Czy będzie chaos edukacyjny w powiecie?
W roku szkolnym 2019/2020 czeka nas kumulacja roczników szkolnych w I klasach szkół średnich. Opozycja martwi się o to, że lokalna oświata nie jest na to przygotowana. Starosta zaprzecza.
Rozmowa na ten temat poruszana już była podczas spotkania połączonych komisji miejskich. Teraz o tym jak powiat poradzi sobie z tą sytuacją, jako ten organ, który ma pod swoimi skrzydłami najwięcej szkół średnich, mówił włodarz powiatu obecny na sesji Rady Miasta. Radna Renata Butryn wyraziła zaniepokojenie, czy wszyscy dostaną się do wymarzonych szkół, czy starczy dla nich miejsca, czy powiat na pewno da radę? Radna uważa, że ani miejskie, ani powiatowe szkoły nie są gotowe na przyjęcie większej liczby uczniów. W szkołach nie przeprowadzono badań sondażowych na temat jakimi szkołami są zainteresowani młodzi ludzie i ich rodzice, a co za tym idzie, jeśli uczniowie wybiorą jedną czy dwie szkoły, dla wszystkich nie starczy miejsca, albo zajęcia będą musiały odbywać się na zmiany.
Jak mówi starosta powiatowy Janusz Zarzeczny analizę rynku przeprowadzono już z dyrektorami szkół. Powiat jest zorientowany jakimi kierunkami jest zainteresowana młodzież. Do szkół średnich w roku szkolnym 2019/2020 pójdzie 1985 uczniów. Od lat problemem nie jest brak miejsc w szkołach, a raczej brak uczniów.
- Jeżeli uczniowie nie przyjdą do szkół, nie przyjdą za nimi i pieniądze, a bądźmy szczerzy, szkoły są teraz puste. W „jedynce”, ze szkoły, która liczyła kiedyś 45 oddziałów zostało 18. Utrzymaliśmy tę szkołę, wiedząc, że wejdzie reforma. Pewien problem na pewno będzie w liceum ogólnokształcącym, ale ten problem nie jest dla nas tak groźnym dlatego, że my zawsze mieliśmy w tej szkole 40 oddziałów, teraz mamy 27 i jeżeli będzie te 30, czy 31, to nic się nie stanie- mówił Janusz Zarzeczny.
Starosta chciałby uniknął dwuzmianowości w szkołach i jak mówi, nie będzie takiej konieczności, by uczniowie musieli siedzieć w placówce na 2 zmiany. Szkoły są duże, uczniowie powinni się w nich zmieścić bez problemu, zwłaszcza „jedynka”, gdzie kształcić może wielu na raz. Powiat ma bardzo bogatą ofertę edukacyjną, tworzy nowe, aktualnie poszukiwane kierunki i jest w stanie powołać kolejne, jeśli będzie odpowiednie nimi zainteresowanie. Nie będzie też przyporządkowywania uczniów na siłę do klas, czego obawiała się radna Renata Butryn.
- Czekałem na ten dzień, bo nasze szkoły były nieco puste- mówił starosta.
Radna Butryn uważa jednak inaczej.
- Pamiętam jak egzaminowaliśmy do Liceum Ogólnokształcącego, kiedy klasy liczyły 40 osób, a w innych, zaprzyjaźnionych szkołach klasy liczyły 13 uczniów. Takie były warunki pracy. Widziałam dzieci i pamiętam je, dzieci, które zdawały egzamin ustny i miały bardzo nikłe szanse, żeby dostać się na wymarzony profil, do wymarzonej klasy. To byli bardzo dobrzy, zdolni uczniowie, którzy wybrali tę właśnie szkołę. To była szkoła ich marzeń. I o to mi chodzi. Pan mówi o czymś zupełnie innym. Pan mówi o liczbach i o podziale na szkoły i wysyła pan dzieci do „jedynki”. To nie jest uczciwe ani wobec ucznia, ani wobec rodziców. Takiego słowa używam bardzo świadomie. To nie jest uczciwe. Dlatego domagam się i bardzo o to proszę, aby przeprowadzić ankiety, gdzie będą uczniowie mówić o swoich i rodziców preferencjach, żeby pan się zorientował jaka jest skala problemu, bo proszę pamiętać o tym, że pan musi tworzyć podwójne klasy, bo inny program realizują dzieci, które są w 8 klasie, a inny program te, które kończą gimnazjum- mówiła Renata Butryn.
Większa liczba klas, to również większa liczba nauczycieli do zatrudnienia. Renata Butryn zastanawia się czy kolejni pedagodzy zostaną zatrudnieni na 3 lata, a później zwolnieni.
- W oświacie przepracowałem 26 lat. Mnie naprawdę nie trzeba tłumaczyć jak powinno to wyglądać. Ja naprawdę to analizuję i proszę mi uwierzyć, że jesteśmy zdeterminowani i mamy wszystko pod kontrolą. Badania zrobimy, to nie jest problem, natomiast przez to, że było tak mało uczniów na rynku edukacyjnym stało się coś, co nie powinno się stać. Prawie wszyscy szli do kształcenia kończącego się maturą, czyli wybierali licea, technika. W zawodówkach mieliśmy po jednej klasie, maksimum po dwie. To jest bardzo zły trend. Poziom tego kształcenia zdecydowanie się obniża, jeżeli w ten sposób będziemy do tego podchodzili. Do liceum mają się dostać najlepsi uczniowie. Jeżeli nie będzie się prowadzić takiej polityki, to poziomu w szkołach licealnych nie będzie. Podobnie w technikach. Uczniowie muszą być też w zawodówkach. Nie możemy skasować szkół zawodowych, bo jesteśmy miastem przemysłowym i trzeba dać bogatą ofertę w branżowych szkołach- przekonywał starosta.
W Stalowej Woli są trzy szkoły branżowe: CEZ, Budowlanka i Ekonomik, jedna znajduje się też w Zaklikowie. Są one dobrze wyposażone, kształcą w wielu zawodach. Jak mówi starosta nie może być tak, że wszyscy wybiorą jedną placówkę. Renata Butryn uważa jednak, że jeśli uczniowie nie dostaną się do wymarzonej szkoły średniej w powiecie, nie wybiorą innej na miejscu, w której są miejsca, lecz będą zapisywać się do szkół w innych miejscowościach. Starosta jednak jest pewien, że takiej sytuacji nie będzie, ponieważ to raczej powiat musi ściągać uczniów do siebie mając w ofercie tak wiele miejsc, a nie odwrotnie. Obecnie ponad 30% młodzieży uczącej się w szkołach średnich pochodzi spoza powiatu.
- Jestem odpowiedzialny. Po naborze stanę przed państwem i nie będę się chował w kąt. Już dziś obiecuję, że będę z państwem rozmawiał i zobaczycie państwo, że udowodnię, że moje działanie jest skuteczne- mówił Janusz Zarzeczny.
Komentarze