Kolejna konferencja opozycji
Lokalna ekologia, sprawa zatrudnienia w magistracie, kicz w mieście, sytuacja w spółkach miejskich, stawy osadowe, czyli… czy to dobra polityka, czy tylko blichtr i niegospodarność obecnej władzy?
W piątkowy poranek koalicjanci (PO, KOD, .Nowoczesna, Rebelianty Podkarpackie, SLD) zorganizowali kolejną konferencję prasową. Jej tematem była między innymi: polityka miasta w zakresie ochrony środowiska (m.in. sprawa stawów osadowych), ocena metod stosownych przez Prezydenta Miasta Stalowa Wola Lucjusza Nadbereżnego w zarządzaniu spółkami komunalnymi, w których miasto ma 100% udziałów oraz ocena najważniejszych strategicznych działań podjętych przez zarządy tych spółek na przestrzeni ostatnich 4 lat.
Rekultywacja wywozowa a rekultywacja miejscowa
Podczas konferencji odniesiono się do rekultywacji stawów osadowych. Powszechnie wiadomo, że jeden ze stawów z odpadami szkodliwymi przeznaczonymi do utylizacji podczas wstępnych prac okazał się być „bardziej groźny” niż przypuszczano. Zdecydowano więc o jego rekultywacji na miejscu.
- Jeżdżę tam co jakiś czas, niewiele się tam dzieje. Jest tablica: wartość inwestycja, kwota ponad 30 mln zł, w tym dofinansowanie z Narodowego Funduszu: 24 mln zł z haczykiem. Żeby uzyskać jakiekolwiek pieniądze czy to z Narodowego czy Wojewódzkiego Funduszu muszą być uzyskane wszystkie pozwolenia, czyli zatwierdzona technologia, pozwolenia środowiskowe oraz harmonogram prac. Jeżeli raptem, podczas wykonywania rekultywacji okazuje się, że jest konieczność zmiany technologii, to ja się pytam, czy w związku z tym trzeba wszystkie pozwolenia zaczynać od nowa? Ta inwestycja zaczęła się tak późno właśnie z tego powodu, że nie było aktualnych pozwoleń zarówno na technologię, jak i pozwoleń środowiskowych. Czy zostały powtórnie wydane pieniądze na nową technologię? Czy Narodowy Fundusz już to zaakceptował? Czy jest zagrożenie z niedotrzymaniem harmonogramu?- mówiła Joanna Grobel- Proszowska.
Pytani w tej sprawie radni (członkowie Komisji Gospodarki Komunalnej, Geodezji, Architektury i Ochrony Środowiska) nie umieli na to pytanie odpowiedzieć. Jedynie jeden z nich stwierdził, że wszystko jest załatwione, bo tak powiedział naczelnik. Była posłanka i radna miejska przypomniała, że staw, o którym mowa należy do najniebezpieczniejszych miejsc w mieście, a jego zawartość może przeniknąć do wód gruntowych.
Cmentarz, nowe ujęcia wody, wycinka drzew, zanieczyszczenie środowiska
Cmentarz, o czym była już mowa na łamach obrad miejskich, ma się przesuwać w kierunku ulicy Bojanowskiej bocznej. W związku z tym przeniesione też będą ujęcia wody pitnej.
- Od stycznia 2018 roku weszło w życie nowe prawo wodne. Powołano Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, które będzie decydowało o cenie wody w mieście. Kto więc będzie finansował to przesunięcie studni głębinowych? Czy gmina, czy też zgodnie z nowych władztwem Wody Polskie? Czy były jakieś negocjacje w tej sprawie?- zastanawiała się Joanna Grobel- Proszowska.
Takie inwestycje wymagają mnóstwa badań i pieniędzy.
Koalicjantów niepokoi też wycinka drzew, np. przy ul. Orzeszkowej, przy cmentarzu, na skarpie i błoniach. Na ulicy Jana Pawła II drzewa wycięto w okresie lęgowym ptaków, co jest niedopuszczalne. Niepokoi też fakt zanieczyszczenia powietrza w mieście.
- Nie jesteśmy w sieci monitoringowej, a jeżeli nie jest się w sieci, to nie mogą być podejmowane żadne plany poprawy- mówiła Joanna Grobel- Proszowska.
Smog, jak mówi była posłanka, jest związany z dużym natężeniem ruchu samochodowego, a obwodnica miasta wciąż nie jest wybudowana. Zanieczyszczenie środowiska wynika też z tego, że mieszkańcy osiedli domków jednorodzinnych palą w piecach „czym popadnie”. Jest to wynik biedy i oszczędności. Rozwiązaniem byłaby pomoc gorzej sytuowanym w zmianie źródła ciepła. Poruszano również sprawy MZK, strefy ekonomicznej, inwestycji, zależności spółek miejskich od prezydenta. Skrytykowano działalność inkubatora, który według opozycji nie spełnia swojej roli nie posiadając odpowiednich maszyn do wypożyczenia.
Od Art déco do kiczu?
Opozycji nie podoba się wystrój miasta. Dawniej nawet płoty miały styl art déco, budynki mieszkalne swój urok, smak i stanowiły harmonijną całość tworząc niepowtarzalny charakter. Między budynkami były ogródki, rosły kwiaty i warzywa. Osiedla stanowiły całość. Teraz ozdabia się miasto dość swobodnie.
- Kto panu prezydentowi doradza żeby to piękne miasto tak psuć kiczem? Przykładem napis z kwiatkami „Stalowa Wola” przed magistratem, łabędź na turborondzie- też cudności, to są też donice na Wojska Polskiego obsadzone uschniętymi badylami, zdobienia bożonarodzeniowe, o których pan prezydent mówił, że Stalowa Wola jest miastem światła, to jest ławeczka dla zakochanych „za milion luidorów” i nasz nowy autobus w kwiatki i bociany. Jest powiedzenie, że „z gustami się nie dyskutuje”, ale jednak estetyka miasta powinna być związana z architekturą i dobrym smakiem. W Austrii są połączone 3 ministerstwa: Zdrowia, Urbanistyki i Budownictwa, Ochrony Środowiska w jedno ministerstwo, które się nazywa Ministerstwem Jakości Życia. Dla mnie jakość życia to jest również estetyka… żeby mnie nie drażniło jak jadę samochodem i chcę wjechać w tego łabędzia- mówiła Joanna Grobel- Proszowska.
Marnotrawstwo publicznych pieniędzy?
Według Renaty Butryn wiele decyzji w mieście podejmowanych jest ad hoc, a rada miejska nie kwestionuje pomysłów prezydenta. Radni nie zagłębiają się w temat, lecz podnoszą rękę popierając działania włodarza Stalowej Woli bezkrytycznie i w 100%. Niepokojące jest to, że koszt różnych inwestycji się zmienia, np. cena budowy mieszkań. Miało być 9 mln zł, później 14, a obecnie jest to już ponad 16 mln zł (wypowiedź prezydenta dla TVP Rzeszów).
- Nie wiemy co to znaczy to „ponad”. Niektórzy oceniają, że będzie ponad 20 mln zł. Mało tego, najpierw pan Nadbereżny twierdził i radnym tak przedstawiał, i nam, mieszkańcom miasta, że to będzie program, która się samofinansuje, a w tej chwili już pada: program ma być w 80% finansowany przez przyszłych użytkowników, a resztę sfinansujemy my, mieszkańcy, a nie są to przecież bloki komunalne. O czym to świadczy? Świadczy to o naprawdę dużej niekompetencji i nie wiem czy pozostaje to w granicach prawa- mówiła Renata Butryn.
Dariusz Przytuła przypomniał o modernizacji błoni nadsańskich. To zadanie pochłonie ogromne sumy, co według byłego radnego jest niegospodarnością. Sam projekt kosztował ok. 80 tys. zł, wykonanie- ok. 12,5 mln zł, z czego część tej kwoty stanowi kredyt. Utrzymanie błoni będzie kosztować podatników rocznie aż 0,5 mln zł. Trzeba pamiętać też o innych punktach rozrywki, które trzeba będzie utrzymać za wysokie kwoty. Były radny nazywa te inwestycje „lansami pana prezydenta”. W innych miastach, także zagranicznych tereny zalewowe zagospodarowuje się w ten sposób, że po wylaniu rzek nie ma większych strat materialnych, a po krótkim sprzątaniu teren znów nadaje się do rekreacji. U nas po zalaniu te straty będą duże. Opozycja nie kwestionuje tego, że modernizacja jest konieczna, ale można ją było zrobić o wiele taniej i bez tak brutalnej ingerencji w obecną przyrodę.
- Prosiłbym, żeby pan Nadbereżny zastanawiał się jak wydaje publiczne pieniądze, bo za nie odpowiada- podsumował swoją wypowiedź Dariusz Przytuła.
Przyszły prezydent może wywodzić się z opozycji
Opozycja jest „bogata” w kandydatów i wbrew niektórym opiniom nie ma kłopotów z tym, kogo skierować do rady miejskiej w następnych wyborach, czy obsadzić w fotelu prezydenckim. Jak powiedziała Renata Butryn kandydatów na prezydenta, i to takich, którzy są gotowi wziąć na swoje barki ciężar rządzenia miastem nie brakuje. Konkretne nazwiska są jednak wciąż utajnione, a walka wyborcza jeszcze się nie zaczęła. W tym temacie falstart jest niewskazany.
Komentarze