Czy błonia to wielkie rozczarowanie?
Mieszkańcy lubią chodzić na błonia, spacerować, bawić się z dziećmi, ćwiczyć. Wspólne dobro szanują i doceniają. Ale są też tacy, którzy na teren rekreacyjny wjeżdżają quadami i autami. Po co? Nie wiadomo.
Na błoniach oprócz osób, które korzystają z nich w sposób prawidłowy, przebywają ci, którzy czerpią radość z otoczenia dopiero wówczas, gdy jest ono zaniedbane i zdewastowane. Regularnie przewracany jest więc toi- toi. Po co? Trudno powiedzieć, bo chyba mało zabawne jest dotykanie, wąchanie i obejmowanie ramionami pomieszczenia służącego do załatwiania potrzeb fizjologicznych po to, by je obalić na ziemię. Inni na błoniach zostawiają śmieci, jeszcze inni wjeżdżają na tereny rewitalizowane samochodami czy quadami. O tym fakcie wspomniała podczas sesji Rady Miasta radna Urszula Serafin- Bąk. To przykre, że wiele osób nie szanuje tego, co należy również do nich. Jeśli notorycznie będą rozjeżdżane alejki, trawniki, część rekreacyjna szybko się zniszczy.
- To, co się dzieje na błoniach, z punktu widzenia tego ruchu samochodowego, jest chyba takim moim osobistym, największym rozczarowaniem kulturą osobistą osób, które korzystają z tego miejsca. Trzeba mocno powiedzieć i zaapelować o wzajemny szacunek i bezpieczeństwo. Każdy kto tam wjeżdża wie jaki jest cel tego terenu, że ma on charakter rekreacyjny- mówi prezydent Lucjusz Nadbereżny.
Dla tych, którzy bez specjalnych tablic, wbitych w ziemię słupków, czy łańcuchów zamieszczonych na chodnikach nie pojmują, że w pewne miejsca nie wjeżdża się autami powstać będą oznakowania.
- W tej chwili jest zlecona nowa organizacja ruchu, która wprowadzi tam ograniczenia. Te oznakowania powinny się pojawić się w najbliższych dniach właśnie w wyniku tych uwag i obserwacji, które wpłynęły od mieszkańców, ale nawet jeśli nie ma znaków, nawet jeżeli nie ma jakiegoś ograniczenia to każdy kierowca, każdy mieszkaniec powinien mieć jakiś własny rozum. Były sytuacje, które osobiście widziałem i na które osobiście reagowałem, podchodziłem i zwracałem uwagę. Tam osoby jadą przez te krzaki, jadą po nasadzeniach, nie szanują niczego. Jeszcze jak się to widzi na żywo, to jest to jeszcze bardziej przykre- mówi prezydent.
Cieszy fakt, że na te akty wandalizmu reagują sami mieszkańcy. Prezydent był świadkiem jak grupa młodych ludzi bardzo mocno zareagowała ma takie zachowanie i kierowcy, który wjechał autem na błonia mocno „oberwało się słownie”.
- To tak jak przy domu robi się ogródek, ma się parking, to czy przejeżdża się przez tuje, przez krzaki i nasadzenia? Nauczmy się w końcu traktować miasto i wytworzone w nim rzeczy jako wspólne dobro. Ja żałuje, że mamy takie dobre toi- toie i czasami z nim nie chlapie - mówi prezydent.
Jak zapowiedział włodarz Stalowej Woli takie sytuacje nie mogę jednak zniechęcać do działania, bo większość jednak docenia zmiany i chce dbać o dobro wspólne. Prezydent zaapelował do policji, by po ustawieniu znaków na błoniach kontrolowała jeszcze intensywniej teren wyciągając konsekwencje wobec osób łamiących prawo.
W monitorowaniu błoni pomoże oświetlenie i kamery. Teren nad Sanem rozbłyśnie światłami już w październiku.
Komentarze