Polskie wiersze miłosne - jakie są te najpiękniejsze?
Miłość stanowi wyraźnie obecny motyw poezji polskie dwudziestego stulecia. Według popularnego przeświadczenia, poezja miłosna była domeną przede wszystkim trójki autorów: Bolesława Leśmiana, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz Haliny Poświatowskiej. Jest to oczywiście mniemanie jak najzupełniej błędne. Co więcej, poezja miłosna Leśmiana domaga się całkowicie odmiennego rozumienia, niż wiersze Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej lub Poświatowskiej. Warte uwagi są bez wątpienia również niektóre wersy Czesława Miłosza, które także traktują o miłości, lecz w sposób przewrotny i humorystyczny.
Specyfika polskiej poezji miłosnej XX wieku
Lista autorów, u których możemy napotkać wiersze o tematyce miłosnej jest naprawdę długa, chociaż rzecz jasna pod tym względem polska poezja nie jest tak bogata, jak chociażby dwudziestowieczna poezja latynoamerykańska.
Skupmy się więc na czwórce autorów, jakkolwiek jest to wybór arbitralny. Autorzy owi to Bolesław Leśmian, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Halina Poświatowska oraz Czesław Miłosz.
Bolesław Leśmian
Symbolem poezji miłosnej Leśmiana niestety wciąż pozostaje "W malinowym chruśniaku", jakkolwiek jest to wiersz, który nie wytrzymuje porównania z innymi, naprawdę pięknymi poezjami tego autora. Za najbardziej dobitną, najgłębszą a jednocześnie chyba najpiękniejszą poetycką materializację leśmianowskiego rozumienia miłości należy uznać wiersz "Dzień skrzydlaty".
Poezja miłosna Leśmiana nie może być rozumiana w oderwaniu od całego głębi filozoficznej, jaką cechuje się pisarstwo Bolesława Leśmiana. Miłość u Leśmiana bynajmniej nie jest miłością romantyczną a erotyka nie ma nic wspólnego z nowoczesną seksualnością, lecz zbliża się raczej do helleńskiego rozumienia tego wyrazu. U Leśmiana miłość nie jest żadną "drogą do szczęścia", raczej swoistą formą chwilowego zapomnienia, "zażegnania fenomenu obojętności świata w ramach erotycznego porozumienia", by zacytować Leszka Kołakowskiego. Naturalnie, nie wyczerpuje to głębi i bogactwa leśmianowskiej poezji miłosnej. Miłość jest tutaj również wymiarem egzystencjalnym, pewnym rodzajem wspólnoty duchowej pomiędzy kobietą a mężczyzna. Wspólnota ta nie unieważnia ani nie łagodzi bólu egzystencjalnego, jednak pozwala podtrzymać nadzieję, przez co jawi się jako niezbywalna dymensja człowieczeństwa. Przypominają się tutaj słynne słowa Nietzschego o "stu głębokich samotnościach wspierających siebie nawzajem światłem". U Leśmiana te samotności zawsze są tylko dwie.
Na uwagę zasługują jednak bez wątpienia także inne, szczególnie piękne erotyki Leśmiana, jakkolwiek ich wartość egzystencjalna nie jest taka, jaką posiada wiersz "Dzień skrzydlaty". Poezje te to przede wszystkim "Gdy domdlewasz na łożu", "Zaklęcie" oraz "Nad ranem".
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska to poetka szczególnie trudna, ponieważ przystępność jej poezji jest jedynie pozorna. Wielokrotnie zwracano uwagę na to, iż w wierszach Jasnorzewskiej frywolność oraz poczucie humoru stanowią jedynie zasłonę dla tego, co jest rzeczywistą esencją tej poezji. Do pewnego stopnia podobny był przypadek Konstantego Gałczyńskiego, poety pozornie zabawnego, w rzeczywistości zaś będącego twórcą być może najbardziej autentycznego teatru absurdu.
Jednak pomimo tego, wiersze miłosne Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej przeważnie nie odznaczają się specjalną głębią. Jest to poezja raczej konfesyjna, zabarwiona osobistymi przeżyciami a jednocześnie pełna humoru. Na uwagę zasługuje fakt, że Maria Pawlikowska-Jasnorzewska bodajże jako pierwsza polska pisarka pisała tak dosłowne wiersze erotyczne, co było pewnego rodzaju przełamaniem istniejącego wówczas(a może również obecnie) tabu.
Halina Poświatowska
Zupełnie innym zjawiskiem jest poezja miłosna Haliny Poświatowskiej. Niestety, wymienianie tej autorki w jednym szeregu z Leśmianem oraz Pawlikowską-Jasnorzewską wydaje się co najmniej niestosowne. Jednak wciąż utrzymująca się popularność Poświatowskiej nie pozwala pominąć tej poetki.
W odróżnieniu od Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Poświatowska pisząc o miłości bardzo często nie jest w stanie uniknąć banału, niekiedy jest wręcz pretensjonalna. Nie uświadczymy w tych wierszach ani humoru charakterystycznego dla autorki "Różowej magii", ani tym bardziej głębi filozoficznej Leśmiana. Niektóre frazy z wierszy autorki są wręcz komiczne, jak "czuję — złotą namiętność twojego ciała" z utworu pt. "mam ciebie w roztańczonej".
Czesław Miłosz
Całkowicie odmiennym przypadkiem jest poezja "miłosna" Czesława Miłosza. Na uwagę zasługują przede wszystkim dwa wiersze noblisty: "Na ścięcie damy dworu" a zwłaszcza późny wiersz zatytułowany "Uczciwe opisanie samego siebie nad szklanką whisky na lotnisku, dajmy na to w Minneapolis" z niezapomnianą frazą: "Stary lubieżny dziadu, pora tobie do grobu, nie na gry i zabawy młodości".
Czy jednak Miłosz w ogóle pisze o "miłości"? Owszem, jakkolwiek jest to pisanie raczej ironiczne. Co ciekawe, specyficzny humor Miłosza przejawia się przede wszystkim właśnie w wierszach poświęconych tematyce miłosnej. Czy jest to jakaś wskazówka, z której moglibyśmy domyślić się, iż Miłosz postrzegał miłość jako coś poniekąd śmiesznego, a w najlepszym wypadku pociesznego? Poglądowi takiemu przeczy przejmujący, wyjątkowo osobisty wiersz "Na pożegnanie mojej żony Janiny". Jednak pomimo tego, naprawdę trudno obronić się przed wrażeniem, że dla Miłosza nie miłość nie była tak istotną kategorią egzystencjalną, jak miało to miejsce u Leśmiana, a może nawet w ogóle nie była istotną figurą ludzkiej egzystencji, lecz czymś raczej marginalnym.
Komentarze