Z uporem maniaka parkują na zakazie


Dlaczego każdego dnia w tych dwóch miejscach policja wypisuje wezwania dla kierowców? Dlaczego z uporem maniaka mieszkańcy stawiają tam auta i idą na zakupy?
Nie ma dnia żeby policyjny patrol ze stalowowolskiej drogówki nie zajechał przed Primę lub obok Nazira na ulicy Okulickiego (i nie chodzi tu o pójście na kebab, o nie!). Po prostu udający się na zakupy z lekkością w sercach zostawiają swoje pojazdy w miejscach, gdzie widnieją znaki B-36, czyli zakazu zatrzymywania się i postoju. Czyżby kierowcy nie znali się na przepisach?
Otóż nie. Znają się doskonale, ale nie chce im się poświęcić kilku dodatkowych minut na dotarcie od parkingu np. przy placówkach handlowych na KEN lub nieopodal PKS-u, gdzie w ciągu tygodnia znaleźć można bez trudu jakieś miejsce postojowe do galerii czy sklepu, bo wymagałoby to wysiłku na jaki wielu nie jest w stanie się zdobyć. Najczęściej słyszalnym wytłumaczenie jest „bardzo mi się spieszy i ja tylko na chwilę, dosłownie na sekundę”. Każdego więc dnia drogówka zajeżdża w te dwa miejsca i wypisuje od kilku do kilkunastu wezwań. Zdarzają się też „recydywiści”, którzy nagminnie parkują tam, gdzie nie wolno i nic sobie z tego nie robią. Wzywający policję mówią, że to dlatego, że większość akcji kończy się „pouczeniem”, co tylko rozbawia niesfornych kierowców. Mandaty też nie są wysokie. Ot stówka i sprawa zamknięta. Dla niektórych to tyle co nic…


Komentarze