały gminy będące w porozumieniu. Nie jest więc tak, że w potrzebie nas opuściły.
Od tamtego czasu ceny w Polsce drastycznie poszły w górę, między innymi opłata marszałkowska (w przyszłym roku ma już wynieść aż 270 zł, wcześniej było to 70, a później 170 zł). Prezydent dziwił się protestom opozycji, ponieważ ustalając taką, a nie inną cenę skalkulowano opłacalność pracy MZK, przy równoczesnym zachowaniu najniższej z możliwych cen. Tym samym włodarz miasta zakwestionował sprzeczność głosów opozycji (z jednej strony oburzenie, że jest podwyżka, z drugiej, pytanie czy działania zakładu są opłacalne, a ceny nie były do tej pory dumpingowe). Obecne kwoty zostały wnikliwie obliczone, z przewidzeniem 6% marży chociażby na rozwój nowych technologii.
Projekt uchwały przegłosowano 13 głosami „za” (Durek Łukasz, Kochan Andrzej, Krzek Agata, Madej Paweł, Małek Lucjan, Miśko Paulina, Paleń Karolina, Przytuła Dariusz, Rut Piotr, Sibiga Jan, Sobieraj Stanisław, Warchoł Łukasz, Zaborowski Franciszek).
„Przeciw” było 4 radnych (Augustyn Jerzy, Brzeziński Leszek, Butryn Renata, Szymonik Andrzej).
Od głosu „wstrzymała się” 1 osoba (Bajek Mariusz).
5 radnych nie było obecnych na sesji.
Komentarze