Świątecznie w marketach
Do Bożego Narodzenia wprawdzie jeszcze sporo czasu, ale nasze markety już zwarte i gotowe wabią klienta klimatycznym ciastkiem i czekoladką, tudzież bombką i łańcuchem.
Za dwa tygodnie Polacy udadzą się na groby najbliższych. 1 listopada na cmentarzach pojawi się wiele świateł. Do tego dnia przygotowujemy się zawsze z należytą starannością i troską o groby. Handel przestał nas już zachęcać do Halloween, bo to święto najwyraźniej nie przyjęło się na grunt polski, a na wyprzedaż mrocznych czekoladek najwyraźniej nas nie nabrano, stąd przez ostatnie dwa lata ze sklepów prawie zniknęły dynie, straszydła i pojemniki na czekoladki, które rzekomo miałyby zdobywać polskie dzieci chodząc po domach. Uznano, że to święto nie dla nas, ale…
Zanim zdążyliśmy doczekać „wszystkich świętych” do naszych sklepów wielkopowierzchniowych „wjechały” ozdoby bożonarodzeniowe. W niektórych marketach są już bombki, słodycze „w Mikołaje”, łańcuchy na choinkę i inne akcesoria kojarzone z końcówka grudnia. Temu wszystkiemu dodaje smaczku fakt, że za oknem w środku dnia temperatury nie tyle wysokie, co bardzo wysokie. Mieszkańcy Stalowej Woli ubrani jak na wczasach pomykają ulicami miasta w krótkich rękawkach i spodenkach lub kusych sukienkach, bo przecież ciepło i przyjemnie.
Czy Boże Narodzenie w takich warunkach nie wywołuje w Polakach szoku? Klimat bez wątpienia nas rozpieszcza, sprzyja spacerom i wycieczkom. I gdyby jeszcze trochę deszczu, w lasach byłoby więcej grzybów. Gdzie w tym wszystkim miejsce na kolędy i pastorałki? W końcu to nie Ameryka, by marketingowo „popychać” handel ku większym obrotom już w październiku sugerując obywatelom, że już muszą, właśnie teraz zadbać o klimat świąt grudniowych. Wiele osób zniesmaczonych odwraca głowę w sklepie od „christmasowych” półek. A co Wy o tym wszystkim sądzicie?
Komentarze